Rosja


Witajcie w Rosji, kraju, który też nie ma za ciekawej sytuacji politycznej i chyba też spędzę tu tylko 2-3 dni. Na lotnisku w Moskwie już czekała ma mnie walizka. Tamtą odesłałam do Chin. Tak, wiem trochę to wszystko pogmatwane, ale moje życie nie jest normalne, w końcu, kto z was spędził całe życie zamknięty jak w klatce? Nie widząc świata zewnętrznego z wyjątkiem widoku z balkonu czy ogrodu na tyłach zamku? Każdy mój wyjazd do innego kraju jest niezwykłą przygodą.

Właśnie jesteśmy w jednym z samochodów i jedziemy na hotelu.

-Lola... bardzo mi przykro, ale zwiedzimy tylko i wyłącznie Moskwe, nie mogę wyprowadzać, Cię po za teren tego miasta- powiedział Harry patrząc prosto w moje oczy.

-Oh... fakt przykro... ale przynajmniej to Rosja i Moskwa! Liczę, że zobaczę więcej niż tylko cztery atrakcje- powiedziałam lekko się uśmiechając.

-Skoro zwiedzamy tylko Moskwe to na pewno znajdziemy o wiele więcej czasu na różne atrakcje- zaśmiał się mój przewodnik.

-Ty masz dołeczki?!- powiedziałam.

-Tak?- powiedział zdezorientowany.

-Przepraszam, ale... pierwszy raz widzę, żeby ktoś miał tak widoczne dołeczki przy ustach- powiedziałam zawstydzona- Jesteś jedyną osobą z zewnątrz z którą mam taki bliski kontakt- westchnęłam i znowu zaczęłam przyglądać się widokowi za oknem.

Po jakiś dwudziestu minutach znaleźliśmy się przed hotelem.

-Witamy w The St. Regis Moscow Nikolskaya- powiedział mężczyzna, który zabierał z samochodu nasze walizki i wkładał je na wózek ze złotymi wykończeniami. Harry jeszcze coś tam z nim uzgadniał, ale ja się im nie przysłuchiwałam. Tylko stałam i przypatrywałam się masywnemu budynkowi.

-Chodź, walizki zaraz powinny, być już w pokoju- powiedział. Oboje pewnym krokiem weszliśmy do środka, a kiedy to zrobiłam to aż mi szczęka opadła.

-WoW...- powiedziałam jedynie- Tutaj jest naprawdę pięknie- wydusiłam.

-Widzę, że Ci się podoba- powiedział Harry. Ruszyłam przed siebie powolniejszym krokiem nie za bardzo zważając gdzie idę. Wiem, jedynie, że Harry poszedł do recepcji po klucze i, że właśnie na kogoś wpadłam. Wylądowałam na ziemi przez siłę uderzenia.

-извини* (czyt. izwini)- powiedziała osoba na, którą się zderzyłam, spojrzałam do góry, widząc... przystojnego mężczyznę, na oko może w moim wieku. Wyciągnął w moją stronę dłoń, którą chętnie przyjęłam i już po chwili stałam na nogach.

-Nie rozumiem, co powiedziałeś- otrzepałam swoje spodnie.

-Ooo... nie znasz rosyjskiego- powiedział po angielsku.

-Nie znam, i przepraszam za to, że na Ciebie wpadłam- powiedziałam patrząc na chłopaka.

-To moja wina, nie patrzyłem gdzie idę. Jestem Nikita- powiedział.

-Lola- wyciągnęłam w jego stronę dłoń, którą złapał i ucałował jej wierzch.

-Miło mi Ciebie poznać. Przepraszam, ale muszę już iść. Mam nadzieje, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie- powiedział po czym wymijając mnie, jeszcze na chwilę się odwrócił- ты красивая** (czyt. ty krasiwaja) Lola- po czym wyszedł z hotelu. zmarszczyłam brwi, bo znowu nie wiedziałam co On powiedział. W głowie wymyślałam różne słowa, które mogły to znaczyć. W tym czasie podchodziłam do recepcji przy, której stał podenerwowany Harry.

-Coś się stało?- zapytałam stając obok niego.

-Któraś z recepcjonistek pomyliła pokoje i mamy tylko jedno duże łóżko- powiedział.

-Nie ma jakiś innych wolnych?- zapytałam.

-Nie mają, gdzieś niedaleko jest jakiś festiwal muzyczny i dużo rosyjskich sław się tutaj zatrzymało, więc... nie ma wolnego pokoju. Jedyny jaki został to właśnie ten- przeczesał włosy dłonią.

-Przepraszam...- zwróciłam się do recepcjonistki- jak duże jest to łózko?

