Wasz pierwszy pocałunek

Andreas Wellinger♡:

Siedziałaś właśnie u Andreasa w domu. Oglądaliście kolejny odcinek "Teen Wolf". Właśnie na ekranie laptopa wyświetliła się scena pocałunku Stilesa i Lidii.
- Dość przystojny jest Stiles - uśmiechnęłaś się szeroko.
- Od kiedy podobają Ci się bruneci? - Andreas zastopował serial.
- Od zawsze.
- Skoro tak to należy Ci się kara za okłamywanie mnie - zmarszczył czoło i odłożył laptop na biurko po waszej lewej stronie.
Złapał się w pasie i zaczął łaskotać. Ty próbowałaś się bronić, ale nie było to zbyt skuteczne. Gdy po 5- minutowej "zabawie", podczas której tylko on się bawił, dał Ci 10 sekund na wdech-wydech.
- Jeżeli chcesz, abym przestał musisz mnie pocałować - uśmiechnął się do Ciebie. Wiedziałaś, że ten uśmiech nie jest Ci obojętny. Według Ciebie, Andreas dzięki niemu był jeszcze bardziej atrakcyjny na żywo, a myślałaś, że to tylko telewizja robi z niego takiego uroczego chłopaka.
- Chyba zwariowałeś! - krzyknęłaś.
- Ah, warto było spróbować - powiedział po cichu, po czym zbliżył się do Ciebie, złapał delikatnie za szyję i po prostu, jak gdyby nigdy nic, Cię pocałował. Po twoim ciele przeszły ciarki, ale było to dość przyjemne uczucie. Jego usta były trochę spierzchniętę, co było jedynym minusem w całej tej sytuacji, ale mimo wszystko cieszyłaś się, że zrobił to on, a nie ty.

Daniel-André Tande♡:

Szliście po ścieżce w parku. Towarzyszył wam lekki podmuch wiatru, który powodował, że kolorowe liście spadały z drzew. Bardzo lubiłaś jesień, za to, że była bardzo urokliwa w swoich krajobrazach. Nie lubiłaś stwierdzenia "moja ulubiona pora roku", to zdecydowanie mogłaś zaliczyć do niej jesień.
- [T.I]... - zaczął nieśmiało Daniel.
- Hm... - jęknęłaś, ale byłaś tak opatulona czerwonym szalem w kratkę, że miałaś wątpliwości do tego czy Daniel usłyszał cokolwiek.
- Wiem, że lubisz park i porę roku, jaką właśnie mamy. Ale chciałbym Cię zapytać, czy może nie chciałabyś na 6 dni zmienić klimat? - poczułaś jego dłoń na twojej.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Może polecimy do Portugalii? W sensie, czy chcesz jechać, bo zakupiłem już bilety.
- Daniel, ale...
- Tak, wiem. Nie powinienem był, ale chcę z Tobą pobyć sam na sam zanim zacznie się sezon zimowy.
- Ok. Zgadzam się.
- No i oczywiście...Serio? - otworzył szeroko oczy.
Wtedy postanowiłaś zdecydować się na jeszcze bardziej ryzykowny krok. Szybko zbliżyłaś się do niego i wyciągnęłaś się na palcach w górę. Pocałowałaś go. On zdziwiony odwzajemnił pocałunek. Całą sytuacja nie trwała długo, ale wystarczająco, aby pokochać go jeszcze bardziej.

Kamil Stoch♡:
Czekałaś na Kamila u siebie w domu. Miał po Ciebie przyjechać, bo mieliście jechać do twojej babci na urodziny. Na swoim koncie miałam już spory kawałek życia za sobą. Tymbardziej chciałaś to uczcić i przedstawić jej Kamila. Babcia czasem była dla Ciebie ważniejsze niż rodzice i Kamil doskonale o tym wiedział. Niestety, spóźniał się już 20 minut. Pisałaś do niego i dzwoniłaś, ale skoczek nie odbierał. W końcu zjawił się 40 minut spóźniony. Przyjechał swoim czarny audi.
- Przepraszam, kochanie. Był korek, a zapomniałem telefonu z domu. Nie miałem jak się wrócić - powiedział. Zauważyłaś u niego kropelki potu.
Byłaś zdenerowowana na niego, ponieważ mieszka już tyle lat w tym mieście i powinien wiedzieć kiedy są szczyty korków, a kiedy ich nie ma. Nie chciałaś przegapić tortu urodzinowego babci. Szłaś w kierunku samochodu obrażona i chciałaś otworzyć drzwi, ale Kamil niemal natychmiast je zamknął przed twoim nosem.
- Co Ty robisz? Chcesz zepsuć ten dzień? - zapytałaś.
- Nie. Chcę go naprawić i nie pozwolę, abyś poszłam tam naburmuszona.
- Już zepsułeś, spóźniając się.
- [T.I], spójrz na mnie.
Wtedy poczułaś jego usta na swoich. Cała obraza ustąpiła. Od dawna planowałaś pocałować Kamila, ale on to zrobił we właściwym czasie. Może miejsce nie było takie, jak sobie wyobrażałaś. Lecz sam fakt, że Kamil namiętnie Cię całował było już czymś pięknym.
- Dobra. A teraz jedźmy - otworzył Ci drzwi samochodu.

