✮Szansa✮
~Witam ^^
Stojący przed Jiminem prezes parsknął śmiechem, słysząc powód odmowy chłopaka. Za to Jimin w niepewności zmarszczył brwi, nie rozumiejąc, co tak bardzo śmieszy mężczyznę. W końcu posiadanie partnera jest już dużym powodem do odmowy. — Zgłosiłeś się do mojego konkursu, posiadając chłopaka? — zapytał, nieco poważniejąc. — Skarbie sam regulamin mówi, że uczestnik nie może żyć w związku. Nie pozwalam, aby moi przyszli i teraźniejsi artyści byli w związku, gdyż to jest zbyt wielka strata dla mojej firmy. Nie rozumiem, dlaczego wziąłeś udział, nie stosując się do warunków. Powinienem cię za to w tej chwili wyrzucić i odesłać do domu — rzekł srogim tonem, Jimin zaś wyczuwał dominującą aurę mężczyzny. Czuł, że to on ma tu władze i to on ustala zasady, a świadomość, że związki były zakazane, spowodowała strach przed utaratą marzeń. Nie chciał odchodzić już w pierwszy dzień, przez fakt, że nie zapoznał się z regulaminem. Nie sądził, że bycie w związku będzie problemem i podcięciem skrzydeł w show-biznesie, którego zaczynał naprawdę się obawiać.
— J-Ja nie wiedziałem, że nie można — powiedział pełen obaw, a jego strach powodował, że mężczyzna odczuwał przy tym pełną satyskację.
— Właśnie widzę, że nie wiedziałeś — uśmiechnął się pewnie, a jego pewność siebie powodowała, że Jimin niepewnie spoglądał w jego oczy, gdy prezes utrzymywał palcami jego podbródek. — Dlatego dam ci szansę na poprawę, mały — dodał.
— Na czym ma polegać ta szansa? — zapytał niepewnie.
— Masz trzy dni, aby zerwać wszelkie stosunki z obecnym partnerem, jeśli nie wykorzystasz tej szansy na twoje miejsce znajdę innego utalentowanego chłopaka — odpowiedział, gdzie odsunął się od Jimina, który bezradnie zacisnął dłonie, obawiając się zerwania z partnerem. W końcu byli ze sobą długo, a on ma wciągu trzech dni zakończyć ten związek. To bolało go od środka, jednak bardziej bolała go wizja utraty tej szansy, którą mógł otrzymać od prezesa Min. — Jeśli wykorzystasz szansę, musisz być świadomy, że od chwili zerwania jesteś mi oddany, zrozumiałeś? — spojrzał na chłopaka, zasiadając przed biurkiem. Jimin mimo niepewności w sercu, przytaknął w zrozumieniu głową, gdyż nic bardziej nie liczyło się od spełnienia marzeń i stania się złotem dzięki Min Yoongiemu. Jednak nie sądził, że to pragnienie będzie niosło za sobą taką cenę.
— Rozumiem, ale... czy to znaczy, że ja mam...
— Płacić ciałem za szansę? — uniósł brew.
— T-tak, bo to jest dla mnie niestosowne — szepnął.
— To, że zgadzając się na moje warunki, stajesz się moją własnością nie oznacza, że będę chciał twojego ciała, co to, to nie — pokręcił głową, a Jimin patrzył na niego z niezrozumieniem, nie rozumiejąc, czego właściwie oczekiwał mężczyzna. — Wyrażasz zgodę na taką ewentualność, bo jesteś zdesperowaną suką, która chce zostać przy mnie złotem. Jednak na złoto trzeba zapracować i zdobyć moje zainteresowanie. Jeśli czymś się wyróżniasz i ja tego pragnę, to masz większe szanse na zostanie moim artystą, począwszy od wizyt w mojej sypialni. Jednak nie każdy ma szansę, otrzymać moją uwagę i zaproszenie do mojej sypialni. Pamiętaj, że marzenia mają wysoką cenę — wyjaśnił, a Jimin starał się nie okazać, jak bardzo nienormalne prowadził interesy prezes jednej z najlepszej wytwórni w Korei. — Panie Park, to będzie na tyle. Masz trzy dni, aby zakończyć związek, po trzech dniach widzę cię tutaj z odpowiedzią — dodał, a Jimin przytaknął w zrozumieniu głową, po czym opuścił biuro prezesa, napotykając po drugiej stronie czekającego Jungkooka.
