♥29♥


♥Dylan♥

- Drabina! - krzyknąłem widząc połamaną i zniszczoną drabinę przy zniszczonym przez tsunami samochodzie.

- Przepraszam, ale jak do cholery w takich przypadkach, jak ten, zawsze mamy szczęście? - pyta niedowierzający Shawn.

- Przypadek? - pytam widząc jaka będzie odpowiedź.

- Nie sądzę - odpowiadają wszyscy, nawet wisząca na kolumnie Kassie.

Ta dziewczyna, to umie się odezwać w najmniej odpowiedniej chwili.

- Ty tam bądź cicho! Próbujemy ci pomóc - krzyczę do niej.

- To się kurwa pośpieszcie, bo jakbyście nie zauważyli mam coś wbite w bok i boli mnie to jak cholera - odpowiada głośnym szeptem.

- Przepraszam - odpowiedział każdy z osobna nawet mała Melissa.

- Dobra Shawn podaj mi tą drabinę.

Podał mi ją, a ja szybko ją ustawiłem w odpowiednim miejscu i wszedłem po niej jak najszybciej się dało, a moi przyjaciele trzymali mi drabinę.

- Już cię ściągam księżniczko, ostrzegam będzie bolało.

- Wiem nie jestem głupi...aaaaaa!! - wyciągnąłem ją szybkim ruchem z wbitego w nią grubego drutu, na którym został kawałek skóry dziewczyny i przytuliłem ją do siebie dociskając jej krwawiącą obficie ranę.

- Już po wszystkim - wyszeptałem jej do ucha.

- Dyl! To tak bardzo boli! - szlocha.

Nie mogę patrzeć jak cierpi.

- Jeszcze chwileczkę kochanie, zaraz to naprawimy - pocałowałem ją w brudne czoło. Nie przeszkadzało mi to. Sam nie byłem czystszy.

Zszedłem powoli z moją kas po drabinie, a potem położyłem ją na zimnym betonie. Wszyscy zebrali się naokoło nas. Patrząc na Kas jak na dzieło sztuki

- Auł - wyjęczała.

- Ciii zaraz będzie po wszystkim - pocieszyłem ją głaszcząc uspokajająco po policzku. - Brooke co ty masz w ręce - wskazałem na butelkę, którą trzymała.

- Alkohol, znalazłam go przy jednym facecie na ulicy...aa ty chcesz, żebym....o boże.

Dziewczyna zrozumiała o co mi chodzi i wylała delikatnie ciecz na ranę Kassie, by ją odkazić.

- AA!!! Kurwa! - wrzeszczy Kassie, ruszając się na wszystkie strony.

- Ludzie, przytrzymajcie ją! - warknąłem.

Wszyscy przyciskali rękami kończyny Kassie do betonu.

Urwałem duży kawałek materiału swojej poszarpanej bluzki i obwiązałem nim brzuch dziewczyny.

Pisnęła, gdy zawiązywałem materiał na jej brzuchu za mocno.

- Przepraszam.

- Nic nie szkodzi, ważne, że żyje - wydyszała.

Wstałem i wziąłem dziewczynę na ręce w stylu panny młodej i pocałowałem ją z pasją w usta.

Dziewczyna zdziwiona oddała pocałunek. Całowaliśmy się zachłannie.

Ktoś odchrząknął.

- Prawie straciłem kobietę swojego życia, dajcie nam chwilę - odparłem gniewnie.

- No dajcie już spokój, chciałem przytulić siostrę.

Zszokowani z kassie popatrzeliśmy sobie w oczy, a potem na osobę którą był Cody.

..........................

Cody znowu w grze!

Kto zanim tęsknił? xd

Wasza Cudnisia :P

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: