✮Pokaż mi, jak ci zależy✮
~Witam ^^/
Jimin polubił swojego współlokatora, który wydawał się specyficzną osobą, jednak niezłą. Taehyung po prostu miał własną unikalność. Mimo że zerwał z jego chłopakiem w dość bolesny sposób, nie potrafił się gniewać, wiedząc, że Taehyung chciał dobrze. Kariera, którą może zyskać w konkursie, była szansą jedną na milion, a zaprzepaszczenie jej było wręcz samobójstwem dla własnych ambicji. Bądź co bądź mógł liczyć na Taehyunga, który jako konkurent wydawał się uczciwym uczestnikiem. Jednak Jimin nie mógł zaprzeczyć, że nikomu nie mógł w pełni ufać.
Rozgościł się w nowym pokoju, zajmując własną część. Szafa stała się pełna ubrań, a on pewny pozostania w grze. Możliwe, że kiedyś będzie miał szansę wyjaśnić wszystko z byłym chłopakiem, jednak nic bardziej nie mogło się liczyć od wygranej.
"Oddałem dla kariery własny związek, co jeszcze będę musiał dla marzeń poświęcić?" pomyślał, gdy odszedł od szafy, zakładając na nadgarstek chustę, którą lubił nosić w tym miejscu.
— Jaki zrobił na tobie wrażenie nasz nauczyciel? — zapytał Taehyung, podchodząc do Jimina, który zatrzymał się w miejscu.
— To znaczy? — uniósł brew.
— No weź... — szturchnął go w ramię. — Przy Kim Taehyungu nie musisz się zgrywać. Wiem, że dopiero, co zakończyłeś związek, a raczej ja.. Mało ważne. Jednak nie udawaj, że nauczyciel nie zrobił na tobie wrażenia — uśmiechnął się chytrze, poruszając dwuznacznie brwiami.
— Chodzi ci o Jungkooka? — zapytał.
— Kogo? — zapytał zdziwiony.
— Nauczyciel, a raczej trener. Z tego, co wiem, ma dbać o naszą formę — odpowiedział, a Taehyung nie wyglądał na zadowolonego przez jego słowa.
— Nie poznałem go i chyba dobrze. Sam fakt, czego uczy, nie jest mi na rękę — rzekł, spoglądając na pazurki, a Jimin zaśmiał się w rozbawieniu. — Najwidoczniej zostałem oprowadzony przez innego nauczyciela. Mnie osobiście oprowadził Jung Hoseok. Odpowiada za naukę tańca. Przystojniak — rzekł z zadowoleniem.
— Bujasz się w nauczycielach?
— A kto komu broni? — zapytał, krzyżując ręce pod piersią.
— No na przykład... Prezes? — uniósł brew.
— Zakazuje związków. Romanse się w to nie wliczają — uniósł pouczająco palec wskazujący. — Musisz się trochę poduczyć Jimin, jak wygląda ta branża. Jeśli masz dobre stosunki z podwładnymi, zyskujesz większe szanse na przetrwanie — oznajmił, a Jimin uchylił w zdziwieniu usta.
— Nie wiedziałem — szepnął.
— To już wiesz — ułożył dłoń na ramieniu Jimina. — Zapomnij o tym, kim jesteś, jeśli chcesz wygrać. Za wykreowanie musisz się sprzedać — dodał.
— To okropnie brzmi, Taehyung — pokręcił nerwowo głową.
— Wiem... Mnie też na początku było ciężko, ale przełamałem się dla własnego dobra. Uwierz, że od dwóch lat walczyłem o zostanie gwiazdą, ale za każdym razem odpadałem. Jak każda branża muzyczna oczekuje czegoś... Głównie tego, że całkiem ulegniesz. Jeśli nie robisz tego, co chcą, to jesteś skreślony. Konkurs w wytwórni MyG jest moim trzecim konkursem w ciągu dwóch lat. Próbowałem w dwóch innych wytwórniach i mam nadzieję, że trzecia jest moim pewniakiem po doświadczeniu, jakie zdobyłem — rzekł z opanowaniem. Jimin patrzył z zaskoczeniem na chłopaka, widząc, że nawet z idealnym wyglądem i talentem nie mógł wygrać. Zacisnął w zdenerwowaniu dłonie, widząc jakim stadem Wilków był świat show-biznesu.
