Przyłapani


Tony Stark

Jak każdego poranka [T.I] po udanej nocy ze swoim partnerem szła do jego warsztatu zanieść mu duży kubek świeżej, czarnej kawy w której znalazło się odrobinę cukru. Weszła uśmiechnięta do jego „kącika" w białej, męskiej koszuli dokładnie uwydatniając swoje kobiece kształty. Zapewne domyśliła się, że Stark już dawno się za nią ogląda i czeka tylko aż na niego spojrzy.

Dziewczyna odwróciła się w stronę mężczyzny przy tym zostając mocno i gwałtownie przyszpiloną do metalowego biurka.

- Dzień Dobry kochanie. - zamruczał do jej uszka lekko je przegryzając.

- Tony, a ten nastolatek nie ma dziś u Ciebie stażu? - zapytała lekko drżąc pod dotykiem jego zimnych dłoni.

- Później. Na razie mamy czas dla siebie. - szepnął, jadąc pocałunkami po jej karku i szyi pozostawiając po sobie soczyste malinki. Po chwili jego chciwe dłonie przejechały po jej tali wędrując nieco niżej.

Jęknęła głośno, gdy prawa dłoń Tonego drażniła się zachłannie z jej delikatną łechtaczką, po chwili zaprzestając czynności.

Spojrzał w jej błyszczące oczka kucając pod nią i rozchylając jej nóżki, całując przy tym wewnętrzną stronę jej ud zbliżając się do mokrej już kobiecości [T.I]

- Tony.. - mruknęła przegryzając mocno wargę, gdy Tony zaczął jeździć gorącym językiem w jej środku.

Wygięła plecy w łuk i złapała za jego lekko spocone włoski. Gdy Stark w końcu przeszedł do rzeczy stało się coś czego oboje nie byli w stanie przewidzieć...

- Panie Stark czy ja dzisiaj.... O kurczę ja...ja przepraszam przyjdę później. - powiedział nastoletni głos chłopaka.

Tony odwrócił się pośpiesznie i spojrzał na dziewczynę przepraszającym wzrokiem.

- Peter, poczekaj w salonie!

Steve Rogers

- Pomogę Ci. - powiedział łapiąc dziewczynę za dłoń i idąc z nią w kierunku salonu. - Poczekaj.

Blondyn poszedł po apteczkę do kuchni, gdy [T.I] siedziała cicho na satynowej kanapie opierając się o czerwoną poduszkę. W chwili, gdy raczył się pojawić usiadł obok niej, biorąc do rąk jej zakrwawioną dłoń.

- Steve, to tylko mała rana. Przeżyję. - rzekła dokładnie patrząc w jego zmartwione oczy.

Po chwili dziewczyna dotknęła lewą dłonią jego rozgrzany policzek i zmusiła mężczyzne, by w końcu na nią spojrzał. Uśmiechnęła się blado i zbliżyła swoją twarz do jego lekko muskając jego usta. Steve nie protestował a pogłębił zachłannie pocałunek odkładając apteczkę na stolik.

Skorzystał z okazji, że byli sami i poprawił dziewczynę tak, by bez problemu dostać się pomiędzy jej rozchylone nóżki.

Prawa jego dłoń zjechała do krawędzi jej jeansowych spodenek, jednym prawnym ruchem zdejmując je z jej tyłka i kładąc obok kanapy. Druga zaś znalazła się pod jej koronkową bielizną muskając jej delikatną waginę.

Dwoma palcami masował jej najczulszy punkt w końcu mając zamiar dać jej jak najwięcej przyjemności, lecz w salonie znalazł się jeden mały problem.

- Nie wiedziałem, że Steve preferuje palcówkę. - rzekł Bucky mijając ich jak gdyby nigdy nic. - Może kiedyś sam się dołączę... - zaśmiał się idąc w stronę wyjścia. - Nie przeszkadzajcie sobie.

Para zaś zaśmiała się pod nosem i odsunęła od siebie obiecując, że następnym razem dokończą sprawę w sypialni.

Loki Laufeyson

- Ładnie Ci na tym tronie, królu Laufeysonie. - zaśmiała się [T.I] idąc spokojnie w stronę swojego narzeczonego Lokiego. Ten zaś wystawił w jej kierunku dłoń czekając cierpliwie aż dziewczyna złapie za nią i usiądzie na jego kolanach. Nie musiał on długo czekać a już chwilę później dziewczyna całowała chętnie jego zimne usta trzymając drobnymi dłońmi jego kościste policzki.

- A może przetestujemy ten tron, co? - zapytał przez pocałunek, kładąc swoje dłonie na jej tali.

- A Odyn?

- Niech zazdrości... - mruknął, prawą dłoń łapiąc za jej kark i odchylając jej głowę ku tyłowi zaczął muskać jej szyję lekko ją przegryzając.

[T.I] by nie wydać z siebie głośnego dźwięku przegryzała swoją wargę czując po chwili metaliczny posmak krwi.

Loki dokończył jej dzieło i chwile później sam zassał się na jej krwistych ustach.