-Zmieści się tam może z pięć osób Pana postury- spojrzałam na Harry'go i starałam się oszacować, jak duże jest to łóżko.

-Bierzemy- powiedziałam, będąc pewna, że nawet się nie dotkniemy w tym łóżko, poza tym, spędzę z nim dużo czasu i na pewno zdarzą się jeszcze podobne sytuacje, więc muszę być na nie przygotowana. Dała nam kluczyk i przeprosiła za problem. Już mieliśmy odchodzić, kiedy coś mi się przypomniało.

-Przepraszam jeszcze raz, ale co oznacza "ty krasiwaja"?- zapytałam marszcząc brwi. Kobieta się uśmiechnęła.

-To oznacza "Jesteś piękna"- powiedziała z charakterystycznym akcentem.

-Oh... dziękuję- odeszłam stamtąd z rumieńcami na policzkach. Nigdy nikt mi takiego czegoś nie powiedział z wyjątkiem służek. To było naprawdę miłe.

Zacisnęłam wargi i ruszyłam razem z Harry'm do naszego pokoju. Chłopak nie spuszczał ze mnie oka. Dobrze wiem, że nie rozumiał dlaczego spytałam się o to recepcjonistki, ale nie jest tu po to, żeby wypytywać mnie o moje sprawy prywatne. Kiedy znaleźliśmy się już w pokoju, niezmiernie się cieszyłam na wzięcie prysznica i pójście spać. Na zewnątrz już noc i mój prawidłowy pobyt tutaj zaczyna się dopiero jutro.

-Nie wiem jak ty ale ja jestem wykończona- powiedziałam i dosłownie rzuciłam się plecami na łóżko.

-Czegoś tu nie rozumiem- powiedział przewodnik odstawiając nasze walizki obok łóżka. Oparłam się na łokciach i pokazałam ruchem ręki, że ma mówić dalej- Jesteś księżniczką Chin... a nie zachowujesz się jak księżniczka- spojrzał na mnie, a ja spuściłam głowę zastanawiając się nad jego słowami.

-Nie zawsze, ktoś jest taki jak my tego chcemy- spojrzałam na niego z wyższością i wstałam z łóżka, otworzyłam walizkę i zabrałam z niej potrzebne rzeczy do kąpieli i piżamę. Do łazienki weszłam z trzaśnięciem drzwi.

Co za dupek~ pomyślałam i rzuciłam wszystko na małą półeczkę obok lustra. Na serio oczekiwał... staram się być taka jak wszyscy, nie chcę tutaj tytułu księżniczki, miałam go przez osiemnaście lat w pięknym pałacu w Chinach. Przecież... zachowuje wszystkie maniery, chodzę wyprostowana i jem jak na dobrze wychowaną kobietę przystało. Może czasami palnę coś czego nie powinnam, ale teraz mogę bezkarnie popełniać błędy. Pan Styles musi zrozumieć, że jest tu tylko i wyłącznie moim przewodnikiem. Skoro zamierza oprowadzać księżniczkę... to ją dostanie. Spojrzałam swojemu odbiciu w oczy i uśmiechnęłam się do niego chytrze.

Nie wiesz na co się piszesz~ zaśmiałam się w myślach i przygotowałam wszystko do kąpieli.

***

Zapach cynamonu rozszedł się po całym pokoju kiedy tylko wyszłam z łazienki. Szłam wyprostowana z dumnie podniesioną głową. Tortury na nim zacznę jutro. Chłopak nic nie mówił, tylko wszedł po mnie do łazienki. Położyłam się do łóżka myśląc o tym jak jutrzejszy dzień stanie się cząsteczką piekła dla Harry'go. W telefonie przestawiłam zegarek na czas panujący w Rosji i ustawiłam budzik na piątą rano. W Chinach zawsze wstawałam o piątej, co w Afganistanie zostało zaniedbane. Przyłożyłam twarz do poduszki i od razu zasnęłam.

***

Obudził mnie dość irytujący budzik, może w Chinach robiły to służki, ale nie narzekam. Słyszałam ciche jęknięcie za sobą i w duchu się uśmiechnęłam. Odkryłam się i przeciągnęłam tak jak to robią w filmach. Wyłączyłam budzik.

-Zamów do pokoju jakieś tradycyjne rosyjskie śniadanie. Ma być tu w najmniej godzinę. W tej chwili idę się umyć i życzę sobie nie przeszkadzanie mi podczas brania kąpieli- powiedziałam i wstałam z łóżka zabierając z walizki najbardziej królewskie ubrania jakie znalazłam co było dość trudne, ale jakoś mi się tu udało oczywiście omijając przepiękną suknię, nie pójdę w niej zwiedzać, jeszcze bym ją zniszczyła.

