✮Rywalizacja✮

~Witam ^^

— Na tym stole jest o jedną butelkę a dużo jak na jednego z nas. Czyli, ta jedna butelka będzie przegraną dla jednego, a wygraną dla drugiego, czyli mnie... Jeśli ja wygram, to wracasz do Busanu i zapominasz o istnieniu Jimina — rzekł z pewnością w głosie. Inyoup patrzył z zaciekłością w oczy prezesa, który pragnął odsunąć go od Jimina. Nie mógł pozwolić na to, aby do tego doszło, jednak nie chciał wyjść na słabeusza przed Jiminem. Nie chciał przegrać z prezesem i wyjść na tchórzliwego mężczyznę. — Do tego, jeśli przegrasz, twój były zrobi mi dobrze — dodaje, a Jimin wytrzeszczył w niedowierzaniu oczy.

— Słucham?! — zapytał oburzony.

— Co ty na to In dziwne imię? — uniósł brew, ignorując oburzonego Jimina.

 — Niech ci będzie, ale jeśli z tobą wygram to dasz Jiminowi spokój i sprawiedliwie go ocenisz — powiedział, stawiając własne warunki. — Przestaniesz go nachodzić i pozwolisz na to, aby mógł ze mną być — dodał z pewnością w głosie, a Jimin spojrzał z zaskoczeniem na Inyoupa.

— Nie gódź się na to!

— Zaufaj mi Jimin. Wygram z tym tandetnym prezesem — rzekł, chcąc zapewnić Jimina o swojej wygranej, jednak to wcale nie uspokajało Jimina, który zaczął się wręcz denerwować.

— Nie ufasz swojemu byłemu? — zapytał Min, uśmiechając się chytrze, tym samym podjudzając chłopaka.

— Ufam i wiem, że wygra! — rzekł stanowczo, wywołując śmiechu u prezesa.

 — Przystajesz na moje warunki, panie prezesie? — zapytał Inyoup, patrząc wrogo na Min Yoongiego.

Yoongi zmrużył oczy, patrząc wrogo na mężczyznę, którego widoku nie potrafił strawić. — Może być. Jest to do zrobienia — wysilił się na uśmiech.
Jimin patrzył na dwójkę, która na jego oczach zakłada się o tak niedorzeczne rzeczy, chociaż warunki Inyoupa były mu jak najbardziej na rękę. Mimo wszystko wewnątrz kibicował byłemu chłopakowi niżeli zarozumiałemu prezesowi, który pragnął kontrolować jego życie i zażyczył sobie tak absurdalnej rzeczy.

— To jest głupie, co robicie — rzekł Jimin. — Nie musisz się w moim imieniu wypowiadać Inyoup, a ty prezesie nie masz prawa nikomu kazać wyjechać. Mimo całej zaistniałej sytuacji, którą rzecz jasna pan stworzył, nie ma możliwości, abym stracił kontakt z Inyoupem. Wasz zakład jest bez sensu — dodał, patrząc to na jednego to na drugiego. Jednak widział, że za nic mieli jego słowa, skupiając się na wrogości wobec siebie. Jimin nie rozumiał, co kierowało prezesem. Wciąż nie potrafił pojąć, dlaczego się na niego uwziął. Rozumiał za to Inyoupa, on mógł stanąć w jego obronie i tym zakładem ułatwić mu życie w konkursie, jednak nie chciał w ten sposób rozwiązywać sporów i wykorzystywać do tego byłego chłopaka.

— Nie wtrącaj się, Jimin. To jest nasz pojedynek, który zdecyduje, jak potoczy się twój los — rzekł Inyoup, na którego Park spojrzał z niedowierzaniem.

— Dokładnie. Jeśli twój bodyguard ze mną wygra, twoje życie się odmieni, a jak nie to stracisz przyjaciela — dodał prezes.

— Mam się nie wtrącać w takiej sytuacji?! Kim wy do cholery jesteście, żeby za mnie decydować o moim losie?! — zapytał zdenerwowany, jednak nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Mężczyźni byli zawzięci, aby postawić na swoim. Prezes z pewnością w oczach otworzył pierwszą butelkę soju, a Inyoup również swoją.

