✮Przygarniesz mnie?✮

~Witam ^^ 

Związek Jimina i Yoongiego rozkwitał, a dwójka z każdym dniem darzyła się coraz większym zaufaniem i miłością. Jimin ciężko pracował, aby dowieść w konkursie, że jest wart wygranej. Rzecz jasna nie liczył w żaden sposób na aprobatę prezesa, gdyż to byłaby dla niego obraza. Prezes nie wtrącał się do tego, dając Jiminowi szansę na samorozwój podczas treningów.

Jimin po ukończeniu zajęć tanecznych, udał się do wyjścia z szatni, gdzie w drodze Minjin wpadł na jego plecy. Jimin odwrócił się automatycznie, gdzie spojrzał na chłopaka, który nie wyglądał na zadowolonego. — Czegoś potrzebujesz? — zapytał Jimin, patrząc z obojętnością na zazdrosnego uczestnika.

— Myślisz, że wygrasz po tym, jak spoufalasz się z prezesem?! — zapytał zdenerwowany, a Jimin uniósł wysoko brwi.

— Nie robię nic złego. To, co jest między mną a Yoongim jest naszą sprawą i nie wpływu na werdykt — odpowiedział, a Minji parsknął głośno, pokręcając głową na boki.

— Już wierzę — popchnął Jimina, który wpadł plecami w Taehyunga, który w zamiarze miał opuścić szatnię.

— Wszystko w porządki, Jimin? — zapytał.

— Tak, w porządku.

— Coś ci się nie podoba Minji?! — zapytał Kim, patrząc wrogo na uczestnika.

— Tak, to, że on się spoufala. To nawet dla ciebie nie jest korzystne, Taehyung — rzekł zdenerwowany.

— Jakoś też było niekorzystne, kiedy ty z prezesem się zabawiałeś — wysilił się na uśmiech, a Minjiemu mina zrzedła. Odszedł z przytupem, nie potrafiąc pogodzić z odrzuceniem prezesa, który zamiast niego wolał Park Jimina. — Ale on ma tupet — pokręcił nerwowo głową.

— Prawda... Yoongi nie faworyzuje mnie w konkursie. Nie pozwoliłbym na to, wiesz to, prawda? — zapytał niepewnie, nie chcąc, aby Taehyung uwierzył w słowa Minjiego.

— Nie jesteś taki jak on. Nie martw się tym. On jest zazdrosny i nie może przeboleć, że między nim a Yoongim nie doszło do związku. Sam cieszę się, że obydwoje jesteście razem. Wyglądacie na zgodną parę — wyraził swoje zdanie, przez które na ustach Jimina pojawił się delikatny uśmiech.

— Dziękuje za wsparcie, Tae.

~

Yoongi siedział w swoim biurze, gdzie przed nim siedział Jungkook, który z uwagą obserwował zadowolonego kuzyna, dawno nie widząc go w tak dobrym nastroju. — Nie, no ja jestem miło zaskoczony. Twój związek z Park Jiminem cię odmienia — rzekł, jak czuł.

— Też tak uważam. Przy nim czuję, że zapominam o przeszłości — wyznał szczerze, gdzie otworzył szufladę, pragnąc odebrać swoją ważną rzecz, jednak jej brak spowodował, że spanikowany wstał, przeszukując niespokojnie wszystkie szuflady, co też wywołało zmieszanie u Jeona.

— Czego ty tak szukasz? — zapytał zdziwiony.

— Mojej bransoletki. To bardzo ważna dla mnie pamiątka. Nikomu nie pozwalam jej dotykać, dlatego trzymam ją tutaj — odpowiedział, przewracając do góry nogami biurko.

— Uspokój się. Jeśli ją tutaj zostawiłeś, to na pewno się znajdzie — uspokajał Yoongiego.

— Przecież jej tu do cholery nie ma — spojrzał zdenerwowany na kuzyna. — Ktoś na pewno ją ukradł! — podniósł w zdenerwowaniu głos. — Wezwij Namjoona, w tej chwili — rzekł surowym tonem, a Jeon westchnął głęboko, nie sądząc, że nastawienie Yoongiego tak szybko ulegnie zmianie. — Ruchy, Jungkook!

