Problem #94 - Wawyjazd, Imouto i Cud Nad Cudami.

W sobotę ja, mama i siostra odwoziłyśmy ciocię na lotnisko w Warszawie. Obyło się bez korków, więc przyjechałyśmy na miejsce dość szybko - w sumie to wyjechałyśmy o dziewiątej, a przyjechałyśmy o wpół do dziesiątej, co jest wręcz śmieszne, bo zawsze jechałyśmy dobre 4 godziny.

W każdym razie - jako że byłyśmy w stolicy, nie można było przegapić takiej szansy. Wobec tego obrałyśmy za cel ulicę Chmielną i tamtejszą Yattę.

Chodziłyśmy w kółko przez dobre pół godziny. Siostra nas nawigowała z pomocą cioci Google, ale coś nie pykło. Potem rozładował jej się telefon, więc używała mojego. W końcu - jakimś cudem - trafiłyśmy do Yatty, i JAPIERPAPIER, ILE TAM BYŁO MANG!

W Yattcie był taki fajny pan, który polecił mi trochę mang, w tym „Yotsubę" (która odegrała ważną rolę w tej historii) i „The Promised Neverland", oraz jedno anime do obejrzenia - „Zombieland Saga" (kto może być na tyle... pomysłowy, żeby zrobić anime o zombie idolkach?). Moja imouto była pod wrażeniem, że tak swobodnie gadam z gościem starszym ode mnie o jakieś dwadzieścia lat. W sumie to było śmieszne, co się tam stało XD

Ja: *ma już naszykowaną stertę mang do kupienia, ale nadal nie wie, co wybrać*

Pan: A może ja coś zarekomenduję?

Ja: A to zależy.

Pan: Cóż, trochę w anime siedzę, więc może będę znać coś ciekawego. Macie może jakiś ulubiony gatunek?

Ja: Hmmm... lubię Magical Girls.

Pan: *myśli*

Pan: Madokę widziałaś?

Ja: Widziałam.

Pan: ...

Pan: Okej, masz mnie.

Ja: *dumna z siebie 😎*

Skończyło się na tym, że kupiłam cztery tomy Dziewczynki w Krainie Przeklętych, dwa tomy Bez Żalu, po jednym tomie z Yotsuby i Yakusoku no Neverland oraz zestaw z Kracie (to był akurat pomysł siostry).

Niestety, byłam na tyle głupia, że nie spytałam pana, czy zna KLK. Skapnęłam się dopiero, kiedy byliśmy w Sphinxie. A głupio byłoby się wracać XD

Uwaga, teraz będzie ciekawie.

Kiedy czekałyśmy na jedzenie, moja siostra zaczęła się nudzić. A że jej się telefon wylądował, nie miała co robić. I się na mnie popatrzyła (a ja czytałam 1 tom DwKP). I ona tak do mnie „Mogę którąś?". A ja takie „A, dobra, weź sobie", czy coś. I ona wzięła Yotsubę. I zaczęła czytać.

Zaczęła czytać.

I powiedziała, że fajne.

TOŻ TO BYŁO NIEPRAWDOPODOBNE!

W ogóle to ona czytała tą mangę przez cały dzień, co jest totalnie dziwne!

Ale w każdym razie - potem poszłyśmy do Flying Tigera, który jest chyba najbardziej zatłoczonym sklepem, jaki widziałam. Normalnie nie dało się wrócić do wyjścia, bo ludzie pchali cię naprzód. Gadnys. Ale ogółem było tam całkiem fajnie. Imouto kupiła sobie jakieś duperele, a ja nowy szkicownik (oczywiście czarny) i, uwaga, GEJPARASOL! Czyli, ten, no, tęczową parasolkę. No.

Potem pojechałyśmy do Ikei, gdzie było jeszcze tłoczniej (ale tego się można było spodziewać). Ja jarałam się poduszkami i pudełkami. Siostra natomiast przede wszystkim podziwiała świeczki. Jak zwykle XD

Co do Ikei, to nie kupiłam sobie nic ciekawego - tylko kocyk. Ponieważ miał ładny kolor i materiał, zamierzam go pociąć i wykorzystać w cosplayowaniu mojej Pińczowskiej persony. Hehehe.

No, i to by było na tyle. Zjadłyśmy dużo. Byłyśmy w Yattcie. Siostra polubiła mangi. Uważam ten dzień za udany.

Amen.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top