♥31♥
♥Kassie♥
- Mam ci tak po prostu wybaczyć? - prychnęłam.
- Wiem, że to dla ciebie trudne, al obiecuje ci, że będę najlepszym bratem na jakiego zasługujesz - przyłożył prawą rękę do serca, a lewą podniósł tak, że jego dłoń była na wysokości twarzy i uśmiecha się ukazując swoje białe jak śnieg zęby.
Przygryzam wargę by nie wybuchnąć śmiechem.
Czuje jak Dylan się spina, ale chyba wie co planuje, bo postawia mnie na nogi.
Łapię się za bok i klękam przy Cody'm. Chłopak rozwiera ręce do uścisku i siada na betonie. Siadam mu na kolanach i obejmuje go jedną ręką wtulając twarz w jego zagłębienie szyi, a on zamyka ostrożnie ręce.
Pachnie kwiatami.
- Wybaczam - jestem słabą osobą...nie mogłabym mu nie wybaczyć.
Chce by wszystko wróciło do normy, byśmy wszyscy, żyli w spokoju i radości.
..................................
Ciekawe czy wreszcie zastają tego upragnionego spokoju.
Wasza Cudnisia :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top