✮Twoje miejsce✮

~Witam ^^

„Szyderczy śmiech prezesa Min Yoongiego powodował w Busańczyku lęk. Widok jego uśmiechu, który drwił z jego osoby, dołował, a wspomnienia ust mężczyzny sprowadzał go na ziemię. Klęczał przed władczym prezesem, który okazywał spojrzeniem, jakim jest dla niego nic nieznaczącym pionkiem w grze. Chłopak patrzył w usta, które całowały jego wargi i odczuwał z każdą chwilą coraz większą odrazę do samego siebie tym bardziej, kiedy wypowiedział te słowa: Kiedy następny całus?"

Jimin przebudził się z krzykiem, wybudzając tym samym współlokatora, który spojrzał w stronę jego łóżka. Chłopak oddychał płytko, gdy przerażał go fakt, że nawet w śnie prezes Min go prześladuje. — Muszę wyrzucić to z pamięci — mówił, trzymając się za końce włosów, gdzie otrząsnął się z transu, gdy tylko oberwał poduszką w głowę.

— Potrafię wszystko zrozumieć, ale nie przedwczesnego budzenia! — krzyknął Kim, który w zamierzaniu miał dzisiejszego dnia dłużej się wylegiwać, tym bardziej że nie czekały go zajęcia z Jeonem.

— Wybacz, Tae...

— Mam dość, chce spać — zdenerwowany przykrył się po czubek głowy kołdrą, mając w nosie przeprosiny współlokatora. Jimin podrapał się w niezręczności po tyle głowy. Nie podzielił się z Taehyungiem wrażeniami po wczorajszej sytuacji z prezesem Minem, jednak nie chciał mieć z tego powodu problemów, choć sama obecność Mingiego była już powodem do zmartwień.

Wstał, gdzie w pierwszej kolejności przygotował czyste ubranie, z którym udał się do łazienki.
W tym samym czasie Taehyung zdjął z siebie kołdrę, gdy usłyszał dźwięk zamykanych drzwi. Usiadł, mierzwiąc palcami kosmyki włosów, chcąc się w ten sposób rozbudzić. Nic bardziej nie wkurzało go od wczesnego wstawania, jednak niepotrzebnie nakrzyczał na Jimina. Słysząc pukanie do drzwi, spojrzał wpółprzytomny w ich stronę, gdzie jego oczom rzuciła się biała koperta, którą ktoś wsunął pod drzwi. Zmrużył podejrzliwie powieki, podchodząc do koperty, na której widniało imię Jimina. Spojrzał niepewnie w stronę drzwi łazienkowych, mogąc usłyszeć dźwięk wody, a jego usta niesłyszalnie nawoływały chłopaka, chcąc powiadomić go o tajemniczej wiadomości. Rzecz jasna niespecjalnie nie wydał z siebie dźwięku... Ciekawski zaczął otwierać kopertę, w której odnalazł liścik. — Nie zasłużyłeś na jego uwagę, przygotuj się na moją zemstę. Zniszczę cię — przeczytał, gdzie zaraz uniósł wysoko brwi. — Strach się bać — prychnął, po czym odnalazł fotografię, która przedstawiała prezesa i Jimina w pocałunku. Nie mogąc unieść wyżej brwi, schował liścik wraz ze zdjęciem do koperty, chowając ją do własnej szuflady. — Co jest grane?

Jimin opuścił łazienkę, gdzie zatrzymał się w miejscu, widząc siedzącego na jego łóżku Taehyunga, który posiadał poważny wyraz twarzy. — Coś się stało? — zapytał niepewnie.

— Ty mi powiedz — spojrzał mu w oczy. — Co zaszło między tobą a prezesem? — zapytał, a Jimin uchylił w zaskoczeniu wargi, nie spodziewając się tego, że ta informacja tak szybko dojdzie do Taehyunga. — Chcesz grać nieczysto? Poważnie?

— Nie ależ skąd! — zaprzeczył, pokręcając głową na boki. — Tae... — zbliżył się do chłopaka. — Wszystko ci wyjaśnię. To on mnie pocałował, bo ma jakiś problem... sam wiesz, że się uwziął — tłumaczył, a Kim westchnął głęboko.

— Ktoś wsunął pod drzwi kopertę z pogróżką dla ciebie. Lepiej uważaj, bo zaraz wszyscy zaczną gadać — rzekł.

— Kopertę z pogróżką?

