✮Wspomnienia✮
~Witajcie ^^ Ostatnim tygodniu nie było rozdziału przez przygotowania do wysyłek druku CM ^^
Yoongi przebudził się po przyjemnym śnie, gdzie jego oczy po otworzeniu utkiwiły się w spokojnie śpiącym Jiminie. Wpatrywał się w chłopaka w milczeniu, czując zadowolenie po wspólnej nocy. Dobrze wiedział, że Jimin potrzebował pocieszenia i w rzeczywistości nie darzył go żadnym uczuciem, to takie małe chwile, jak te potrafiły sprawić, że na jego ustach gościł szczery uśmiech. Nie wiedział, co zraniło Jimina i nie chciał naciskać na niego.
Po cichu wstał z łóżka, nie chcąc budzić uczestnika. Zabrał czyste ubranie i opuścił sypialnię, udając się do łazienki. Wziął krótką kąpiel, musząc się rozbudzić. Po kąpieli przygotował się i wykonał wszystkie czynności. Z zadowoleniem udał się do kuchni, chcąc przygotować dla Jimina śniadanie, co też zrobił. Nie rozumiał, jak jeden chłopak, który bez strachu sprzeciwił się mu, wywoływał w nim tak pozytywne nastawienie.
Słysząc kroki, uniósł wzrok na podchodzącego Jimina, który usiadł przy stole. Yoongi postawił przed młodszym talerz ze śniadaniem, gdzie zajął miejsce obok niego. — Wyspany? — zapytał, przyglądając się ledwo przytomnemu chłopakowi, który pokręcał głową na boki.
— Za dobrze mi się spało — powiedział, chwytając za kanapkę.
— Mogłeś dalej pospać — zauważył.
— Nie mogę. Mam przed sobą cały dzień treningów. Poza tym... dziękuje za to, że pozwoliłeś mi z tobą spać — powiedział, nieśmiało wspominając bliskość z prezesem, która, mimo że obyła się bez większej bliskości cielesnej, wywołała w nim stado motyli w podbrzuszu.
— To nic wielkiego. Miło mieć takie towarzystwo podczas spania — uśmiechnął się, wywołując rumieńce na policzkach uczestnika. — Nie wiem, czy mogę pytać... Jednak ciekawi mnie to, co się u ciebie dzieje. Dlaczego nie przyszedłeś na ostatni etap eliminacji i dlaczego wszyscy się z ciebie śmieją? — zapytał delikatnie, a Jimin słysząc pytanie mężczyzny, odwrócił nerwowo wzrok.
— Nie mam ochoty o tym rozmawiać — po tych słowach odłożył lekko nadgryzioną kanapkę, wstając od stołu. Yoongi patrzył za chłopakiem, który udał się do sypialni. Słysząc zamknięcie drzwi, westchnął głęboko, widząc, że Jimin nie jest gotowy na szczerą rozmowę. Mimo wszystko chciał wiedzieć, co się dzieje. Chciałbym w jakiś sposób pomóc Jiminowi, a nie mógł nic więcej zrobić od pozwolenia chłopakowi na zamieszkanie w jego penthousie.
Obydwoje opuścili penthouse, jadąc do posiadłości. W samochodzie między dwojgiem panowała cisza, gdy Jimin walczył ze sobą, nie wiedząc, jak powiedzieć prezesowi o tym, co go spotkało. Naprawdę wstydził się tej prawdy, przez którą zaczął się sobą brzydzić. Podjeżdżając przed bramę posiadłości prezesa, zaskoczył się widokiem Inyoup'a, który nie miał wstydu pojawiać się jeszcze na jego oczach. Zdenerwowany, zacisnął dłonie, gdy prezes zatrzymał pojazd, gdy mężczyzna stanął przed pojazdem, nie dając im możliwości przejazdu przez bramę. Yoongi patrzył w zdeterminowane oczy Inyoup'a, widząc, że naprawdę zależy mu na Jiminie. Przeniósł wzrok na uczestnika, dostrzegając, jak spięty się zrobił na widok chłopaka. — Twój Iny...
