Pierwsze spotkanie

Jiang Cheng

Pamiętasz bardzo dokładnie swoje pierwsze spotkanie z wkurzoną panie- ekhem...to znaczy, z przyszłym liderem sekty YunmengJiang i ich głównym uczniem.

Ale jak doszło do spotkania.

Jako najlepsza przyjaciółka Jiang Yanli w końcu musiało się tak stać, że poznasz jej młodszych braci i doszłoby do tego szybciej czy później.

Mając zaledwie sześć lat nie wiedziałaś zbytnio co to znaczy umiar w słowach, a duma wykiełkowana przez geny i towarzystwo, w którym się otaczałaś nie pomagała i pokłóciłaś się już na dzień dobry z Jiang Cheng'iem.

Jiang Yanli

(niezbyt wiem, jaką płeć tu mam dać, ale wezmę tak, że czytelnik jest chłopakiem. Nie wiem jak wy, ale lubię tak czytać ¯\_(ツ)_/¯)

Delikatnie otworzyłeś oczy, gdy nagle zamiast promieni słonecznych pojawił się cień.

- Wybacz, obudziłam cię? - odezwała się miękko złotooka siadając obok ciebie.

- Jasne, że nie. Czekałem na ciebie - posłałeś A-Li szeroki uśmiech zarezerwowany tylko dla niej i zmieniłeś swoją pozycję na półsiad, aby mieć lepszy kąt patrzenia.

Z panienką Jiang poznałeś się już wiele lat temu, kiedy pierwszy raz poruszono temat waszego małżeństwa. Pomiędzy YunmengJiang i GusuLan.

Masz szczęście, że dobrze dogadujesz się z Wei Ying'iem i Jiang Cheng'iem, bo wszyscy dobrze wiemy, jak to było z Jin Zixuan'em.

Jin Ling

-...nie masz nawet rodziców, którzy by cię tego nauczyli! - spojrzałaś na młodsze dzieci, które nabijały się z roztrzęsionego chłopca.

Podeszłaś do nich i położyłaś dłoń na ramieniu - zapewne - lidera grupki dzieci LanlingJin.

- Kim jesteś, aby tak mówić? - uśmiechnęłaś się jadowicie do młodszych dzieci, a oni rozpoznając cię szybko zaczęli uciekać.

- Sam dałbym radę! - chłopiec w złotych szatach wstał i zaczął strzepywać resztki ziemi.

Ty jedynie westchnęłaś i kiwając głową odeszłaś.

Lan Sizhui

Ach, jaki marny był twój los.

''Kolejne spóźnienie. Wujaszek mi tego nie odpuści'' uśmiechnęłaś się, gdy zobaczyłaś drzwi od pawilonu bibliotecznego.

- Bieganie jest zabronione w Zaciszu Obłoków - powiedział spokojnie starszy gładząc swoją brodę - spóźnianie również - spojrzał na ciebie spod zmarszczonych brwi, jednak teraz nie na niego zwracałaś uwagę.

Za starszym Lan'em stał nastolatek, który trzymał kilkadziesiąt kartek papieru.

''Czyli kara mi się powiększyła, jak widzę'' prychnęłaś w myślach, aby bardziej nie denerwować Lan Qiren'a i usiadłaś przy stoliczku. Wtedy chłopak w twoim wieku podał ci papier i usiadł na przeciwko ciebie.

Spojrzałaś na wujaszka pytająco.

- Lan Sizhui będzie cię pilnował, abyś znowu się nie wymknęła. Przepisywanie zasad. Tysiąc razy - spojrzał na ciebie groźnie i wyszedł z pomieszczenia.

Ty jedynie westchnęłaś i wzięłaś się za robotę, nie zauważając, że rówieśnik ci się przygląda.

Lan Jingyi

- (y/n) się z wami zabierze - weszłaś do pomieszczenia akurat w tym momencie, kiedy staruszek to mówił. Młodszym chłopcom zaświeciły się oczy.

W końcu kto by nie chciał iść na nocne łowy z utalentowaną siostrą dwóch jadeitów.

- Starszy Lan, czy to odpowiednie, aby dziewczyna się z nami zabrała? - odezwał się Lan Jingyi, który jako jedyny miał wątpliwości. Sądził, że jesteś delikatna jak porcelana i przy jednym dotknięciu po prostu się rozbijesz.

- Jestem pewien, że (y/n) mogłaby sama poradzić sobie z tym zadaniem, ale wy musicie nabrać doświadczenia, będzie tam w razie czego, gdybyście potrzebowali pomocy - kilku uczniom śmiech poszedł w pięty, przez odpowiedź nauczyciela, mimo, że sami zostali poniekąd obrażeni.

W końcu śmiech jest ZaKaZaNy w Zaciszu Obłoków.

Lan Xichen

- Wei (y/n)! Ostrzegam cię! - Lan Xichen stanął na chwilę, gdy usłyszał twój melodyjny śmiech, w dodatku chichot Wei Wuxian'a również był mocno słyszalny.

