36. Pustki
- Proszę Pani! Proszę Pani! - ktoś Tobą potrząsał - Niech Pani wstanie.
Otworzyłaś zaspane oczy i z nienawiścią spojrzałaś na Nuinelę.
- Co! - burknęłaś niezadowolona.
- Przepraszam, że budzę, ale myślałam, że lepiej będzie Panią powiadomić. Otóż chciałam przejść się po twierdzy, tak jak mi Pani radziła, i co się okazuje? Nigdzie, nikogo nie ma!
Uniosłaś brew.
- To niemożliwe - powiedziałaś spokojnie i przeciągnęłaś się wiedząc, że rzadko kiedy można tu kogoś spotkać.
Nie zwracając uwagi na gorączkowe trajkotanie elfki spokojnie założyłaś na siebie czarno-fioletową suknię z wyszywanymi wzorami. Z niepokojem stwierdziłaś, że ciasno opina Cię w talii.
- Jak Ty zrobiłaś tą kieckę?
- Ale, proszę Pani, tej nie poszerzałam.
- A powinnaś. Z resztą nie ważne, chodźmy do głównej sali.
Zeszłyście po schodach i przeszłyście przez korytarz. Łatwo było uwierzyć, że wszyscy opuścili zamek, ponieważ nigdzie po drodze nie było żywej duszy. Gdy weszłyście do głównej sali zobaczyłyście, że tron jest pusty, za to tuż obok podestu stało krzesło na którym siedział Tambün.
- To się nazywa pokorne wypełnianie rozkazów - wyszeptałaś do Nuineli, po czym zapytałaś głośno - Czy możesz nam powiedzieć gdzie znajduje się Twój Pan?
- Wyjechał.
- To znaczy, że możesz robić co zechcesz. – uśmiechnęłaś się do służącej.
- Ale jego rzecznik, Sauron jest w drodze powrotnej.
- Czyli możesz robić co zechcesz. – potwierdziłaś – A nie wiesz kiedy wróci Melkor.
Toby wzruszył ramionami.
- W takim razie zjedzmy coś, a po śniadaniu razem będziemy szyć.
***
- Opowiedz mi trochę o sobie – poprosiłaś Nuinelę, kiedy już byłyście same w pokoju.
Dziewczyna wzięła jedną z Twoich sukni i wywinęła na lewą stronę.
- Jestem matką trojga dorosłych już dzieci: Arod'a, Milianny i Samsary. Kiedy urodziłam Arod'a, bałam się, że sobie nie dam rady, ale dzięki mojemu mężowi wychowaliśmy go na silnego wojownika. Wyruszył on na tą paskudną bitwę i albo zginął, albo jest gdzieś tu jako niewolnik.
- Przykro mi to słyszeć. Ale co z pozostałymi?
- Milianna wdała się w ojca. Jest uparta i w swojej zawziętości ruszyła przed siebie razem z kilkoma innymi upartymi marzycielami. Za to Samsara postanowiła czekać na mój powrót.
- Wyczynowa rodzina – skomentowałaś przewlekając nić przez igłę – Ale wiem, że chcesz mi coś przekazać.
Dziewczyna odcięła zbyteczną nitkę.
- Sęk w tym, że ja dałam wybór swoim dzieciom. Jak Pani postąpi, to od Pani zależy, ale pozwól dziecku wybrać...
Żachnęłaś się.
- Moje dziecko będzie tam gdzie ja. Myślisz, że przybyłam tutaj, bo tak mi się podobało?
Elfka zwiesiła głowę.
- Nie kwestionuję Pani wyboru i jeśli tylko dziecko się urodzi, będę o nie dbała jak o własne.
- Cieszy mnie, że znasz swoją rolę – rozchmurzyłaś się – Ale powiedz ile będę na nie czekać...
Nuinela zamyśliła się.
- To zależy kto jest ojcem.
- Jak to? – zdziwiłaś się.
- Jeśli jest jednym z nas...
Skrzywiłaś się.
-...to dziecko będzie rozwijać się 9 miesięcy. Jeśli ojciec jest Valarem, wystarczy mu tylko miesiąc. Ale gdyby ojciec był Majarem, nie będzie to trwało dłużej niż 3 miesiące.
- Skąd to wiesz?
Nuinela właśnie miała odpowiedzieć, ale w drzwiach pojawił się Sauron. Pewnie przywitałby Cię cieplej, gdyby nie zobaczył przy Tobie elfki, przez co zdobył się tylko na chłodny uśmiech. Za to gdy ona go zobaczyła, zadrżała. Widać już kiedyś się z nim spotkała i nie posiada miłych wspomnień. Trochę zakłopotana, wstałaś i otrzepałaś sukienkę.
- Zaraz wracam, nie przerywaj. – oświadczyłaś dziewczynie, po czym wyszłaś z pokoju, ciągnąc za sobą Saurona.
- Co to ma znaczyć? Od kiedy zapraszasz elfy do naszej sypialni
-...To moja prywatna służąca, całkowicie mi oddana.
- Jesteś pewna, że nie zakradnie się w nocy i nie poderżnie Ci gardła? Że nie podrzuci Ci jadowitych stworzeń?
- Tak jestem pewna. – odpowiedziałaś pewnie.
- No mam nadzieję. – i delikatnie pocałował Cię w usta, na powitanie.
Uczucie miłego dreszczyku przeszło Ci po ciele.
- Więc już wróciłeś? Opowiedz mi o tej podróży. Zejdźmy do jadalni, tam się czegoś napijemy... - zaproponowałaś
Okay, skoro już oficjalnie wiadomo, że jesteś w ciąży (przy okazji Gratulacje!) to czemu by nie urządzić głosowania. Napiszcie: Czy głosujecie na dziewczynkę czy na chłopca? A może na bliźniaki? Może w ogóle trojaczki? Pisz, i pamiętaj, że to właśnie Twój komentarz może przeważyć w dalszej fabule.
- Pozdrawiam, Wielce ciekawa Tasza ❤
P.S. Postaram się aby następny rozdział był dłuższy...😉
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top