XLII
| George POV |
Na moje szczęście Niki, która została ofiarą mojego planu, szczęśliwie nie doznała, żadnych szczególnych obrażeń. Po krótkiej pogadance o tym co dziewczyna robiła po drugiej w nocy na zewnątrz, wróciłem do łóżka, tym razem szczęśliwie zasypiając.
Obudziłem się koło godziny prawdopodobnie szóstej rano, cały niewyspany. Założyłem zostawione przez dziewczynę ubrania po jej koledze, który u niej nocował (który miał styl jak nastolatek po trzynastce z "depresją"). Razem wyszliśmy szybciej z domu, aby skoczyć do Starbucksa po kawy oraz śniadanie dla nas. Szczęśliwie nie czułem już tego uczucia obserwowania, więc spokojnie dotarliśmy do celu a później na uczelnie. Poszedłem do swojej szafki, z której wyciągnąłem potrzebne książki, a później poszedłem do swojej sali, w której miałem mieć zajęcia. Usiadłem w swojej ulubionej ławce i wyciągnąłem z kieszeni zabrany od blondynki długopis oraz rozłożyłem przede mną zeszyt, ponieważ laptop, na którym robiłem notatki, obecnie był u mnie w domu. Czekaliśmy z innymi uczniami na przybycie nauczyciela, jednak nie spodziewaliśmy się, że do sali wejdzie dyrektor uczelni razem z jakimś mężczyzną, oraz dobrze znaną mi blondynką. Zacisnąłem pięści pod blatem patrząc na dziewczynę która stała ubrana w obcisłe rurki, oraz kremowy sweter. Mężczyzna miał natomiast na sobie pomarańczową koszulę, którą włożył do czarnych eleganckich spodni, na biodrach miał także brązowy pasek do spodni, który pasował do całokształtu. Nie znałem go, jednak jego postura wydawała mi się znajoma.
- Dzień dobry studenci, od dzisiaj w waszej klasie będzie ta oto panienka — Emily Sweetheart. Zostanie z wami aż do egzaminów. A ten pan to Floris, jest byłym studentem naszej uczelni. Pomoże wam w napisaniu prac końcowych oraz może wam pomóc w egzaminach praktycznych. Proszę panie Floris niech pan wybierze sobie miejsce do siedzenia. - powiedział, dyrektor pokazując dłonią na kilka wolnych ławek, przy których mógłby usiąść.
- Zanim wybiorę sobie miejsce, chciałbym przywitać się także ze studentami. Kierunek, który wybraliście, jest naprawdę ciekawy, a kwiaty i rośliny to piękno, o które powinniśmy dbać. Chciałbym zobaczyć, jak wygląda ich wiedza do egzaminu, więc mam nadzieję, że nie będzie miał pan nic przeciwko jeśli usiądę obok jednego ze studentów, lub studentek. - spytał brunet, uśmiechając się lekko do starszego mężczyzny koło niego. Musiałem przyznać, że miał on w sobie coś, przez co chciało się go słuchać oraz na niego patrzeć, jednak równocześnie czułem jakąś obawę przed nim.
- Oczywiście, że nie. Polecę panu studenta z najwyższymi wynikami z egzaminu próbnego. - powiedział starszy mężczyzna, przez co wiedziałem, że mam przejebane. - George Davidson. - dopowiedział, na co miałem ochotę nagle zniknąć.
Spojrzenia wszystkich w pomieszczeniu spoczęły na mnie, tak samo jak spojrzenia dyrektora oraz nowych osób. Widziałem jak Floris uśmiecha się lekko do mnie, pewnie chcąc jakoś załagodzić mój stres oraz niepewność, jaką pewnie było widać na mojej twarzy. Mężczyzna podszedł do mnie, a następnie usiadł na miejscu obok mnie. Uścisnąłem lekko jego dłoń, ledwo mówiąc swoje imię, pomimo że wcześniej starszy mężczyzna powiedział moje imię i nazwisko. On również ją uścisnął a chwilą później koło innych dziewczyn usiadła także Emily a nasz wykładowca po wcześniejszej szybkiej rozmowie z dyrektorem zaczął prowadzić wykład, na którym wolałem się skupić. Co niestety słabo wychodziło przez wzrok mężczyzny obok mnie który patrzył mi przez ramię w notatki, co jedynie bardziej mnie rozpraszało.