Wszystko położyłam na półeczce i napuściłam wody do wanny i nalałam olejku lawendowego. W czasie jak woda się pieniła i nalewała rozebrałam się i położyłam na podłodze szampon o tym samym zapachu co olejek, specjalnie robiony dla mnie. Weszłam do wanny wyłączając wodę i zamoczyłam się cała zostając tam tak długo jak dałam radę wstrzymać oddech. Kiedy się wynurzyłam na rękę nalałam szampon i zaczęłam nakładać go na włosy. Znowu się zanurzyłam i zaczęłam je płukać Wstałam i wzięłam do ręki hotelowy ręcznik, którym się cała wytarłam, włosy przetarłam i wysuszyłam suszarką, która była koło lustra. Rozczesałam włosy, założyłam bieliznę i ubrania, które wydawały się takie... najbardziej królewskie, mimo iż tak naprawdę takie nie były (białe całe spodnie; srebrna, połyskująca, luźna bluzka, którą włożyłam w spodnie; na to narzuciłam białą marynarkę, która sięgała do połowy mojego tułowia). Wzięłam w ręce kosmetyczkę i po chwili moja twarz była lekko pomalowana, z tym to akurat nie chcę przesadzać, nigdy mocno się nie malowałam. Przyjrzałam się ostatni raz w lustrze i uznałam, że jakoś to wszystko wygląda. Wszystko uzupełniłam srebrnymi szpilkami, która składały się z paseczków, ale nie przekraczały kostki z wyjątkiem jednego co go oplatał. Zabrałam wszystko i odłożyłam do walizki.

Pewnym siebie krokiem ruszyłam do jadalni, którą również mieliśmy w pokoju, czekało już tam na mnie śniadanie. Wchodząc do pomieszczenia zwróciłam na siebie uwagę stukając obcasami. Harry chciał coś powiedzieć, ale kiedy na mnie spojrzał zamknął usta i zmierzył mnie od góry do dołu. Dumie usiadłam na krześle, zabrałam materiałową serwetkę i nałożyłam ją na kolana. Spojrzałam na swoje danie, które wyglądało przepysznie.

-Powiedz mi co to jest- powiedziałam bez uczuć w głosie.

-Z tego co mi powiedziała kelnerka to są Bliny z łososiem i masłem orzechowym- powiedział, a ja uniosłam brwi z uznaniem. Nigdy nie myślałam, że można połączyć masło orzechowe z łososiem. Wzięłam do ręki widelec i nakłułam mały kawałek, oczywiście nie tracąc postawy damy wzięłam pierwszy kęs do ust- Lola... czy coś się stało?- zapytał mój przewodnik.

-Jestem Księżniczka Lola, córka króla Chin i nie wolno rozmawiać z księżniczką podczas jedzenia- powiedziałam pustym głosem patrząc przed siebie.

-Oh... niech wasza królewska mość wybaczy- powiedział zaskoczony, wstał od stołu i ruszył jak mniemam do łazienki, którą zaczęłam przez przynajmniej godzinę.

Muszę przyznać, śniadanie było przepyszne, chociaż dość specyficzny smak. Wstałam od stołu i odłożyłam swój talerz na tacę, która została zostawiona przez kelnerkę.

Nie chcąc czekać na Harry'go wzięłam do ręki kartkę i długopis pisząc, że czekam przy recepcji. Weszłam do sypialni zabrałam aparat, kartkę z wiadomością umieściłam na łóżku. Wyszłam z pokoju. Skorzystałam z schodów. Schodząc po nich czułam się jak w pałacu, położyłam dłoń na grubej, kamiennej i gładkiej poręczy. Szłam powolnym dumnym krokiem. Przez moment naprawdę przed oczami miałam obraz schodów z mojego domu. Kiedy zeszłam byłam trochę zawiedziona, chętnie weszłabym tam jeszcze raz, aby tylko i wyłącznie zejść w ten sam sposób jak przed chwilą.

-красивая***(czyt. krasiwaja) Lola- usłyszałam za sobą i od razu obróciłam się w stronę znajomego głosu.

-спасибо****(czyt. spasiba)- powiedziałam z uśmiechem na ustach, wczoraj poduczyłam się podstawowych słówek w języku rosyjskim.

-Miło Cię widzieć- uśmiechnął się pokazując białe zęby. Małym gestem ręki pokazał na dwie wolne fotele przy recepcji. Nic nie mówiąc od razu się tam pokierowałam u usiadłam zaraz na pierwszym, miękkim meblu- Wybacz mi moją śmiałość, ale dlaczego przyjechałaś do Moskwy? Masz urodę... chińską? urodę wschodniej Azji- powiedział na co lekko się uśmiechnęłam.

