#2 Jak się poznaliście? [#2]
Domen Prevc:
Dwa ostatnie tygodnie spędziłaś z rodziną w Hiszpanii.
Gdy promienie słońca zaczęły przedzierać się przez zasłonięte żaluzje otworzyłaś leniwie oczy. Usiadłaś na brzegu łóżka i wsunęłaś stopy w różowe kapcie. Reszta rodziny jeszcze spała, więc postanowiłaś sama wybrać się na plażę. Ubrałaś strój kąpielowy, a na niego sukienkę, zabrałaś torbę z najbardziej potrzebnymi rzeczami i leżak po czym wyszłaś z hotelowego pokoju zostawiając na stole karteczkę z informacją gdzie jesteś. Zamknęłaś drzwi na klucz i ruszyłaś dróżką prosto na plażę. O dziwo nie było tak dużo ludzi jak zwykle. Wybrałaś dogodne dla siebie miejsce i tam się rozłożyłaś. Usiadłaś na leżaku, założyłaś kapelusz i okulary przeciwsłoneczne, a następnie nasmarowałaś skórę kremem do opalania. Po skończonej czynności ułożyłaś się wygodnie i przymknęłaś oczy rozkoszując się ciepłymi promieniami słonecznymi muskającymi twoją skórę. Niestety najwidoczniej nie było ci dane, żebyś spokojnie mogła zażywać kąpieli słonecznej, bowiem chwilę później leżałaś twarzą w piasku. Młody Prevc podczas ucieczki przed najstarszym z braci nie zauważył Twojego leżaka i potknął się, wywracając go a tym samym i on zarył twarzą w piasek.
- Domen ty idioto! Ślepy jesteś - krzyknął Peter - Przepraszam cię najmocniej za tego ciamajdę
- Em... Ty nie masz za co - usiadłaś na piasku i zdenerwowana spojrzałaś w stronę głupio śmiejącego się młodego chłopaka
- No tak... Domen powinieneś ją przeprosić - powiedział ostro do brata.
- Ja... Tak... Przepraszam jestem poprostu ślepy no... - Domen uśmiechnął się przepraszająco i wstał po czym wyciągnął rękę w Twoją stronę. Chwyciłaś dłoń chłopaka i z jego pomocą wstałaś.
- To my już pójdziemy do zobaczenia... - Peter pożegnał się i uderzył brata w tył głowy - Chodź pacanie.
Pożegnałaś się i otrzepałaś z piasku po czym spowrotem położyłaś się na leżaku. Po kilku godzinach leżenia na słońcu wróciłaś do hotelu. Rozpakowując torbę natrafiłaś na małą karteczkę na której było napisane lekko koślawymi literkami " Brat kazał mi ciebie zaprosić na przeprosinową kawę czy coś. Masz tutaj mój numer 555 *** ***"
Nie miałaś nic lepszego do roboty więc napisałaś do chłopaka.
Marius Lindvik:
Twój chłopak zabrał cię na wycieczkę do Paryża. Pierwsze dni były naprawdę cudowne, zwiedziliście kilka miejsc i spróbowaliście tutejszego jedzenia.
Siedziałaś właśnie przed hotelem czekając na Twojego chłopaka, który musiał jeszcze załatwić coś z recepcjonistką jednak trwało to za długo. Wstałaś z ławki i ruszyłaś w stronę recepcji sprawdzić co on tam tak długo robi. Niestety było to złe posunięcie bowiem zobaczyłaś twojego już byłego chłopaka jak całuje się z śliczną Francuzką. Zacisnęłaś pięści a po Twojej twarzy mimowolnie zaczęły spływać łzy, podeszłaś szybkim krokiem do niego i odpychając wcześniej ów dziewczynę z całej siły spoliczkowałaś chłopaka po czym rzucając w jego stronę kilka obelg wybiegłaś z hotelu.
Chodziłaś bez celu po uliczkach Paryża raz po raz pociągając nosem. Nie miałaś nic lepszego do roboty więc postanowiłaś wyjechać na szczyt wieży Eiffla. Zapłaciłaś miłej pani za przejazd windą, bo nie miałaś siły wchodzić po schodach i będąc już na samej górze podeszłaś do barierki. Spojrzałaś na panoramę miasta, miałaś ostatniego dnia waszej podróży być tutaj z chłopakiem, a zostałaś sama. Ukryłaś twarz w dłoniach i rozpłakałaś się na dobre. Po chwili poczułaś czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
- Hej... Wszystko dobrze? - męski głos trafił do twoich uszu.
