XXX

| George POV | 

Nadszedł wrzesień, a razem z nim przyszedł czas nauki oraz reszty obowiązków dla mnie. Na moje szczęście na uczelni nie widziałem się zbyt często z moimi starymi znajomymi oraz ex. Clay tak jak obiecał, dzwonił każdego wieczoru, a w weekend przyjeżdżał, dzięki czemu mogliśmy spędzić razem czas. Jednak z każdym kolejnym dniem nauki dochodziło mi coraz więcej materiału do zaliczenia, więc zacząłem odmawiać kolejnych spotkań z chłopakiem, chcąc skoncentrować się szkole. I tak po kolejnym weekendzie przesiedzianym nad książkami, musiałem wrócić na uczelnie. Wszedłem ciężkim krokiem do budynku, nie czując się najlepiej. Od razu ruszyłem do sali gdzie miałem mieć pierwszy wykład, modląc się o to, aby jednak nikt nie zamierzał dzisiaj ze mną gadać. Usiadłem w wolnej ławce, wyciągając z plecaka swój zeszyt oraz laptop, na którym robiłem notatki i ustawiłem sobie wszystko tak, aby było mi wygodnie. Poczułem, jak robi mi się słabiej, więc położyłem głowę na stole przede mną, zamykając oczy. Nie zarejestrowałem momentu, w którym z mojego nosa zaczęła płynąć krew, przez co dziewczyny z mojej klasy zaczęły coś niezrozumiale dla mnie krzyczeć. Podniosłem gwałtownie przez to głowę i wtedy już całkowicie straciłem kontakt z rzeczywistością. 

Otworzyłem z wielkim trudem oczy jednak zamknąłem je szybko kiedy oślepiło mnie światło szpitalnej lampy. Jęknąłem z bólu mięśni i do moich uszu doszedł odgłos przesuwanego mebla. 

- George, jak się czujesz? - usłyszałem znajomy głos, przez co ponownie otworzyłem swoje oczy. Nad moją twarzą znajdowała się twarz mojego chłopaka który miał mocno worki pod oczami oraz tłuste włosy, przez co zacząłem się poważnie martwić, o to ile musiałem tutaj leżeć. 

- Trochę mi słabo, ile tu leżę? - spytałem, głaszcząc delikatnie jego policzek. 

- Jakieś trzy cztery dni. Ja siedzę prawie tyle samo. - odpowiedział chłopak, kładąc swoją dłoń na mojej, na co uśmiechnąłem się lekko. 

- Spałeś trochę, chociaż? Masz ogromne worki pod oczami. - powiedziałem mocno zmartwiony stanem chłopaka. 

- Spokojnie skarbie, spałem kilka godzin dziennie. Nie jesteś głodny? Iść ci po coś? - spytał blondyn, wstając ze swojego miejsca, na co pokiwałem lekko głową od razu żałując tej decyzji kiedy zaatakował mnie ból w okolicach skroni. 

- Jakbyś mógł przynieść mi wody, to byłbym wdzięczny. - powiedziałem, patrząc na niego proszącym wzrokiem, na co chłopak wyszedł szybko z pomieszczenia, mówiąc coś na wzór "zaraz wrócę". Podniosłem się powoli, podkładając sobie poduszkę pod plecy, abym mógł się oprzeć i usiadłem na materac,u biorąc kilka głębokich wdechów, które jednak po tak długim leżeniu w jednej pozycji były dla mnie wyzwaniem. Po kilku minutach chłopak wrócił do pokoju z pół litrową butelką w dłoni oraz lekarzem u boku. 

- Jak się pan czuje? - spytał starszy mężczyzna, patrząc na mnie z lekkim uśmiechem. 

- Nadal mi słabo, co mi dolega? - spytałem, podczas gdy blondyn usiadł ponownie obok mnie, chwytając moją dłoń w swoje.

- To z przemęczenia. Pana organizm potrzebuje odpoczynku oraz brakuje mu dużo składników odżywczych. Będzie pan mógł jeszcze dzisiaj wyjść ze szpitala. 

- Mógłby pan napisać mu zwolnienie lekarskie? George obecnie studiuje i nie chciałbym, aby miał jakieś problemy. - powiedział chłopak, na co popatrzyłem na niego zdziwiony. 

- Ale, - chciałem, powiedzieć jednak surowy wzrok chłopaka wystarczająco zatrzymał mnie do dokończenia swojej wypowiedzi. 