Po chwili starszy jadeit zauważył jak drzwi się otwierają, a ty biegniesz po schodach, aby nie zostać trafioną jednym ze zwoi nauczyciela.

Spojrzałaś do tyłu, żeby zobaczyć czy Lan Qiren nie posłał za tobą miecza przez co wpadłaś na starszego mężczyznę.

- Ach, Zewu-Jun - twoje czarne włosy lekko przysłoniły ci twarz, gdy ukłoniłaś się w przywitaniu przed Lan Huan'em. Ciemnowłosy odpowiedział tym samym lekko się uśmiechając.

- Panienko Wei, nie powinnaś znów opuszczać zajęć mojego wuja - spojrzał na twoje rysy twarzy i na chwilę się zawiesił.

Ostatnim razem jak cię widział, jeszcze byłaś małą dziewczynką, bez żadnych oznak dorosłości.

- Jestem pewna, że gdybym tym razem nie uciekła, to byłabym podziurawiona niczym ser. Wybacz mi, Zewu-Jun, ale słyszę jak się zbliża - jeszcze raz się pokłoniłaś i zaczęłaś dalej uciekać.

Lan Qiren

(tutaj wujaszek jest dość jeszcze młody)

- No, ale Lan Gege - kolejny raz jęknełaś i kolejny raz zostałaś potraktowana zaklęciem uciszającym.

- Bądź w końcu cicho, mam już po dziurki w nosie co masz do powiedzenia, Jiang (y/n) - Lan Qiren odwrócił się w stronę półki z książkami i wyjął odpowiednią lekturę, abyś mogła przepisywać.

- Mnmmmmm - ciągle mruczałaś mężczyźnie nad uchem, nie mogąc otworzyć ust.

- Co robicie? - zapytał się Qingheng-jun (starszy brat Lan Qirena, ojciec Lan Xichena i Lan Zhana) stojąc przed drzwiami pawilonu bibliotecznego.

- Mnmmmmm! - wybzyczałaś głośniej podbiegając do lidera sekty i wskazując na swoje zamknięte usta.

- Znowu się wygłupiała - powiedział młodszy, gdy Qingheng-jun na niego spojrzał.

- I dlatego musi kolejny raz przepisywać zasady sekty? Przecież zna już je na pamięć - najstarszy z trójki uśmiechnął się i zdjął zaklęcie uciszające.

- QingHeng-jun! Uwaga! Będę się skarżyć! - powiedziałaś, ale szybko się odwróciłaś, gdy usłyszałaś prychnięcie.

Jin Guangyao

Spotkałaś pierwszy raz Meng Yao zanim ten został uznany za syna lidera sekty LanlingJin. Były to czasy wojny, a ty razem ze swoim starszym bratem Lan Xichenem, postanowiliście sprawdzić jak mają się sprawy u Nie Mingjue.

Wtedy spotkaliście również Guangyao. Razem w namiocie rozmawialiście, kiedy nagle ciemnowłosy chciał nalać ci herbaty. Dwójka starszych zaprzysiężonych braci nie zwróciła na was uwagi, gdy odebrałaś od niego dzbanek i powiedziałaś.

- Nie jesteś moim sługą, aby nalewać mi herbaty. Usiądź i porozmawiaj z nami jak równy z równym - wskazałaś miejsce i nalałaś sobie jak i jemu herbaty.

Meng Yao czuł jak jego serce zostało całkowicie przebite przez strzałę amora, a sam przy kolejnych spotkaniach starał się tobie zaimponować i zbliżyć do ciebie.

Wen Ning

- Cicho bądź! - zaśmiałaś się kolejny raz z wypowiedzi swojego adoptowanego brata.

- Dlaczego mnie uciszasz skoro cię to bawi - Wei Ying delikatnie trącił cię ramieniem, jednak po chwili wasza dwójka pozostała cicho słysząc charakterystyczny świst wypuszczania strzały.

Posłaliście w swoją stronę spojrzenie i zaczęliście zmierzać w tamtym kierunku.

Zaczęliście obserwować chłopaka w szatach QishanWen, który po raz kolejny naciągnął strzałę i puścił. Broń trafiła prostą w czarną kropkę na tarczy.

Ty nie mogąc się powstrzymać zaczęłaś klaskać i wychodzić z kryjówki.

Chłopak z łukiem spiął się i schował za najbliższym głazem.

- E-ej! Nie chowaj się! - krzyknęłaś ze śmiechem i zaczęłaś biec za chłopakiem.

Czarnowłosy zaczął się śmiać, widząc jak gonisz za młodszym łucznikiem.

- Przez ciebie go zgubiłam! - podeszłaś do brata i strzeliłaś go w głowę.

- Zamiast mnie bić, lepiej wskaż drogę na zbiórkę! - Wuxian wystawił ci język.

