43. Kłótnia
Minął już prawie tydzień od powiadomienia Melkora o "waszej sprawie". Przez pierwsze dwa dni praktyczne cały czas siedziałaś w pokoju. Sauron mówiąc, że wszystko już zostało wyjaśnione prosił zarazem, abyś nie ruszała się z tego miejsca, aż mu nie przejdzie. Lecz w końcu wyszłaś z pokoju i (o ironio) nadziałaś się na Melkora. Przerywając niezręczną ciszę, rzucając uwagi na temat wystroju lub pogody on odpowiadał na nie niechętnie i burkliwe. Czyli tak jak zawsze. Widocznie postanowił zignorować fakt przyszłego lokatora i nie robił z tego wielkiej rzeczy. Za to Sauron miał mieszane uczucia.
Raz był podekscytowany jak dziecko. Opowiadał o tym jak zrobi z niego wojownika i najlepszego przywódcę. Wtedy przeważnie próbowałaś sprowadzić go na ziemię mówiąc, że to może być dziewczynka, ale on nie słuchał. Ale bywał również i przygnębiony, zrezygnowany. Nie chciał wtedy wspominać o choćby najbliższej przyszłości i kiedy chciałaś cokolwiek na ten temat powiedzieć, uciszał Cię. Czasem było ciężko się z nim porozumieć.
Podejrzewałaś, że są tego dwa powody: po pierwsze przeraża go ojcostwo i nie wie jak sobie z tym poradzi, a jego umysł podsuwa mu takie scenariusze, które wprawiały go w taki nastrój. Lub mogła to być wina Melkora. Mógł naopowiadać mu jakiś rzeczy, które mogą mu się co i raz przypominać. Na rzecz drugiej teorii przemawiało to, że Sauron ostatnimi czasy bardzo często przebywał w towarzystwie swojego Mistrza. Wciąż mówił, że to przecież jego praca i że musi być mu posłuszny. Słowa tego typu doprowadzały Cię do pasji. Nie rozumiałaś jak można być tak ślepo posłusznym.
Właśnie ten temat często doprowadzał was do kłótni, po której nie odzywaliście się do końca dnia, a godziliście się dopiero będąc w łóżku. Lecz dzisiejszego popołudnia wasza kłótnia przybrała zupełnie inny obrót. Nuinela, która właśnie wyszła na korytarz usłyszała krzyki i brzęk tłuczonego szkła. Zainteresowała się i zeszła po schodach do jadalni. Zastała tam Ciebie i Saurona. On siedział przy stole podpierając brodę rękami, a Ty chodziłaś nerwowo po pokoju.
- Co się stało? - spytała ze zmartwiona miną.
- Dobre pytanie! Pochwal się jej co zrobiłeś.
- Nie będę się tłumaczył elfce - mruknął ponuro.
- A szkoda! Może ona ich nawet znała!
- Co się stało? - powtórzyła jeszcze bardziej zaniepokojona.
- Podobno pod bramy Angbandu podszedł odział Quentich. Przypuszczam, że były to niedobitki z poprzedniej armii. I ten oto bezuczuciowy brutal - wskazałaś na Saurona - dostał rozkaz, aby nie oszczędzać żadnego! Zgadnij jak to się skończyło.
Nuinela powiodła przerażony wzrokiem po niewzruszonym Majarze. Wyglądał jakby go w ogóle to nie obchodziło.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! - wykrzyknęłaś.
- Nie wiem o co się tak denerwować. To są uroki wojny. - powiedział spokojnie.
- Wojny? Wy nie gracie fair, jesteście bezprawnymi mordercami!
We wściekłości zrzuciłaś talerz ze stołu, który roztrzaskał się na kawałki. Zaraz też ukryłaś twarz w dłoniach. Elfka wciąż patrzyła na Saurona, który przez kolejną minutę siedział na swoim miejscu. Wtem podniósł się z miejsca i podszedł do Ciebie. Nuinela była gotowa skoczyć na niego, gdyby tylko chciał Ci coś zrobić w zemście za oskarżenia i obelgi.
Ale Sauron przytulił Cię do siebie.
- Nie, nie dotykaj mnie - zaprotestowałaś, ale nie odepchnęłaś go, wręcz przeciwnie.
Objęłaś go i pozwoliłaś płynąć łzą. Sauron delikatnie, niemal pieszczotliwie wytarł Ci łzy.
- Nie lubię patrzeć jak płaczesz. - szepnął
- A widziałeś, żebym kiedyś płakała?
- Może z raz.
Uśmiechnęłaś się do niego przez łzy.
- Ja po prostu nie chcę, abyś zabijał jak automat. A tym bardziej nie chcę aby nasze dziecko zmieniło się w maszynę do zabijania.
- Nic takiego się nie stanie. Ono się o niczym nie dowie.
- Po prostu obiecaj mi, że to już się nigdy nie powtórzy. Obiecaj!
Po chwili milczenia zapytał.
- A jeśli to się znów stanie?
- Nie chcę być świadkiem zabijania z zimną krwią, a tym bardziej nie chce żeby było nim dziecko. Więc jeśli to się powtórzy...Odejdę... Z ciężkim sercem.
Sauron przycisnął Cię mocniej do siebie.
- Obiecuje...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top