-Pochodzę z Chin, postanowiłam zwiedzić trochę świata. Zaczęłam od Azji, a dokładniej byłam dopiero w Afganistanie, wczoraj przyleciałam razem z przewodnikiem tutaj- powiedziałam i poprawiłam się na fotelu- A ty? Mieszkasz tutaj?- zapytałam i zaczęłam wpatrywać się w chłopaka.

-Nie, jestem tutaj ze względu na festiwal muzyczny, który odbywa się niedaleko. Jestem muzykiem, piosenkarzem. Zostałem zaproszony, więc o to i jestem- uśmiechnął się i oparł o oparcie- Dzisiaj zaczynasz zwiedzanie... co pierwsze?- zapytał przykładając palec wskazujący i kciuk do brody, opierając łokieć o podłokietnik.

-Nie wiem... to przewodnik mi wszystko ustala, gdzie idziemy i co zobaczę. Wiem, że na pewno nie wyjadę po za teraz Moskwy- westchnęłam i spojrzałam na schody, po których zdenerwowany zbiegła Harry- Dziękuję za miłą rozmowę, ale muszę już iść- wstałam, a Nikita zaraz po mnie.

-Do zobaczenia красивая- powiedział i z uśmiechem na ustach obrócił się i ruszył w stronę schodów mijając się z Styles'em.

Harry obrócił się chwilę za nim, po czym spojrzał na mnie wzrokiem typu "masz pięć minut by się wytłumaczyć", ale ja nie mam się z czego tłumaczyć. Otrzepałam spodnie z niewidzialnego kurzu i znowu z wyższością na niego spojrzałam.

-Co jest naszym celem? Gdzie teraz idziemy?- zapytałam i nie zważając na chłopaka ruszyłam do drzwi.

-Lola...- dotknął mojego ramienia i obrócił w swoją stronę. Szybko się od niego odsunęłam.

-Nie można dotyka...- zaczęłam patrząc na niego z lekkim szokiem w oczach, nikt nigdy czegoś takiego mi nie zrobił. Tak, wręcz... szarpnął.

-Przestań już... przepraszam...- powiedział zagryzając dolną wargę- Zauważyłem swój błąd, proszę nich wróci ta poprzednia Lola- westchnął niemal błagalnie. Uśmiechnęłam się lekko i złapałam za swoje ramię, gdzie jeszcze czułam dotyk Harry'go.

-Dobrze... ale nie rób tak więcej. Szarpnąłeś mnie- Spojrzałam na swoje buty, byleby nie widzieć tych szmaragdowych oczu.

-Przepraszam, ale wydaje mi się, że w inny sposób byś mnie nie posłuchała- otworzył mi drzwi, przez, które przeszłam- Ciesz się, że dzisiaj w Moskwie nie jest zimno- zaśmiał się.

Weszliśmy do samochodu z prywatnym kierowcą. Z tego co się dowiedziałam to pojedziemy w pięć różnych miejsc.

***

Znaleźliśmy się w miejscu, który dosłownie przytłaczał mnie ogromem. Od Harry'go wiem, że każdy turysta powinien odwiedzić to miejsce, kiedy tylko będzie miał okazję być w Moskwie i, że "Kreml" w języku tu ojczystym oznacza twierdzę. Ogród warowny na wzgórzu zachwycał swoi wyglądem i zespołem budowli. Robiąc zdjęcia, aż serce mi się radowało, że nie ma żadnych rusztowań, jakie zastałam w Afganistanie. Z zaciśniętymi dłońmi na aparacie szłam za Harry'm do kolejnego miejsca. Postanowiliśmy się przejść, mówiąc kierowcy, że ma być pod telefonem. Kolejne miejsce nie było daleko, nieopodal Kreml'a. Już podczas drogi przewodnik mówił mi o miejscu, gdzie właśnie zmierzamy, ale nie powiedział co to jest.

-Witaj na Placu Czerwonym w Moskwie- powiedział Harry opowiadając mi historię tego miejsca i, że jest to najbardziej znany Plac w całej Rosji.

Przy okazji od razu wstąpiliśmy do Mauzoleum Lenina, które było przy Placu Czerwonym. Harry miał dzisiaj trochę pracy z tym gadaniem, mówił, kim był Lenin i co zrobił. Nie rozumiałam wielu rzeczy, ale wolałam zapytać o to wszystko na końcu naszej wycieczki w samolocie, żeby przynajmniej było o czym rozmawiać, tak samo zrobiłam w trakcie lotu Kabul-Moskwa.