— I jak poszło, wracasz czy zostajesz? — zapytał, patrząc oczekująco na blondyna z Pusanu.
— Jak na razie, zostaję — odpowiedział, nie będąc w żaden sposób pewnym pozostania w konkursie. — Trzy dni mam bezpieczne — dodał, odbierając od chłopaka walizkę.
— Coś ty mu powiedział? — uniósł brew.
— A czy to ważne? — zapytał, patrząc w węglowe oczy chłopaka.
— Hej, mi możesz zaufać. Też jestem z Busanu, więc nawet jeśli to mój kuzyn, to masz moje poparcie. Widziałem, co potrafisz na nagraniu, które wysłałeś i na pewno z Namjoonem nie pozwolimy cię tak łatwo wyrzucić — położył dłoń na ramieniu Jimina, który uśmiechnął się z wdzięcznością, widząc, że kuzyn prezesa go wspiera.
— Niezgodziłem się na warunki prezesa odnośnie... no ten... oddania się mu — wyszeptał ostanie słowa dość dyskretnie. — Jak podałem mu powód, to...
— Był zły?
— Wręcz przeciwnie — pokręcił głową na boki. — Śmiał się — szepnął, opuszczając głowę, a Jungkook w zastanowieniu przyłożył palec do podródka.
— Masz kogoś, tak? — zapytał.
— No...
— I dlatego masz tylko trzy dni? — dopytał, a Jimin skinął głową. — Powinieneś się cieszyć, że otrzymałeś te trzy dni. Sporo osób dziś odesłał przez nieprzestrzeganie zasad, a najważniejszą zasadą jest właśnie bycie singlem. Wykorzystaj to, jeśli zależy ci na pozostaniu w grze. Chyba, że twój partner jest wart poświęcenia marzeń — dodał, a Jimin niepewnie spojrzał na poważnego mężczyznę.
— A ty, co byś zrobił, będąc na moim miejscu? — zapytał.
— Czy to nie jasne? — uniósł w rozbawieniu brew. — Wybrałbym marzenia. Zakochiwać się i rozstawać mogę do usranej śmierci, a spełnić marzenie w show-biznesie mogę tylko raz. To trudna branża, która różni się od tego, jak wygląda z zewnątrz... jej wnętrze jest znacznie mroczniejsze — wyjaśnił. — Lepiej to przemyśl. Bo jeśli nie masz psychy do tego świata, to lepiej wracaj do chłopaka — dodał, a Jimin odwrócił wzrok, myśląc nad słowami Jungkooka, które pragnął wziąć sobie do serca, gdy będzie podejmował decyzję.
— Dziękuje za ostrzeżenie — rzekł ze spokojem.
— Zaprowadzić cię do pokoju? — zapytał, a Jimin przytaknął głową. Obydwoje udali się schodami na piętro, gdzie czarnowłosy zaprowadził Jimina do odpowiednich drzwi, na których wywieszone były imiona. — To tutaj — spojrzał na jasnowłosego. — Będziesz dzielił pokój z... — zatrzymał się, by spojrzeć na kartkę z imieniem. — Kim Taehyungiem — przeczytał, po czym zwrócił się ku chłopakowi, kładąc dłoń na jego ramieniu. — Nie miej takiej smętnej miny. Będzie dobrze. Podejmij szybką i mądrą decyzję, jednak nic na siłę — powiedział pocieszająco.
— Dziękuje, Jungkook — uśmiechnął się słabo.