- T-Tak...- mruknęłaś ocierając łzy wierzchem dłoni
- To dlaczego płaczesz? - zapytał a w jego głosie można było wyczuć troskę
- Mój chłopak... Były chłopak... Mnie zdradził - wyjąkałaś i ponownie się rozpłakałaś
- Nie płacz, nie warto płakać nad takim dupkiem, nie był ciebie wart - powiedział i lekko cię objął ramieniem a ty momentalnie wtuliłaś się w niego. Potrzebowałaś kogoś do kogo mogłabyś się przytulić i tym kimś był właśnie on, chłopak którego kompletnie nie znałaś.
Po dłuższej chwili odkleiłaś się od bruneta i podziękowałaś mu za to co zrobił.
- Zawsze do usług - zaśmiał się i wręczył zwitek papieru - Jak byś czegoś potrzebowała to dzwoń. Mam nadzieję że do zobaczenia.
Pożegnałaś się i ruszyłaś do hotelu po swoje rzeczy.
Timi Zajc:
Wybrałaś się na wycieczkę do Zoo we Wrocławiu. Uwielbiałaś zwierzęta a w zoo im jest pod dostatkiem. Kupiłaś bilet i ruszyłaś alejką do najbliższego wybiegu. Jako pierwsze ukazały się niedźwiedzie brunatne. Zrobiłaś kilka zdjęć tym puchatym i grubiutkim misiom po czym ruszyłaś dalej. Po kilkugodzinnym zwiedzaniu usiadłaś w restauracji znajdującej się w centrum zoo i kupiłaś obiad. Po skończonym posiłku postanowiłaś udać się do mini zoo, bo w tamtej części jeszcze nie byłaś. Oczywiście musiałaś pogłaskać każdego zwierzaczka z osobna, więc zajęło ci to dużo czasu. Na sam koniec zostawiłaś sobie króliczki, przykucnęłaś przy niskiej zagródce i zaczęłaś głaskać puchate kuleczki mimowolnie się przy tym uśmiechając.
- Też uwielbiam króliki - niebieskowłosy chłopak również zaczął głaskać zwierzaki - Najbardziej baranki ( te z oklapniętymi uszkami)
- O tak, ja też - uśmiechnęłaś się i spojrzałaś na chłopaka - Mają takie urocze uszka
- Chciałbym mieć kiedyś takiego - zaśmiał się i przeczesał ręką włosy - Tak wogóle jestem Timi
- [T.I]. Miło mi cię poznać - przedstawiłaś się i wstałaś. To samo uczynił też chłopak.
- Gdzie teraz idziesz? - zapytał i podrapał się po karku
- Mam zamiar jeszcze zobaczyć zebry. Chciałbyś iść ze mną ? - zaproponowałaś i poprawiłaś okulary przeciwsłoneczne na nosie
- Z przyjemnością - uśmiechnął się i ruszyliście w stronę wybiegu z zebrami.
Resztę dnia spędziliście w swoim towarzystwie a gdy musieliście się już rozstać wymieniliście się numerami.
Cene Prevc
Czekałaś właśnie na przyjęcie do lekarza. Dzisiaj miałaś mieć operację wyrostka. Po kilku minutach nareszcie uslyszałaś głos lekarza wymawiającego Twój numerek. Wstałaś i ruszyłaś w stronę gabinetu. Po ukończeniu badania wysłał Cię na Twoją salę gdzie czekała pielęgniarka, która miała przygotować Cię do zabiegu. Nie minęło nawet dziesięć minut a leżałaś już gotowa na szpitalnym łóżku. Twoje powieki stały się okropnie ciężkie co oznaczało, że narkoza zaczęła działać. Operacja przebiegła szybko i pomyślnie co niezmiernie cieszyło Twoich rodziców czekających przy łóżku aż się wybudzisz. Otworzyłaś oczy i uśmiechnęłaś się delikatnie do mamy i taty. Rozmawialiście przez chwilę po czym lekarz wyprosił Twoich rodziców ze względu na to, że jesteś zmęczona.