Z Mauzoleum przenieśliśmy się do moskiewskiego domu towarowego Wierchnije Torgowyje Riady. Harry uznał, że przyda nam się chwila odpoczynku i zaprosił mnie na jakiś smakołyk do jakieś kawiarenki. Znajdując się w środku obok kawiarni znalazłam stojak z pocztówkami, powiedziałam Styles'owi, że ma coś zamówić i gdzie idę, aby potem mnie nie szukał. Po chwili już wybierałam pocztówkę. Podeszłam do kasy z pieniędzmi, które dał mi przewodnik.

-Macie może jeszcze magnesy?- zapytałam po angielsku, kładąc na ladę pocztówkę. Starsza kobieta zmarszczyła brwi.

-простите, Я не понимаю*****(czyt. prostitje, Ja ne panimaju)- powiedziała, kobieta, a mi mina zrzedła, nie wiedziałam co zrobić, więc się rozejrzałam. Zauważając za ladą koszyczek z szukanym przeze mnie przedmiotem. Dość niepewnie wskazałam palcem na przedmiot. Kobieta obróciła się i pokazała mi zawartość koszyczka. Wybrałam jeden po czym zapłaciłam odpowiednią ilość rubli i żegnając się rosyjskim "Do Widzenia" wyszłam z uśmiechem na ustach.

Weszłam do kawiarni i lekko podskakując podążałam w stronę miejsca gdzie siedzi mężczyzna w loczkach.

-Widzę, że humor dopisuje- usłyszałam, kiedy usiadłam na przeciwko mężczyzny.

-Czuję się fantastycznie, mimo iż początek dnia nie za bardzo przypadł mi do gustu... ale przecież nie to jak się zacznie jest ważne tylko jak to się skończy- uśmiechnęłam się pokazując przy tym zęby- Co zamówiłeś?- zapytałam przyglądając się jedzeniu, które właśnie przyniosła kelnerka.

-Placuszki twarogowe- powiedział i zaczął jeść, oczywiście po chili do niego dołączyłam.

-Słodziutkie- powiedziałam oblizując usta na których z każdym gryzem pozostawiałam lukier.

Po zjedzeniu smakołyków, zabraliśmy swoje rzeczy i wróciliśmy do zwiedzania.

-Może zobaczymy więcej niż te pięć miejsc. Szczerze myślałem, że starczy tylko na tyle czasu, ale widocznie się myliłem- powiedział kiedy wyszliśmy z moskiewskiego domu towarowego.

-To świetnie!- krzyknęłam z klaśnięciem w dłonie- To gdzie teraz?- zapytałam podekscytowana.

Harry nic nie powiedział tylko machnął ręką na ulicy, po chwili obok nas zatrzymała się żółta taksówka. Obojgu nam już za bardzo nie chciało się iść jakiś dłuższy kawałek drogi, ale nie chcieliśmy specjalnie dzwonić po Sasze. Wsiedliśmy do taksówki, Styles podał taksówkarzowi odpowiednie informacje i już byliśmy w drodze.

Po jakiś pięciu minutach znaleźliśmy się pod Sobór'em Wasyla Błogosławionego. Kopuły wydają się być ułożone dość chaotycznie, ale Harry wytłumaczył mi, że to jest częsty błąd jaki popełniają ludzie patrząc na nią. Każda z cerkwi ma znaczenie i swoje odpowiednie położenie. Weszliśmy do środka, niestety nie mogłam robić tam zdjęć. Wewnątrz jest coś na kształt labiryntu, kręte korytarze pomiędzy kaplicami, schodami, poziomami. Po zobaczeniu jaskrawo srebrnej trumny Wasyla Błogosławionego, postanowiliśmy wyjść. Poszliśmy pod pomnik Minina i Pożarskiego, Harry zaczął coś opowiadać o wyrzeźbionych osobach i przez cały czas go słuchałam. Jego głos ma coś w sobie takiego, że aż chce się go słuchać, nawet jakby opowiadał najnudniejszą historię świata.

Przez resztę czasu pojechaliśmy jeszcze zobaczyć Baszte Spasską, Sobór Kazańskiej Ikony Matki Bożej, Państwowe Muzeum Historyczne i Grób Nieznanego Żołnierza. Do trzech ostatnich miejsc zawiózł nas Sasza jak i później odwiózł do hotelu. Byliśmy naprawdę padnięci, żaden z nas nie chciał już jeść. Od razu udaliśmy się do pokoju, wzięłam naprawdę szybką kąpiel i kiedy tylko przyłożyłam twarz do poduszki zasnęłam.

