Kiedy dowiadujesz się, że jest... |Cz.1|
Mieszkasz już u nich od ponad tygodnia. Zauważyłaś, że każdy zachowuje się tu bardzo dziwnie... I nie rozumiałaś dlaczego.
(T/i) - Twoje imię
{Shuu}
Szłaś sobie korytarzem i właśnie przechodziłaś obok schodów, gdzie zauważyłaś Shuu.
- A ty jak zwykle śpisz na schodach. - Założyłaś ręce na piersiach i zaczęłaś się mu przyglądać.
- To cię chyba nie powinno było dziwić. - Spojrzał na ciebie, po czym usiadł. - Musisz coś jednak wiedzieć o mnie i o braciach.
- Co takiego niby? - Uniosłaś jedną brew do góry.
- Jestem wampirem. Tak jak i cała reszt. - Przez chwilę patrzyłaś na niego z powagą, po czym wybuchłaś głośnym śmiechem.
- Ha ha! Nie no... Jakie jaja! Ty? Wampirem? Ha ha! Proszę cię! - Po chwili zaczęłaś się powoli uspokajać. - Niezły żart...
- Wyglądam Ci na kogoś kto teraz żartuje? - W jego głosie można było usłyszeć powagę.
- Ech... Nie... - Uśmiech znikł Ci z ust. - Ty... Nie żartujesz...
- Jasna cholera... On nie żartuje... W sumie... To jest cholernie blady, ma zimną skórę i... Ma kły! O chuj ;-;
Nagle chłopak wstał i zaczął się do ciebie zbliżać, a ty momentalnie zaczęłaś się cofać. Jednak wpadłaś na ścianę i nie miałaś jak uciec.
{Reiji}
Zostałaś poproszona do pokoju Reiji'ego i grzecznie się tam udałaś. Po chwili zapukałaś do drzwi od jego pokoju.
- Proszę. - Weszłaś do środka i zauważyłaś chłopaka przy oknie.
- Coś się stało? - Spytałaś, lekko zaniepokojona.
- Posłuchaj (T/i). Mieszkasz z nami od tygodnia i musisz wiedzieć jedną, bardzo ważną rzecz. - Odwrócił się do ciebie przodem i zmroził cię swoim chłodnym wzrokiem.
- Jaką...?
- Ja wraz z moimi braćmi nie jesteśmy ludźmi. Jesteśmy wampirami. - Uśmiechnęłaś się lekko i zaczęłaś cicho chichotać. - Co cię śmieszy...?
- Reiji... Wiesz, że nie chcę cię urazić, ale żarty w twoim wydaniu nie są za najśmieszniejsze. - Spojrzałaś na niego, jednak on wcale się nie uśmiechał. - Bo żartujesz... Prawda?
- Nie. Jestem poważny. A to co usłyszałaś to nie jest jakiś żart. - Przełknęłaś głośno ślinę.
- Ech?! Co?! Wampiry nie istnieją! To tylko bajeczki! Ale... On serio nie żartuje...
Nagle chłopak zaczął kierować się w twowim kierunku, przez co ty zaczęłaś się cofać, a po chwili wpadłaś na ścianę. Nie było już ucieczki. Oj... Nie było.
{Laito}
Siedziałaś u siebie w pokoju i czytasz książkę, gdy nagle poczułaś czyjeś zimne dłonie na swoich ramionach. Odwróciłaś wzrok od książki i zauważyłaś za sobą Laito.
- Witaj Bitch-Chan~ - Uśmiechnął się do ciebie.
- Witaj Laito. Przyszedłeś do mnie z jakąś ważną sprawą?
- Właściwie to... Chciałem z tobą pogadać o czymś bardzo ważnym. - Chłopak usiadł obok ciebie. - Jestem wampirem.
- Co? - Zaczęłaś się śmiać. - Oj Laito... Ja wiedziałam, że jesteś zbokiem, ale że też śmieszkiem.
- Ale ja nie żartuje. Jestem śmiertelnie poważny. - Spojrzałaś na niego i dotarło do ciebie, że serio jest śmiertelnie poważny.
- E-ech?! - Odsunęłaś się od niego. - Zaraz... Co?! To niemożliwe! N-I-E-M-O-Ż-L-I-W-E!!!
- Oj Bitch-Chan. Ale to nic złego! - Znów się uśmiechnął. - Po prostu od czasu do czasu będziesz musiała dawać mi się napić~ Właściwie to... Teraz chcę się napić~
Zaczął się zbliżać w twoją stronę, a ty poczułaś ogromną chęć ucieknięcia stamtąd.
{Kanato}
Chodziłaś sobie po korytarzu, cicho nucąc coś pod nosem.
- (T/i)-Chan... - Odwróciłaś się i zauważyłaś za sobą Kanato.
- Witaj Kanato. - Uśmiechnęłaś się.
- Teddy i ja zdecydowaliśmy się, że Ci powiemy bardzo ważną rzecz. - Spojrzałaś na niego z zaciekawieniem.
- Co takiego?
- Jestem wampirem. Tak samo jak reszta. - Nie wiedziałaś czy zacząć się śmiać czy może zacząć uciekać. - Umm... (T/i)-Chan? Powiedz coś!
