2.9

Andy siedział w sali eliksirów, czekając na rozpoczęcie lekcji. Wpatrywał się tępo w pokryty rdzą kociołek. Z jego transu wyrwał go donośny głos Slughorn'a. Mężczyzna wesoło wparował do klasy, podchodząc do biurka. Andy przechylił głowę zauważając Max'a, Chris'a i nową uczennicę Alexę DeCerto. Jej blond włosy połyskiwały w dziennym świetle. Zauważył, że były jaśniejsze o parę odcieni od czupryny Christophera. Jej zielono - srebrne oczy przeczesywały klasę. Chris lekko pacnął ją w ramię, szeptając jej coś do ucha. Pokiwała głową, odwracając się w kierunku profesora. Uśmiech Slughorna lekko zbladł, gdy dziewczyna do niego podeszła. Zachowywał się uprzejmie, jednak... Jego ruchy były jakby mechaniczne.

- ...wszyscy mają już swoje pary, panno DeCerto, oprócz Eleny! Od tej pory panno Blackthorn, ty i Alexa będziecie pracować razem. - Elena klasnęła w dłonie, uśmiechając się szeroko. DeCerto usiadła przy rudowłosej, mając obojętny wyraz twarzy. Andy widział jak Elena zasypywała ją pytaniami. Zachichotał, współczując nowej.

Lisa Gray odchrząknęła, trzepocząc rzęsami. Andy westchnął,przenosząc swój wzrok na gryfonkę.

- Tak, Liso? - spytał się, próbując ukryć zirytowanie.

- Bo wiesz Andy... Na pewno słyszałeś o Halloween'owym balu - powiedziała wbijając w niego swoje jadeitowe oczy. - Tak myślałam... Czy... Nie moglibyśmy pójść razem. - Sama sobie idz, pomyślał uśmiechając się sztucznie.

- Nie jestem pewien, czy na niego się wybieram. Możliwe, że wtedy będę musiał spotkać się z rodzicami. Sama wiesz... Sprawy rodzinne. W razie czego dam ci znać. - Posłał jej czarujący uśmiech. Lisa westchnęła, a jej twarz się rozpromieniła. Od razu odwróciła się do swoich koleżanek, mówiąc przyciszonym głosem. Machała rękoma z podnieceniem. Grupka dziewczyn chichotała, co jakiś czas na niego zerkając. Złapał się za nasadę nosa. W tym roku nie odgoni się od niej tak łatwo.

******************************

- W sumie, to nie tak źle - powiedział Chris. - Lisa Gray jest niezła.

- I wkurzająca - dodał kąśliwym tonem Max. Avenque prychnął machając ręką.

- Uwierz mi. Atrakcyjność przebija wszelkie wady i dziwactwa. - Andy upił łyk kremowego piwa. Jego głowa leżała na podłokietniku skurzanej kanapy.

- Ona ma reputację... Już ponoć w tym roku zaliczyła Charles'a Loyd'a. - Chris błysnął zębami.

- Zawsze możesz z tego skorzystać. - Max przewrócił oczami.

- Bardzo śmieszne. - wymamrotał Jugson.

- Zastanów się nad tym - powiedział Blackthorn - Możesz z nią iść. To nie tak, że jej się oświadczasz. To tylko bal. Lepiej iść z Lisą, niż w ogóle się nie pokazywać.

- A z kim ty idziesz Weasley? - Andy podniósł brwi. Max zaśmiał się.

- Clarisse Delacruz. - Chris zawył, przez co Max się zarumienił.

- Nieźle bazyliszku, ale biję cię na głowę! - Max i Andy zerknęli wyczekująco na blondyna.

- Nowa. Alexa DeCerto. - wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- Wow. - wymamrotał Max.

******************************

Elena przytuliła się do Castiela. Uniosła swoją twarz, napotykając jego obsydianowe oczy. Jego usta wykrzywił łobuzerski uśmiech. Objął ją w talii, całując z namiętnością. Miała wrażenie, że chłopak próbował ją zdominować, z czym o dziwo nie miała problemu. Potknęła się, uderzając boleśnie o ścianę. Arrow przycisnął ją całym ciałem. Złapał ją za nadgarstki, umieszczając jej nad głową. Jego druga ręka błądziła po jej ciele, przez co wydała cichy jęk.

- NA DUMBLEDORE'A! - z szybkością błyskawicy Castiel odkleił się od niej, poprawiając włosy.

Zrobiła się cała czerwona napotykając wzrok jej dwóch kuzynek. Roxanne i Victorie. Obie miały szeroko otwarte oczy. Roxy łapała powietrze jak ryba.

- H... Hej - wyjąkała Victorie. - Szukałyśmy Ciebie. Jest dziś ładna pogoda i myślałyśmy, że... Mogłybyśmy polatać na miotłach... Ale ty jesteś zajęta... - Elena zdusiła jęk, zastanawiając się w jakim czasie Max się o tym dowie. Roxy przestąpiła z nogi na nogę.

- Ekhm... No... Tyle w was pasji. - palnęła Roxy. Vicky pacnęła się w czoło. Westchnęła, kręcąc głową.

- Spotkamy się w PW. Chodź Roxanne. - pociągnęła za sobą młodszą dziewczynę. Na jej oliwkowych policzkach wykwitły rumieńce. Obie odwróciły się, pośpiesznie odchodząc. Elena zerknęła na Castiel'a. Jak zawsze wyglądał idealnie. Ona mogła się założyć, że jej rude loki wyglądały jakby napadło na nią stado centaurów.

Arrow uśmiechnął się do niej, łapiąc ją za rękę. Podążyli w stronę błoni, oboje nieświadomi pary szmaragdowych oczu, które ciskały pioruny.

******************************

Delphi zakasłała kuśtykając. Wszystko ją bolało od serii cruciatusów, które zafundowała jej Czarna Dama. Po jej policzku spłynęła pojedyńcza łza. Uświadomiła sobie, że na tym świecie nie było osoby, która ją szczerze kochała, bez żadnych ukrytych intencji. Nie miała domu gdzie zawsze mogła wrócić. Nie miała rodziców...

Zaszlochała, łapiąc się za głowę. Nienawidzę tego wszystkiego. Nienawidzę życia. Myślała gorzko. Ledwo co doszła do wypolerowanych, czarnych drzwi. Sapnęła, podpierając się. Zabębniła czekając, aż ktoś jej otworzy. Po kilku sekundach kobieta o kręconych włosach i brązowych oczach, które miały łagodny wyraz wyjrzała, przyglądając się jej ze zmartwieniem.

- Proszę pomóż mi! Jestem Delphini Black Riddle! Proszę pomóż mi przed nią uciec!- załkała. Ostatnie co pamiętała to ciepłe ramiona, które ją złapały. Potem nastała ciemność.

Ten chłopak w mediach to Andy :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top