XXVIII

| Dream POV | 

Leżałem z brunetem w ramionach na kanapie. Chciałem wykorzystać jak najlepiej czas z chłopakiem, póki nie będzie mnie od siebie odpychał poprzez celibat. Oglądaliśmy razem (a raczej chłopak oglądał, bo ja za dużo i tak z niego nie rozumiałem) serial, który zaproponował wcześniej brunet, a ja przystałem na jego propozycję, bo i tak nie oglądałem zbyt dużo seriali. Zauważyłem jednak, że chłopak finalnie zasnął wtulony w mój tors, więc nie chcąc go budzić, leżałem bezczynie, głaszcząc jego biodro dłonią. Byłem na siebie więcej niż zły, jednak równocześnie dziękowałem bogu za to, że chłopak mi wybaczył. Widząc, jak niższy zaczyna się lekko kręcić, postanowiłem, że przeniosę go na łóżko do jego sypialni.  Wstałem ostrożnie, a następnie poniosłem go w stylu panny młodej i powoli ruszyłem w kierunku pokoju. Otworzyłem jak najciszej, mogłem drzwi od pokoju i położyłem bruneta na nim, od razu szczelnie okrywając pościelą. Na dworze powoli robiło się jasno, więc mogłem się domyślać, że dochodzi około czwarta nad ranem. Wyszedłem z pokoju, zamykając za sobą drzwi i wróciłem do pokoju, myśląc, co mogę zrobić, aby poprawić chłopakowi humor. 

Kątem oka zauważyłem szklarnię na ogródku domu i mimowolnie ruszyłem w jej kierunku. Nie myśląc za wiele, zacząłem zbierać uszkodzone rusztowanie oraz większe odłamki szkła i wyrzuciłem je do worka, które znalazłem gdzieś z boku. Oczywiście zdążyłem się zranić kilka razy, ale nie mogłem się poddać, i jedynie odkaziłem rany i nakleiłem na każdą plaster, a następnie wracałem do poprzedniej pracy. Po jakieś godzinie cała otoczka zniknęła i zostały jedynie grządki, które wyznaczały miejsca, gdzie można było sadzić rośliny. Rozejrzałem się po ogródku, szukając czegokolwiek, z czego mogłem coś zrobić i takim sposobem znalazłem jakąś klapę prawdopodobnie prowadzącą do piwnicy umieszczonej pod domem. Z lekkim trudem otworzyłem ją, a następnie ostrożnie zszedłem na dół. W środku było kilkanaście długich desek oraz podstawowe sprzęty takie jak, wiertarka i inne takie. 

Ostatecznie po kilku godzinach ciężkiej pracy, zrobiłem mocne, ogrodzenie na każdą grządkę, dla bruneta, aby mógł posadzić tam albo jakieś swoje warzywa, albo nawet zwykłe kwiaty. Kiedy już upewniłem się, że to, co zrobiłem, będzie na tyle stabilnie, aby utrzymać się samemu bez chwilowego zabezpieczenia szkła, które planowałem kupić. Wróciłem do piwnicy, z której wyciągnąłem rzeczy prawdopodobnie po babci chłopaka i zacząłem z ich pomocą, zacząłem wyciągać z grządek chwasty i inne dzikie rośliny który obrosły ziemię. Po godzinie wszystkie rośliny były już w worku, zacząłem robić coś z ziemią, aby jakby ją ułożyć i dołożyłem też trochę świeżej ziemi z jednego z worków, które znalazłem w piwnicy. Podlałem to co zrobiłem wodą i wstałem w końcu z ziemi cały brudny z ziemi, pisaku i pyłu, który się narobił podczas sprzątania i ruszyłem w stronę wejścia do domu. Zatrzymał mnie, jednak czyiś wzrok więc podniosłem głowę i spojrzałem na drzwi w których, stał chłopak, patrząc na mnie z lekkim uśmiechem. Podszedłem do niego powoli i zatrzymałem się naprzeciw. 

- Już nie śpisz? Która jest godzina? - spytałem, patrząc na niego, a następnie na zegar, który wisiał na ścianie. Chwilę później poczułem, jak chłopak mocno przytula się do mnie, przez co lekko straciłem równowagę, jednak szybko go objąłem, stając stabilnie na ziemi. - Co się stało? Coś nie tak? - spytałem chłopaka, który wtulał się w moją szyję próbując także objąć swoimi nogami moja talię. 