- Nie wiecie jak tam dojść? - buba z sekty Wen wychyliła trochę głowę zza jednej ze skał, wyglądając niezmiernie uroczo - Mogę wam pomóc...

Wen Qing

- Wen Qing, chodź ze mną na randkę!

- Nie ma mowy. Spadaj - dziewczyna przeszła obok ciebie, a ty zacząłeś zmierzać za nią.

- To już czterysta nieudana próba, myślałem, że w końcu się zgodzisz - zaśmiałeś się i ugryzłeś czerwone jabłko.

- Twoje niedoczekanie, nieudaczniku - kobieta weszła do pomieszczenia i zatrzasnęła drzwi przed twoim nosem.

- Ehhh, kiedyś będzie moja - podrzuciłeś owoc w górę, ale gdy zobaczyłeś Wen Chao od razu wpadłeś na diabelski plan, jak kolejny raz go upokorzyć.

Xue Yang

Twoja obecność pozytywnie zaskoczyła wielu kultywatorów, których znałaś, gdy pojawiłaś się w Wieży Złotego Karpia.

- Dobrze cię widzieć po tak długiej nieobecności - powitał cię Meng Yao jako jeden z pierwszych.

Przywitaliście się jak brat z siostrą i ruszyliście do głównego pomieszczenia.

Gdy tylko zauważyłaś ojca, a za nim dziwnego chłopaka, momentalnie twoje brwi poszybowały w górę, jednak się nie dopytywałaś o powód jego obecności.

- Znowu nie masz naszych szat na sobie - powiedział niezadowolony Jin Guangshan.

Ty jedynie niezauważalnie przekręciłaś oczami i po odpowiednim przywitaniu z członkiem rodziny, po prostu odeszłaś w akompaniamencie ze spojrzeniem nieznajomego.

Xiao Xingchen

Starałaś się szybko przemknąć między straganami, gdy nagle zobaczyłaś jak starszy mężczyzna stara się wcisnąć niewidzącemu kultywatorowi najbrzydsze warzywa.

- Może mogłabym doradzić z wyborem? - podeszłaś i zabrałaś niezbyt świeże jedzenie z rąk mężczyzny dodatkowo podając mu te lepsze i ładniejsze.

Sprzedawca spojrzał na ciebie spod byka, ale nic nie powiedział, aby jego przekręt nie wyszedł na jaw.

Po zapłaceniu kultywator z opaską na oczach odszedł z tobą kawałek i ci podziękował.

- To nic takiego, jak będziesz jeszcze chciał w tym tygodniu zrobić zakupy, to postaraj się mnie znaleźć, bo znowu cię wkręcą. Przez najbliższy czas będę w tej wiosce na nocnych łowach - pożegnałaś się i odeszłaś w stronę lasu.

Nie Huaisang

- Siostra Wen! - powiedział Huaisang zamykając wachlarz, gdy zobaczył cię razem ze słojami Uśmiechu Cesarza.

- Wei Wuxian jeszcze nie wrócił ze swoimi? - zapytałaś siadając obok młodszego brata lidera sekty Nie.

- Najwyraźniej - Jiang Cheng skrzyżował ramiona na piersi, a jego brew lekko drgnęła.

- Siostro Wen, siostro Wen, mogłaś wcześniej powiedzieć, że jesteś tak zabawną osobą. A teraz zostały nam tylko trzy miesiące zanim wszyscy wyjedziemy po naukach w GusuLan! - odezwał się kolejny raz Nie Huaisang nalewając ci wina.

Szczerze na początku nie był zbyt dobrej myśli o tobie, przez to, że miałaś na nazwisko Wen, jednak po pierwszym poznaniu, był dla ciebie niczym przylepa. Nie było dnia, aby z tobą nie rozmawiał, ani tygodnia, aby cię nie przytulił.

Nie Mingjue

- Zamknij się! Już od początku tylko mnie denerwujesz! - było słychać twój krzyk na całym placu w QingheNie.

- Może powinniśmy im zrobić jakąś herbatę na uspokojenie? - zapytał Meng Yao.

- Nie trzeba, jestem pewien, że jak w końcu to sobie uświadomią, to nie będą mogli bez siebie żyć - tym razem odezwał się Lan Xichen, który ciągle się uśmiechał, mimo odgłosów bójki w budynku.

Ale nie znacie przecież sytuacji.

Już wcześniej było ustalone między sektą Jiang a sektą Nie, że twój ślub i Nie Mingjue będzie nieodwołalny do końca waszego życia. Tak dokładnie, nawet Chifeng-zun, będąc aktualnym liderem sekty nic nie mógł na to poradzić.

I przez wasze wybuchowe charaktery kolejny raz doprowadziliście do ogromnej kłótni.

***
Ale się napisałam 😅

Proszę przyjmijcie mnie ciepło, to moja pierwsza praca z MDZS

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top