Kontynuacja ,,Kiedy robi ci malinkę'' (Kageyama)
Mogę oficjalnie powiedzieć, że czytelnicy mną manipulują XDDD rozdział będzie w formie one-shota
Zaczynająca się przerwa świąteczna zdecydowanie wpłynęła na twój dobry humor dlatego z wesołym nastawieniem postanowiłaś zaproponować twojemu chłopakowi maraton filmowy. Kolejny plusem było to, że nie musiał rano wstawać na trening, a pobiegać mógł po południu.
Więc tak oto leżeliście sobie razem w łóżku, jednak po pewnej chwili Kageyama poruszył się niespokojnie i zamiast zajmować się filmem, zaczął wkładać nos w twoje włosy i powoli napawał się twoim zapachem - zapachem mleka.
- Hm? - mruknęłaś zdziwiona kiedy Tobio zaczął całować cię najpierw po skroni, później zjechał na policzek, dodatkowo cmokając cię w nos, a na końcu zatrzymał się na ustach, jednak i tak nie pozostawał tam długo. Jego kolejną ofiarą pocałunków była szyja, chcąc znaleźć ten jeden punkt.
Kiedy dotarł do miejsca niedaleko ucha, mocno wciągnęłaś powietrze przez nos, wydając charakterystyczny dźwięk.
~Bingo~ pomyślał siatkarz uśmiechając się dylikatnie, jeszcze kilka razy pocałował to miejsce i jej okolice, aż w końcu zassał się na twoim wrażliwym miejscu na szyi.
Starałaś się z całych sił nie jęknąć, aby nie dać satysfakcji chłopakowi i lekko od niego odskoczyłaś, gdy skończył (wcześniej być tego nie zrobiła, ponieważ twój chłopak pewnie by cię przytrzymał + jeszcze bardziej by się podniecił) i przytrzymałaś się za jeszcze lekko szczypiące miejsce. Podeszłaś do lustra stojącego w twoim pokoju i spojrzałaś na czerwonofioletowy ślad na twojej skórze.
Popatrzyłaś na niego wzrokiem ,,Are you fucking kidding me?'', jednak nic sobie z tego nie robił i powoli wstając z łóżka zaczął do ciebie podchodzić.
- E-ej, nis podchodź! - oddalałaś od mlekopijcy aż w końcu wzięłaś do ręki krzesło, które w końcu się na coś przydało, i zaczęłaś do niego mierzyć nóżkami od siedziska.
- Co ty robisz? - spojrzał na ciebie i wziął w ręce nóżki i zaczął ciągnąć krzesło w swoją stronę, jednak nie dawałaś za wygraną.
- Waruj! - popchnęłaś krzesło na Kageyame i kiedy on zajmował się upadaniem, ty szybko wybiegłaś z pokoju i zbiegłaś na dół kieryjąc się do kuchni.
Były tam jego ukochane mleka.
Wyciągnęłaś nóż i przyłożyłaś do napoju.
- Ani mi się waż - powiedział czarnowłosy próbując ominąć blat, który was dzieli.
- Jak mam się wytłumaczyć rodzicom z tego giganta, którego zrobiłeś mi na szyi! - nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie szczęście to było, że nie było dzisiaj twoich rodziców w domu. Tak, szczęście dla twojego chłopaka.
- Nie musisz, po prostu zakryj. A teraz oddaj mi to mleko! - plus bycia sportowcem. Potrafią szybciej biegać i mają więcej wytrzymałości. I Tobio miał zamiar to wykorzystać, aby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Może nie był tak szybki jak Hinata, ale nadal był szybszy niż jacyś przeciętniacy. Zanim się zorientowałaś niebieskooki już był przy tobie. Wyjął nóż i mleko z twojej dłoni szybko wyrzucając za siebie (to znaczy, z mlekiem było tak, że po prostu je przesunął po podłodze z większą siłą) i rzucił się na ciebie przygniatając swoim własnym ciałem do podłogi.
- Wiesz, teraz właściwie mam powód, aby cię ukarać - przytrzymał twoje ręcę kiedy chciałaś go uderzyć i mocno wbił swoje usta w twoje lekko wilgotne wargi.
Po chwili już zmierzał do twojego pokoju niosąc cię na ramieniu, bo kolejny raz próbowałaś uciec.
Więc pamiętaj na przyszły czas (ale wątpię, że z nim zerwiesz na zawsze), nigdy nie umawiaj się ze sportowcem.
)Spojlerowy dodatek(
Ale wierzcie mi, że po latach, kiedy jest w Schweiden Adlers i stał się bardziej otwarty, jest dużo więcej takich sytuacji, a czasem wręcz po i tak kilku godzinach cimcirimci, to i tak nie wypuszcza cię z łóżka. Więc powodzenia :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top