— Uciekam. Pewnie zobaczymy się na moich zajęciach, więc lepiej się przygotuj, bo nie jestem litościwy — puścił oczko chłopakowi, po czym odszedł. Na ustach Jimina widniał szczery uśmiech, gdyż bardzo polubił Jungkooka, który wydawał się naprawdę przyjazną osobą, jak na surowego trenera. Westchnął głęboko, wchodząc do pokoju, gdzie zatrzymał się napięcie po zamknięciu drzwi, widząc niebieskowłosego chłopaka, siedzącego przy stoliku z młodą dziewczyną, która piłowała pilniczkiem jeden z jego paznokci. Jednak wejście Jimina spowodowało, że obydwoje spojrzeli w jego stronę.
— Och, ty musisz być moim roommate Jiminem — rzekł wesoło chłopak. — Miło mi cię poznać, nazywam się Taehyung — przedstawił się. — A to moja kosmetyczka, Tema — przedstawił również dziewczynę.
— Hej — przywitała go dziewczyna.
— Cześć wam — uśmiechnął się lekko, podchodząc do łóżka, które nie było w porozrzucanych ubraniach Taehyunga. Usiadł na łóżku, patrząc, jak dziewczyna kończy swą pracę.
— Dziękuje, kochanie — rzekł z zadowoleniem Taehyung, przyglądając się swym paznokciom. — Widzimy się za dwa dni — puścił oczko dziewczynie, która skinęła głową, zaraz żegnając się z nimi. Gdy dziewczyna pakowała swoje rzeczy, Jimin zajął się własną walizką z ubraniami, które zaczął chować do szafy. Taehyung za to ekscytował się pięknem swych płytek. Tema pożegnała ich, a zaintrygowany Jiminem Taehyung podszedł do jego części pokoju, zajmując miejsce na krześle obrotowym przy biurku. — Ile masz lat? — zapytał.
— Dwadzieścia, a ty? — zapytał, zamykając szafę.
— Ja też! — ucieszył się. — Będziemy kumplami? — zapytał wprost, a Jimin spojrzał na niego niepewnie.
— Tak od razu?
— No a do bycia kumplami potrzebny jest czas? — uniósł brew. — Bo dla mnie to nie ma znaczenia. Wydajesz się miłym chłopakiem, który jest z mojego rocznika i z którym mogę z pewnością porozmawiać o wszystkim, a naprawdę w tym domu jest o czym gadać, uwierz! — mówił z podeksctowaniem, a Jimin nie potrafił ukryć uśmiechu, widząc po raz pierwszy taką gadułę, która dba bardziej o paznokcie, niż o wygląd własnego łóżka.
— Z pewnością jest — przytaknął głową.
— To... jak poszła rozmowa z prezesem? — zapytał zaciekawiony. — Bo mi poszła bardzo szybko w porównaniu z innymi — powiedział rozbawiony.
— Naprawdę? — spojrzał z zaskoczeniem na chłopaka, który był bardzo przystojny i z pewnością stawał się dużą konkurencją dla Jimina. — Mnie nie poszła łatwo — wykrzywił lekko usta.
— Dlaczego? — zapytał.
— Bo jakby... niespodobała mi się propozycja o tym oddawaniu.. — odpowiedział.
— E tam, to akurat jest pierdoła w tym bieznesie — machnął dłonią. — Ja mu odpowiedziałem na wszystkie zasady: Tak, tak, tak i tak! — uśmiechnął się.
— A ja powiedziałem, że mam chłopaka — wyznał, a Kim uchylił usta w zaskoczeniu.
— A on co na to?
— No, że da mi trzy dni na zerwanie z nim — odpowiedział.
— Japierdziele, czemu niespotkaliśmy się przed twoim pójściem tam? — zapytał, wydając dolną wargę. — Zależy ci na twoim chłopaku? — uniósł brew.
— No tak, jesteśmy już trochę ze sobą, ale prezes chce, żebym zerwał z nim, jeśli zależy mi na marzeniach. Tylko nie wiem, jak z nim zerwać — powiedział zasmucony. — To dla mnie trudne, bo nie jestem w stanie zrezygnować z tej szansy, nawet dla niego — spojrzał w oczy Taehyunga.