— Yoongi... pozbądź się go. N-Nie chce go widzieć — poprosił, zaskakując prezesa tą prośbą. Yoongiemu ciężko było uwierzyć w słowa Jimina, który przez cały czas dzielnie bronił swojego byłego partnera, nagle nie chce go znać. Nie rozumiał, co wydarzyło się między nimi, jednak nie zamierzał ignorować prośby Jimina, która jak najbardziej była mu na rękę zważywszy na złą relację z mężczyzną.
— Dla ciebie wszystko — oznajmił z pewnością w głosie, odpinając pas, by zaraz opuścić pojazd. Prezes pewnymi krokami zbliżył się do Inyoupa, który nie wyglądał na zadowolonego jego widokiem, jednak Yoongi nie dbał o zdanie mężczyzny. — Jimin nie chce cię widzieć, więc spieprzaj albo przejadę po tobie — rzekł, patrząc w oczy mężczyzny.
— Dlaczego nie dziwi mnie to, że wykorzystujesz tę sytuację?! — zapytał kpiąco. — Z pewnością cieszy cię to, że Jimin do ciebie poszedł szukać pocieszenia — wyrzucił z żalem, a prezes uniósł wysoko brwi, po czym parsknął.
— Jak najbardziej, choć nie wiem, dlaczego akurat u mnie tego szukał i co zrobiłeś, że do mnie przybiegł — wysilił się na nieszczery uśmiech.
— Chcę z nim porozmawiać. Zawołaj go — nalegał.
— Ale on nie chce. Idź sobie i daj mu spokój — rzekł, a do Inyoupa nie docierały słowa prezesa, którego chciał minąć, jednak ten nie pozwolił mu podejść do jego samochodu, w którym siedział Jimin. — Nie każ mi używać siły — ostrzegł mężczyznę, patrząc wrogo w jego oczy.
— Zejdź mi z drogi, sukinsynie — warknął, chwytając z siłą za bark prezesa, którego odepchnął. Yoongi nie pozostał dłużny, szybko z siłą pchnął mężczyznę, z którym zaczęli się szarpać. Jimin widząc, że Inyoup nie odpuszczał, a jedynie wszczynał bójkę z prezesem, postanowił wyjść z pojazdu, by stanąć między dwójką.
— Wystarczy, Inyoup! — podniósł głos, gdy dwójka ostro patrzyła w swoje oczy. — Miałeś więcej nie pojawiać się na moje oczy. Czego ty chcesz?! — zapytał zdenerwowany, a mężczyzna przeniósł na niego wzrok.
— Jimin jest mi cholernie przykro, naprawdę chcę to wyjaśnić, ale nie rozumiem, dlaczego jesteś z tym zboczonym prezesem! — podniósł pretensjonalnie głos.
— Nie obrażaj go — warknął. — On w przeciwieństwie do ciebie potrafi być szczery w swoich zamiarach i nie oszukuje!
— W czym on cię oszukał? — zapytał Yoongi, chcąc zrozumieć, co zaszło między dwójką.
— Widzę, że nie podzieliłeś się z nim prawdą — zauważył Inyoup, a Jimin nabrał niespokojnie oddechu, wiedząc, że nie może dłużej ukrywać przed Yoongim prawdy.
— Yoongi...
— Oh! I jesteście już na ty. Widzę, że próżnowałeś — rzekł pretensjonalnie, a zdenerwowany jego słowami Yoongi, uważając na stojącego między nimi Jimina, pchnął mężczyznę.
— Nie twoja kurwa sprawa!
— Yoongi ma rację, to nie twoja sprawa — dodał Jimin, który patrzył z żalem w oczy Inyoupa. — Yoongi musisz wiedzieć, dlaczego nie chcę widzieć Inyoupa... Przez cały czas ukrywał przede mną nasze pokrewieństwo i pozwolił na to, abyśmy jako bracia byli w związku — powiedział przez łzy, a Yoongi otworzył szerzej oczy w zaskoczeniu, patrząc zaraz z oburzeniem na Inyoupa. — Dlatego nie przyszedłem wtedy na ostatni etap eliminacji... Wtedy się wszystkiego dowiedziałem — wyznał, czując wstyd przed prezesem.
