✮Do boju✮

~Witam ^^

Yoongi uśmiechnął się słysząc słowa Jimina, który zachowywał dla siebie łzy, dziękując prezesowi za szansę, mimo że zawiódł. — Obiecuję, że nie zawiedziesz się na mnie — dodał, patrząc w oczy prezesa, który oparł łokieć na blacie, opierając policzek na dłoni, gdy wpatrywał się w młodszego.

— Mam wobec ciebie duże oczekiwania, Jimin — oznajmił. — Nie będę niczego od ciebie chciał, prócz twojej ciężkiej pracy. Udowodnij, że zasłużyłeś na szansę, robiąc to, co robiłeś — dodał, a na ustach Jimina pojawił się delikatny uśmiech. — Nie zamierzam od ciebie oczekiwać tego, co wcześniej... Nie poddawaj się i walcz dalej.

— To naprawdę miłe z twojej strony, Yoongi — rzekł spokojnie. — Nie jesteś taki zły, jak myślałem...

— Jestem. Ja nic a nic się nie zmieniłem — rzekł z rozbawieniem w głosie. — Po prostu nie narzucam ci mojej woli, a daję możliwość prawdziwego rozwoju, który chcesz osiągnąć — dodał.

— Dobrze, że jesteś szczery. Właściwie nikt nie zmienia się przez jedną noc — szepnął, opuszczając wzrok, a Min zmrużył oczy.

— Ta noc wiele zmieniła... a z pewnością w pewnych kwestiach — rzekł z opanowaniem, a Jimin niepewnie uniósł na niego wzrok.

— Co masz na myśli? — zapytał.

— Że mimo wszystko relacja między nami się zmieniła, czy tego chcesz , czy też nie — odpowiedział, a Jimin niepewnie zagryzł się na dolnej wardze.

— Wykorzystałem cię.

— Byłem tego świadomy. Nie wiem, co się stało, ale dla mnie to była wyjątkowa noc i z pewnością o niej nie zapomnę — uśmiechnął się przyjaźnie, a Jimin wpatrywał się w niego z zawstydzeniem.

— J-Ja również...

~

Jimin wrócił wraz z prezesem do posiadłości. Spojrzał niepewnie na budynek, czując narastającą suszę w jamie. Zwilżył językiem niespokojnie wargi, gdzie ruszył za prezesem. Po wejściu do środka przechodzący uczestnicy zwrócili na niego swoje oczy, co spotkało z głośnymi śmiechami uczestników oraz okazywaniem zniesmaczenia na jego widok. Wystraszony Jimin złapał się kurczowo ramienia prezesa, za którym się schował, zerkając na śmiejących się uczestników. Zmieszany Yoongi badał wzrokiem roześmiane twarze uczestników, którzy wylewnie okazywali Park Jiminowi zniesmaczenie. W tym wszystkim dostrzega najgłośniejszego uczestnika, którym jest Minji, przez co w zdenerwowaniu zmarszczył brwi. — O co wam chodzi? — zapytał, patrząc na wszystkich srogim wzrokiem, co również zakończyło śmiechy. — Mam nadzieję, że wszyscy jesteście tak wybitni, skoro macie czas na śmianie się z innych. Lepiej zacznijcie zapierdalać albo pożegnamy się przed następnymi eliminacjami — dodał groźnie, a wszyscy po słowach Yoongiego zaczęli się rozchodzić, nie chcąc mu podpaść. Yoongi zwrócił się przodem do Jimina, w którego oczach mógł ujrzeć łzy. — Dlaczego się z ciebie śmieją? — zapytał, chcąc usłyszeć wyjaśnienia.

— N-Nie wiem... Pójdę już, d-dziękuje za pomoc — odpowiedział pośpiesznie, nie chcąc tłumaczyć się przed mężczyzną z tego, co go spotkało. Odszedł od prezesa, który patrzył za nim zmieszany, nie potrafiąc zrozumieć, co działo się wśród uczestników.

Jimin wbiegł do pokoju, gdzie od razu ujrzał Taehyunga, który na jego widok wręcz od razu wstał. — Jimin, co z tobą było? Gdzie się podziewałeś? — zapytał zatroskany, podchodząc do współlokatora, który bezradnie pokręcał głową.

— Nie mam sił tego wyjaśniać, Taehyung — szepnął podłamany.

— Rozumiem, ale nie rozumiem, dlaczego nie pojawiłeś się na ostatniej części eliminacji, co jak co, ale tobie bardzo zależało — powiedział zmartwiony.

— Trudno to wyjaśnić, jak razie nie jestem skłonny, by otworzyć się na to przed sobą, a co dopiero przed kimś innym — wytłumaczył, martwiąc nieumyślnie Taehyunga swoimi słowami.

— Jeśli coś się dzieje, to wiedz, że możesz na mnie liczyć. Wiem, że rywalizujemy, ale jesteśmy kumplami, prawda?

— Prawda — przytaknął głową. — Jednak potrzebuję pobyć samemu...

— A co z konkursem?

— Zostaję, jak wiesz...