— Zaraz wrócisz do domu przegrywie — uśmiechnął się chytrze prezes, który z łatwością zaczął pić zawartość butelki.

— Raczej ty zaczniesz zachowywać się, jak na prezesa przestało rozpieszczony śmieciu — warknął, by zaraz samemu zacząć pić. Jimin przyglądał się dwójce, która po wypiciu pierwszej butelki zabrała się na następną. Chłopak złapał się za głowę, wiedząc, że to nie skończy się dobrze dla żadnego z nich. Dwójka po wypiciu drugiej butelki nie wyglądała dobrze. Prezes otarł rękawem mokre wargi, gdy Inyoup odwrócił głowę, gdy odczuwał ruchy wymiotne. Jimin patrzył ze zmartwieniem na chłopaka, wiedząc, że taka ilość alkoholu na raz nie jest dobra. Widząc, jak prezes zabierał się trzecią butelkę, posiadając diabła w oczach, pokręcił słabo głową. Inyoup automatycznie chwycił za butelkę, mimo że żołądek odmawiał mu robienia tego.

— Inyoup daj spokój — Jimin chwycił za butelkę, chcąc mu przeszkodzić, jednak chłopak odtrącił jego dłoń.

— Mówiłem, żebyś się nie wtrącał — bełkotał.

— W Busanie chyba mają same pizdy w piciu — rzekł prześmiewczo prezes, który był kompletnie pijany, jednak w przeciwieństwie do Inyoupa bardzo dobrze się trzymał. Jimin wręcz nie dowierzał, kiedy zabierał się za czwartą butelkę, gdy Inyoup ledwo radził sobie z wypiciem trzeciej. Jimin przyglądał się prezesowi, którego grdyka poruszała się wraz z przełykaniem alkoholu. Oderwał wzrok z mężczyzny, by przenieść go na Inyoupa, który nie wytrzymując, puścił pawia.

— Nie możesz! Pij dalej! — wykrzyczał Jimin, który nie mógł pozwolić na to, aby chłopak przegrał w takiej sytuacji, gdzie jego usta są narażone. — Miałeś wygrać — powiedział wręcz płaczliwie, widząc, jak chłopak uderza czołem w stół. Prezes odkłada z hukiem pustą butelkę, zwracając uwagę załamanego Jimina.

— Park Jimin! — podniósł głos.

— Czego?! 

— Wygrałem! — krzyknął, gdzie wstał, chwiejąc się na boki. Uniósł zwycięsko swe ręce w górę, będąc dumnym z siebie za wygranie z byłym chłopakiem uczestnika. — Teraz pytanie... Jak twoje gardło jest głębokie? — zapytał, śmiejąc się. Jimin zacisnął w rozdrażnieniu wargi, okazując swe zniesmaczenie.

— Jest pan nienormalny! Nie zrobię tego! — pisnął, czerwieniąc się na twarzy, gdy nie był w stanie spojrzeć w oczy prezesa, który pragnął otrzymać nagrodę.

— Kibicując mu i ufając, przystałeś na ten warunek... a teraz on wypieprza do Busanu — rzekł prześmiewczo, patrząc na nieprzytomnego chłopaka.

— Dobra, niech pan siada i nie robi zamieszania, ludzie się patrzą — powiedział, trzymając się w załamaniu za głowę. Yoongi zajął miejsce, gdzie patrzył na uczestnika, uśmiechając się pijacko w jego stronę. Jimin przyglądał się mężczyźnie, nie potrafiąc znieść jego fartu. Jednak kiedy uderzył czołem w stół, wzdrygnął się, widząc, że również jak Inyoup przepadł. — No i co ja mam z nimi zrobić? — zapytał załamany, gdy upita dwójka nie była w stanie wrócić do domów.

Nie mając wyjścia, zadzwonił po taksówkę, która przyjechała po pewnym czasie. Jimin zajął się po kolei każdym z osobna, wprowadzając ich do taksówki. Posadził w pierwszej kolejności Inyoupa na tylnym siedzeniu, a zaraz obok niego Yoongiego, by samemu zająć miejsce na przodzie. Gdy taksówkarz podjechał pod miejsce zamieszkania Inyoupa z ostrożnością zajął się zaprowadzeniem go do środka. W mieszkaniu ze szczególną troską pomógł mu położyć się w łóżku, okrywając kołdrą po zdjęciu obuwia..