— Całkiem cię rozumiem, Jimin-ah. Ja też musiałem zrezygnować z dietytyka, kiedy wyszły nowe smaki oreo — westchnął głęboko, a Jimin patrzył na niego ze zmieszaniem, nie potrafiąc porównać własnego poświęcenia z dietetykiem i oreo. — Ale nie żałuje, bo posmakowałem wszystkich i było mi z tym dobrze — dodał dumny.
— Myślę, że to trochę złe porównanie...
— Niby dlaczego? — uniósł brew. — To praktycznie identyczna sytuacja. Jakby... Twój chłopak to dietetyk a nasz prezes to nowy smak oreo. To normalne, że wybierzesz nowy i nieznany smak ciastka, bo ciekawość i pożądanie jest silniejsze — wyjaśnił.
— Tyle, że ja nie pożądam prezesa!
— Ale pożądasz tego, co może ci ofiarować jako prezes najlepszej wytwórni — uśmiechnął się przebiegle, a Jiminowi mina zrzedła. — Prawda jest taka, że wszyscy poddajemy się pragnieniom, a jeśli nasze pragnienie jest cenne, tym więcej musimy z siebie dać, aby czuć spełnienie. Życie jest brutalne i nic z tym nie zrobisz. Za darmo niczego nie otrzymasz — wzruszył ramionami.
— A tobie nie przeszkadza to, że jeśli prezes zapragnie cię w swojej sypialni, to musisz mu się oddać? — zapytał. — Czy to nie jest już przekroczeniem moralności?!
— To jego zasady, a w tym biznesie musisz zapomnieć o moralności. Mnie to nie przeszkadza, mimo że zgodziłem się na jego zasady, to mu nie dam — rzekł z pewnością, uśmiechając się przebiegle.
— Ale jak mu nie dasz, to cię wyrzuci — zauważył Jimin.
— Nie wyrzuci, musisz się mu spodobać, żeby cię zaprosił albo być nachalnym, by dostrzegł twoje starania. Jak nie będę miał wyboru, to się poświęcę. Na razie nie zamierzam się tym przejmować, Jimin-ah. Prezes nie jest w moim typie, więc nachalny nie będę. Wystarczy, że będę błyszczał wśród konkurentów — uśmiechnął się pewnie.
— Wow... jesteś strasznie pewny siebie — rzekł z podziwem.
— Co nie? Pewność jest ważna w show-biznesie, a w dodatku dbanie o wygląd. Pamiętaj, że do wygrania liczy się trzydzieści procent talentu, a reszta to wygląd — pouczył Jimina, który opuścił głowę.
— Przez ten fakt tracę pewność siebie — westchnął cicho.
— Niczego ci nie brakuje, więc nie daj się zjeść uczestnikom. Jak coś możesz liczyć na moje wsparcie. Niestety poznałem tu praktycznie nieprzyjemne osoby, które zrobią wszystko, aby wygrać. Myślę, że... — przybliżył twarz w stronę Jimina. — ... są w stanie oszukiwać — szepnął.
— Tak myślisz? — zapytał zaskoczony.
— To w końcu rywalizacja, więc lepiej mieć się na baczności. Mam nadzieję, że mogę ci ufać, bo na mnie możesz liczyć, Jimin — rzekł z powagą w oczach.
— Pewnie, że możesz. Będę miał na uwadze twoje słowa — powiedział, będąc zaniepokojonym przez słowa Taehyunga.
— Super. To może zaczniemy od wspólnej pierwszej misji — rzekł z zadowoleniem, zasiadając obok Jimina, którego objął ramieniem, uśmiechając się podstępnie, przez co jasnowłosy niepewnie spoglądał w jego oczy.
— Jakiej niby misji? — zapytał niepewnie.
— Zerwania z twoim chłopakiem. Chyba chcesz tu zostać i wygrać, co nie? — zapytał.
— No chce, ale nie wiem, czy jestem w stanie zerwać...
