Afganistan


Z moim przewodnikiem mam się spotkać w Afganistanie. Spędzę tam najwyżej 2-3 dni. Kraj objęty wojną.

Dziwnie czuję się zaczynając od tego kraju.

Jestem podekscytowana zaczęciem swojej przygody, jednak boje się tego jaki będzie przewodnik. Mam nadzieję, że jest mniej więcej w moim wieku.

Wzięłam głęboki wdech wysiadając z samolotu, z tego co wiem to mój przewodnik przyleciał tu dzień wcześniej, aby powitać mnie na lotnisku, zjeżdżałam właśnie ruchomymi schodami w dół.

Muszę przyznać, że dobrze się czułam w cywilnych ciuchach i nawet mi pasowały (czarne materiałowe spodnie, jasnoróżowa koszulowa bluzka z przydługim tyłem i tego samego koloru wsuwane buty).

Rozglądałam się za kartką z moim imieniem, gdy w końcu ją zauważyłam byłam już na dole, razem ze swoją walizką ruszyłam w jej kierunku.

-Dzień Dobry- powiedziałam po angielsku do wysokiego mężczyzny.

Tak, płynnie mówię po angielsku, nauczyłam się w ciągu pięciu lat od kiedy dowiedziałam się o planie na moją przyszłość.

-Dzień Dobry Księ...- pokręcił głową na boki- Lola?- zapytał, wiedział, że nie może mówić oficjalnie.

-Tak- uśmiechnęłam się- Zachowuj się normalnie. Stresujesz się?- zapytałam.

-Nie codziennie proponują mi bycie przewodnikiem, kogoś takiego jak ty- podrapał się po karku.

-Oh... rozumiem. Idziemy?- zapytałam wiedząc, że chłopak boi się, że powie coś niestosownego- Nie tak łatwo mnie urazić- powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia.

Po chwili mężczyzna już był obok mnie odbierając ode mnie walizkę.

-Jak masz na imię?- zapytałam.

-Harry Styles- uśmiechnął się i otworzył drzwi, gdy wyszliśmy z budynku.

Włożył mój bagaż do bagażnika, w tym czasie usiadłam na przednim siedzeniu, po chwili chłopak usiadł za kierownicą.

-W Afganistanie pojedziemy w cztery miejsca- powiedział i włączył się do ruchu ulicznego- Tylko na tyle starczą nam dwa dni, trzeciego dnia rano wylatujemy- poinformował mnie na co ja przytaknęłam.

***

Zatrzymaliśmy się w Kabul Serena Hotel. Wychodząc z samochodu rozejrzałam się dookoła i wzięłam głęboki oddech. Kąciki moich ust lekko się podniosły w końcu wierząc, że dzieje się coś czego nie zapomnę do końca życia. Ruszyłam w podróż dookoła świata. Z samochodu wyładowaliśmy swoje bagaże i ruszyliśmy w stronę recepcji. Po zachowaniu Pana Styles'a mogłam się domyślić, że też pierwszy raz był w tym kraju. Rozglądał się i podziwiał budynek hotelu.

Jak na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi. Cicho podziękowałam i weszłam do środka. Wnętrze było dobrze oświetlone i jestem pewna, że nocą wygląda niesamowicie, wręcz magicznie, ale o tym pewnie przekonam się później.

Mężczyzna podszedł do recepcjonistki, po czym już w dłoni trzymał trzy klucze.

-Mamy jeden pokój. Mały salon plus dwa pokoje i łazienka- powiedział po czym tylko przytaknęłam głową, że rozumiem.

Udaliśmy się w stronę mojego i przewodnika mini domku. Największym kluczem otworzył drzwi od pokoju numer 14 i przepuścił mnie jako pierwszą w drzwiach. Wchodząc przez mały korytarzyk zobaczyłam już dużej okazałości salon.

-O ile mi wiadomo to mówiłeś mały salon- powiedziałam puszczając rączkę walizki.

-Tak mi powiedziano w recepcji- oznajmił i podał mi kluczyk z żółtym breloczkiem z napisem 14A.

-No to fajne tu mają te małe salony- zaśmiałam się i znowu chwytając za rączkę mojej fioletowo neonowej walizki ruszyłam do swojego pokoju.

Pokój był mniejszy od salonu, ale i tak dość duży. Miałam ładny widok na basen i rozciągający się za nim krajobraz. W brzuchu czułam ekscytację i jednocześnie strach, że coś może się stać, że moja długa wycieczka się skończy.

-Głupia- powiedziałam do siebie, chcąc wybić z swojej głowy takie myśli.

