XX

| Dream POV |

- Zabrałeś wszystko? - spytałem bruneta, który wsadzał swoje torby do bagażnika samochodu. Dzisiaj jedziemy razem do stolicy, aby załatwić rzeczy związane z dokumentami oraz studiami chłopaka. Wsiadłem za kierownicę, sprawdzając, czy paliwo, którym wcześniej zatankowałem auto, magicznie gdzieś nie uciekło. Chłopak zamknął dobrze bagażnik samochodu, a następnie usiadł obok mnie. Widziałem, że od wczoraj brunet jest cichszy niż zwykle. Uchyliłem okno, widząc dowódcę idącego w moim kierunku. 

- Uważaj na was Clay i w razie problemów dzwoń do mnie.- powiedział, na co pokiwałem głową, pokazując, że rozumiem polecenie, wydanie przez niego. 

- Zadzwonię, jak dojedziemy do stolicy. - odpowiedziałem, włączając silnik samochodu. Starszy pokiwał głową, odchodząc od samochodu, abym mógł wyjechać z drogi. Włączyłem radio, jadąc w dobrym kierunku. Kątem oka zauważyłem, jak chłopak obok mnie skula się na fotelu pewnie z nadzieją, że prześpi całkiem długą podróż do stolicy.  

-George? - spytałem, jadąc dalej w znajomym mi kierunku. Widziałem, jak brunet obrócił się w moją stronę, więc kontynuowałem swoją wypowiedź. - Stresujesz się? Od wczoraj jesteś jakiś cichy. - powiedziałem, na co chłopak westchnął ciężko. 

- Trochę się stresuję. Nie chce, aby ktoś z moich byłych przyjaciół mnie zobaczył i jeszcze tak jak Dave ostatnio próbował zabić. - odpowiedział chłopak, na co zacisnąłem trochę mocniej dłoń na skrzyni biegów. 

- Nie pozwolę nikomu z nich cię skrzywdzić. - powiedziałem od razu stanowczo. 

- Dziękuję Clay. To dla mnie wiele znaczy. - odpowiedział chłopak, zapewnię, uśmiechając się lekko. 

- Nie ma za co. Jednak myślę, że nie wrócimy jeszcze dzisiaj z powrotem. Znasz jakiś hotel, w którym moglibyśmy się zatrzymać? - spytałem, poprawiając się na fotelu. 

- Nie musimy jechać do hotelu. Mam klucze do domu po mojej babci. - odpowiedział chłopak, na co ucieszyłem się, ponieważ nie chciałem wydać fortuny na jedną noc w pokoju. 

- To super, póki nie musimy, to nie będę zjeżdżał na stacje, ale jak coś to mów okej? - powiedziałem, na co chłopak pokiwał głową, układając się ponownie. Zatrzymałem się na światłach i szybko wyciągnąłem ze schowka poduszkę na podróże i podałem ją chłopakowi. Usłyszałem jeszcze, jak chłopak mi dziękuje, a następnie prawdopodobnie próbuje zasnąć, więc ściszyłem muzykę w tle, aby chłopak mógł się wyspać. 

Trasa nie zajęła nam zbyt długo i po niecałych dwóch godzinach byliśmy w stolicy. Zatrzymałem się na kolejnych światłach, zamykając okno, widząc pogodę, która mogła sygnalizować, że będzie padać. Chłopak obok mnie nadal spokojnie spał co mnie naprawdę cieszyło, jednak musiałem go obudzić, aby podał mi adres, na który mam pojechać. Szturchnąłem go, próbując równocześnie skręcić w lewo. 

- George, obudź się. - powiedziałem, dalej prowadząc. Brunet podniósł się, rozglądając się dookoła, pewnie chcąc się dowiedzieć, gdzie obecnie jest. - Gdzie mam jechać? - spytałem, rozglądając się po okolicy za jakimś miejscem do zaparkowania. Chłopak wziął mój telefon i wklepał w google maps lokalizację prawdopodobnie swojej uczelni, na którą chcieliśmy pojechać w pierwszej kolejności. Tak jak mówił wujek google jechałem w kierunku gdzie miała być uczelnia bruneta. Widziałem, jak chłopak poprawia się nerwowo co chwilę na fotelu, więc położyłem swoją dłoń na jego, chcąc dać mu trochę wsparcia. 

- Będę tam z tobą, gdybyśmy kogoś spotkali, to cię obronię. - powiedziałem pewnie, parkując niedaleko dużego budynku, który był naszym miejscem docelowym. Chłopak pokiwał głową w odpowiedzi i rozpiął swój pas, aby wysiąść z samochodu. Zrobiłem to samo, wyciągając kluczyki ze stacyjki i również wyszedłem z pojazdu. Zabraliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i razem ruszyliśmy w stronę wejścia do budynku. 

Idąc, rozglądałem się naokoło, obserwując starą architekturę, w której stylu zbudowany był budynek oraz, różne wiszące na ścianach obrazy i dyplomy. Będąc na korytarzu czułem się jakbym szedł w Hogwarcie, wszystko wyglądało zbyt bajkowo dla mnie. W naszym małym mieście inaczej nazywanym zadupiem nie było w ogóle tak dużych budynków, więc dla mnie było to aż nierealne. 

Brunet zatrzymał się finalnie przed drzwiami, z tabliczką, na której złotym tuszem ktoś napisał "Gabinet Dyrekcji". 