Domen Prevc♡:

- O co ci chodzi, Domen? - spojrzałaś na niego podejrzliwie.
- Cały dzień gadasz tylko o tym swoim przyjacielu. Umie robić to i tamto. Cały czas... - krzyknął. Nigdy nie widziałaś Domena bardziej zdenerwowanego.
- Jesteś zazdrosny o mojego przyjaciela?  Znamy się od dzieciństwa.
- I co z tego? Może jesteś razem...
- Czekaj, co ty sugerujesz?! - zdzwiłaś się. Wiedziałaś dokładnie co miał na myśli Domen. Posądzał Cię o zdradę. Nie chciałaś uwierzyć własnym uszom. Nie raz się kłóciliście, ale były rzeczy, które nie warto było poruszać. Postanowiłaś opuścić pokój Domena. W chwili, gdy złapałaś za swój plecak, Domen złapał Cię za nadgarstek.
- [T.I]... co ty robisz? - zapytał.
- A jak myślisz? Nie będę słuchać twoich urojonych kłamstw.
- [T.I], ja nie chciałem. Przepraszam, nie powinienem nawet myśleć o takich rzeczach. Po prostu... ja nie chcę Cię stracić - spojrzał na Ciebie, po czym podszedł bliżej.
Domen złapał delikatnie za twoją szyję i zbliżył się do twoich ust. Zaczął niewinnie, ale potem całował Cię coraz namiętniej. Nigdy nie sądziłabyś, że w tak młodym wieku, można być doświadczonym.

Peter Prevc♡:

Peter zaprosił Cię na kolację do siebie. Kolacja miała odbyć się u niego w domu.
- Cześć [T.I]! - krzyknął Domen, gdy tylko otworzyłaś drzwi.
- Hej, co tu robisz? - zapytałaś, zdejmując kurtkę z siebie.
- W zasadzie to już jedzie do siebie... - wtrącił Peter, który stał w drzwiach kuchni mając na sobie fartuszek. Lekko zachichotałaś.
- Tak. Już idę - obaj wymienili się spojrzeniami. Byli przekonani, że kobiety nie widzą takich rzeczy.
Domen pożegnał się z wami.
- Tylko nie chcę potem niańczyć waszych dzieci... - powiedział Domen.
Peter pogonił go ręką, po czym zaprosił Cię do swojego pokoju. 
W końcu wziął się za swój pokój, posprzątał go i udekorował świeczkami, czego byś się nigdy po nim nie spodziewała.
Minęło już sporo czasu. Peter opowiadał Ci o swoim dniu, jak bardzo się stresował. Poczułaś lekką nieporadność z jego strony, ale było to dość urocze, aby słuchać dalej.
-[T.I] zależy mi na tobie, nawet bardzo. Nie wiesz jak trudno było mi przyrządzić te twoje ulubione polskie pierogi. Dlaczego musicie jeść takie rzeczy? - wywiercił oczami.
- Są naprawdę dobre.
- Bo zrobił je Domen... Ja natomiast jestem nieporadny. Nie umiem robić takich rzeczy - twarz Petera zrobiła się lekko czerwona, a zamiast uśmiechu pojawił się smutek.
- Słuchaj, może nie umiesz robić pierogów, ale za każdym razem pokonujesz mnie w meczu w fife i nie mam szans z Tobą w kręglach.
Gdy nadal uśmiech nie malował się na jego twarzy, postanowiłaś zrobić coś, na co miałaś ochotę od momentu wejścia do jego mieszkania. Podniosłaś lekko jego podbródek i nachyliłaś się ku niemu. Musnęłaś jego usta i poczułaś na plecach dreszcz, jakiego nigdy nie miałaś. Nie sądziłaś, że dreszcze mogą być kiedykolwiek tak bardzo przyjemne.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top