XXXII
| Dream POV |
Otworzyłem oczy, mocno zaciskając je jednak od razu kiedy uderzył we mnie mocny ból. Czułem wręcz paraliżujący ból w okolicy mojego lewego boku. Nie kontrolowanie z mojego gardła rozległ się krzyk, czując kolejną fale ogromnego bólu. Skręciłem się na materacu, jednak po chwili poczułem na swoich rękach czyjeś dłonie, który próbowały ułożyć moje ciało jakoś normalnie na łóżku. Otworzyłem ledwo oczy, patrząc na osobę, która mnie trzymała i trochę uspokoiłem się, widząc przed sobą Nicka.
- Spokojnie Clay. Zaraz przyjdzie Schlatt i poda ci lek, tylko musisz się uspokoić i położyć płasko na łóżku. - mówił spokojnie brunet, głaszcząc lekko moje włosy, aby mnie uspokoić, jednak jedynie zacisnąłem mocniej pięści, czując narastający ból.
- B-Boli. - ledwo wypowiedziałem wręcz płaczliwie, przez co chłopak objął mnie, lekko przytulając do siebie. Płakałem z bólu w jego brzuch, zaciskając dłoń na bolącym mnie boku, podczas gdy chłopak próbował mnie, chociaż minimalnie uspokoić. DO pomieszczenia wszedł mężczyzna, o którym mówił wcześniej Nick i podszedł do mnie.
- Witamy z powrotem u żywych, Clay. Podamy ci zaraz leki, aby przestało cię boleć. Pamiętasz coś z dnia wypadku? - spytał starszy, równocześnie biorąc moją rękę, na której miałem wenflon i podał mi lek przeciw bólowy. Na moje szczęście cudowne lekarstwo zaczęło działać szybko i po kilku minutach leżałem już spokojnie, oddychając z głową na udach przyjaciela.
- To jak pamiętasz? - dopytał chłopak, na którym leżałem, patrząc na mnie delikatnym wzrokiem. Próbowałem sobie coś przypomnieć, jednak jedyne co miałem w głowie to nagły ból, a później to jak wpadłem do wody przy pomoście.
- Pamiętam, że rozmawiałem z George'm, on później zasnął, więc rozłączyłem się i zacząłem się zbierać z pomostu. Nagle poczułem bóli i wpadłem do wody, gdzie straciłem przytomność. - opowiedziałem, zgodnie z prawdą patrząc na mężczyzn zmęczonym wzrokiem.
- Powiem ci tak, prawie umarłeś. Ktoś dźgnął cię, prawdopodobnie sztyletem lub nożem a później wrzucił do wody. Straciłeś dużo krwi, więc podamy ci ją, jak coś zjesz, miałem szczęście, że nie przebił żadnego narządu, masz tak kilka szwów, które zdejmiemy za około dwa tygodnie. Do tego czasu masz leżeć i się nie przemęczać. Później nadal będziesz odpoczywać i później będziesz zdrów jak ryba. - opowiedział mężczyzna, patrząc na notatki, które trzyma w dłoniach. Zmarszczyłem brwi, patrząc na niego nie zrozumiale. Ktoś chciał mnie zabić tak po prostu?
- Sprawdziliśmy kamery, widać na nich kogoś, ale nie widać jego twarzy. Może po posturze jak wrócisz, uda ci się powiedzieć kto to jest. - dopowiedział Nick, na co pokiwałem głową.
- Ile będę siedział w szpitalu? - spytałem znajomego mężczyznę, na co on uśmiechnął się półgębkiem, zapisując coś w notatkach.
- Jeśli tak bardzo nie chcesz mnie widzieć to najwcześniej za tydzień z górką. - powiedział, na co zaśmiałem się lekko. - Trochę niestety musisz mnie widzieć co najmniej raz dziennie, chyba że chcesz, aby opatrunki zmieniała ci napalona pielęgniarka. - dopowiedział, na co momentalnie w mojej głowie pojawił się obraz pielęgniarki, która trzy lata temu zmieniając mi opatrunek, chciała mnie rozebrać.
- Nie, nie, wystarczy mi twoja obecność. - odpowiedziałem, uśmiechając się niezręcznie do mężczyzny, który zaśmiał się na moje słowa.
- To na teraz tyle musiałem ci powiedzieć, kiedy skończy ci się ta krew, naciśnij przycisk i przyjdę podłączyć ci kroplówkę. - zakomunikował Schlatt, na co pokiwałem głową, a następnie mężczyzna wyszedł z pokoju, zostawiając z Nickiem samych.
- Ile byłem nieprzytomny? - spytałem, patrząc na chłopaka.
- Ponad dwa tygodnie, miałeś ponad pięciogodzinną operacje i dali cię w śpiączkę. - odpowiedział chłopak, na co popatrzyłem na niego zdziwiony. Aż tak długo byłem nieprzytomny?
- A George? Co z nim?
- Nie wiemy, odkąd do niego zadzwoniłem, nie ma z nim kontaktu. Pisaliśmy do niego i dzwoniliśmy, ale mówił, że nie może przyjechać, bo ma jakieś ważne egzaminy. Prosiliśmy, aby przyjechał jednak no. - odpowiedział chłopak, na co zrobiło mi się trochę smutno z tego powodu, jednak rozumiałem chłopaka. Miał za niecałe dwa miesiące skończyć szkołę, więc musiał się przygotować do egzaminów oraz obrony pracy. Myślałem jednak, że przyjedzie, chociaż na weekend, aby zobaczyć co ze mną.
- Mogę do niego zadzwonić? - spytałem, patrząc błagalnie na chłopaka, na co on pokiwał głową, wyjmując z kieszeni swój telefon. Sprawnie wybrał numer do bruneta i zadzwonił do niego, dając na głośnomówiący. Czekaliśmy chwilę kiedy w końcu sygnał zmienił się na głos.
- Przepraszamy, jednak wybrany numer nie istnieje, prosimy upewnić się, że wybrany numer jest prawidłowy. - powiedział lekko mechaniczny kobiecy głos, na co popatrzyłem mocno zdziwiony na telefon.
- Spróbuj ponownie. - praktycznie rozkazałem, brunetowi co on bez słowa wykonał, jednak sytuacja powtórzyła się.
- Czemu usunął numer? - spytał Nick sam siebie. Nie umiałem odpowiedzieć mu na to pytanie, więc siedziałem cicho na łóżku, analizując sytuacje, która miała przed chwilą miejsce.
- Pojedź tam, proszę. Sprawdź co z nim. - powiedziałem, patrząc na niego wręcz z błaganiem w oczach.
- Okej, ale proszę, nie myśl teraz o tym. Zajmę się tym. - powiedział chłopak, na co pokiwałem głową, nadal siedząc cicho. Chłopak siedział ze mną jeszcze przez chyba dwie godziny, aż niestety musiał wyjść i wrócić do siebie, bo dochodziła około dwudziesta. Leżałem bezczynnie na łóżku czekając aż Schlatt zmieni mi torebkę z krwią na zwykłą kroplówkę. Nie dawało mi jednak spokoju to, że brunet nagle usunął swój numer oraz nie dawał oznak życia. Miałem gdzieś przeczucie, że coś się z nim dzieje, jednak Nick miał dopiero pojechać tam następnego dnia. Wykończony koło dwudziestej trzeciej zasnąłem nadal myśląc o chłopaku, oraz błagając w głębi duszy, aby jednak moje przeczucia nie sprawdziły się.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top