- Poczekam na ciebie tutaj. - powiedziałem, siadając na krześle przed pokojem. Chłopak pokiwał głową i zapukał do drzwi, a kiedy otrzymał odpowiedź, wszedł do środka. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i napisałem do Darryla, że bezpiecznie dojechaliśmy na miejsce docelowe. Szybko dostałem odpowiedzieć, a następnie schowałem telefon z powrotem do kieszeni, dalej czekając na chłopaka. Podskoczyłem delikatnie na krześle, nie spodziewając się głośnego dzwonka, który zasygnalizował przerwę w  całym budynku. Na korytarze wylały się tysiące uczniów, przez co poczułem się trochę mały. Niektórzy usiedli na krzesłach niedaleko a inni na szerokich parapetach, na których wcześniej zauważyłem poduszki. Rozglądałem się po korytarzu, pewnie wyglądając jak co najmniej zgubione małe dziecko. 

- Przepraszam, zgubiłeś się? - powiedział do mnie jakiś miły damski głos. Obróciłem głowę w jego stronę i moim oczom ukazała się niska, bladoróżowo włosa dziewczyna, ubrana w dużą czarną bluzę oraz jasne spodnie. Wyglądała bardzo przyjaźnie a jej głos był ( przynajmniej dla mnie ) uroczy. Uśmiechnąłem się do niej pokazać jej, że wszystko jest okej. 

- Czekam na przyjaciela. - powiedziałem, na co dziewczyna odwzajemniła mój uśmiech. 

- To dobrze, przepraszam, że cię zaczepiłam. - odpowiedziała, chciałem już coś powiedzieć kiedy drzwi gabinetu otworzyły się, a z nich wyszedł brunet, na którego czekałem. - George? Ty żyjesz! - powiedziała dziewczyna, przytulając mojego ukochanego. On objął ją także mocno, przez co poczułem lekkie ukłucie w sercu zazdrości. 

- Niki, tak się cieszę, że cię widzę. Tęskniłem za tobą. - odpowiedział George, odsuwając się po chwili od dziewczyny. 

- Wy się znacie? - spytałem, patrząc na dwójkę zmieszany. 

- To jest Nikita, moja sąsiadka, mieszkała naprzeciwko mnie. Często spędzaliśmy czas razem. - odpowiedział brunet, na co mogłem zapisać dziewczynę na liście osób, które lepiej zapamiętać, aby nie podpaść chłopakowi. Wystawiłem swoją dłoń w stronę wcześniej wspomnianej, uśmiechając się ponownie. 

- Jestem Clay, przyjaciel Georga. Przyjechałem z nim pozałatwiać wszystkie rzeczy. - powiedziałem, kiedy dziewczyna ścisnęła lekko moją dłoń. 

- Miło mi cię poznać. Mogę wam w czymś pomóc, bo mam teraz wolne okienko w planie. - zaproponowała Niki patrząc raz na mnie, a raz na bruneta. 

- Chciałem się wrócić do samochodu, bo zapomniałem z niego swoich dokumentów, ale pewnie się zgubię czterdzieści razy po drodze. - powiedziałem, patrząc na chłopaka. 

- To idźcie razem, a ja szybko pójdę do swojej szafki, zostawiłem tam swoje klucze do domu i dokumenty z uczelni. Jak już weźmiecie rzeczy, to zaprowadzisz go tam? - spytał chłopak, patrząc na dziewczynę, ta pokiwała głową i ruszyła powoli w dobrym kierunku, więc zrobiłem to samo, idąc za nią. 

- Jeśli mogę spytać, jak się poznaliście? - spytała dziewczyna, podnosząc głowę do góry, aby na mnie spojrzeć. 

- Pracuję jako ratownik wodnego ochotniczego pogotowia ratunkowego, uratowałem go. - powiedziałem, drapiąc się po karku nerwowo. Dziewczyna przytuliła się do mnie nagle, ściskając mocno. 

- Dziękuję ci, że go uratowałeś. Byłam bardzo zrozpaczona kiedy się dowiedziałam o jego "śmierci". Naprawdę ci dziękuję. - powiedziała, nadal mnie ściskając, objąłem ją delikatnie zakłopotany. 

- Nie ma za co. To moja praca, ale mogłabyś się już odsunąć? - spytałem delikatnie, na co dziewczyna uśmiechnęła się lekko zarumieniona z zawstydzenia. 

- Jasne, przepraszam. - odpowiedziała, spuszczając wzrok. W szybkim tempie dotarliśmy na parking. Zabrałem z samochodu wszystko, co potrzebowałem i wróciłem do dziewczyny i razem ruszyliśmy tak, jak dziewczyna nas prowadziła do miejsca, w którym miał czekać brunet. Wyszliśmy zza ściany na kolejny hol, gdzie zobaczyłem, jak George stoi przy szafce ze spuszczoną głową, a przed nim stał jakiś trochę wyższy od niego chłopak z kręconymi brązowymi włosami. Zatrzymałem się, widząc tę scenkę. 

- Kto to jest? - spytałem, pokazując dziewczynie palcem chłopaka. 

- To Lucas, były chłopak Georga. - powiedziała dziewczyna, na co podwinąłem rękawy wkurwiony. No to mamy osobę, której miałem przypierdolić. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top