- Słodkie.- mruknął rozpinając sobie zamek spodni i wypuszczając z nich swoich dużych rozmiarów członka.

Dziewczyna zaśmiała się i przejechała dłonią po nim lekko go ściskając.

Brunet zdjął z jej drobnych bioder białe, koronkowe majtki pozwalając by te opadły do jej kostek. Gdy oboje poczuli się gotowi pragnęli siebie nawzajem Loki powoli prowadził się do niej niezapowiedzianie słysząc czyjś kobiety głos.

- Ciekawe co by powiedział twój Ojciec gdyby to on tu przyszedł zamiast mnie. - odparła Sif krzyżując ręce na piersi. - Chodź, Odyn Cię oczekuję. - powiedziała i odwróciła się na pięcie idąc tam skąd przybyła.

- Dokończymy później. - powiedział poprawiając wszystko i ruszając śladami czarnowłosej kobiety.

Thor

Siedziała okrakiem na jego biodrach dłońmi masując jego doskonale wyrzeźbiony tors. Zadowolona po chwili poczuła jego duże dłonie na swoich pośladkach lekko je ściskając. Thor przerzucił ich tak, że tym razem to on leżał nad nią i zajmował się pieszczeniem jej bladej skóry na szyi, karku i dekolcie.

Lewą dłonią przejechał po jej nagiej talii zahaczając o krawędź jej czarnej bielizny rozrywając ją z jej bioder. Spojrzała na niego zła.

-Była moją ulubioną parą! - odparła rozpinając jego rozporek w granatowych spodniach.

- Dam Ci nową. - szepnął uśmiechając się do niej.

Chwile leżeli tak w ciszy, gdy dziewczyna nie zapragnęła go na tyle mocno, że dzięki jego dotykowi poczuła wilgotno w okolicy łechtaczki.

Uniósł brew do góry i pocałunkami zjechał do jej najczulszego punktu spijając jej słodkie płyny spoglądając co chwila na jej uśmiechniętą buzię.

Po chwili usłyszał zza drzwi czyjeś kroki ale zignorował to myśląc, że to tylko nowa dziewczyna Lokiego.

Przejechał palcem wskazującym po jej kobiecości powoli w nią wchodząc.

- Kochanie jesteś tu? - zapytała Frigga wchodząc spokojnie do pokoju. Gdy zauważyła dziewczynę okrywającą się kołdrą i na pół ubranego Thora wiedziała w czym im przeszkodziła. - Chodźcie ze mną, wszyscy urządzają przyjęcie na twój powrót. Dokończycie później.

Peter Parker

Oboje siedzieli w klasie i uczyli się do nowego sprawdzianu z fizyki kwantowej. [T.I] zaczynało się okropnie nudzić. Rozglądała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu nowego zajęcia lecz niczego nie upatrzyła oprócz skupionego Petera.

Wstała z krzesła nie wywołując u chłopaka żadnych wrażeń i podeszła do niego opierając się o jego plecki. Czuła dokładnie jak się cały spina.

- Spokojnie, przecież to tylko ja. - powiedziała opierając głowę o jego ramię. Peter zaśmiał się cicho i obrócił głowę tak, że mógł złożyć krótki pocałunek na jej skroniach.

Odwróciła go w końcu na krześle i spojrzała na niego.

- Nudzi mi się, zróbmy coś innego. - powiedziała i usiadła na kolanach Petera dokładnie patrząc w jego brązowe oczka. Peter o dziwo zrozumiał jej przekaz i strącając wszystkie rzeczy z biurka posadził na nim dziewczynę zaczynając powoli zdejmować jej koszulkę.

Musnął delikatnie jej zaróżowione usta czując jak dziewczyna go od razu pogłębia. Nie protestował więc i sam pozwolił by sytuacja poszła w kierunku jakim idzie.

[T.I] sprawnie zdjęła z niego szarą koszulkę i odłożyła ją gdzieś na bok kładąc dłonie na jego miękkiej klatce piersiowej.

Peter natomiast rozpiął jej problemu jej czerwoną spódniczkę i pozwolił by ta opadła na podłogę tak samo jak jej koszulka.

Gdy w końcu jego dłonie znalazły się na jej brzuszku, przejechał dwoma palcami po jej podbrzuszu wyrywając z jej gardła cichy jęk.

Wygięła plecy w łuk, gdy poczuła mokro w majteczkach i jego palce dokładnie masujące jej łechtaczkę.

Gdy w końcu miał się zabrać za nią zauważył u progu drzwi klasy swojego najlepszego przyjaciela Neda spoglądającego na nich wzrokiem" Ty jesteś ten spider koleś z youtube'a".

Peter pośiesznie założył swoją bluzkę na dziewczynę ówcześnie wstając i zakładając ręce na pierś.

-Ned, co tutaj robisz?

- Mieliśmy kończyć naszą prezentację z Chemi..

Peter załamał się i przypominając o tym przeprosił [T.I] słodkim pocałunkiem obiecując, że wynagrodzi jej to w domku.

