XII

| George POV | 

Pomagałem blondynowi przez około trzy godziny, a nadal nie skończyliśmy. Nie wiedziałem nawet, że samo spisanie wszystkich budek oraz wszystkich atrakcji może zająć aż tyle czasu. Usiadłem na krawężniku, obserwując, jak chłopak podchodzi do kolejnej budki dzisiejszego dnia. Westchnąłem ciężko, odwracając wzrok na góry w oddali. Nie zauważyłem nawet kiedy ktoś się do mnie dosiadł. 

- Ile już tu siedzicie? - zapytał Nick, który musiał albo urwać się od treningu, albo dostać wolne od Darryla.

- Około trzy godziny i jeszcze nie skończył. - odpowiedziałem zmęczony. Było bardzo gorąco, a ja, że w stolicy zazwyczaj temperatura nie przekraczała maks. dwudziestu stopni, nie byłem przyzwyczajony do tak wysokiej temperatury. Dodatkowo zbliżała się pora lunchu więc miałem już naprawdę wielką ochotę na zjedzenie czegoś. 

- Chodź pójdziemy na lunch, oraz kupimy mu jakiś zimny napój. - powiedział Nick, wstając z miejsca, na którym siedzieliśmy. 

- Ale mogę tak odejść od niego? Miałem dzisiaj się nie oddalać od Clay'a. - spytałem lekko niepewny. 

- Spokojnie, idziemy do knajpki naprzeciwko tej rzeki niedaleko, a poza tym powiemy mu przecież, że idziemy. - odpowiedział brunet, po chwili gwiżdżąc z pomocą palców tak głośno, że musiałem zatkać sobie uszy, aby nie ogłuchnąć. Jednak zadziałało zadziwiająco dobrze, bo blondyn stojący daleko od nas obrócił się, a następnie przybliżył się trochę, aby lepiej zobaczyć, kto stoi przy mnie. Rozpoznawszy swojego kolegę, zrobił jakiś ruch rękami, na co Nick odpowiedział mu kolejnym znakiem z rąk, którego nie zrozumiałem. Musieli jednak rozmawiać jakimś swoim językiem, bo Clay ostatecznie pokazał nam podniesiony kciuk w górę, a brunet stojący obok mnie uśmiechnął się, idąc powoli w stronę mostu, który prowadził na drugi brzeg. 

- Co tu się właśnie stało? Jak on cię zrozumiał? - spytałem, podbiegając do niego. Chłopak jedynie zaśmiał się na moje słowa, po chwili zaczynając mi wszystko tłumaczyć. Jednak zrozumiałem jedynie, że mają kilka znaków, które są przypisane całemu zwrotowi, co pomaga im w komunikacji gdy na przykład jeden jest na jeziorze a drugi na pomoście. 

Weszliśmy przez bramkę do lokalu i podszedłem do lady, aby popatrzeć na dania, które oferują. Miałem bardzo dużą ochotę na frytki a ich cena też nie była zbyt duża, więc obróciłem się w stronę bruneta, który usiadł przy stoliku. Podszedłem do niego i usiadłem naprzeciwko. 

- Wybrałeś sobie już coś? - zapytał, patrząc na mnie z lekkim uśmiechem, na co pokiwałem twierdząco głową. 

- Mam ochotę na porcję frytek. - odpowiedziałem, patrząc na okolicę. 

- To będą frytki, dla mnie oranżada truskawkowa, dla Clay'a napój borówkowy a dla ciebie do picia co? - dopytał, na co obróciłem głowę w jego stronę, słysząc wzmiankę o swoim ulubionym owocu. 

- Mają tu napój borówkowy? Jaki gazowany czy raczej sok? - spytałem, podekscytowany podnosząc się z miejsca. Chłopak zaśmiał się na moją reakcję, odchylając się na ławce. 

- Coś à la oranżada borówkowa, ale nie do końca. - odpowiedział brunet, na co uśmiechnąłem się szeroko. 

- Też chcę tą borówką. - powiedziałem, siadając na swoim miejscu. 

