🅧🅛🅥🅘🅘🅘
Szłam za Filipem, który próbował wyrwać mi rękę. Ciągnął mnie w kierunku salonu z sukniami ślubnymi i był chyba bardziej podekscytowany niż ja. Obok nas szedł Eliot, a nieco za nami szły Liana i Alice. Niko rozmawiał z mamą. Oni też wydawali się dosyć podekscytowani. Dziewczyny już zdążyły omówić, w czym widzą mnie na ślubie. I jak się okazało ich wizja kompletnie mijała się z ustaleniami Niko i mamy. Już po prostu widzę tę wojnę. Już współczuję sprzedawcą w tym sklepie. Mają krótko mówiąc, przejebane.
Weszliśmy do salonu, od razu zwracając na siebie uwagę jeden z ekspedientek. Filip od razu zagaił z nią rozmowę. W tym czasie inna kobieta zaciągła mnie do przymierzali. Zdjęłam z siebie ubrania i czekałam, aż przyniosą mi sukienki. Po chwili kobieta przyniosła mi białą sukienkę z obcisła mocno prześwitująca góra i rozkloszowanym dołem. Z pomocą jeden z ekspedientem ubrałam ją i wyszłam pokazać się rodzinie.
- Zdecydowanie nie. - Rzucił od razu Filip, który jak już zdążyłam przewidzieć, będzie dzisiaj bardzo krytyczny. - Nie ma w sobie tego czegoś.
- Sukienka dla Toni powinna być dużo bardziej agresywna. - Stwierdziła Liana, która też wydawała się średnio zadowolona.
- Ta biel jakiś do mnie nie przemawia. - Dodała Alice, krzywiąc się lekko. - Nie wiem, jakoś mi do ciebie nie pasuje.
- Mi też się nie podoba. To kompletnie nie to. - Podsumowałam wracając do przymierzalni.
Przymierzyłam jeszcze kilka sukienek, jednak żadna mi się nie podobało. Wszystkim czegoś brakowało. I nie chodziło o to, że było brzydkie. Niektóre naprawdę mi się podobały. Jednak kompletnie do mnie nie pasowały. Brakowało im czegoś, przez co powiedziałabym, że to moja sukienka. Zdecydowanie naoglądałam się za dużo "salonu sukien ślubnych".
W końcu ubrałam na siebie białą sukienkę z dekoltem w serce. Dodatkowo miała rękawy, które opadały z ramion. Były długie i wykonane z koronki. Dół był bardzo mocno rozkloszowany i wykonany z masy tiulu. I mogłam się założyć, że już gdzieś widziałam podobną sukienkę. Jednak w tym momencie nie byłam sobie w stanie przypomnieć, kto miał ją na sobie.
Kiedy wyszłam i pokazałam się rodzince wszyscy byli zachwyceni. Wszyscy nie licząc Eliota. W jego oczach pojawiły się łzy a ja nie miałam pojęcia, o co chodzi. Patrzyłam jak mój bliźniak, podnosi się z kanapy i kieruje się w stronę wyjścia. Od razu ruszyłam za nim, zatrzymując go przy drzwiach.
- Elio, o co chodzi? - Spytałam zmartwiona, a kiedy się obrócił zobaczyłam łzy, spływające mu po policzkach. I w tym momencie wszystko do mnie dotarło. - Na Selen Elio tak bardzo cię przepraszam. Gdybym pamiętała w życiu, bym jej nie założyło.
W tym momencie przypominałam sobie gdzie widziałam tę sukienkę. Blanka miała na sobie identyczną w dniu ich ślubu. Gdybym o tym pamiętała prędzej dałabym się pokroić, jak ją na siebie ubrać. Wiedziałam bowiem jak bardzo te wspomnienia, są bolesne dla mojego brata. Nadal ma łzy w oczach, kiedy tylko pojawi się coś, co mogło mu się kojarzyć z żoną. I wiedziałam, że to było za dużo.
Przyciągnęłam go do siebie i mocno przytuliłam. Wiedziałam, że teraz przede wszystkim musiałam go uspokoić. I gdybym mogła tu i teraz zdarłabym z siebie tę sukienkę.
