155.
Kiedy chcesz się zapisać na kurs szybowcowy, bo... latanie, co nie?
_____________
Jak wracałam ze szkoł zaczął nagle gadać do mnie jakiś dziwny gościu w białej koszuli i z dzianym uśmiechem na ryju, ale takim, że kurna aż zaczęłam się zastanawiać jakim cudem można zrobić coś takiego ze swoją twarzą. No to utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy nadal idąc. Zdaje się, że ludzie czują się mniej pewnie, kiedy patrzy się im w oczy. I dobrze. Szybko wzrokiem pszesunęłam, a tam podobny gościu siedzi w samochodzie i też się moją stronę gapi, był też trzeci w innym samochodzie. Nagle słyszę "Tak, to do ciebie było! Stop, zatrzymaj się!". Odwróciłam głowę, ale już go nie widziałam, bo szłam wzdłuż ogrodzenia, które go zasłoniło. Nie na długo. Gościu zaczął jechać za mną, zwolnił obok i takie "uśmiech pasuje ci do twarzy, uśmiech pasuje ci do twarzy!". Co. W każdym razie się wkurwiłam, ze wkurwem spojrzałam się w jego stronę i z takim samym wkurwem się "uśmiechnęłam" (uśmiech wkurwu, polecam). Zasunął szybę i odjechał. Nadal szczerząc się jak psychol. Pojebana akcja.
Wczoraj jechowi chcieli mnie dorwać, dzisiaj te zjeby, ja już jestem ciekawa co będzie jutro.
A przed chwilą wróciłam z treningu. Bardzo przyjemnie było, bardzo przyjemnie. I wtedy słyszymy to: "a teraz jezcze 150 przysiadów i 100 pompek na zakończenie".
Wiecie co jest w tym najśmieszniejsze?
A to. Że. Nie żartował. To było śmiertelnie poważne.
Czuję się zabita. Ale tak mmm fest zabita.
Mam nadzieję, że jutro uda mi się jakoś podnieść z łóżka...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top