Położyłam walizkę obok szafki nocnej i otworzyłam ją wyciągając z niej bieliznę, ubrania (długie czarne spodnie, białą bluzkę z dużym nadrukiem czarnego serca i czarne trampki z białymi sznurówkami) i kosmetyczkę. Wyszłam z pokoju od razu udając się do łazienki, mojego przewodnika nie było widać na horyzoncie.

Szybko napuściłam do dużej wanny ciepłej wody, wlałam tam olejek o zapachu róży. Muszę przyznać, że zabrałam ich ze sobą mnóstwo, chyba mam obsesję na ich punkcje, wręcz je uwielbiam. Kocham tak ślicznie pachnieć. Zmyłam lekki makijaż, który miałam na sobie i rozebrałam się do naga, wszystkie rzeczy starannie poukładałam w kostkę na toalecie. Weszłam do wanny i zatopiłam się aż po same ramiona. Zaczęłam się powolnymi ruchami myć analizując swój lot tutaj, poznanie Harry'go Styles'a, przyjazd do hotelu, który wygląda świetnie.

Wyszłam z wanny dopiero kiedy woda stała się zimna. Wytarłam się hotelowym ręcznikiem, ubrałam w wybrane ciuchy i zrobiłam lekki makijaż przy okazji rozczesując włosy i zakładając naszyjnik, który dostałam do mojej mamy w dniu piętnastych urodzin. Zabierając ze sobą wszystkie rzeczy wyszłam z łazienki. Wróciłam do swojego obecnego pokoju i włożyłam wszystko do walizki.

Wiecie co jest zabawne? Ta walizka jest duża jak na 2-3 dni. W każdym kraju, na lotnisku będę odbierać inną walizkę z innym zestawem ubrań, które są pod czujnym okiem mojej pokojówki, która zna dokładny plan moich lotów, wylotów. I dzięki Ci życie, że ma ona dobry gust jeśli chodzi o styl cywilny, przynajmniej tak mi się wydaje. Zawiesiłam na szyi swój aparat... TAK CHCĘ PYKAĆ MNÓSTWO ZDJĘĆ!

Wyszłam z pokoju zastając tam czekającego na mnie mężczyznę.

-Panie Styles, mam do Pana pytanie- powiedziałam.

-Proszę, mów mi Harry. Lepiej nie mów do mnie na Pan- powiedział i wyprostował się wskazując na drzwi od mieszkania- Pytaj

-Podobno przyleciałeś tutaj wcześniej specjalnie, by odebrać mnie z lotniska- powiedziałam, na co Harry przytaknął- Ale mi bardziej chodzi o to, że przyjechałeś tu z walizką, nie spałeś tutaj przez tę jedną noc?- zapytałam wychodząc z mieszkania i pozwalając chłopakowi zamknąć drzwi.

-Nie mogłem, musiałem czekać na twój przylot, więc spałem w innym hotelu- wzruszył ramionami i zeszliśmy do recepcji- Jako pierwszą zwiedzimy Dolinę Bamyan- powiedział, kiedy już byliśmy na zewnątrz hotelu- Będziemy musieli się dość śpieszyć jeśli chcesz zobaczyć te wszystkie miejsca w tak krótkim czasie- powiedział i otworzył mi tylne drzwi od samochodu w, którym tym razem mieliśmy kierowcę, chłopak wsiadł zaraz po mnie i podał kierowcy odpowiedni miejsce.

-Tooo... co tam zobaczymy?- powiedziałam chwytając na aparat.

-Z tego co wiem to warto tam zobaczyć nisze po posągach Buddy, a reszty dowiesz się jak dojedziemy. Nie chcę psuć Ci "zabawy"- westchnęłam na jego odpowiedź i przyglądałam się widokowi za oknem.

***

Kiedy byliśmy już na miejscu, nie mogłam uwierzyć, że ten posąg jest aż taki duży. Nie zrozumcie mnie źle, wiem, że w Chinach, też są taki rzeczy. Tylko, że ja nigdy nie opuściłam murów pałacu. Byłam tam zamknięta, aż do dzisiaj. Oczywiście w Chinach każdy wiedział, że jest taki ktoś jak księżniczka Lola, ale nikt mnie nie widział, chyba, że wspinał się na wysoki i gruby mur. Mówiono mi, że to tylko i wyłącznie dla mojego bezpieczeństwa. Powinniście teraz zrozumieć dlaczego, aż tak bardzo jestem zaskoczona jego wielkością i, że człowiek potrafi takie rzeczy. Jedyne co mi przeszkadzało to nie duża ilość ludzi, która się tu kręciła i czasami mnie trącała, tylko rusztowania, które były przy posągu. Zrobiłam zniesmaczoną minę, kiedy robiłam zdjęcie, ale i tak mi się podobało. Po chwili Harry zaczął mówić o innym miejscu, którym okazało się czerwone miasto. W sumie daleko nie musieliśmy iść, bo praktycznie na nim staliśmy, przeszliśmy tylko trochę dalej od tłumu. Pod nieuwagę Harry'ego również cyknęłam mu fotkę, kiedy pokazywał na posąg Buddy w oddali i zawzięcie o nim mówił. Następnie pokierowaliśmy się do Miasta Krzyżów, z którego widok naprawdę był warty obejrzenia, jestem pewna, że aż oczy mi się zaświeciły. Jak poprzednio Harry mówił coś o tym miejscu co w sumie było jego pracą, a ja Go słuchałam wpatrzona na widok z miasta. Byłam zawiedziona, kiedy dowiedziałam się, że to już koniec naszej wycieczki, ale odzyskałam zapał, kiedy mężczyzna powiedział mi, że dzisiaj jeszcze pojedziemy w jedno miejsce.