- Nie przepraszaj. - Poprosił, pociągając nosem. - Nie zrobiłaś tego specjalnie... Poza tym już w... W momencie, kiedy przyniosłaś Nike do domu, przypominało mi się jak Blanka przyszła do domu z Amaru. To był jeden z najpiękniejszych dni mojego życia. - Przyznał, mocno się do mnie przytulając. - To nadal boli jednak spokojnie. Za chwilę się ogarnę.
- Kocham cię Elio. - Rzuciłam, czując, że powinnam to powiedzieć. - Po prostu cię kocham.
- Ja ciebie też kocham Tony. - Odpowiedział, a ja odsunęłam się od niego i szturchnęłam go w ramię.
- Serio teraz mi wypomnisz to, że miałam urodzić się chłopcem? - Spytałam, oburzona wycierając łzy z jego policzków.
- No jednak lekarze coś tam widzieli, skoro stwierdzili, że jesteś chłopcem. - Zauważył, na co ja przewróciłam oczami wracając do reszty. Oni posłali nam zmartwione spojrzenia, jednak ja je zignorowałam.
- Może czarna. - Wypalił mój bliźniak, na co posłałam mu zdziwione spojrzenie. - No czarny pasuje Ci lepiej niż biały. Dobrze byś w takiej sukience wyglądała.
- Tak. Chcę przymierzyć coś czarnego. - Oświadczyłam z szerokim uśmiechem, obserwując szok malujący się na twarzy mamy. Jednak nikt nie zna cię tak dobrze, jak rodzony bliźniak.
Wróciłam do przymierzalni a ekspedientka przyniosła mi kilka czarnych sukienek. Wyjęła je z pokrowców bym mogła im się uważnie przyjrzeć.
- Rzadko kobiety wybierają czarne sukienki. Będzie pani bardzo wyjątkową panną młodą. - Stwierdziła, uśmiechając się szeroko. Była bardzo miła i cierpliwa w stosunku co do mnie. Dlatego zdobyła moją sympatię.
- Oj nawet nie wie pani jak bardzo. - Stwierdziłam rozbawiona, oglądając sukienki aż jedna z nich wpadła mi w oko. - Zdecydowanie muszę przymierzyć tą.
- Będzie w niej pani cudownie wyglądała. - Zapewniła kobieta, a ja byłam pewna, że się nie pomyliła.
Sukienka oczywiście była czarna. Górna część stanowiła koronką, która mocno przylegała do mojego ciała. Pod nią podszyty był czarny materiał krojem przywodzącym na myśl top sportowy. Między nią a dołem, który stanowił tiulowy materiał, który nie był nadmiernie rozkloszowany, był widoczny cienki pasek brzucha. Po prawej stronie znajdowało się rozcięcie. Dzięki czemu było widać moje udo, na którym znajdował się duży tatuaż wilka wyjącego do księżyca. Uśmiechnęłam się szeroko. Byłam szczerze zachwycona. To była sukienka, w której chciałam iść do ślubu.
Wyszłam z przymierzalni i pokazałam się reszcie. Byłam gotowa na raczej krytyczne podejście. Jednak Alice i Liana wręcz pisnęły zachwycone. Niko uśmiechnął się szeroko tak samo, jak Filip. A Eliot podniósł się z kanapy, podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Będziesz najpiękniejsza panną młodą. - Zapewnił a w moich oczach, pokazały się łzy szczęścia.
- Jak dla mnie mogłabyś wybrać coś... Bardziej tradycyjnego. - Wtrąciła mama, na co wszyscy obdarzyli ją morderczymi spojrzeniami.
- Z całym szacunkiem, ale ona nie jest tradycyjna nawet w jednym procencie. - Stwierdziła Liana, na co zaśmiałam się lekko.
- To prawda. - Przyznał Niko z szerokim uśmiechem. - Wyglądasz zajebiście siostra.
- Ojciec cię zabije i mnie przy okazji też. Jednak to prawda. W niczym innym nie wyglądałaś jak ty. Ta sukienka jest totalnie twoja. - Przyznała mama, na co uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Więc ją wezmę. - Oświadczyłam, zwracając się do ekspedientki.
Dobrałam do sukienki dodatki z pomocą mojej niezawodnej świty. Potem chłopaki musieli się zbierać. Obiecali pomoc Brendanowi z wyborem garnituru. My z dziewczynami poszłyśmy coś zjeść. Dlatego podsumowując, to był naprawdę udany dzień.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top