— Widzę, że nie miałeś lekko. Dziękuję, że podzieliłeś się ze mną własnym doświadczeniem. Będę miał na uwadze twoje słowa — rzekł, patrząc w oczy Taehyunga, na którego ustach pojawił się uśmiech.
— Nie ma sprawy. Skoro już trochę poznałeś moich porażek, to czas, żeby ci pokazać to miejsce — powiedział z entuzjazmem, udając się do wyjścia z pokoju. — No i... Uczestników konkursu — dodał, a Jimin niepewnymi krokami szedł za Taehyungiem. Obawiał się konkurencji, jednak nie chciał się przed nimi złamać, zanim w ogóle ich pozna. Jednak sam Taehyung mówił, że uczestnicy nie należą do zaufanych osób. Rywalizacja robiła swoje, a każdy pragnął tego samego. Jimin miał nadzieję, że wystarczy mu sił, aby wygrać. To było jego celem.
Razem z Taehyungiem chodzili po wielkiej i pięknej posiadłości prezesa. Kim oprowadzał go, wskazując, gdzie znajdują się najważniejsze miejsca, takie jak; Sale taneczne, sale treningowe, sale śpiewu, studia fotograficzne, studia nagraniowe, studia filmowe itd. W posiadłości znajdywało się wszystko, co jest potrzebne do kreowania przyszłych artystów, a sam prezes zadbał o wysoki komfort dla uczestników. Każdy posiadł pokój, który dzielił z innym uczestnikiem. Na szczęście Jiminowi trafił się przyjazny współlokator. — Tu mamy stołówkę. Śniadania o szóstej, obiad o dwunastej, a kolacja o osiemnastej. Nie wolno się spóźniać, inaczej obejdziesz się smakiem — wyjaśnił, a Jimin przytaknął w zrozumieniu głową, widząc, że panują tu surowe zasady.
— Widzę, że kolejny się pojawił — obydwoje spojrzeli w stronę przystojnego chłopaka, na którego widok Taehyung przybrał wrogiej postawy.
— Jesteś tak samo traktowany, jak reszta — mruknął oziębły. — Zresztą poznaj Jimina, Mingi — wskazał na blondyna. — Może być dla ciebie niezłą konkurencją — uśmiechnął się chytrze, gdy Jimin poczuł się niekomfortowo przy spojrzeniu chłopaka, który mierzył go od stóp do głów.
— Nie wydaje mi się, Taehyung — uśmiechnął się na wysilenie, gdzie podał Jiminowi dłoń. — Kim Mingi. Przyszła gwiazda prezesa Min, a także jego przyszły partner — rzekł z pewnością, która przygniatała Jimina.
— P-Park Jimin — ucisnął dłoń chłopaka, nie potrafiąc zapanować nad drżeniem głosu, czy też potem, który nagromadzał się z podwójną siłą przy stresie. Mingi parsknął głośno, odsuwając swą dłoń.
— Żadna z niego konkurencja. Raczej czarna owca w tym konkursie — rzekł prześmiewczo, a Taehyung zacisnął w zdenerwowaniu wargi, gdy Jimin opuścił głowę.
— Nie trudno się z tobą nie zgodzić, Mingi — dołączył do nich kolejny uczestnik, który zdaniem Jimina był równie przystojny, co Mingi. — Jednak to ja będę przyszłym partnerem prezesem i jego złotem — oznajmił dumnie, przeczesując palcami ciemne kosmyki włosów.
— Phi, nie zagrażasz mojej pozycji, Eunwoo — wysilił się na uśmiech.
— Zobaczmy. Niemiło cię poznać Park Jimin, nazywam się Eunwoo — przedstawił się Jiminowi, będąc równie wrogo nastawionym, co Mingi.