- Tak, przyniosę go razem z wypisem. - odpowiedział lekarz, a następnie wyszedł z sali, zostawiając nas samych. 

- Dopóki tu jestem masz zakaz przemęczania się, oraz zadbam o to, abyś jadł pełnowartościowe posiłki, przez najbliższy tydzień. - zarządził chłopak, na co westchnąłem ciężko. 

- Czyli przez najbliższy tydzień mam siedzieć w domu nic nie robiąc? - spytałem, chociaż doskonale znałem odpowiedź na to pytanie. 

- Dokładnie tak skarbie. - powiedział chłopak, puszczając do mnie oczko, na co wywróciłem oczami. 

- Oszaleję przez ten tydzień z tobą. 

- Też cię kocham. - powiedział chłopak, ignorując moją wcześniejszą wypowiedź. Położyłem się z powrotem na łóżku, kładąc dłoń na swoim chudszym niż wcześniej brzuchu. Poczułem, jak skręca się, boleśnie z powodu nie jedzenia, więc pociągnąłem rękaw chłopaka, chcąc zwrócić jego uwagę. On popatrzył na mnie z troską w oczach, pokazując niemo, abym mówił dalej. 

- Jestem głodny. - powiedziałem, cicho spuszczając głowę, jednak chłopak zaśmiał się lekko, a następnie dostałem całusa w głowę. 

- Pójdę do knajpki obok i kupię nam jakiś obiad. Masz, na co konkretnego ochotę? - spytał chłopak, na co pokręciłem głową, że nie. 

- Tylko coś ciepłego jakbyś mógł, to kup. - powiedziałem, patrząc na niego uśmiechnięty, na co chłopak odwzajemnił uśmiech, wychodząc z pokoju. 

Sięgnąłem dłonią po telefon i włączyłem go. Miałem na nim ponad pięćdziesiąt nieodebranych połączeń od Claya oraz kilkanaście wiadomości, oraz połączeń od reszty chłopaków, oraz ku mojemu zaskoczeniu od Niki. Napisałem do wszystkich wiadomość, że żyje i nic mi nie jest, aby się dłużej nie martwili, jednak miałem przeczucie, że blondyn już ich zawiadomił, co się stało ze mną w ostatnich dniach. Do powrotu chłopaka siedziałem na swoim Instagramie, przeglądając jakieś bezużyteczne ciekawostki, ale podniosłem się gwałtownie, czując cudowny zapach jedzenia, na który ślina sama zaczęła płynąć w mojej buzi, oraz brzuch zacisnął się ponownie mocniej niż poprzednio. Chłopak usiadł naprzeciw mnie na materacu, podając mi jedno styropianowe opakowanie z czymś ciepłym. Otworzyłem je i miałem ochotę rzucić się z radości na chłopaka, widząc w środku swoje ulubione danie. Uśmiechnąłem się szeroko, odbierając od chłopaka także plastikowe sztućce, dzięki którym mogłem zjeść posiłek. 

W końcu po piętnastu minutach w pełni najedzony leżałem na łóżku, czekając razem z chłopakiem na lekarza, który miał przyjść z wypisem, oraz zwolnieniem dla mnie. Leżeliśmy przytuleni do siebie, korzystając z własnej bliskości. Co chwilę składaliśmy sobie krótkie całusy w usta, chłopak także składał je na czubku mojego nosa, przez co chichotałem cicho, szczęśliwy. Po kilku minutach w końcu mężczyzna przyszedł do pokoju i razem z wyższym wyszliśmy ze szpitala, wsiadając do jego samochodu. Od razu zapiąłem pasy, rozsiadając się na fotelu, kiedy chłopak uruchomił pojazd. Droga zleciała nam zadziwiająco długo, jak na podróże z blondynem, więc wręcz wyskoczyłem z samochodu, widząc swój ukochany dom. Razem z chłopakiem wszedłem do środka i od razu uderzył we mnie brzydki zapach, więc otworzyłem wszystkie okna, aby trochę przewietrzyć w domu. 

- Miałeś odpoczywać. - powiedział chłopak, podnosząc mnie gwałtownie, przez co pisnąłem, mówiąc do niego, aby mnie postawił na ziemi. Zrobił to dopiero w mojej sypialni, rzucając mnie na ostrożnie na łóżko. - Spróbuj się podnieść, a ci coś zrobię. - powiedział, chłopak na o zaśmiałem się, wiedząc, że chłopak tylko żartuje i prędzej sam sobie coś zrobi niż mi. 



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top