Pinkie cheeks

| Amadeus POV | 

Stałem pod ścianą obserwując jak wujek Darryl opatruje blondwłosego chłopaka sprawdzając od razy czy nie doszło przypadkiem do jakiś większych uszkodzeń na jego zdrowiu. 

- Wyjdzie z tego, będzie mocny siniak przez około trzy tygodnie, więc spróbuj nie dźwigać niczego ani nie przemęczać się. - powiedział starszy, chowając rzeczy do apteczki. 

- Napisz mu zwolnienie lekarskie. Mamy sześć godzin wf w szkole tygodniowo. 

- Nie jestem lekarzem, Amade. Nie mogę mu tego napisać. - powiedział mężczyzna, patrząc na mnie poważnym wzrokiem. 

- Mi jakoś je pisałeś. - powiedziałem, wywracając oczami. Darryl poszedł z apteczką do korytarza bay się ubrać. 

- Miałeś tego nie wspominać. - odpowiedział, ubierając na siebie płaszcz. 

- Ale będę. To napisz mu to. - powiedziałem, wypychając mężczyznę z domu. Ostatnie co usłyszałem z jego strony to głośne " Zapomnij!". Wróciłem do siedzącego na kanapie chłopaka. - Nie boli cię już nic? - zapytałem, ujmując twarz chłopka w swoje dłonie.  On uśmiechnął się do mnie lekko, rumieniąc się równocześnie. 

- Jest okej. Nie boli mnie brzuch tak bardzo jak wcześniej. - odpowiedział chłopak, kładąc swoje dłonie na moich, przez co też się zarumieniłem. Przeniosłem wzrok na jego usta, które w tym momencie wydały mi się bardzo kuszące. Chłopak też spuścił wzrok na moje usta, rumieniąc się jeszcze bardziej. Postanowiłem zrobić w końcu krok, na który tak długo czekałem i przybliżyłem się lekko do chłopaka. Podniosłem wzrok, aby spojrzeć chłopakowi w oczy, szukając w nich jakieś znaku, że jednak chłopak nie chce, lub coś innego jednak on zamknął swoje oczy, więc wiedziałem, że chłopak jednak chce. Dlatego przybliżyłem się jeszcze bardziej, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku. Nie chciałem przesadzić na sam początek, więc dopiero jak chłopak sam zaczął delikatnie ruszać ustami, sam zacząłem minimalnie pogłębiać nasz pocałunek. Poczułem, jak dłonie chłopaka dotykają mojego karku, więc mruknąłem w jego usta z przyjemności. Odsunęliśmy się od siebie gwałtownie, słysząc, jak ktoś otwiera drzwi kluczami. Szybko wyszedłem mocno zarumieniony do kuchni, gdzie nalałem sobie do szklanki zimnej wody, aby trochę uspokoić swoje szybko bijące serce. 

- Wróciłem Amade. - usłyszałem głos swojego niższego ojca. 

- Jestem w kuchni. Nikko też tu jest. - powiedziałem, opierając się o blat. Słyszałem, jak rozmawiają pomiędzy sobą przez chwilę.

- Dobrze się czujesz, Nikko? Jesteś cały czerwony. - powiedział tata, na co sam zakrztusiłem się wodą, którą piłem.

- Tak proszę pana. Jesteśmy po wf'efie a ja się szybko męczę, więc jeszcze mi zostały rumieńce po wysiłku. - odpowiedział chłopak, na co odetchnąłem spokojnie. Wróciłem do salonu, gdzie pomogłem chłopakowi wstać z kanapy i pomogłem mu pójść w kierunku mojego pokoju.

- To my tata idziemy do mnie. Za ile obiad? - spytałem, wiedząc, że w ten sposób odwrócę uwagę ojca od naszych rumieńców.

- Dopiero wróciłem do domu. Daj mi odetchnąć i się nim zajmę. Bezdusznik nic w domu nie zrobi, a bierze wszystko, co dajemy mu- usłyszałem jeszcze komentarz ojca, zanim zamknąłem za sobą drzwi od swojego pokoju. Oparłem się o drewnianą powłokę, zamykając oczy oraz próbując uspokoić myśli szalejące w mojej głowie. Po chwili poczułem, jak ktoś przytula się do mnie delikatnie, dlatego podniosłem głowę, patrząc na chłopaka, który stał przede mną.  

- Nie podziękowałem ci jeszcze za ratunek dzisiaj. - powiedział chłopak, patrząc na mnie. Też spojrzałem na niego, uśmiechając się lekko do niego. Widziałem, że chłopak chce mnie pocałować w policzek, więc szybko obróciłem głowę tak, że nasze usta znowu się spotkały. Poczułem, jak chłopak zdziwiony lekko piszczy, poprzez pocałunek więc modliłem się, aby jednak dźwięki zostały stłumione przez moje usta. Odsunęliśmy się od siebie po chwili, a Nikko od razu spuścił wzrok. 

- Nie ma za co. - odpowiedziałem, uśmiechając się do niego oraz czochrając jego włosy. - to może zrobimy rundkę wyścigów, na konsoli? - zaproponowałem, na co chłopak od razu rzucił się na łóżko, robiąc sobie wygodne miejsce do grania. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top