— Chodźmy, Jimin. Nie ma co tracić czasu na przegranych — rzekł dumnie Taehyung, który chwycił za dłoń Jimina, widząc, że przytłoczyła go dwójka. — Nie przejmuj się nimi. Przedstawię ci milsze osoby — dodał pocieszająco, podchodząc do stolika przystojnych mężczyzn, którzy obdarzyli ich spojrzeniem.
— Taehyung, wyjdź za mnie — powiedział od razu Jongin, któremu Kim pokazał środkowego palca.
— To jest Kim Jongin. Jest dziwny, bo jak widzi ładnego chłopaka, to od razu się zakochuje — pokręcił głowę, a Jongin się wyszczerzył. — To jest Taemin, na nim można polegać, uczciwy gość — wskazał na czarnowłosego.
— Hej, miło cię poznać — rzekł w stronę Jimina.
— Ciebie również — uśmiechnął się ciepło, czując, jak policzki wrzą mu z gorąca. Nie mógł zaprzeczyć, że Taemin, jak i Jongin wywarli na nim wrażenie.
— Zakochałem się w twojej nieśmiałości — wypalił Jongin.
— Weź mi mojego roommate nie zawstydzaj — Taehyung wystawił groźnie palec wskazujący w stronę Jongina.
— Mam prawo mówić, co czuje — rzekł na swą obronę, puszczając oczko Jimimowi. Taemin przyglądał się Jimimowi, który był pod każdym względem w jego typie, czego otwarcie nie mógł wyznać.
— Tak, tak... — wywrócił oczami. — Był jeszcze Taeri, którego udało mi się jeszcze poznać, ale nie wiele o nim wiem — powiedział, spoglądając na Jimina.
— Cicha woda — uśmiechnął się pewnie Jongin.
— Jest jeszcze sporo uczestników. Łącznie jest nas tu dwudziestu pięciu, z czego będą eliminowani. Wszystko jest zależne od woli prezesa, ile osób odpadnie i kiedy — wyjaśnił.
— Denerwuje się — wyznał szczerze.
— Jeśli dasz z siebie wszystko, to na pewno zauważą twoje starania — powiedział pocieszająco.
— Z tego względu, że wszyscy uczestnicy się wstawili, możemy rozpocząć konkurs. Prosimy uczestników do wstawienia się w sali spotkań. Prezes wytwórni MyG chce z wami porozmawiać — wszyscy usłyszeli komunikat z głośnika, przez co Taehyung i Jimin wymienili się spojrzeniami.
— Chyba czas rywalizacji zaraz się zacznie — rzekł z powagą w głosie Taehyung. Jimin nie mógł ukryć, że słowa Taehyunga naprawdę go zdenerwowały. Czas rywalizacji z pewnością nie będzie przyjemny, zważając na wrogość, co niektórych uczestników.
Wszyscy uczestnicy udali się do sali spotkań, którym było audytorium, gdzie oczekiwali ich nauczyciele, a przede wszystkim prezes wytwórni. Jimin z Taehyungiem zajęli wolne miejsca, oczekując na przemówienie przez organizatorów. Kim Namjoon odpowiadający za produkcję srogo przyglądał się uczestnikom, gdy pozostałe grono wyglądało na opanowane.
— Będzie miło, jeśli ruszycie szybciej wasze dupska i usiądziecie — rzekł niespokojnie producent, zwracając się do powolniejszych uczestników. Kim Seokjin zbliżył się do producenta, szepcząc mu coś do ucha. Nikt nie miał pojęcia, o czym mógł mówić mężczyzna, jednak widok odprężającego się Namjoona był dla wszystkich ratunkiem.
— Producent Kim Namjoon jest wrednym gościem, ale kręci z Kim Seokjinem, którego musimy traktować jak naszą deskę ratunkową — zaśmiał się cicho Taehyung.
— Z pewnością ma na niego dobry wpływ — powiedział z rozbawieniem Jimin.