Bucky Barnes

- Mogłeś powiedzieć od razu. Nie robiłabym sobie złudnej nadziei. - szepnęła przez łzy siedząc na krawędzi dachu Stark Tower.

- Nic takiego nie powiedziałem [T.I]! - warknął zatrzymując się i idąc powoli w jej kierunku.

Niektórzy pomyśleli by zapewne, że Zimowego Żołnierza stać na tyle, by bez żadnej skruchy strącić osobę przed sobą z tysięcy metrów na ziemię nie pozostawiając jej tym samym szans na dalsze życie.

[T.I] była inna. Zastanawiał się więc dlaczego nie potrafi jej tego powiedzieć tylko ukrywać.

- Więc czego ty w końcu chcesz? - Powiedziała wstając i odwracając się do niego. Bucky zatrzymał się może metr przed nią. - Mojej śmierci? Mojego Odejścia? - załkała. - Powiedz, to więcej się nie zobaczymy.

Mężczyzna pokręcił przecząco głową i sprawnym ruchem przyszpilił dziewczynę do swojej klatki piersiowej gładząc delikatnie jej plecy. Po chwili uniósł jej podbródek i namiętnie pocałował czując słonawą ciecz na jej ustach.

Po chwili [T.I] zarzuciła swoje dłonie na jego kark i podskakując na jego biodra oplotła je swoimi drobnymi nóżkami. Bucky zszedł pocałunkami na jej szyję i kark pozostawiając na nich ścieżkę czerwonych śladów.

Dziewczyna odchyliła głowę do tyłu i lekko się osuwając otarła swoją kobiecość o twarde wybrzuszenie w spodniach Barnesa. W tym momencie biała bluzka [T.I] znalazła się na ziemi gdzie jej czarna kurtka ówcześnie przez nią zdjęta.

Po chwili odnalazł drogę do jej ust i namiętnie pocałował. Prawą dłonią sunął po jej nagrzanym ciele do najczulszego miejsca w ciele kobiety. Gdy w końcu poczuła jego dłoń tam, gdzie już dawno powinna się znajdować w drzwiach stanęła osoba, której raczej nikt by się nie spodziewał.

- Bucky powinie... Co wy najlepszego wyprawiacie?! - zaśmiał się Maximoff widząc ich zaczerwienione buźki.

Dziewczyna pośpiesznie zabrała koszulkę z podłogi zakładając ją na siebie przy tym powoli poprawiając ówcześnie rozpięte spodnie.

- Masz jakąś sprawę? - zapytał wyraźnie zażenowany całą sytuacją

- Tak... - odparł wyraźnie rozbawiony. - Steve i Sam czekają na raport od Ciebie z misji 16 grudnia 45 roku. - dodał po chwili. - Ale skoro ty masz taką zabawę powiem im, że..

- Nie, zaraz przyjdę. - powiedział posyłając swojej niedoszłej przepraszające spojrzenie i ruszając szybkim krokiem za blondynkiem.

[T.I] pozostała na dachu śmiejąc się pod nosem.

Natasha Romanoff

Podawała po kolei coraz mocniejsze pchnięcia powodując dekoncentracje na twarzy przeciwniczki. Natasha po chwili zrezygnowana opadła na materac natomiast dziewczyna przed nią potykając się o jej nogi na nią.

- Nie poddasz się, co? - zapytała rudowłosa

- Nigdy. - zaśmiała się [T.I] i złączyła ich usta w delikatnym pocałunku, który Natalia od razu pogłębiła i wplątała w go swój mokry język. Po chwili Romanoff przejęła kontrolę i zawisając nad [T.I] zdjęła pośpiesznie jej wilgotną koszulkę całując delikatnie każdy detal jej pięknego ciała.

W Końcu dziewczyna oplotła nogami rudowłosą w pasie i gwałtownie przysunęła ją do siebie ocierając się o jej kobiecość pod czarnymi spodniami.

Natalia jęknęła cicho i ząbkami przegryzała niektóre miejsca na jej dekolcie przechodząc na piersi i zaczynając je pieścić. Ówcześnie zdejmując czarny biustonosz [T.I], Natasha mogła obserwować jej sterczące już sutki które po chwili zaczęła niemal śmiertelnie przegryzać.

- Ałć, Natka... - jęknęła [T.I] na jej czyn.

- Przepraszam kochanie. - mruknęła całując czule jej prawą pierś.

Po chwili miała już zjeżdżać na dół ale przerwał im głos nieznośnego pirata.

- Słychać was niemal w Całym Avengers Tower dziewczyny. - rzekł opierając się o zimną futrynę drzwi.

- To hormony Furry. - szepnęła [T.I] okrywając swoje nagie ciało białą bluzką.

- Tak czy inaczej nie dołączę się a proszę ciszej. - rzekł i zniknął tak szybko jak się pojawił.

Wzrok kobiet odzwierciedlał tym razem śmiech jak i zażenowanie zaistniałą sytuacją.




Mam nadzieję, że jestescie zadowoleni z tego rozdziału bo ja osobiscie tak:)
Pozdrawiam was wszystkich i do zobaczenia niedługo...

PHD.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top