***

Obudziłam się z uśmiechem na ustach, co było miłym zaskoczeniem. Jak każdego ranka: wstałam, wzięłam długą kąpiel w olejku pomarańczowym, wysuszyłam mokre włosy i ubrałam się na kolejny dzień. Harry w tym czasie zamówił śniadanie, które znowu okazało się dobrym wyborem z specyficznym jak dla mnie smakiem. Zeszliśmy razem do recepcji, gdzie przewodnik zostawił klucz. wychodząc z hotelu na górze schodów zobaczyłam Nikite, który mi i Harry'mu uważnie się przyglądał, posłałam mi szeroki uśmiech i wyszłam razem chłopakiem. Szczerze to nic ciekawego się dzisiaj nie wydarzyło. Z Harry'm praktycznie nie rozmawiałam, z wyjątkiem opowiadania przez niego historii niektórych miejsc. Kiedy poszliśmy do kawiarni na kawę również się nie odzywaliśmy, a jak próbowałam zacząć rozmowę, odpowiadał tylko krótkimi słówkami. Nie wiem co zrobiłam... pewnie nic, tylko ma gorszy dzień... mam taką nadzieję. Dzisiaj zobaczyłam dość sporą ilość miejsc, np. zrobiliśmy jedno wielkie kółko niedaleko Kreml'a moskiewskiego zwiedzając: Cerkiew Złożenia Szat, Car puszka, Dzwonnice Iwana Wielkiego, Car kołokoł, Sobór św. Michała Archanioła, Sobór Zwiastowania, Pałac Fasetowy i Pałac Fasetowy. Zakańczając wielkie koło, pojechaliśmy do Grand Kremlin Palace. Naprawdę, byłam pod wrażeniem każdej z budowli czy pomnika, ale dręczyło mnie to, że lokowaty mnie w pewien sposób ignoruje. Harry zabrał mnie jeszcze do czterech miejsc zanim wróciliśmy do hotelu, a dokładnie do: Diamond Fund, Zbrojowni kremlowskiej, Troitskaya Tower. Ten dzień nie był dla mnie zadowalający, więc kiedy przechadzaliśmy się po Ogrodzie Aleksandrowskim, zdobyłam się na odwagę i przerwałam Harry'mu w opowiadaniu o tym miejscu.

-Jesteś na mnie zły?- zapytałam od razu, mężczyzna zmarszczył brwi i przystanął na chwilę.

-Co? dlaczego?- zapytał, na co wzruszyłam ramionami.

-Trochę mnie dzisiaj... "unikasz"- powiedziałam robiąc w powietrzu cudzysłów palcami.

-Oh... nie przejmuj się... to są moje prywatne sprawy... dowiedziałem się o czymś co tyczy się, jednej bliskiej mojemu sercu osoby- powiedział i delikatnie się uśmiechnął, czego nie widziałam dzisiaj przez cały dzień.

-Dobrze- westchnęłam i jeszcze raz zaczęłam rozglądać się po ogrodzie.

Wróciliśmy do hotelu, przewodnik odebrał klucze, ale zamiast udać się do apartamentu poszliśmy do restauracji w hotelu. Zamówiliśmy jakiś lekką kolacyjkę. Znowu nic nie mówiliśmy, ale przynajmniej teraz znałam powód. Widzę, że chłopak jest bardzo przygnębiony. Wchodząc do pokoju niemal od razu pobiegłam po kosmetyczkę, piżamę i olejki. Wzięłam kąpiel i położyłam się do łóżka. Niestety nie mogłam zasnąć, martwiłam się o Harry'go. Leżałam ciągle w takiej samej pozycji, nie zamykając oczu. Loczek wyszedł z łazienki i już po chwili siedział na brzegu łóżka. Usiadłam i przesunęłam się obok niego.

-Nie moja prawa i nie będę się pytać co się stało, ale martwię się o Ciebie mimo iż nie znamy się długo. Chciałabym widzieć na tej twarzy ten uśmiech z dołeczkami po bokach, więc powiedz mi jak mogę Ci pomóc- dotknęłam jego ramienia przez co Harry się spiął. Od razu zabrałam dłoń i spojrzałam na kołdrę- Dobrze...- westchnęłam- Dobranoc- przesunęłam się na swoją część łóżka.

Zrobiło mi się przykro, że nawet nie umiem pomóc i pewnie wszystko pogarszam. Obróciłam się tyłem do Harry'go i mocno przytuliłam poduszkę. Jestem bardzo wrażliwą osobą i jego zachowanie poruszyło moje serce, ale udało mi się powstrzymać łzy, w przeciwieństwie do cichego szlochu, który wydobył się z moich ust.