— Ktoś was widział?

— No Mingi nas widział — odpowiedział.

— To gorzej. On ma fioła na punkcie prezesa, będzie pilnował swojego miejsca — pokręcił głową na boki. — Jak na razie musimy zachować to w tajemnicy. Lepiej, żeby nikt z uczestników o tym nie wiedział, bo się odwrócą od ciebie — powiedział, patrząc z troską na Busańczyka, który według niego nie zasłużył na to, co wyczyniał prezes. — Oddałeś ten pocałunek?

— J-Ja... Nie potrafiłem go nie oddać — odpowiedział, odwracając wzrok.

— Podobał ci się? — zapytał.

— Nie. W ogóle mi się nie podobał, tylko mam słabość do pocałunków — wyjaśnił.

— To pokonaj tę słabość, jeśli nie chcesz bardziej pogorszyć swojej sytuacji. Jeśli Mingi puści parę z ust, stracisz na wiarygodności — rzekł z powagą w głosie, a Park w zdenerwowaniu zacisnął dłonie.

— O to mu właśnie chodzi!

— Komu?

— Prezesowi! — spojrzał bezradnie w oczy współlokatora. — Chce mnie pogrążyć... On.. On mnie nienawidzi — opuścił głowę, czując się sfrustrowanym.

— Lepiej zapytajmy, kogo nie nienawidzi — prychnął Kim.

— Na mnie się uwziął, jakbym coś mu złego zrobił — nadymał policzki, gdy nie potrafił zrozumieć, dlaczego prezes tak bardzo go nienawidzi. Starał się sprostać jego oczekiwaniom, ale jest również człowiekiem i ma prawo do wyjść, z kim chce, więc dlaczego wszystkiego mu zakazuje? Wszyscy mogą robić, co chcą, a on ma ograniczenia. Zakończył wieloletni związek – Bo tego chciał prezes. Ciężko pracuje i wykazuje zaangażowanie, więc co było nie tak?

— Pewnie zabolało go twoje odrzucenie i się mści — rzekł Kim.

— Zachowuje się, jak rozpieszczony bachor — pokręcił nerwowo głową. — Muszę to jakoś wytrwać...

„Wszystkich uczestników konkursu zapraszamy do wstawienia się w audytorium" — obydwoje usłyszeli komunikat z głośników, przez co wymienili się niepewnymi spojrzeniami.

— C-Czy to już czas? — zapytał niepewnie Jimin.

— Możliwe, że ktoś dziś opuści konkurs — przytaknął lekko głową, bojąc się o własną pozycję.

Obydwoje po wyszykowaniu się przez Taehyunga udali się do audytorium, w którym znajdywali się praktycznie wszyscy uczestnicy. Jimin zajął z Taehyungiem wolne miejsca, gdzie Busańczyk usiadł obok Taemina. — I jak przeżyłeś spotkanie z prezesem? — zapytał.

— Jak widać — wysilił się na uśmiech.

— Bardzo mnie to cieszy. Skoro nic się nie stało, to dziś wieczorem zapraszam cię na drugą randkę — rzekł z uśmiechem, a Jimin patrzył z zawahaniem w oczy Taemina, jednak myśl o zakazie prezesa przebudzała w nim bunt.

— Jestem, jak najbardziej za — uśmiechnął się ciepło, po czym obydwoje przenieśli spojrzenia na scenę. Widok trenera Jeona wywołał przyjemne odczucie dla Jimina niż w przypadku stojącego obok niego prezesa Min Yoongiego.

— Uduś mnie tymi udami! — Jimin z Taeminem spojrzeli na Taehyunga, który głośno wyraził swoje odczucia na widok Jeona, co również przyczyniło się do zwrócenia uwagi przez wszystkich uczestników, jak i samego trenera, na którego twarzy widoczne było zmieszanie. Zawstydzony Taehyung przyłożył do ust dłonie, przypominając dojrzałego pomidora. Powoli zsunął z fotela, chcąc zniknąć z obiektu spojrzeń uczestników i trenerów. — Czas zapaść się pod ziemię...

— TaeTae, czy ty...

— Skoro pan Kim stworzył fan club ud mojego kuzyna, to chyba możemy zacząć, co nie? — zagadał prezes, który wywołał śmiech uczestników.

— Co za wstyd... — szepnął Taehyung.

— Powinieneś się powstrzymać, ale chociaż wszystkich rozbawiłeś — rzekł z rozbawieniem Taemin.

