Trauma of big stuff

Przepraszam za tak późno wstawiony rozdział, ale od rana nie mogłam wstać z łóżka przez ból głowy, oraz nudności. Dopiero wieczorem udało mi się coś napisać. 

==============================================================

| George POV | 

Siedzieliśmy razem przy Amade przez cały tydzień, który spędził w szpitalu, odzyskując swoje siły. Sprawa kto go porwał oraz co od niego chciał, nadal nie została rozwiązana. Jednak postanowiliśmy odstawić to na późniejszy termin a teraz zająć się dalszymi przygotowywaniami do ślubu. Oboje wróciliśmy do naszej radosnej już rzeczywistości. 

- Smok został pokonany a księżniczka razem z księciem, żyli razem na zawsze szczęśliwi. - przeczytałem z książki, którą czytałem na dobranoc Amade. Odłożyłem rzecz na szafkę obok łóżka, na którym leżeliśmy, a następnie delikatnie wstałem, nie chcąc obudzić chłopca. Poprawiłem jego kołdrę, całując jego blade czółko, zasunąłem dokładnie rolety i wyszedłem bezszelestnie z pokoju. Miałem wejść do sypialni kiedy zobaczyłem nikłą strugę światła, wyłaniającą się z salonu. Oparłem się o ścianę, widząc blondyna siedzącego na kanapie przed laptopem, na którym była otwarta strona z obrączkami ślubnymi. Przelotnie spojrzałem na zegar, który wskazywał godzinę prawie dwudziestą trzecią, a następnie podszedłem do niego. Złożyłem delikatny pocałunek na jego karku, chcąc, aby chłopak oddał mi swoją uwagę. On odwrócił wzrok od ekranu, patrząc na mnie z lekkim uśmiechem. 

- Młody śpi? - spytał cicho, przesuwając się lekko na bok, abym mógł usiąść obok niego, jednak usiadłem na jego kolanach, przytulając się do niego mocno. Wtuliłem twarz w zagłębienie jego szyi, zamykając zmęczone oczy. Mruknąłem coś w stylu "mhm" aby potwierdzić jego słowa a on zaśmiał się delikatnie. Przez chwilę czułem, jak chłopak coś jeszcze robi przy laptopie, a następnie poczułem, jak jego dłonie obejmują moją talię, przyciskając mnie bliżej jego ciała. Uśmiechnąłem się, czując przyjemne ciepło bijące od chłopaka. Chwilę później poczułem, jak Dream podnosi mnie, wstając z kanapy, na co objąłem jego talię, swoimi nogami niechcący ocierając nasze krocza o siebie. - Skarbie, nie pobudzaj mnie, mam na ciebie ochotę od dłuższego czasu i ledwo ją już powstrzymuje. - powiedział cicho do mojego ucha, na co uśmiechnąłem się zadziornie. 

- A co jeśli nie? - odpowiedziałem, całując delikatnie jego szyję. Chłopak zaniósł mnie do naszej sypialni, z której do prawie białego rana było słychać tylko nasze przyśpieszone oddechy oraz jęki zgłuszone pocałunkami. 

Obudziłem się w ramionach mojego narzeczonego całkiem późno jak na mnie. Zegar pokazywał godzinę prawie dwunastą. Podniosłem się na ramionach, patrząc na profil blondyna. Widziałem na jego szyi malinki zostawione przeze mnie, a na barkach miał jeszcze ślady moich paznokci. Pocałowałem lekko jego policzek, mówiąc ciche, przepraszam, a następnie z lekkim bólem podniosłem się, zakładając na siebie koszulkę chłopaka. Wyszedłem z pokoju, idąc do garderoby, gdzie założyłem na siebie świeżą bieliznę. Zatrzymałem się słysząc z kuchni odgłos tuczącego się szkła na następnie krzyk Amadeusa. Pobiegłem tam szybko, jednak odetchnąłem z ulgą, widząc chłopca siedzącego na ziemi a obok niego leżącą stłuczoną już szklankę. Podszedłem do niego, biorąc go na ręce. On popatrzył na mnie lekko przestraszony. 

- P-przepraszam tato. - powiedział, przytulając się do mnie. Pocałowałem jego czoło, sadzając go na kanapie. 

- Nic ci nie jest skarbie? - spytałem, oglądając jego ciało, jednak on podsunął mi pod nos swoją dłoń, na której tworzył się siniak. Pocałowałem go w nią, czochrając jego włosy. - Puść sobie bajkę, a tata zrobi super śniadanie. - powiedziałem, idąc do kuchni. Najpierw ogarnąłem szkło, a później zająłem się śniadaniem. 

- Tatusiu schowaj swojego krasnoludka! - usłyszałem głos Amade z salonu. Wyjrzałem zza ściany zaciekawiony, jednak szybko chwyciłem pierwszą lepszą ścierkę, rzucając nią w blondyna. 

- Dream ubieraj spodnie albo nasze dziecko będzie mieć traumę! 

- Przed dużymi penisami? - powiedział, odpowiedział chłopak, idąc do garderoby. 

- DREAM!  


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top