Za sobą usłyszałam westchnięcie, a po chwili poczułam jego oddech na swojej szyi.

-Przepraszam, ale daj mi czas na ogarnięcie się, jeszcze jeden dzień- powiedział oddechem drażniąc moją szyję i ucho, przez co bicie mojego serca przyspieszyło.

Nic nie powiedziałam, tylko wygodniej się położyłam. Każdy z nas położył się na swojej części łóżka. Nie wiem jak Harry, ale po jego słowach zasnęłam dość szybko.

***

Wychodząc z hotelu wiedziałam, że będzie tak samo jak wczoraj, w końcu miałam czekać jeszcze jeden dzień. Okazuje się, że wylatuje stąd dopiero po jutrze, z czego niezmiernie się cieszę. Dobrze wiem, że moje życie się zmieni po tej wycieczce. Przynajmniej będę miała co opowiadać przyszłym dzieciom. Boje się tego małżeństwa. Jak chyba każda kobieta, która nigdy nie wiedziała swojego małżonka na oczy. Chyba zawsze jest taka szczypta strachu. W głowę od zawsze wpajano mi Anglię, Wielką Brytanię, ich zwyczaje, politykę... tylko dlatego, żebym była dobrą żoną. Muszę za niego wyjść z miłości do ojca i kraju, robię to tylko i wyłącznie dlatego.

Dzisiaj nasze cele były od siebie dość oddalone, więc możliwe, że nie zwiedzę tak dużo obiektów jak przez ostatnie dwa dni. O mamciu! Będę pięć dni w Rosji! Jestem ciekawa, jak to będzie wyglądało z innymi krajami, więcej czy może mniej dni. W Afganistanie była tylko trzy. Jejku... po co ja o tym teraz myślę zamiast skupić się na tym co mówi mój przewodnik. Jestem dzisiaj rozkojarzona. Nie wyspałam się, może i szybko zasnęłam, ale obudziłam się chyba z sześć razy w ciągu jednej nocy. Byliśmy właśnie w pierwszej atrakcji tego dnia, a dokładniej w Muzeum Sztuk Pięknych im. Puszkina. Potrząsnęłam głową, aby się jakimś cudem przebudzić. Jadąc samochodem do następnej atrakcji o mało nie zasnęłam. Potem jakoś szybko mi to minęło: Sobór Chrystusa Zbawiciela, Pomnik Piotra Wielkiego, Fallen Monument Park, Gorky Park (gdzie w sumie dzisiaj najbardziej mi się podobało... w końcu to park rozrywki, wydaje mi się, że pojechaliśmy tam tylko i wyłącznie dlatego, że przysypiałam i Harry chciał mnie rozerwać), Galeria Tretiakowska, Wzgórza Worobiowe, Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, Pokłonna Góra, Stadion Łużniki, Cmentarz Nowodziewiczy (co mnie naprawdę przygnębiło, nie rozumiem jak można zwiedzać cmentarz), Monaster Nowodziewiczy. Zaspana, zmęczona, cały dzień w biegu by tylko zobaczyć jak najwięcej, w sumie w każdym miejscu byłam dość krótko, najdłużej z godzinkę. Bardzo się spieszymy na moje życzenie, bo chcę zobaczyć, jak najwięcej ile będę mogła.

-To ile atrakcji zostaje mi na jutro czyli na ostatnie dzień mojego pobytu tutaj?- zapytałam wiedząc, że po jutrze od razu z rana po śniadaniu jedziemy na lotnisku. Właśnie teraz jemy kolację przy stole w naszym apartamencie. Harry zamyślił się na chwilę.

-Dość dużo, skoro chcesz zobaczyć wszystko, ja na twoim miejscu odpuścił bym sobie chociaż pomniki i wieżę telewizyjną- powiedział Harry.

-W sumie to tylko przechodzimy obok nich, a ty mi opowiadasz o nich w trakcie kursu do innej atrakcji. Dobrze możemy je opuścić, czyli? Ile teraz?- zapytałam, dalej będąc tego ciekawa.

-Bez pomników i wieży to będzie około...- przymrużył oczy- odpuszczamy Tverskaya Street, Wieżę telewizyjną, to na jutro zostaje nam jakieś dwanaście miejsc- powiedział i dobrze wiem, że w tej chwili miał ochotę zginąć. Po chwili wyprostował się i na mnie spojrzał- Co ty na to, aby po jutrze nie wylatywać rano tylko tak pod wieczór? wtedy można by przełożyć parę atrakcji- powiedział, a ja od razu zgodziłam się na ten pomysł.