Jimin i Taehyung siedzieli na stołówce, rozmawiając o prezesie, czy też Jungkooku. Spokój jednak przerwał Kim Namjoon, który przed radiowęzeł, kazał wszystkim uczestnikom zjawić się w auli. Dwójka przyjaciół udała się do sali, wraz z innymi uczestnikami, gdzie w środku mogli ujrzeć wszystkich trenerów i samego prezesa. Jimin uśmiechnął się na widok Yoongiego, nie mogąc się już doczekać wspólnego powrotu do domu. Wszyscy stanęli w szeregu przed trenerami. — Świetnie, że wszyscy już są — zaczął Namjoon, przyglądając się srogim wzrokiem wszystkim uczestnikom, którzy przez jego ton i spojrzenie, poczuli się naprawdę zdenerwowaniu. — Zostaliście tu wezwani przez to, że doszło do kradzieży — oznajmił.

— Jakiej kradzieży? Co niby zniknęło? — zapytał Taehyung.

— Bransoletka. Moja własność, bardzo cenna — odpowiedział prezes, zaskakując wszystkim, iż to jego rzecz została skradziona. — Proszę, aby osoba, która zabrała bransoletkę, wystąpiła przed wszystkimi i oddała skradzioną rzecz. Jeśli nikt się nie przyzna, będę zmuszony was przeszukać oraz wasze pokoje. Winny zostanie od razu zdyskwalifikowany — dodał, oczekując na wystąpienie winnego. Jednak w długim oczekiwaniu, nikt nie wystąpił, aby przyznać się do winy, przez co prezes, nie mając wyjścia, rozkazał przeszukanie wszystkich uczestników. Jungkook sprawdzał każdego, kieszenie w bluzach i spodniach. Gdy nadeszła kolej Jimina, Jungkook wkładając dłoń do jego tylnej kieszeni, odnalazł skradzioną rzecz, zaskakując uczestnika, kiedy tylko ukazał ją trenerom oraz Yoongiemu. Prezes początkowo wyglądał na skołowanego, jednak jego wyraz bardzo szybko się zmienił, na wręcz przepełnione rozczarowaniem i gniewem.

— T-To jakaś pomyłka. J-Ja na pewno bym tego nie ukradł! — podniósł głos, chcąc się bronić. Zdesperowany podbiegł do prezesa, widząc w jego oczach złość. — Yoongi, naprawdę, musisz mi uwierzyć!

— Niestety, Park Jimin. Muszę cię zdyskwalifikować — rzekł z chłodem, a Jimin pokręcił bezradnie głową.

— J-Ja naprawdę tego nie zrobiłem, uwierzysz mi!

— Co do nas, to też jest skończone. To chyba było zbyt idealne, żebyś mógł być ze mną tylko z miłości — dodał, a w oczach Jimina zebrały się łzy, gdyż nie sądził, że Yoongi naprawdę uwierzy w tę kradzież i zwątpi w jego szczerą miłość. Stał bezczynnie, gdy wszyscy wychodzili, szepcząc do siebie. Pozostał praktycznie sam w auli, gdzie tylko przy nim pozostał Taehyung.

— Jimin. Udowodnimy twoją niewinność! Ja nie wierzę w to, że to ty zrobiłeś — powiedział, chcąc wesprzeć Busańczyka, który pokręcił bezradnie głową.

— Nic już nie da się zrobić. Muszę odejść.

— Nie poddawaj się, a walcz o swoją niewinność!

— Niby jak?! Skąd mam wziąć dowód na moją niewinność. Muszę jeszcze dziś opuścić konkurs i wrócić do Busanu. Jednak bardziej boli mnie utrata Yoongiego, od tego głupiego konkursu. Nie chcę go stracić przez to kłamstwo — powiedział płaczliwie, a Taehyung patrzył na niego ze współczuciem. — Dobrze wiesz, jaki jest Yoongi. On nie wybacza, a trzyma trwale urazę — dodał.

— Może uda się go przekonać... Chociaż to jest trudny człowiek — westchnął ciężko.

— Spróbuję go przekonać...

Jimin nie mógł zwlekać, po opuszczeniu auli, pobiegł do biura prezesa, wchodząc do środka bez wcześniejszego zapukania. Yoongi spojrzał na chłopaka, widząc, że jeszcze nie postanowił przyznać się do winy. — Nie chce cię widzieć, Jimin.

— Ale spróbuj mnie chociaż wysłuchać. Jeśli naprawdę mnie kochasz, to mnie wysłuchaj! — podniósł bezradnie głos, będąc zapłakanym.

— I co mi powiesz?!

— Że to nie ja ukradłem twoją bransoletkę!

