2. Farnas

Była wiosna, a dokładnie jej chłodny początek. W Ered-Engrin nie robiło to większej różnicy. Wszyscy pracowali tak samo ciężko. Melkor siedział na swoim tronie, w Angbandzie i skrzyżowawszy ręce, snuł kolejne nikczemne plany. Nadzorował budowę wyrzutni płonących kul, którą nazwał Freünde. W dodatku Valar miał dobry humor, ponieważ jego wojenny plan był prawie ukończony. "Jeszcze tylko jedna rzecz." myślał uśmiechając się ponuro. Ostatnią rzeczą był Farnas, którego Melkor nazywał Burzum* 

*B-U-R-C-U-M - ciemność

Wstał i wyszedł z sali. Wszedł na szerokie kręte schody prowadzące do tzw. wieży obserwacyjnej, gdzie mógł zastać swojego ucznia. Majar stał przy szerokim oknie, spoglądając na królestwo swojego Pana. 

- Sauronie, przygotuj się na powitanie nowego gościa.

- Kogo?

- To Ciemność, Burzum.

Sauron spojrzał na niego pytająco.

- Elfickie ścierwa nazwały go...- Melkor skrzywił się jakby połykał gorzką truciznę -...Farnas... Jeśli Ci to coś mówi.

- Słyszałem o nim - potwierdził - To Majar?

- Tak, duch nocy. Chcę go po części wciągnąć do swojego planu.

- Ale po co? Chcesz się dzielić władzą? - zapytał zaskoczony uczeń.

- W tym rzecz! Nie będę nic z nikim dzielił. Ten Majar to cwaniaczek, w późniejszym czasie może się stawiać. Wywnioskowałem, że jeśli szybciej przeciągnę go na swoją stronę, tym bardziej może się okazać użyteczny.

- A jeśli nie przejdzie na naszą stronę? - zwątpił Sauron.

- Nie przyjmował by zaproszenia. - Melkor wskazał przez okno na odległy czarno-srebrny pojazd, który staczał się ze wzgórza.

- Mistrzu, jesteś nieoceniony.

Sauron skłonił się przed nim. Nabrał nowego podziwu dla swojego Pana. Był on sprytny i za wszelką cenę, z sojusznikami czy bez, chciał przejąć władzę nad tym światem.

- Jest tylko jeden szczegół - Melkor nie odrywał wzroku od okna - Ciemność narodziła się w Śródziemiu, a wszystkie zrodzone tu istoty rodzą się z... Emocjami. Nie zdziw się więc, jeśli dostojny Majar będzie do Ciebie przemawiał w... Prostackim elfickim stylu. - zwrócił oczy na podopiecznego - To jedyny szkopuł, mimo to mój plan jest doskonały.

- Nie wątpię, mistrzu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top