I'm so sorry - PolishTeenager

Winchesterowie wracali z łowów. Nic specjalnego, zwyczajne nudne duchy. Wchodząc do bunkra, Dean podskoczył ze strachu. Na środku pomieszczenia stał Castiel, którego nie widzieli od kilku miesięcy, powoli tracąc nadzieję, że jeszcze wróci. Pewnie zastanawiacie się co było powodem jego zniknięcia? Kłótnia z Deanem, podczas której blondyn pod wpływem negatywnych emocji powiedział zdecydowanie za dużo. Starszy z Winchesterów przez kilka tygodni nie mógł sobie darować tego, że zranił anioła. Castiel uśmiechnął się i podszedł do blondyna zamykając go w niedźwiedzim uścisku. Dean stał dalej w miejscu, nieźle zdezorientowany.
-Przepraszam Dean, nie powinienem znikać na tak długo. Jestem idiotą i tchórzem. - brunet odsunął się od nadal zdezorientowanego blondyna i nie wiadomo skąd w jego rękach znalazł się odromny bukiet. - To dla ciebie...- brunet wręczył kwiatki chłopakowi.
-C-co? Dlaczego mi to dajesz?- Dean ogarnął się jednak dalej nie rozumiał zachowania anioła.
-Bo widziałem w telewizji jak chłopak dawał to dziewczynie, którą kochał w ramach przeprosić, a ja chciałem...
-Kochasz mnie? - blondyn już pewniejszy, powolnym krokiem szedł w stronę anioła.
-No tak... -tyle wystarczyło Deanowi, który w jednej sekundzie znalazł się przy brunecie oplatając go rękami w tali i przyciągając jeszcze bliżej.
-Bo widzisz, tak się składa, że ja też cię kocham. I co zrobimy z tym faktem?- blondasek uśmiechał się szeroko i zaczął przybliżać swoją twarz do twarzy anioła.
-Chyba to jest ten moment, w którym oni się całują.-Castiel uśmiecha się kokieteryjnie.
-Kiedy ty się stałeś takim flirciarzem?- Dean składa czuły pocałunek na ustach Castiela.
-Nareszcie...-Sam westchnął z ulgą i poszedł do swojego pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top