— Chociażbyś się przyznał. Dlaczego niby była u ciebie?! — zapytał zdenerwowany.

— Skąd mam wiedzieć?! Nawet nie wiedziałem, że ją mam — odpowiedział zapłakany.

— Naprawdę, mam dość. Myślałem, że jesteś szczerym i prawdziwym chłopakiem, który mógłby być ze mną z miłości, a nie dla pieniędzy. Jeśli potrzebowałeś pieniędzy, to mogłeś o nie poprosić. Wiesz, że bym ci pomógł. Jednak jeśli robisz, to w taki sposób i chcesz być ze mną dla zysku, to nie chce więcej cię znać. Już raz popełniłem ten błąd i drugi raz go nie popełnię! — wykrzyczał w gniewie.

— To, że jestem biedny i nie mam tylu pieniędzy, co ty, to nie oznacza, że pragnę cię wykorzystać! Nie jestem taki i myślałem, że to ci udowodniłem, jednak chyba bardzo się myliłem — pokręcił żałośnie głową. — Skoro mi nie wierzysz, to nie będę się prosił o twoją wiarę. Odejdę, ale nigdy nie przyznam się do czegoś, czego nie zrobiłem. Nie martw się, już więcej nie pojawię się przed twoimi oczami! — wykrzyczał z żalem, czując się rozczarowanym Yoongim i jego brakiem wiary. Przykre dla niego byłoby, że przez status społeczny był osądzony bez cienia wiary w jego niewinność. Opuścił gabinet, nie zamierzając więcej prosić się o wiarę prezesa, a także o jego miłość.

~

Mija kilka dni od sytuacji, w której Jimin okazał się złodziejem. Yoongi przez te dni ciężko przeżywał pustę w penthousie, gdy brakowało mu obecności Busańczyka. Jak bardzo był zły i rozczarowany, tak teraz żałował, że wybaczył Jiminowi tego przewinienia. Nie miał pojęcia, co stało się z Jiminem, jednak z pewnością wiedział, że wrócił do Busanu.
Szedł korytarzem, chcąc udać się do sali treningowej, aby porozmawiać z Jungkookiem, który poszedł śladami Kim Taehyunga i stanął po stronie Park Jimina. — Teraz jestem już spokojniejszy — usłyszał głos Minjiego, który śmiał się wraz ze swoim współlokatorem. — Łatwo było podejść prezesa i zakończyć szczęście Jimina — dodał, a zdenerwowany Yoongi podszedł do drzwi, które szeroko otworzył, zaskakując dwójkę.

— Chyba mamy do pogadania, Minji — rzekł srogim tonem.

Yoongi wraz z Jungkookiem stali przed biurkiem, patrząc wrogo na siedzącego naprzeciw Minjiego, który nie miał wyjścia, jak przyznać się do winy. — Zrobiłem to, to prawda — wyrzucił z siebie.

— Okej... Ale kurwa dlaczego?! — zapytał zdenerwowany.

— Bo spojrzałeś na Jimina po tym, jak my się dobrze bawiliśmy — odpowiedział szczerze.

— To było przelotne i dobrze wiedziałeś, na co się piszesz — rzekł nieczule, po czym spojrzał na kuzyna. — Przypilnuj tego, aby jeszcze dziś się wyniósł. Złodziei i krętaczy prezes Min Yoongi nie trawi.

~

Jimin po tygodniu od powrotu z Seulu przestał, choć trochę opłakiwać rozstanie, do którego nigdy nie powinno dojść. Czuł się samotny w mieście, w którym musiał wrócić do szarej rzeczywistości. W końcu jego marzenia zostały stracone. Znużony porządkami w domu, usiadł na kanapie, aby odpocząć. Wiedział, że będzie musiał znaleźć pracę i to szybko. Teraz kiedy nie miał już pomocy Inyoup'a musiał sam sobie radzić. Słysząc pukanie do drzwi, wstał niechętnie, kierując się do drzwi, które otworzył. Otworzył szeroko oczy, widząc prezesa, którego w ogóle nie spodziewał się ujrzeć, tym bardziej po tak burzliwym końcu. — C-Co ty tutaj robisz? — zapytał, patrząc nieufnie w oczy mężczyzny.

— Przygarniesz mnie?

~

Trochę mnie tu nie było, ale zawsze coś mi wypada T.T
Ogólnie niedługo zakończenie, więc postaram się do tego albo przyszłego tygodnia wstawić epilog.
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top