***

Tej nocy spałam jak zabita i wstałam gotowa na nowe doświadczenia. Szybko wyszykowałam się, aby zobaczyć jak najwięcej atrakcji dzisiaj. Niestety na jutrzejszy dzień nie możemy przekładać za dużo, bo może to nie wypalić. Sama się zdziwiłam kiedy w dość bardzo szybkim czasie zobaczyliśmy aż sześć atrakcji. Zapadał już zmrok, słońce chyliło się ku zachodowi, kiedy wracaliśmy do hotelu.

-Ubierz się w coś bardzo eleganckiego- powiedział, gdy znaleźliśmy się już w apartamencie.

Nic nie powiedziałam tylko od razu wyciągnęłam z walizki długą suknię. Była ona kremowa, wysadzana małymi diamencikami i koronką przy górnej części, dół był wykonany z tiulu, a rękawy były całe z kremowej koronki i bardzo przypominała suknię mojej mamy, odruchowo złapałam za mały wisiorek, który od zawsze jest zawieszony na mojej szyi. Uśmiechnęłam się lekko i pokierowałam do łazienki. Szybko się wykąpałam, wysuszyłam włosy. Założyłam długą suknię i zaczęłam układać włosy, robiąc najbardziej poukładaną fryzurę na jaką mnie było stać. Wszystko dopełniłam jeszcze lekkim makijażem i wyszłam z pomieszczenia. w sypialni założyłam jeszcze byty na wysokim obcasie i ruszyłam w stronę salonu, gdzie czekał już na mnie Harry. Zmierzyłam go wzrokiem, kiedy zobaczyłam go w dopasowanym smokingu z muszką. Wyglądał niesamowicie dobrze. Mężczyzna, zauważając mnie na chwilę przestał się ruszać, jego wzrok mnie przeszywał, co mnie onieśmielało.

-Ymm... idziemy?- zapytałam kiedy jego wzrok o mało nie wywiercił we mnie dziury.

-Co? Aaa.. tak tak- powiedział i otworzył mi drzwi.

Wyszliśmy z hotelu mijając przy tym Nikite, który patrzył na mnie z rozchylonymi ustami. Tym razem jechaliśmy limuzyną. Nie zadawałam zbędnych pytań. Dobrze wiedziałam, gdzie jedziemy. Chciałam się tam znaleźć już od pierwszego dnia. Wkraczając do tego przepięknego budynku... zapierał dech w piersi. A sala na, której miało się do wszystko odbyć... po prostu brak słów. Usiedliśmy na swoich miejscach, nic nie mówiliśmy, bo słowa były zbędne. Z niecierpliwością czekałam na "Jezioro Łabędzie" w Teatrze Balszoj. Kiedy już się zaczęło nie mogłam oderwać wzroku od Odetty. To jak tancerka niesamowicie poruszała się z gracją w rytm tak pięknej melodii. Serce biło mi równym rytmem, cały świat w tej chwili się nie liczył, byłam tylko ja i balet... specjalnie dla mnie. Lekko przebudziłam się gdy moja skóra dotknęła skóry mojego przewodnika, dotknęliśmy się jedynie palcami przez przypadek, a po moim ciele przebiegł przyjemny dreszcz. Zagryzłam lekko wargę znowu skupiając się na muzyce, aktorach i tańcu, który wyrażał niesamowicie wiele emocji.

Naprawdę nie chciałam stamtąd wychodzić, ale musiałam. Będę tęsknić za tym miejscem. Nigdy nie wiedziałam tylu emocji. U mnie w pałacu, nie można za bardzo ich wyrażać. Trzeba być niczym posąg. Kamienna twarz, by nikt nie wiedział o czym myślisz. Na szczęście ja uchowałam się od tego i jestem z siebie dumna. W limuzynie byłam już naprawdę senna i sama nie wiem kiedy położyłam się na ramieniu Harry'ego i usnęłam.

***

Wyjechaliśmy z hotelu niezauważeni, już po obejrzeniu wszystkich atrakcji. Obejrzałam wszystko, wysłałam kartkę i magnez do Chin. Obecnie siedzę w samolocie i parzę na śpiącego przewodnika. Nie wiem kiedy, aż tak bardzo przywiązałam się do tego człowieka. Lubię go... to chyba dobrze. Żegnaj Rosjo.

____

U góry macie Nikite (naprawdę to Nikita Kiosse, rosyjski piosenkarz)

*tłum. Przepraszam
**tłum. Jesteś piękna
***tłum. Piękna
**** tłum. Dziękuję
*****tłum. Przepraszam, nie rozumiem

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top