Striptease for free

| George POV |

Mimo że nie chcieliśmy, to musieliśmy wrócić do Ameryki. Lot zleciał nam całkiem spokojnie, pomijając moment, w którym Dream kłócił się z dzieckiem siedzącym za nim o to, że film Avengers jest mniej ciekawszy niż Gwiezdne wojny. Początkowo zapomnieliśmy o małym problemie w postaci braku pokoju dla dziecka. Jednak z pomocą przyszedł nam nazwany przez Amade "Wujcio Willie" który razem z moim narzeczonym postanowił nasz pokój gościnny przerobić na pokój dla naszego syna. Rozmawiałem z Niki o tym jak rozwija się jej ciąża gdy z pokoju usłyszeliśmy dziwne dźwięki.

- Nie pod tym kątem Will.

- Ale inaczej nie wejdzie. - usłyszałem, na co szybko wstałem i ruszyłem w stronę pokoju, w którym byli. Otworzyłem z lekkim hukiem drzwi, modląc się, aby te dźwięki nie oznaczały tego, o czym myślę. Jednak widok dwóch facetów bez koszulek próbujących zamontować jakąś szafkę, uspokoił mnie minimalnie.

- Mogę wiedzieć, czemu robicie tutaj darmowy striptiz? - spytałem, opierając się o framugę drzwi. Oni podnieśli głowy, patrząc na mnie zaskoczeni.

- Jest nam gorąco. - powiedział Wilbur, ubierając na siebie koszulkę. Podszedłem do okna, próbując nie dostać palpitacji serca, widząc sześciopak mojego partnera.

- To otwórzcie okno. - powiedziałem, robiąc to, co powiedziałem. Usłyszałem, jak ktoś wstaje, a chwilę po tym poczułem jak mój narzeczony, przytula się do moich pleców. Wstrzymałem oddech, czując skórę chłopaka na swoich odkrytych ramionach. 

- Dream, Wilbur też tu jest. - powiedziałem, czując, jak chłopak ledwo widocznie ociera się o mnie. 

- Wyszedł przed chwilą z pokoju. - wyszeptał chłopak, do mojego ucha kładąc dłonie na moich biodrach, od razu zaciskając je lekko na nich. Próbowałem z całych sił, nie wydać z siebie żadnego dźwięku jednak czując, jak chłopak zaczyna robić mi malinkę, nieświadomie cicho stęknąłem, natychmiastowo zasłaniając usta dłonią. Obróciłem się do niego, przodem wpijając się w jego wargi. Dream od razu przejął, pałeczkę dominując mnie oraz pogłębiając go. 

- Tatusiu nie jedz taty! - usłyszeliśmy, na co w panice odepchnąłem chłopaka od siebie, chyba trochę za mocno, bo blondyn przewrócił się o szafkę stojącą za nim, przy okazji robią fikołka w tył. Podszedłem do chłopca, biorąc go na ręce, próbując uciec od kontaktu wzrokowego. 

- Co chciałeś skarbie? - spytałem, chłopca całując go szybko w nos. 

- Nalejesz mi soku? - spytał, przytulając się do mnie. Z chłopcem na rękach wszedłem do salonu, a później do kuchni. Posadziłem chłopca na blacie, wyciągając z szafki kubek dla dzieci, który kupiliśmy kilka dni temu. Nadałem do niego ulubiony sok Amade - czyli sok porzeczkowy. Podałem mu kubek, znowu biorąc go na ręce. 

- Czemu tatuś cię jadł? - spytał chłopiec, patrząc na mnie, na co się zarumieniłem. 

- Tata mnie nie jadł skarbie. - odpowiedziałem siadając razem z nim na kanapie obok Niki załączając telewizję. 

- To, co robiłeś z tatusiem? - spytał, patrząc na ekran. 

- Dowiesz się, jak będziesz starszy. - odpowiedziałem, szybko unikając odpowiedzi na pytanie. Przez następne kilka godzin nasi mężczyźni zdążyli urządzić cały pokój, oraz posprzątać po sobie a ja zacząłem przygotowywać obiad. Spokojnie smażyłem mięso gdy przez mieszkanie przeszedł krzyk Niki. Tak jak Wilbur dosłownie wbiegłem do salonu jednak widząc jak kobieta siedzi na kanapie a na jej spodniach jest duża plama wiedziałem, że kobieta zaczęła rodzić. Popatrzyłem na męża dziewczyny, jednak widać jak on leży nieprzytomny na ziemi, sam zadzwoniłem po pogotowie. Will wypełniaj swoje jebane obowiązki. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top