***

Kiedy dotarliśmy na miejsce, słońce chyliło się już ku zachodowi, ale na szczęście zdążyliśmy zobaczyć fortecę w Herat. Cytadela Alexandra przyprawiała mnie o ciarki i na pewno miała tak w ten sposób działać na ludzi, złowrogo. Od Harry'Go dowiedziałam się, że została ona odbudowana po wojnie. Niestety, znowu załapałam się na rusztowania co mnie trochę zirytowało.

***

Kiedy wróciliśmy do hotelu już od dawna było ciemno, byłam na tyle zmęczona, że jedne na co miałam ochotę to iść spać. W trakcie naszej drogi powrotnej z Herat Harry zadzwonił do hotelu i zamówił jedzenie. Poprosił, by było podstawione pod drzwiami. Nie jedliśmy nic praktycznie przez cały dzień. Styles miał rację ciężko jest zobaczyć cztery atrakcje w dwa dni.

-Wiedziałam- powiedziałam przypatrując się budynkowi, gdzie obecnie pomieszkuję. Harry spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami- Ten hotel niesamowicie wygląda nocą- Wytłumaczyłam i pokierowałam się do drzwi wejściowych.

W zaskakująco szybkim tempie znaleźliśmy się w swoim hotelowym mieszkaniu zajadając się afganistańskim jedzeniem. Pałaszowałam właśnie jagnięcy stek, który był przepyszny, wręcz rozpływał się w ustach.

-Dziękuję- powiedziałam odchodząc od stołu- Dobranoc Harry- ziewnęłam i po umyciu zębów i przebraniu w koszulę nocną położyłam się w łóżku. Od razu zasnęłam.

***

Obudziłam się z rozkudłanymi włosami i pokruszonym tuszem do rzęs na policzkach. Tak nie przystoi księżniczce, ale co mnie to... obecnie nie jestem pod nadzorem. Wyprostowałam się przeciągając w ten filmowy sposób z cichym ziewnięciem. Wstałam od razu wyciągając z walizki bieliznę, jakieś cieplejsze ubrania, zauważając, że na zewnątrz nie jest tak kolorowo jak było wczoraj. Wzięłam jeszcze tylko kosmetyczkę i ruszyłam w stronę drzwi. Kiedy już chwyciłam klamkę, zrozumiałam, że w salonie może siedzieć Harry, a ja jestem tylko w koszuli nocnej, która jest dość krótka. Z ostrożnością lekko uchyliłam drzwi i wystawiłam przez nie głowę rozglądając się.

Czysto ~ pomyślałam z ulgą w sercu i wyszłam z pomieszczenia, przechodząc dystans, aż do drzwi łazienki.

Będąc już w środku napuściłam wody do wanny dodając tym razem fiołkowy olejek, szybko wyskoczyłam z ciuchów i zamoczyłam się w wodzie zmywając z twarzy makijaż. Na koniec umyłam jeszcze włosy. Wyszłam z wanny wypuszczając wodę. Korzystając z hotelowej suszarki wysuszyłam włosy. Ubrałam bieliznę i poszykowane wcześniej ubrania (czarne długie spodnie, ciepła bluza z długimi rękawami z napisem Free). Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone, bo w sumie co innego można zrobić z tak krótkimi włosami. Wyszłam z łazienki po wykonaniu małego makijażu, który w sumie składał się tylko z tuszu do rzęs. W drzwiach minęłam się z chłopakiem. Znowu weszłam do swojego pokoju odkładając do walizki moją koszulę nocną i kosmetyczkę. Przeciągnęłam się i wzięłam do ręki aparat, aby obejrzeć wczoraj zrobione zdjęcia. Na niektóre przypadkowo i niekoniecznie załapał się mój przewodnik. Pech chciał, że akurat wtedy opowiadał o tym miejscu i zdjęcia są niezbyt dla niego korzystne.