— Jimin... Ja naprawdę nie chciałem cię zranić, ale wiedziałem, że jak się dowiesz, to mnie odtrącisz — rzekł Inyoup, który pragnął wybaczenia Jimina.
— Odejdź stąd i daj mu kurwa spokój — rzekł ostro Yoongi, który chwycił Jimina za rękę, przyciągając siłowo do siebie. Jimin patrzył z zaskoczeniem na zdenerwowanego prezesa, który spoglądał wrogo na Inyoupa. — Mniej choć trochę wstydu i odejdź bez dalszego ranienia Jimina — dodał, po czym pociągnął Jimina w stronę posiadłości. Park starał się dotrzymać krokom prezesa, który prowadził go w stronę budynku. Nie wiedział, co myśli mężczyzna i bał się, że go odtrąci, przez co w oczach posiadł łzy.
— Yoongi... — szepnął słabo, a Min zatrzymał się przed posiadłością, przenosząc wzrok na Jimina.
— Później o tym porozmawiamy. Idź na trening i nie myśl o tym — uspokoił chłopaka, który nie wiedział, co naprawdę myśli Yoongi.
~
Po treningu Jimin samotnie wrócił do domu, gdyż prezes musiał pozostać dłużej. Postanowił, że przygotuje kolację dla ich dwojga, wiedząc, że będą musieli porozmawiać o dzisiejszej konfrontacji z Inyoupem i prawdą, którą zataił przed nim.
Park starał się nie stresować rozmową, co nie było łatwe. Nakrył do stołu, przed którym usiadł, oczekując na powrót prezesa, który po niedługim oczekiwaniu wrócił, będąc miło zaskoczonym przygotowaną kolacją. — Wygląda to smakowicie — pochwalił młodszego, zasiadając obok niego. — Ale nie musiałeś tego robić — zauważył, zerkając na Jimina, który nie miał odwagi na niego spojrzeć.
— Czuję wstyd przed tobą, Yoongi — wyznał.
— Nie powinieneś. To nie twoja wina i ja nie oceniam cię za to. Winny jest ten idiota, ty nic nie zrobiłeś — mówił pocieszająco, obejmując dłoń Jimina, która spoczywała na stole.
— Dobrze wiem, że w tym wszystkim jest moja wina — uniósł wzrok na prezesa, posiadając w oczach łzy.
— Nawet tak nie mów — pokręcił słabo głową, obejmując policzek Jimina.
— Wstydzę się za to, że byłem ślepy i za to, że nie miałem odwagi ci tego powiedzieć...
— Nie musiałeś mi tego mówić, jeśli nie chciałeś. To twoje życie, a ja jestem tylko wrednym prezesem, który pozwala ci u siebie mieszkać. Nie musisz czuć przede mną wstydu, a tym bardziej nie czuj go wobec siebie — rzekł z powagą w głosie, gdy Jimin patrzył ze smutkiem w jego oczy.
— Ciężko jest nie czuć wstydu przed osobą, przy której twoje serce i ciało tracą zdrowy rozsądek — wyznał nieśmiało.
— Przy mnie tak się czujesz? — uniósł brew.
— T-Tak...
— Kiedy zaczynałem pracę w show-biznesie, byłem szalenie zakochany w pewnym chłopaku, który po moim sukcesie, wbił mi nóż w plecy. Od tamtej pory, obiecałem sobie, że nie będę nikogo kochał i walczył o jego uwagę, a za to inni będą się poniżać przede mną i walczyć o moją uwagę — wyznał.
— Czy to znaczy, że nigdy się nie zakochasz? — zapytał niepewnie.
— Rzecz w tym, że przy tobie ta obietnica traci na wartości, Jiminie.
~
///^.^///
Yoonminy są dla mnie uroczy T.T A wy, jak myślicie?
Jutro widzimy się w kolejnym rozdziale ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top