— Zwołałem was tu, ponieważ to jest już odpowiedni czas na rozpoczęcie rywalizacji o miejsce w konkursie. Daję wam tydzień, aby przygotować się do występu, w którym pokażecie mi, że nadajecie się do tego, by pozostać w konkursie. Wybiorę tylko najlepszych, a ci, którzy nie zdobędą mojego uznania, pożegnam. Oczywiście nie ma ograniczenia, ile osób zdołam skreślić. Lepiej wykażcie się, jeśli chcecie stać się twarzą mojej wytwórni — rzekł z powagą w głosie, a wyrazy twarzy wszystkich uczestników przybrały powagi, pragnąc zawalczyć o miejsce w konkursie.

Jimin patrzył z uwagą na prezesa, którego słowa były w tej chwili najważniejsze. Nic bardziej nie liczyło się od przejścia pierwszego etapu konkursu. Mimo jak bardzo w tej chwili nie trawił prezesa, pragnął skupić się na treningu i zapomnieć o wczorajszej sytuacji. Prezes przed zakończeniem spotkania odpowiadał na pytania uczestników, którzy chcieli dowiedzieć się, czego właściwie oczekuje i jaki temat będzie odpowiedni. Jimin właściwie nie wiedział, co miał obrać za temat pierwszego etapu. W końcu będzie musiał wystąpić na scenie i wykazać się ciężką pracą oraz talentem.

Po zakończonym spotkaniu szedł w towarzystwie Taehyunga, który nie przestawał nawijać na temat jego pomysłów, gdy on posiadał pustkę. Od kiedy przystąpił do konkursu, wiele się wydarzyło i nie posiadał zbytnio pozytywnych odczuć i pomysłów. Mimo żałosnego zerwania z Inyoup'em nie potrafił odpędzić się od myśli o nim. Tęsknił za nim i mimo że teraz rozpoczął nowy etap w życiu, to nie potrafił skreślić, uczuć do mężczyzny, któremu zawdzięczał wszystko. Czuł się niewdzięcznikiem, zrywając z nim tylko dla spełnienia marzeń. Czy to się nazywało ceną za marzenia?

— Idziesz dziś na randkę z Taeminem? — zapytał Taehyung.

— Mhm — mruknął, wpatrując się bez emocji w pełny talerz jedzenia.

— Co to za brak entuzjazmu? Nie podoba ci się? — zapytał zmieszany.

— Jest świetny, miły i przystojny, ale...

— Myślisz o twoim byłym? — uniósł brew, a Jimin przytaknął lekko głową. — Dlaczego się tak teraz nad tym użalasz? Zakończyłeś ten związek, bo musiałeś to poświęcić.

— Łatwo ci mówić. Zerwałeś z nim za mnie i jest mi z tym jeszcze gorzej — westchnął głęboko. — On nie był tylko moim chłopakiem, ale i przyjacielem. Mimo że miałem od początku świadomość zakończenia bliższej relacji, to nie chciałem całkiem go tracić — spojrzał w oczy Taehyunga. — Zawsze we wszystkim mi pomagał i razem wymyślaliśmy pomysły na temat moich egzaminów, wspierał mnie i zawsze był obok. Tak bardzo marzyłem, żeby tutaj być, że rzuciłem wszystko, co miałem w Busanie. A teraz? Czuję się rozczarowany rzeczywistością — wyznał, co na duszy mu leżało.

— Ech.. Nikt nie mówił, że będzie lekko, Jimin — rzekł pocieszająco. — Jeśli dobrze ci to zrobi, to zadzwoń do niego i jak chcesz, to nawet go przeproszę — dodał.

— Nie trzeba. To moja wina, jak to wszystko wyszło. Jestem tchórzem, który nie potrafi być szczery — uśmiechnął się słabo, po czym wstał, odchodząc od stołu. Taehyung spojrzał za Jiminem, którego nastrój był dołujący od czasu wyjścia z audytorium. Spojrzał na pełny talerz, który po sobie zostawił Jimin, widząc, że poczucie winy i tęsknota całkiem odebrały mu apetyt.

— Dlatego nigdy się nie wiąże na poważnie — pokręcił głową na boki, gdzie przeniósł oczy na dosiadającego do stolika Jeona, przez którego widok zachłysnął się własną śliną. Kaszlał głośno, gdy trener poklepywał go po plecach.

