Rozdział 16
Max
Święta są wspaniałe! Ojciec podjął się wyzwania i upiekł tort! I moim skromnym zdaniem wyszedł mu okropnie, jednak nie miałem serca mu o tym powiedzieć. Mam nadzieję, że spodobały się wam prezenty ode mnie. Pozdrów Elenę.
Twój, zawsze i na zawsze
Chris
Ps. Przysięgam, że knuję coś niedobrego.
Blackthorn i Lupin wymienili się spojrzeniami.
- Co ten dupek odwala?! Nie odzywa się przez tydzień! I kiedy dał nam jakiś znak życia to... To nic nie wspomni o sam - wiesz -czym!
Max miał zmarszczone brwi. Coś tu było nie tak... Po kilku sekundach jego oczy rozszerzyły się w zrozumieniu. Skierował różdżkę na pergamin wypowiadając słowa.
- Przysięgam, że knuję coś niedobrego.
Ich oczom ukazała się prawdziwa treść listu.
Max
Mam nadzieję, że nie jesteście, aż takimi przygłupami i zrozumieliście o co chodzi. Rany. Udało mi się. Wdarłem się do umysłu Andy'iego. Rozmawiałem z nim. Najgorsze jest to, że rzucono na niego także klątwe, która nie pozwala mówić mu o sprawcy. Nic a nic! Dacie wiarę? Castiel to prawdziwy ślizgon, zaciera ślady, o ile to był on... Jednak znam inkantację tej klątwy pozbawiającej zmysłów. Brzmi "Formido Maxima" . Macie do dyspozycji bibliotekę Blacków. Poszukajcie informacji na temat obu klątw. Ruszcie głowami. Wiem o tym, że sobie beze mnie poradzicie.
Diabeł
- Wow... Iście ślizgońskie z jego strony, nieprawdaż Edwardzie?
Metamoformag posłał mu jadowite spojrzenie.
- Dobra. Nie możemy wzbudzać podejrzeń. Będziemy szli do biblioteki nocą, bierzemy potrzebne księgi i do mojego pokoju.
Ciemnowłosy pokiwał głową z rosnącą detrminacją. Dadzą radę. Uratują Jugsona.
******************************
Była trzecia noc z zrzędu, gdy studiowali mroczne woluminy o najciemniejszych klątwach.
Teddy westchnął.
- Ta klątwa nie istnieje.
Max zaczął gorliwie potrząsać głową.
- Musi! Ona musi istnieć! - powiedział desperacko.
Lupin zapatrzył się w dal. Zmrużył oczy, wpatrując się w buchający ogień w kominku, który w pewnej chwili przybrał zielony kolor. Po kilku sekundach spoglądała na nich głowa Christhoper'a.
- Hej - powiedział nieco słabym głosem. - Jak wam idzie?
Max supścił wzrok.
- Mniej więcej wiemy o jaką klątwe chodzi w sprawie milczenia, nazywa się Taceant ad mortem. Milcz do śmierci.
Oczy Avenque rozszerzyły się.
- Nie dobrze. Bardzo nie dobrze. Drań potrafi rzucać takie zaklęcia. - Avenque zacisnął zęby - A klątwa pozbawiająca zmysłów? Formido Maxima?
Max wziął drżący oddech.
- Nigdzie nie ma o niej wzmianki Chris! Tak jakby nie istniała...
Blondyn zchłysnął się powietrzem.
- Chyba, że... - zaczął przerażony Avenque.
- ... On sam ją stworzył - dokończył Blackthorn z rosnącą paniką.
Teddy zastygł z szklanką przytkniętą do ust, Max ciągał się za włosy, z kolei Chris... On wyglądał na zmęczonego życiem.
Byli skończeni.
******************************
Clara siedziała przy zastawionym stole. Jej rodzina rozmawiała o polityce, a młodsi kuzyni z ożywieniem wymieniali opinię na temat Qudditcha.
Tylko ona i jej najstarsza siostra Aria nudziły się jak mopsy. Obie spojrzały na siebie znacząco, po czym wyszły z pokoju, przemycając po butelce piwa kremowego. Ubrane w ciepłe płaszcze, skierowały się w stronę altany.
Przysiadły spoglądając w gwiazdy. Co chwilę popijały pyszny trunek. Cisza była komfortowa. One rozumiały siebie nawet nie rozmawiając. Aria przeniosła leniwie wzrok na platynowłosą, Clara miała wbity wzrok w jej dłonie.
- Więc... Jak tam Hogwart?
- Dobrze - odparła lakonicznie Clara.
- Oddałabym wszystko aby tam wrócić. To był mój prawdziwy dom. I pomyśl ile tajemnic do rozwikłania - powiedziała z uśmiechem. - Masz jakiś przyjaciół? Albo wrogów? - dopowiedziała z chichotem.
Szarooka pokiwała głową.
- Przyjaźnię się z Eleną Blackthorn. Jest bardzo miła. Obie cały czas ze sobą rozmawamy. I moim wrogiem... Jest Lisa Gray. Jest okropna i bardzo niestosowna.
Aria uniosła brwi.
- Niestosowna?
- Tak! Nieprzyzwoita! Mówi o chłopakach takie rzeczy Ari, że... Aż się cała czerwienię, gdy jej słucham!
- Jest w twoim wieku czy starsza?
- W moim wieku!
Brązowowłosa zachichotała.
- Tak Chciałabym wrócić do szkoły. Dzieciństwo to najlepszy okres w życiu. Ciesz się nim póki możesz Clarisse.
******************************
Elena wyciągnęła się na wielkim łożu. Była zadowolona. To były jej pierwsze, tak szczęśliwe święta. Dostała książkę od Clary, produkty Weasley'ów od Max'a, słodycze od Teddy'iego, skórzany dzienniczek od Chris'a i... Bransoletkę. Srebrną z ładnym diamentowym serduszkiem, który zmieniał kolor w zależności od nastroju. Obecnie było pudrowo - różowe. Do tego dostała perfumy, które zmieniały się w ulubiony zapach. Elena czuła słodki, ale nie mdły. Był bardzo przyjemny. Nie kręciło się od niego w głowie.
Do tego była załączona karteczka z podpisem. Pomimo, że były to tylko dwa krótkie zdanie, to przyprawiło rudowłosą o szybsze bicie serca.
Dla Ciebie, moja Ellie. Od Castiel'a.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top