— Skoro wszyscy już są, to się przedstawię — zaczął Namjoon. — Nazywam się Kim Namjoon, odpowiadam tu za produkcję muzyczną. Zwycięzca konkursu, dzięki mojemu talentowi będzie w stanie nagrać płytę z piosenkami, które stworzę — spojrzał przelotnie na uczestników. — Możecie zyskać wiele prz... — chrząknięcie przez prezesa Min spowodowało, że producent zmuszony był przerwać swą wypowiedź. — Dobrze... — przeciągnął, spoglądając na zniecierpliwionego mężczyznę, który nie wyglądał na zaciekawionego przemową Namjoona, a tym bardziej losem uczestników. — Prezes Min przemówi do was — rzekł, przedstawiając mężczyznę, który powstał, podchodząc pewnymi krokami na środek sceny. Wszystkie oczy uczestników zwróciły się na piekielnie przystojnego mężczyznę, którego pewność siebie i dominująca aura przyprawiała o szybsze bicie serca.
— Producent Kim przedstawił wam, czym jest część wygranej tego konkursu. Jednak nie samo wydanie płyty jest szansą — rzekł, spoglądając na uczestników. — Szansą jest przede wszystkim stanie się częścią mojej firmy. Artyści, których reprezentuję, są wielkimi ikonami w Korei, jak i na świecie. Tak samo, jak wy, zaczynali od tego konkursu, więc jeśli zależy wam, aby osiągnąć ich sukces, to musicie dać z siebie wszystko. Nie ma litości i spoglądanie na płacz, jeśli jest się pizdą, to nie rozumiem, co tu robi? — parsknął, a Jimin przełknął z trudem ślinę. — Tylko najlepsi i najwytrwalsi staną się częścią MyG. Najważniejsze jest to, aby przestrzegać zasad i zapracować na uwagę nauczycieli, a przede wszystkim na moją uwagę — uśmiechnął się pewnie.
— Uwielbiam go — szepnął Mingi, na którego zerknął Park, widząc, że prezes wywarł na nim wielkie wrażenie.
— Zasady są ważne i liczę na to, że każdy się do nich dostosował — dodał, tym razem zatrzymując wzrok na Jiminie, na którego spojrzeli wszyscy uczestnicy, widząc, że mężczyzna głównie kieruje swe słowa do chłopaka. Taehyung, widząc, że Jimina przytłaczają spojrzenia uczestników, postanowił unieść dłoń, zwracając uwagę prezesa i nauczycieli. — Masz coś do powiedzenia? — zapytał, a tym razem oczy uczestników zeszły z Jimina, przechodząc na Taehyunga, który postanowił wstać z miejsca.
— Tak, mam — odpowiedział, a zdumiony prezes, uniósł brwi.
— Więc?
— Chciałbym powiedzieć, że mój roommate dostosował się do zasad, więc nie musisz go ośmieszać. To wszystko dziękuje za twoją uwagę — rzekł z lekkością, zasiadając po swoich na miejscu. Jimin spojrzał pretensjonalnie na kolegę z pokoju, nie chcąc, aby mieszał się do jego spraw z prezesem, który nie wyglądał na zadowolonego przez wtrącenie się Kima do tej sprawy. Spojrzał niepewnie na prezesa, po czym na nauczycieli, którzy szeptali między sobą, jednak jego wzrok zatrzymał się na Jungkooku, który jako jedyny milczał, przyglądając się jego współlokatorowi.
— Dziękuje za wyjaśnienie, panie Kim — rzekł prezes, starając się brzmieć spokojnie. — Każdy uczestnik po tym spotkaniu otrzyma listę zasad oraz plany zajęć. Nie podam jeszcze określonego czasu eliminacji uczestników. Wolę, aby to nadeszło niespodziewanie. Wstrząsnę wtedy wami, jak tornado — oznajmił, posiadając złowrogi uśmiech, stresując tym uczestników. — To będzie na tyle z mojej strony. Chcę, aby pan Park Jimin i Kim Mingi po zakończeniu wstawili się w moim gabinecie, to rozkaz — oznajmił, po czym zszedł ze sceny. Jimina oblał zimny pot, gdyż nie tego się spodziewał. Nie chciał wracać do tego gabinetu i mierzyć się z prezesem, u którego i tak stracił punkty. Wstał, gdzie wymienił się krótkim spojrzeniem z Mingim, który prychnął, mierząc go wrogim spojrzeniem.