Po jakiś 30 minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam je widząc przed sobą osobę, którą wspomniałam wcześniej. Od razu przypomniało mi się jedno ze zdjęć i o mało nie parsknęłam śmiechem, więc pewnie wyglądałam jak czerwona kulka z powodu powstrzymywania wybuchu śmiechu.

-Za 10 minut wychodzimy- powiedział ze zdezorientowaną miną, jedynie przytaknęłam i zamknęłam drzwi. Tak, wiem niegrzecznie zrobiłam zamykając mu drzwi przed nosem, ale nie mogłam już wytrzymać i wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.

Sprawdziłam, czy wszystko mam, czyli w sumie tylko aparat, bo pieniędzmi, dokumentami dysponował Harry. Wyszłam z pokoju, zakluczając go i dając klucze chłopakowi stojącemu w salonie.

-Przepraszam, że tak zareagowałam, po prostu... coś mi się przypomniało- wytłumaczyłam się, widząc minę chłopaka poczułam się trochę winna.

-Nic się nie stało- powiedział, po czym wyszliśmy.

***

Z tego co mówił Harry, obecnie jest przy jednym z najbardziej znanych miejsc w Afganistanie. Widok Błękitnego Meczetu w Mazar-e-Sharif zapierał dech w piersiach. Widać, że przyciąga dużą ilość turystów. Zanim weszliśmy na plac meczetu musieliśmy zdjąć buty. W środku właśnie śpiewana pieśni, kiedy ja przyglądałam się przepięknym wzorom na płytkach. Niestety nie mogłam wejść do środka, ale i tak cieszę się, że przyjechałam do tego miejsca.

-To gdzie teraz? Z tego co wiem, to została mi tylko jedna atrakcja do zobaczenia- powiedziałam zakładając buty.

-Wracamy do Kabul- odpowiedział i zaczął cofać się w kierunku, dość daleko ustawionego samochodu.

Przygryzałam wargę. Chyba, jest na mnie zły z powodu tego co się stało rano. W końcu w pewien sposób Go wyśmiałam. Westchnęłam i powolnym krokiem ruszyłam za nim.

***

Kiedy znaleźliśmy się już w Kabul zobaczyliśmy parę meczetów z początku 20 wieku. Zwiedziliśmy muzeum historii Afganistanu, szczerze to dopiero teraz zobaczyłam tych wszystkich żołnierzy na ulicach i zaczęłam czuć się nieswojo. Poczułam bardzo dziwne uczucie w żołądku, jakby zaraz miało się coś stać. To uczucie towarzyszyło mi też przy oglądaniu zniszczonego przez wojnę pałacu króla. Na jednym ze wzgórz, obok którego obecnie się wspinaliśmy na inne wzgórze zobaczyliśmy armię, która dokładnie się nam przyglądała, ale nic nie robiła. Stąd widziałam dużą część miasta w którym spędziłam dwa dni ze swojego życia. Wzięłam głęboki oddech rozkładając ręce, kiedy poczułam, że zbliża się mocniejszy podmuch wiatru. Uśmiechnęłam się zamykając oczy.

***

Obecnie siedzę z Harry'm w hotelowej restauracji. Szczerze nie wiem, co jedliśmy, ale było nawet dobre.

-I jak podobał Ci się Afganistan?- zapytał Harry, po czym włożył widelec z jedzeniem do ust.

-Szkoda, że nie mogłam zobaczyć wszystkiego, ale w żadnym kraju tego nie zrobię- zaśmiałam się- Cieszę się, że tu przyjechałam mimo wkurzających rusztowań i budzących grozę żołnierzy na ulicach.

-Rozumiem, też nie jestem zadowolony z takiego obrotu spraw- powiedział z grymasem na twarzy.

Po jego słowach zjedliśmy w ciszy, nikt nie chciał jej przerywać, bo o dziwo nawet nie była niezręczna. Wstaliśmy od stołu, poszłam do recepcji podając im kopertę z pytaniem, czy można tu wysyłać listy, na moje szczęście przytaknęła. Kierując się do "mieszkania", byłam bardzo zadowolona ze swojej podróży i spędzenia czasu. Harry otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą. Kiedy znaleźliśmy się w salonie ostatni raz spojrzeliśmy na Kabul. Przymknęłam oczy i mówiąc chłopakowi "Dobranoc", odebrałam od niego klucz i ruszyłam do swojego pokoju.

Postanowiłam wykąpać się teraz, bo rano pewnie nie będę miała na to czasu. Po wyszykowaniu się do snu od razu się położyłam. Nie jestem zmęczona tak jak wczoraj, może przez małą ilość siedzenia w samochodzie? Sama nie wiem. Zamknęłam oczy i zasnęłam śniąc o wietrznym Kabul. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top