— No wiem, wszyscy o tym mówią... Tylko nie rozumiem, dlaczego mówią o tobie takie okropne rzeczy... że ty niby jesteś brudny i nie zasługujesz na nic... Tak mówią — rzekł zmartwiony, a Jimin zacisnął w niemocy powieki, gdy rzeczywistość go przygniatała.

— Jak będę w stanie, to ci wszystko wyjaśnię... Teraz chcę odpocząć — powiedział, podchodząc do łóżka, na którym się położył. Taehyung patrzył ze zmartwieniem na Busańczyka.

— Wyjdę, żebyś mógł pobyć sam. Jeśli będziesz czegoś potrzebował, to do mnie napisz — powiedział cicho.

— Dobrze...

~

Yoongi siedział w biurze, gdzie skupiony był na przeglądaniu dokumentów, które wysłał pracownik prosto z wytwórni. Starał się skupić na pracy, jednak nie mógł przestać myśleć o momencie, w którym wszedł do posiadłości wraz z Jiminem. Wciąż posiadał przed oczami śmiejących się uczestników i przerażonego Jimina, którego dotyk wciąż czuł na swoim ramieniu. Był ciekawy, co spowodowało, że wszyscy się odwrócili od chłopaka, który przecież był niewinny i taki czysty...

Uniósł wzrok w stronę drzwi, gdy do biura wszedł Jungkook. — Super, że wróciłeś. Ciekawi mnie, dlaczego akurat z panem Park Jiminem — rzekł, unosząc wysoko brwi, gdy zasiadł naprzeciw prezesa.

— Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy — mruknął obojętnie.

— Okej — uniósł obronnie dłonie.

— Lepiej powiedz mi, co się dzieje z uczestnikami — odłożył długopis, patrząc w oczy Jeona. — A raczej, co dzieje się między nimi a Jimienem — dodał.

— A coś się dzieje?

— Wszyscy się z niego śmieją. Dlaczego? — zapytał.

— Nie mam pojęcia. Nie za bardzo udzielam się w sprawy uczestników, tym bardziej że jesteśmy dopiero po eliminacjach — wyjaśnił, a Min westchnął cierpko.

— Coś musiało się stać, skoro Jimin wczoraj nie pojawił się na ostatniej części eliminacji — przyłożył do podbródka palce.

— Swoją drogę i tak jestem w szoku, że go przepuściłeś dalej.

— Sami go popieracie, więc ufam waszemu instynktowi — rzekł, odwracając głowę w bok. — Naprawdę... Czy to jest coś złego, że go przepuściłem?

— Nie mówię, że złego, ale raczej dziwnego. W końcu jako pierwszy byłeś chętny go wyrzucić i nagle oznajmiasz, że go przepuszczasz. To mogło nas zaskoczyć — zauważył. — Mimo wszystko fajnie, że przyjąłeś go do następnych eliminacji, nie patrząc na waszą złą relację. W końcu spojrzałeś na talent — uśmiechnął się wesoło.

— Dobry jest — szepnął. — Jego taniec mnie urzekł. Jestem ciekaw, jak wyszedłby ze śpiewem — rzekł z namysłem.

— Jin mówi, że ładnie śpiewa.

— Przekonamy się przy ostatecznych eliminacjach. Teraz muszę uspokoić sytuację między uczestnikami a Jiminem — westchnął, a Jeon uniósł brew.

— Chcesz mu pomóc?

— Oczywiście. Skoro coś się dzieje, to zamierzam się dowiedzieć, co jest na rzeczy i znaleźć na to złoty środek.

— Jestem pod wrażeniem panie prezesie — zaśmiał się, a Min wywrócił oczami, widząc, że jego troska wobec Jimina jest zbyt wylewna. Jednak nie mógł nic na to poradzić, że cholernie zależało mu, aby Jimin nie był smutny i nie doświadczał upokorzenia przez uczestników.

~

Jimin leżał praktycznie cały dzień w łóżku, próbując poukładać w swojej głowie wszystko, co wydarzyło się wczorajszego dnia. Przycisnął do twarzy część kołdry, gdy zanosił się na płacz, który w tej chwili był jedynym ukojeniem na cały ból. Myśl o Inyoupie i wszystkim, co było między nimi, sprawiało, że jego dusza umierała. Jak mógł w tej chwili wyjść i udać, że nic złego się nie wydarzyło, skoro wszyscy praktycznie wiedzą. Płakał głośno w kołdrę, chcąc w ten sposób wyrzucić z siebie wszystkie emocje.

Oddychał płytko, gdy przed oczami ujrzał prezesa Min Yoongiego, który dzisiejszej nocy sięgał po niego i wymazywał cały ból rozczarowania Inyoupem i samym sobą. Wciąż nie mógł dopuścić do siebie myśli o tym, co wydarzyło się między nimi. Czuł wstyd, że nie próbował żałować, a za to pragnął być tylko przy nim i czuć potrzebującą bliskość.

Słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości, podniósł się do siadu, sięgając po urządzenie, które odblokował. Wytężył wzrok, skanując oczami wiadomość od prezesa Min Yoongiego."Czekam w moim biurze. Musimy porozmawiać."

~

Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^^
Przed nami jeszcze trochę rozdziałów :D
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top