— Dasz radę. Jak coś na wszystko ustępuj — powiedział Tae, a Jimin przytaknął w zrozumieniu głową, udając się do wyjścia za Mingim. Obydwoje szli osobno w stronę gabinetu prezesa. Mingi zapukał do drzwi, gdzie wszedł do środka pewnymi krokami, zatrzaskując drzwi przed twarzą Jimina, który obleśnie oberwał z drewna.
— Co za wredny... — chwycił się za obolały nos, wchodząc do środka, gdzie Mingi stał naprzeciw skórzanej kanapy, na której wygodnie siedział prezes Min Yoongi. Mężczyzna trzymał w dłoni kieliszek, upijając jego zawartość. Jimin przystanął obok Mingiego, spoglądając niepewnie na prezesa, który odstawił z hukiem kieliszek, patrząc na dwójkę, niczym wygłodniały wilk. Jasnowłosy przełknął ciężko ślinę, obawiając się tego spojrzenia, przez które czuł się nagi. Nogi mu miękły, a serce szalało w piersi.
— A więc zerwałeś z chłopakiem? — uniósł brew.
— T-Tak — odpowiedział z drżeniem w głosie.
— Czyli mam rozumieć, że zgadzasz się na wszystkie zasady i będziesz mi oddany? — dopytał, a Jimin mógł wyczuć na sobie wściekłe spojrzenie Mingiego.
— T-Tak — przytaknął nieśmiało głową. Na ustach prezesa pojawił się pewny uśmiech, widząc, jak Mingi skręca się na jego oczach z zazdrości, co było dla niego wręcz idealną rozrywką.
— No dobrze... bardzo mnie to cieszy, panie Park. Jednak... — zatrzymał się, przykładając palec wskazujący do podbródka, skanując oczami dwudziestolatka, którego postawa sama mówiła o jego nieśmiałości. — Musisz mi to udowodnić — dodał, a zaskoczone oczy Jimina zwróciły się na prezesa.
— Co?! Dlaczego ma to robić?! — wtrącił się zdenerwowany Mingi.
— Siedź cicho i oglądaj — mruknął prezes. — Chodź tu do mnie, Jimin — poklepał pewnie swe kolano, na które chłopak patrzył z niepewnością. — Lepiej nie każ mi się powtarzać — dodał, a jasnowłosy zbliżył się do prezesa, będąc cały czas pod czujnym okiem Mingiego. Jimin zasiadł na kolanie prezesa, który pewną ręką, objął go w talii. Siedział spięty, nie wiedząc, gdzie patrzeć, czekając na ocalenie z tej niezręcznej sytuacji. Prezes uśmiechnął się lekko, widząc zażenowanie uczestnika, przez co jego nozdrza wdychały słodki zapach Busańczyka, czując, jak rozbudza w nim nieznany żar. Z trudem odsunął twarz od sztywnego ramienia chłopaka, który nie był w stanie spojrzeć mu w oczy. Za to Mingi, zaciskał we wściekłości dłonie, nie potrafiąc przyjąć widoku, jaki przygotował dla niego prezes. — Spójrz na mnie, Jiminie — ujął podbródek Jimina, zmuszając go do spojrzenia w jego oczy. — Musisz udowodnić mi swoje oddanie — oznajmił.
— W j-jaki sposób? — zapytał.
— Pokaż mi, jak ci zależy na zostaniu w konkursie. Obiecałeś starać się dwadzieścia razy bardziej od reszty, więc okaż mi to swoim ciałem.
~
Jak na autorkę Taekook, oczywiście będzie tu również Taekook xD
Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^^ Widzimy się w następnym rozdziale :D
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top