— Jesteś. Dla zostania tu musisz to zrobić. Dopiero się poznaliśmy i nie chcę stracić mojego pierwszego kumpla, który mam nadzieję, że będzie również dobrym radcą — rzekł z powagą w głosie, a Jimin przełknął ciężko ślinę. — Wyciągaj telefon — powiedział, a Jimin niepewnie wyciągnął telefon, który odblkował.
— I co mam do niego napisać czy zadzwonić? — zapytał.
— Nie no... zerwanie przez wiadomość jest do dupy. Kiedyś ktoś ze mną tak zerwał i tylko tydzień wkurwiony chodziłem, jedząc ptysie. Chociaż one załagodziły moją wściekliznę — odpowiedział, a Jimin patrzył na chłopaka ze zmieszaniem. — Dzwoń lepiej.
— Okej... — westchnął ciężko, po czym wybrał połączenie do partnera, obawiając się tej rozmowy.
— Hej, Jimin — usłyszał ciepły głos mężczyzny, przez co z ciężkością zamknął powieki, szykując się na tę ciężką rozmowę. — Dojechałeś bezpiecznie? — zapytał.
— T-Tak... u mnie wszystko okej, tylko muszę... — przerwał, zerkając na Taehyunga, który patrzył na niego oczekująco. — Muszę ci powiedzieć, że tęsk... — nie skończył, ponieważ Taehyung strącił mu z dłoni telefon, który upadł na podłogę. — Co ty robisz?! — szepnął półkrzykiem.
— Chyba co ty kurwa robisz?! Miałeś zerwać, a nie mówić o tęsknieniu za nim! Głupi jesteś?! — zapytał, również szepcząc w półkrzyku.
— Nie potrafię tego zrobić — powiedział wręcz płaczliwie, a Taehyung westchnął głęboko, widząc szczenięce oczy Jimina we łzach.
— Jimin, jesteś tam? — obydwoje usłyszeli głos chłopaka, przez co Taehyung chwycił za urządzenie, przykładając je do ucha.
— Hej, z tej strony współlokator Jimina. Będę mówił w jego imieniu, bo w tej chwili zajęty jesteś obciąganiem mojego kutasa, więc słuchaj, bo właśnie zamierzam ci zaśpiewać. Ekhem... — odchrząknął, gdy Jimin przez jego słowa próbował wyrwać mu telefon. — Jimin wielkim marzycielem jest i gotów na każde poświęcenie jest... Nie potrafi odważnie powiedzieć, że już nie chce cię, więc ja ci za to oznajmiam, że kończymy, bo Jimina na więcej stać, gdy nie ma was. A teraz bye, bye, kończy się twój czas, na powrót nie masz szans, właśnie rozstaliśmy się w pokoju — kończąc śpiewać, rozłączył się, oddając blademu Jiminowi telefon.
— Coś ty zrobił...
— Pomogłem. Teraz masz problem z głowy — rzekł, wzruszając ramionami.
— Ale nie musiałeś być taki... i potraktować go, jak problem..
— A czym niby był?
— Na pewno nie problemem!
— Właśnie, że problemem! Twoim, a z pewnością prezesa Mina! Chyba nie chcesz go wkurwić, a tym bardziej rezygnować z marzeń, co?!
— No nie.. — spuścił wzrok, czując się okropnie przez piosenkę, którą zaśpiewał Taehyung. — Jednak mogłeś być delikatniejszy...
— Dla mnie nikt nigdy nie był delikatny. Jak zrywać to z przytupem, głaskać go nie będziesz pocieszająco, bo dasz mu powód do starań. Jimin-ah, jeszcze się zakochasz i to nie raz. Lepiej miej dobre stosunki z prezesem, bo tylko on może dać nam szansę na blask w show-biznesie — rzekł, obejmując Jimina, który spojrzał w stronę sufitu, czując, że nie będzie łatwo kogokolwiek zadowolić, a tym bardziej prezesa Min Yoongiego.
~
Jesteśmy po 2 rozdziale, jakie wrażenia?
Widzimy się w kolejny wtorek ^^/
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top