Po wyjściu z mieszkania Inyoupa wrócił do taksówki, by zawieźć prezesa do jego penthous'u. Usiadł obok nieprzytomnego mężczyzny, który w drodze położył swą głowę na jego udach. Jimin spojrzał na mężczyznę, unosząc ostrożnie dłonie, którymi nie chciał naruszać przestrzeni prezesa. Mimo że właśnie on naruszał jego przestrzeń, to starał się być wyrozumiały, zważając na jego obecny stan. Jimin zapłacił kierowcy za jego pracę, po czym opuścił pojazd, ciągnąc za sobą prezesa, który przez jego nieuwagę uderzył czołem w drzwi.

— Igj tio boli — wybełkotał niewyraźnie, a Jimin wywrócił oczami, nie będąc szczególnie troskliwym wobec prezesa, którego pragnął zostawić pod drzwiami i odejść. Inaczej było w przypadku Inyoupa, dla niego potrafił być troskliwym.

— Niech pan nie narzeka, a będzie wdzięczny — rzekł, wchodząc z prezesem do windy, gdy ten był zawieszony na ramieniu Busańczyka. Jimin czekał cierpliwie, aż dojadą na piętro, starając się znieść bełkoczącego do jego ucha prezesa. Gdy drzwi windy się otworzył, wprowadził prezesa do środka, kierując się z nim prosto do sypialni, gdzie z wielką nieczułością pchnął go na łóżko. — No. Przynajmniej znalazł się w swoim łóżku — rzekł dumny, gdzie mamroczący prezes odwrócił się na plecy, otwierając powoli oczy. Jimin nie zwracając uwagi na prezesa, usiadł obok niego, chcąc okryć go kołdrą. Wstrzymał oddech, gdy Yoongi z siłą przyciągnął go do swojej klatki piersiowej. Jimin otworzył szerzej oczy, wyczuwając bicie serca mężczyzny, przez i jego serce zabiło niebezpiecznie blisko. Zapach intensywnych perfum przedostał się do nozdrzy chłopaka, który nie potrafił kontrolować własnego ciała. Jego dłoń sunęła się wulgarnie po torsie prezesa, gdzie z każdą chwilą czuł, jak jego policzki wrzą. Dłoń mężczyzny umieściła się na karku Jimina, a długie palce wsunęły w jasne kosmyki włosów, które silne ucisnął, zmuszając chłopaka do uniesienia głowy. Oczy dwójki spotkały się w półmroku, gdzie Busańczyk wpatrywał się w oczy pijanego mężczyzny.

— Słabo mi przy tobie — wymamrotał mężczyzna, przez którego słowa Jimin, czuł przepływ niepożądanych odczuć, które mieszały się z nienawiścią do prezesa. — Dlaczego jesteś taki dla mnie zły, Jiminie? Dlaczego jesteś taki piękny? — pytał, a wargi Jimina rozchyliły się delikatnie, słysząc pytania mężczyzny, których się nie spodziewał. — Dobijasz mnie i cię tak kurwa nienawidzę — dodał.

— I ze wzajemnością — odrzekł, odsuwając się delikatnie od ciała mężczyzny, by zbliżyć się do jego stóp, z których zdjął obuwie. Yoongi leżał, wpatrując się w sufit, czując, jak wszystko wokół niego wiruje. Uniósł lekko głowę, gdzie spojrzał na uczestnika, który położył się płasko na brzuch między jego nogami. Wstrzymał oddech, gdy małe dłonie Jimina znalazły się na jego udach, sunąc się do rozporka. Jimin płonął z zawstydzenia i złości do prezesa, który zapragnął czegoś tak absurdalnego, jednak przeklinał bardziej siebie za to, że dobierał się do mężczyzny z taką wulgarną chęcią. — Niech pan się odpręży, a ja zrobię to, co do mnie należy... 

~

Mam nadzieję, że rozdział się podobał  :D
Widzimy się jutro ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top