- Żartujesz teraz, prawda...? Prawda?! - Spojrzałaś na niego z lekkim przerażeniem.
- Nie. Nie można żartować z takich rzeczy. Tak mówi Teddy. - Zauważyłaś na jego twarzy lekkie zirytowanie.
- Jesteście wampirami... To znaczy, że możecie od tak wyssać ze mnie krew?! - Teraz to raczej z ciebie paranoik jakiś.
- Tak! A teraz chcę się napić! - Powiedział stanowczo i zbliżył się do ciebie.
{Ayato}
Szukałaś czegoś do jedzenia w górnych szafkach, jednak nie mogłaś znaleźć żadnych słodyczy. Trochę się tym zasmuciłaś.
- Co jest Chichinashi? Nie możesz dla siebie nic znaleźć? - Usłyszałaś za sobą głos osobnika, za którym nie za bardzo przepadasz.
- No wiesz OREO-sama, tak się składa, że nie posiadacie tutaj niczego ciekawego. - Burknęłaś niezadowolona.
- Mówi się trudno. - Podszedł do ciebie. - Ale teraz masz mnie posłuchać, bo to co Ci powiem może ułatwić Ci zrozumienie całej sytuacji.
- Huh? - Spojrzałaś na niego lekko zaciekawiona.
- Jestem wampirem. Tak jak i cała reszta, ale ja jestem tym najlepszym oczywiście. - Powiedział z dumą.
- Ta, ta. Nie jesteś wcale taki naj-- Zaraz co?! Jesteś kim?! - Spojrzałaś na niego z niedowierzaniem.
- To co słyszałaś Chichinashi! I uprzedzam cię nie, to nie jest żart. - Zamrugałaś kilka razy, nadal nie wierząc w to co się dzieje.
- Umm... To ja chyba odpuszczę sobie szukanie czegoś słodkiego... - Zaczęłaś się kierować w stronę wyjścia, jednak zostałaś gwałtownie przyszpilona do ściany.
- Nigdzie nie idziesz. Ore-sama jest głodny. - Uśmiechnął się szyderczo, a ciebie przeszedł dreszcz.
{Kino}
Usiadłaś na schodach, cicho wdychając. Nagle zauważyłaś jak czyiś cień pada prosto na ciebie. Podniosłaś głowę do góry i ujrzałaś Kino.
- Hej (T/i). - Chłopak usiadł obok ciebie.
- Hej...? - Spojrzałaś na niego lekko zdziwiona. - Coś ty taki... Miły się zrobiłeś?
- A tak. Bez powodu. - Uśmiechnął się, choć ty mu nie uwierzyłaś. - Wiesz... Skoro już z nami mieszkasz i będziesz mieszkać z nami jeszcze przez dłuższy czas... To musisz wiedzieć jedną rzecz.
- Jaką?
- A taką, że jesteśmy wampirami. I od tak nam nie uciekniesz! - Uśmiechnął się szyderczo.
- Dobra, dobra. Żarty odstaw na bok. Myślisz, że uwierzę w tą bajeczkę? - Wstałaś.
- Akurat nie żartuje. - Wstał i okazało się, że stoicie bardzo blisko siebie.
- Jasne, jasne. - Nagle chłopak mocno przycisnął cię do poręczy i uśmiechnął się szeroko, pokazując swoje kły. - O cholewcia...
- No. Teraz mi wierzysz? - Przytaknęłaś
- To dobrze. - Chłopak zaczął Ci się dość dziwnie przyglądać. - Wiesz co...? Głodny się zrobiłem.
Rozszerzyłaś oczy do granic możliwości, lekko się przerażając. I już niestety nie masz ucieczki.
{Subaru}
Weszłaś do ogrodu i zauważyłaś z daleka Subaru. Podeszłaś do niego i już myślałaś, że zacznie narzekać na twoje towarzystwo, ale nie. Spojrzał na ciebie z powagą.
- Lepiej by było jakbyś stąd uciekła... - Spojrzałaś na niego zdziwiona.
- Czemu...?
- Jesteśmy wampirami. Taka dziewczyna jak ty z nami nie pożyje za długo. - Wiesz, że Subaru to nie jest raczej typ żartownisia, dlatego trochę zdziwiłaś się jego słowami.
- Wampirami...? Przecież wampiry nie... Istnieją... - Od razu zauważyłaś jak jego usta wyginają się w taki sposób, że określają niezadowolenie.
- Mam Ci to udowodnić...? - Spytał, powoli zbliżając się do ciebie.
- N-nie! - Odsunęłaś się od niego. - Nie musisz! Wierzę Ci już! - Spojrzałaś w podłogę.
- Ech... - Spojrzałaś na niego ukradkiem. - A akurat zachciało mi się pić... No nic. Wykorzystam to, że tu jesteś.
Zaczął się do ciebie zbliżać, jednak gdy tylko ty chciałaś się odsunąć to dość mocno złapał cię za ramię.
Emotiki: Pewnie już wielu podejrzewa, ale następny rozdział (Nie część) Będzie związana z pierwszym ugryzieniem ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top