- Dziękuję bardzo. - powiedział cicho chłopak, w końcu obejmując mnie nogami kiedy chwyciłem jego ciało, kładąc dłonie na jego udach, pamiętając o swoim celibacie.  

- Za co? Nie zrobiłem nic specjalnego przecież. - spytałem, zdziwiony idąc z chłopakiem na rękach do środka, aby usiąść z nim na kanapie. 

- Myślałem, że pojechałeś, że wróciłeś do siebie. - powiedział, przytulając się mocniej do mnie. Usiadłem na siedzeniu, sadzając chłopaka na swoich kolanach. Siedzieliśmy razem, przytulając się do siebie przez kilka minut, aż postanowiłem wstać, aby wziąć prysznic, bo wiedziałem, że jestem cały brudny oraz śmierdzący. 

- Muszę się wykąpać. - powiedziałem, chcąc wstać, jednak chłopak pokręcił głową, popychając mnie ponownie na kanapę, przez co zaśmiałem się lekko. - Kochanie, śmierdzę, więc wątpię, że chciałbyś, abym taki brudny siedział ci na meblach. - dopowiedziałem, podnosząc chłopaka gwałtownie, na co on pisnął przestraszony, a ja zaśmiałem się głośniej, idąc z nim w stronę łazienki. - To, co wspólny prysznic? - zaproponowałem, na co chłopak spróbował odepchnąć mnie lekko zarumieniony. 

- Masz celibat, od dzisiaj tej minuty. - powiedział chłopak, nadal próbując się wydostać z moich ramion. W końcu puściłem go samemu, wchodząc do pomieszczenia, a chłopak uciekł do salonu i po chwili usłyszałem, jak wskoczył na kanapę. Uśmiechnąłem się pod nosem, a następnie zdjąłem z siebie brudne ubrania, wchodząc do kabiny. Zmyłem z siebie śmierdzącą warstwę potu, a następnie umyłem się, aby świeżo pachnieć. Przy okazji umyłem także swoje przetłuszczone włosy i dopiero wtedy wyszedłem spod prysznica. Wytarłem się w świeży ręcznik, jednak zorientowałem się o braku ubrań na zmianę. 

- Kochanie! - zawołałem głośno chłopaka, zawiązując ręcznik na swoich biodrach. 

- Tak? - odpowiedział mi głos zza powłoki drzwi. 

- Mogę jakieś ubrania, bo nic z sobą nie wziąłem? - spytałem podczas wycierania innym ręcznikiem swoich włosów. Obróciłem się w stronę drzwi, ponieważ usłyszałem, jak się otwierają, a w nich stanął chłopak, który najwyraźniej po zobaczeniu mojego nagiego torsu zarumienił się mocno i rzucił we mnie ubraniami, a następnie zatrzasnął za sobą drzwi. Ubrałem się w to co dał mi brunet, a następnie wyszedłem z pomieszczenia, jeszcze podsuszając włosy ręcznikiem. 

- Musimy pojechać do sklepu. - zarządził chłopak, na co popatrzyłem na niego z miną "No chyba cię pojebało". - Nie mamy nic do jedzenia. - dopowiedział, patrząc na mnie, po chwili uśmiechając się szeroko, widząc, jak wyglądam. Miałem na sobie białą podkoszulkę na grubych ramiączkach oraz jedynie bokserki, ponieważ chłopak nie dał mi żadnych spodni. 

- Ja tam mogę jechać na miasto w bokserkach, ale wiesz, ostatnio dużo dziewczyn się kręci po mieście. - powiedziałem, uśmiechając się do niego zadziornie, na co chłopak poderwał się z kanapy, biegnąc do swojej sypialni. 

- Nie ma takiej opcji, tylko ja cię mogę widzieć w bokserkach. Jeszcze szmata pomyśli, że wolny jesteś i cię na drinka zaciągnie. - odpowiedział, szukając jakichś spodni dla mnie. Zaśmiałem się lekko na jego słowa. Chyba powodowanie, że chłopak będzie o mnie zazdrosny, stanie się moją ulubioną czynnością. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top