— Czyżby to była reakcja na widok moich ud, czy tylko na moją twarz? — zapytał rozbawiony, a Kim sięgnął po szklankę z napojem gazowanym, upijając z niej kilka łyków.

— Jaka tam reakcja na ciebie. Po prostu się zaskoczyłem — wytłumaczył.

— Mhm... Co to w ogóle było na sali? — zapytał, a Taehyung zamknął w zażenowaniu oczy, musząc dla własnej godności wymyślić dobre usprawiedliwienie.

— Ruje przechodzę — wypalił nagle.

— Co?

— Chcicę mam, trenerze.

~

Jimin samotnie trenował w sali tanecznej, próbując znaleźć odpowiedź w tańcu. Zmęczony, sięgnął po ręcznik, którym otarł czoło. Czuł się zniechęcony brakiem jakichkolwiek efektów. Nie wiedział, na czym oprzeć swoją pracę, którą będzie mógł zdobyć uznanie prezesa. Słysząc dźwięk wiadomości, podszedł do leżącego na ławce telefonu, odblokowując go. „Czekam na ciebie, 19 Dosan-daero 67-gil ". Widok wiadomości od Taemina spowodował, że otworzył szerzej oczy, zapominając o dzisiejszym spotkaniu. Mimo niechęci do wyjścia nie chciał go wystawić.

Zakończył trening, wracając do pokoju, gdzie się odświeżył i przygotował do wyjścia, zamawiając ówcześnie taksówkę. Gdy opuścił posiadłość, udał się do stojącej taksówki, do której wsiadł. Kiedy podał taksówkarzowi adres restauracji i ruszyli w drogę, skupił swoje oczy na wyświetlaczu telefonu, wpatrując się w jeden kontakt. „Moje kochanie" — wpatrzony w nazwę, czuł się żałośnie, próbując zdobyć się na wykonanie do niego telefonu. Zablokował telefon, chowając go do kieszeni, przenosząc wzrok w stronę bocznej szyby.

Gdy pojazd zatrzymał się w okolicy restauracji, zapłacił za przejazd, po czym udał się w stronę lokalu. Widok wykwintnej restauracji nieco zaskoczył chłopaka, który nie spodziewał się, że Taemina stać na tak drogą randkę. Wszedł do luksusowego lokalu, gdzie odwiesił w szatni kurtkę. — Witam serdecznie w restauracji Mingles — przywitał go kelner. — Zaprowadzę pana do stolika — dodał, a zmieszany Jimin ruszył za kelnerem, podziwiając bogaty wygląd restauracji. W końcu czego mógł spodziewać się po Gangnam-gu. Zasiadł przy okrągłym stole, oczekując na przyjście Taemina, gdy miły kelner dla zbicia czasu, podał mu menu. Widok pokaźnych cen zaczynających się od minimalnej ceny za przystawkę w kwocie prawie stu tysięcy wonów spowodował, że zaczął nerwowo kaszleć. Nigdy nie mógłby przeznaczyć tak wysokiej ceny na jeden mały posiłek. Wiedział, że będzie musiał odwieźć Taemina od randki w tej restauracji. Słysząc szuranie krzesła, uniósł wzrok, mając nadzieję zobaczyć Taemina, jednak zaskoczył się, gdy zamiast uczestnika ujrzał prezesa Min.

— C-Co pan tu robi?!

— Zaskoczony? — zapytał, wyglądając na zadowolonego, gdy sięgnął po menu. — Postanowiłem pokrzyżować twoje plany, skoro obietnice nic dla ciebie nie znaczą, panie Park — uśmiechnął się podstępnie, a Jimina przeszył dreszcz.

— Wychodzę — rzekł stanowczo, chcąc wstać, jednak prezes nie pozwolił mu na to, przytrzymując jego dłoń.

— To ja ustalę, kiedy możesz wyjść, zrozumiano? — zapytał groźnie, a Jimin przełknął nerwowo ślinę, spoglądając nieufnie w oczy prezesa. — Skoro chciałeś randki, to ją już masz. Grzecznie zamów, co chcesz i ciesz się z czasu, który masz przy mnie. Nauczę cię, gdzie jest twoje miejsce — rzekł.

— Niby gdzie jest? — zapytał niezadowolony.

— Rzecz jasna, że przy mnie, Jiminie.

~

Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^^
Widzimy się jutro w kolejnym ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top