- Przepraszam bardzo, ale mógłbyś, proszę nie patrzeć mi przez ramię? - powiedziałem cicho do mężczyzny, który odsunął się trochę ode mnie, poszerzając lekko swój uśmiech.
- Jasne, przepraszam, to nie miłe z mojej strony tak patrzeć komuś przez ramię. - odpowiedział brunet, na co westchnąłem cicho, czując się trochę lepiej kiedy mężczyzna był dalej. Na szczęście reszta wykładu minęła mi całkiem spokojnie, więc na przerwie przed kolejnym wykładem dopiłem swoją kawę oraz szybko przeliczyłem czy starczy mi pieniędzy na kupienie sobie jakieś kanapki w kawiarni, którą mieliśmy także w budynku. Obróciłem się w stronę mężczyzny ponownie kiedy on położył swoją dłoń na moim ramieniu, aby zwrócić moją uwagę. - Jest tu może jakaś kawiarnia albo automat do kawy? - zapytał, na co pokiwałem głową, dając mu pozytywną odpowiedź na jego pytanie.
- Tak, nie daleko jest automat z bardzo dobrą kawą. Do kawiarni nie zdążymy przed kolejnym wykładem. - odpowiedziałem, uśmiechając się lekko do niego.
- Zaprowadzisz mnie, proszę? - zapytał, na co przełknąłem cicho ślinę, zastanawiając się, czy to na pewno dobry pomysł.
Po chwili jednak pokiwałem ponownie głową, wstając ze swojego miejsca. Mężczyzna zrobił to samo i razem w ciszy ruszyliśmy do pobliskiego automatu do kawy. Na moje szczęście nie zajęło nam to długo i po chwili stanęliśmy przed automatem. Floris kupił sobie, jaką chciał kawę i pozostało nam jedynie poczekanie, aż maszyna zrobi napój. Kątem oka zauważyłem, że brunet wybrał dla siebie podwójne espresso. Uśmiechnąłem się w myślach, przypominając sobie wygląd Clay'a, który w domku, w którym się poznaliśmy, zawsze rano pił podwójne espresso. Nigdy nie zrozumiem, jak on potrafi wypić kawę bez mleka lub cukru. Obudził mnie z rozmyśleń głos Florisa wołający moje imię. Popatrzyłem na niego, lekko się rumieniąc z zawstydzenia.
- Przepraszam, zamyśliłem się. - powiedziałem szybko, idąc w kierunku sali. On śmiejąc się lekko, poszedł za mną, przy okazji pijąc trochę swojej kawy. - Lubisz espresso? - spytałem, chcąc nawiązać jakąś sensowną rozmowę.
- Tak, nauczyłem się ją pić przez moją pierwszą miłość i tak mi zostało. - odpowiedział mężczyzna, wchodząc do sali, co zrobiłem zaraz po nim. Usiedliśmy w ławce i zajęliśmy się swoimi sprawami. Zacząłem przeglądać Instagrama, aż nie przyszedł wykładowca. Dalej reszta dnia minęła mi naprawdę przyjemnie więc aby jeszcze bardziej umilić sobie wieczór, postanowiłem pójść zjeść na mieście i tak skończyłem z ogromną ilością jedzenia w stoliku w McDonald. Później gdy zjadłem, bezpiecznie (tym razem) wróciłem do domu, gdzie wziąłem przyjemny prysznic, który rozluźnił moje mięśnie. Ubrałem się w swoją ukochaną bluzę blondyna i tak położyłem się do łóżka, jednak ponownie miałem problem z zaśnięciem. Z telefonu pościłem sobie muzykę, którą polecił mi kiedyś Clay. Finalnie zasnąłem koło dwudziestej trzeciej, mając dziwne przeczucie, że stało się dzisiaj coś złego, co odbije się na moim życiu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top