I'm sick
| Amadeus POV |
- Jeszcze raz cię za niego przepraszam. - powiedziałem, wchodząc do swojego pokoju, z kubkami z ciepłymi napojami, a także z pustymi szklankami na później. Chłopak siedział na łóżku, mając na kolanach mojego pupila, który od razu musiał go pokochać (tak ja ja w sumie).
- Nic się nie stało, masz ciekawą rodzinę. - odpowiedział chłopak, uśmiechając się do mnie. Położyłem rzeczy, które miałem w dłoniach na swoim biurku, które stało zaraz obok mojego łóżka. Z szafki, która była przy innej ścianie wyciągnąłem swoje zapasy słodyczy oraz słonych przekąsek i położyłem je na łóżku obok blondyna.
- Zrobiłem nam gorącą herbatę, abyśmy się rozgrzali. Nie mamy w domu czarnej, więc zrobiłem nam białą której mamy aż za dużo. - powiedziałem, wyciągając z szuflady swojego laptopa, którego sprawnie zacząłem podpinać pod duży telewizor, który miałem naprzeciw łóżka.
- Uwielbiam białą herbatę. - powiedział chłopak, od razu pijąc napój z kubka. Uśmiechnąłem się, włączając na Netflixie jeden z moim ulubionych filmów typu horror.
- To dobrze, możemy najpierw obejrzeć to? - spytałem, pokazując chłopakowi tytuł filmu, który się wyświetlał na ekranie. On przeczytał go i po chwili pokiwał głową.
- Jeszcze go nie oglądałem. - powiedział szczerze, siadając wygodnie na łóżku. Usiadłem obok niego, biorąc do ręki swój kubek z herbatą i także pijąc jej łyk.
- Ja już go widziałem, ale nadal dobrze uderza. - odpowiedziałem, nachylając się nad chłopakiem, aby sięgnąć do przełącznika odpowiedzialnego za rolety antywłamaniowe, które po zasunięciu powodowały, że pokój jest całkowicie ciemny. Usłyszałem, jak chłopak wciąga nagle powietrze, na co mimowolnie dałem sobie high five w duszy. Odsunąłem się po chwili, siadając wygodnie pod swoją kołdrą. Film jakoś specjalnie mnie nie przerażał, ale czasami powodował całkiem mocno ciarki na ciele. W jakoś połowie filmu poczułem, jak moje powieki mimowolnie się zamykają, a po chwili już spałem.
Obudziłem się, czując, jak coś przyjemnie zimnego zostało położone na moim czole. Otworzyłem powoli oczy i od razy skierowałem wzrok na blondyna, który odkładał jakąś szmatkę do prawdopodobnie miski leżącej na ziemi.
- Nadal tu jesteś? Która już godzina? - spytałem, patrząc na zegarek. Dochodziła prawie dwudziesta, więc myślałem, że blondyn powinien już być u siebie w domu.
- Spokojnie, spytałem twojego wujka czy mógłbym zostać tutaj na noc, bo na zewnątrz rozpętała się burza i jest bardzo silny wiatr, więc się zgodził. - odpowiedział, delikatnie poprawiając grzywkę, która opadała na moje spocone czoło.
- A twoi rodzice? - spytałem, próbując się podnieść, jednak powstrzymała mnie dłoń chłopaka naciskająca na mój tors, abym się znowu położył.
- Napisałem do nich, ale pojechali w delegację na miesiąc, więc im to wisi, gdzie śpię. - powiedział chłopak, wstając z ziemi. - Odniosę tę miskę i przyniosę ci lekarstwo. - dopowiedział, uśmiechając się do mnie lekko. Pokiwałem lekko głową na jego słowa i zamknąłem oczy, czując ból głowy. Nie lubiłem być chory, bo nie miałem wtedy na nic siły. Jednak to jak ktoś się mną opiekuje, jak jestem chory, już uwielbiam. Szczególnie jak tata George zaczyna gotować jego super zupy, których nie robi zbyt często, a tak bardzo je kocham. Nie zauważyłem nawet kiedy chłopak wrócił do pokoju.
- Dam ci coś do spania, nie będziesz przecież w w rurkach spać. - powiedziałem, wstając z łóżka, jednak chłopak znowu mnie położył.
- Twój wujek mi dał koszulkę twojego taty. Mam nadzieję, że nie będzie miał nic przeciwko. - odpowiedział, spuszczając głowę.
- Nie, nie nie będzie problemu. I tak wrócą raczej jutro wieczorem, więc do tego czasu zdążę ją wyprać. - powiedziałem, przesuwając się na łóżku. - Te czarne drzwi są od łazienki. Zrób wszystko, co potrzebujesz, a później pokaże ci, gdzie będziesz spać. - dopowiedziałem, kaszląc lekko. On pokiwał głową i poszedł do łazienki, jednak po chwili wrócił.
- Mógłbym jakiś ręcznik? - zapytał, uśmiechając się delikatnie.
- Są w szafce pod zlewem. - odpowiedziałem. Chłopak wrócił do łazienki, a mnie ponownie ogarnęło uczucie senności i ponownie zasnąłem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top