- Pójdę to zamówić i zapłacić. Jak coś to krzycz. - odpowiedział, na co zaśmiałem się cicho. Chłopak tak jak powiedział, poszedł do lady, zamówić to jednak zdziwiło mnie, że nie stanął przy ladzie, jak normalny człowiek tylko po prostu poszedł na zaplecze. Odwróciłem wzrok od wyjścia, za którym wyszedł Nick, jednak szybko odwróciłem głowę, widząc znajomą (już) sylwetkę i twarz dziewczyny, która maltretowała dzisiaj blondyna. Ona rozejrzała się po ławkach, pewnie w poszukiwaniu wolnego miejsca, jednak po chwili usłyszałem, jak jej kroki zbliżają się do mnie, więc domyśliłem się, iż dziewczyna pewnie rozpoznała mnie. 

- Nie wiem kim jesteś, ani co tutaj robisz, ale Clay jest mój i lepiej sobie to zapamiętaj chłoptasiu. - powiedziała, siadając naprzeciw mnie oraz patrząc na mnie z gniewem w oczach. - Nie wierzę w tą scence, którą zrobiliście, bo jego nie kręcą faceci. - dopowiedziała pewnie, na co prychnąłem na jej słowa, opierając się wygodnie o oparcie. 

- To powiem ci, musisz iść do okulisty, skoro nie widzisz, jak patrzy na innych mężczyzn. - odpowiedziałem, patrząc na nią z lekkim, zadziornym uśmieszkiem. Ona wywróciła podirytowana oczami. 

- Skoro go nie interesują kobiety to, czemu kiedyś poszedł ze mną na randkę, na której się całowaliśmy? - powiedziała, uśmiechając się zwycięsko w moją stronę. 

- Skoro nie interesują go mężczyźni to czemu uprawialiśmy seks? - odpowiedziałem, patrząc jej w oczy oraz uśmiechając się ironicznie. Ta na moje słowa podniosła się gwałtownie z miejsca. 

- Co?! 

- Patrz nawet mam ślad po tym jak gdy dochodziłem mnie podduszał. - dopowiedziałem, pokazując palcem na siną szyję, na której było widać ślady dłoni. Brunetka chciała coś dodać, jednak zauważyła, jak z zaplecza lokalu wychodzi Nick, w towarzystwie jakiegoś chłopaka, ubranego w kolorową koszulkę. 

- Emily? Co tutaj robisz? - zapytał chłopak, podchodząc do nas oraz siadając na swoim miejscu. 

- Przyszłam kupić dzieciom jakieś napoje na jutro. - powiedziała przez zaciśnięte zęby, a następnie odeszła wkurzona do kasy szybko kupując, co potrzebowała. Obejrzałem się jeszcze za nią, uśmiechając się złośliwie. 

- Emily! - zawołałem, na co brunetka obróciła się ostatni raz wkurwiona. - 1:0 dla mnie - powiedziałem pokazując jej język, a następnie obróciłem się z powrotem, aby siedzieć przodem do bruneta. 

- Co tutaj się stało? - zapytał zdziwiony chłopak, podając mi butelkę z bardzo, niebieskim napojem i samemu otwierając swój czerwony napój. 

- W skrócie wcześniej spotkaliśmy ją, jak szliśmy i znowu zaczęła męczyć Clay'a, więc wymyśliłem, że poudaje jego chłopaka, aby się odczepiła. Odegraliśmy małą scenkę, o szczegóły pytaj jego. Jak poszedłeś, ona mnie rozpoznała i zaczęła się do mnie pruć, że Clay jest jej i w ogóle. Zaczęliśmy się jechać, aż w końcu wyjechałem z tekstem, że uprawialiśmy seks a te ślady mam od tego, że chłopak mnie podduszał gdy dochodziliśmy. Potem przyszedłeś ty i resztę znasz. - powiedziałem, na co chłopak zakrztusił się swoim napojem. 

- Czekaj, powiedziałeś jej tak? Na serio? - dopytał, na co pokiwałem głową, pijąc swój napój. - Jesteś od dzisiaj kurwa bogiem. Nikt jej się nigdy nie postawił. - powiedział, na co popatrzyłem na niego zdziwiony. 

- Serio? Przecież widać, że jej atencji mało. - odpowiedziałem, a chwilę później do naszego stolika przyszedł ten sam brunet, z którym wyszedł wcześniej Nick z zaplecza. 

- Oto wasze zamówienie. - powiedział miło, uśmiechając się do mnie. 

- Tak jak mówiłem babe, widzimy się o dwudziestej pierwszej. - powiedział Nick, puszczając do chłopaka oczko, na co ten się zarumienił, a następnie odszedł. 

- A teraz ja poproszę szczegóły, kim jest ten chłopak i czemu z nim flirtujesz? 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top