- Cześć [T.I] - usłyszałaś głos chłopaka leżącego obok
- Skąd znasz moje imię? - zapytałaś lekko zdziwiona i odwróciłaś głowę w jego stronę
- Słyszałem jak lekarz do ciebie mówił - zaśmiał się i poniósł lekko na łokciach
- Racja... - uśmiechnęłaś się lekko
- Tak wogóle jestem Cene - przedstawił się i przeczesał włosy palcami
- Miło mi cię poznać... Dlaczego tutaj jesteś ? - zapytałaś zaciekawiona
- Wiesz miałem mały wypadek na skoczni i podejrzenie wstrząśnienia mózgu - wytłumaczył i zaśmiał się - Ale już niedługo mnie wypuszczą, bo badania nic poważniejszego nie wykazały
Rozmawialiście każdego dnia aż do momentu kiedy obaj wyszliście ze szpitala. Oczywiście wymieniliście się również numerami.
Peter Prevc:
Zawody w Planicy były twoimi ulubionymi. Kochałaś tą skocznię całym sercem. Zawsze był tu taki klimacik a sama skocznia była poprostu piękna. Właśnie kończyła się druga seria i dwóch ostatnich skoczków miało oddać swój skok. Pierwszym z nich był Stefan Kraft. Obserwowałaś skok Austriaka nerwowo przestępując z nogi na nogę. Lubiłaś tego zawodnika jednak nie chciałaś żeby wygrał, trzymałaś mocno kciuki za najstarszego z Prevców, który miał być następny. Niestety Stefan nie skoczył najlepiej co dało mu dopiero szóste miejsce. Teraz nadeszła kolej Petera. Zacisnęłaś mocno kciuki i czekałaś na jego skok. Słoweniec oddał świetny skok, który zapewnił mu zwycięstwo. Gdy dekoracja się skończyła czekałaś, aż zwycięzca podejdzie do kibiców rozdawać autografy. Po chwili zauważyłaś uśmiechniętego Prevca. Zaczął po kolei podpisywać zdjęcia każdemu z fanów. Gdy miał już podpisać Twoje zdjęcie jeden z dziennikarzy zaczepił go a ten odwracając się uderzył Cię w głowę nartami. Zachwiałaś się i upadłaś na ziemię. Peter zorientował się co się właśnie stało, odłożył narty i przeskoczył barierkę uważając aby Cię nie nadepnąć.
- Przepraszam Cię najmocniej, ale ten cymbał cały czas za mną chodzi jakby nie mógł zaczekać aż będę miał wolną chwilę - ostatnie słowa powiedział głośniej tak aby dziennikarz to usłyszał. Mężczyźnie najwidoczniej zrobiło się głupio i szybko zniknął z pola widzenia. Słoweniec wyciągnął rękę i pomógł Ci wstać. - Nic Ci nie jest?
- Nie, uderzenie nie było zbyt mocne - powiedziałaś i uśmiechnęłaś się lekko
- Chodź wypuszczę Cię tamtym wyjściem żebyś nie musiała się przeciskać przez te tłumy - uśmiechnął się lekko i podniósł Cię po czym przełożył przez barierkę a później sam ją przeskoczył i ruszył w stronę ów wyjścia.
Spojrzałaś na niego zdziwiona ale później uśmiechnęłaś się szeroko i ruszyłaś za Słoweńcem.
- Nie podpiszesz tamtym fanom zdjęć? - zapytałaś chłopaka. Było Ci głupio z tego powodu, że przez Ciebie reszta fanów nie dostanie autografu na który musieli zapewne długo czekać.
- Wrócę tam, spokojnie - uśmiechnął się do Ciebie i poprawił narty na swoim ramieniu - A ty już nie chcesz dostać mojego autografu? - zaśmiał się i spojrzał na Ciebie podejrzliwie
- A no tak - wyciągnęłaś zdjęcie i podałaś Peterowi. Chłopak podpisał je i wręczył Tobie spowrotem. Podziękowałaś mu i wyszłaś przez specjalne wyjście dla skoczków, po czym z uśmiechem na ustach wróciłaś do hotelu. Gdy byłaś w Twoim pokoju, wyjęłaś z kieszeni autograf. Spojrzałaś na podpis skoczka, a nieco niżej zauważyłaś dziewięć cyferek. Bez zastanowienia wystukałaś je na klawiaturze telefonu i napisałaś do niego SMS.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top