Gdy się przeprowadzasz |Cz.2|

Hista do wszystkich postaci. Twój tata musiał ZNÓW zmienić pracę i musi się przeprowadzić, ale ty tego nie chcesz. W ostateczności masz zamieszkać w pewnej rezydencji z pewnymi chłopakami. Ojciec Ci za wiele nie powiedział, tylko podał adres i wyjechał. Ty za to właśnie podjechałaś pod ten adres stałaś przed wielkimi i masywnymi drzwiami.

(T/i) - Twoje imię

{Ruki}

Zapukałaś do drzwi. Zaczęłaś się trochę martwić tym, że nie ma nikogo w domu, a pogoda wskazywała na to, że zaraz ma się rozpadać. Nagle drzwi się otworzyły, a w nich ujrzałaś Ruki'ego.

- Witaj Ruki. - Uśmiechnęłaś się do niego.

- Witaj (T/i). Wejdź. - Weszłaś do środka i zaczęłaś się rozglądać, gdyż nie wiedziałaś, gdzie zostawić bagaż. - Możesz zostawić tu walizkę. Służący po nią przyjdzie i Ci ją zaniesie. My za to pójdziemy do salonu.

Zostawiłaś walizkę i udałaś się za chłopakiem, do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Gdy tam dotarliście, usiadłaś na kanapie i z uwagą zaczęłaś się przyglądać pokojowi.

- Całkiem ładnie tu masz. Mieszkasz tu tylko ty i... Twój brat?

- No. Poza Kou, którego poznałaś, mam jeszcze dwóch braci. - Przytaknęłaś.

- A gdzie oni są?

- Najprawdopodobniej w pokojach. - Znowu przytaknęłaś.

{Kou}

Zapukałaś. Nie żywiłaś jakiejś wielkiej nadziei na to, że ktoś usłyszy twoje ciche pukanie. Jednak po chwili drzwi się otworzyły, a przed tobą ukazał się ten sam blondyn, który Ci pomógł w szkole.

- Huh? Co tu robisz M Neko-Chan? - Zapytał z nie małym zdziwieniem w głosie.

- Witaj Kou. Mam tutaj zamieszkać i... - Zaczęłaś się rozglądać. - Raczej nie pomyliłam adresów.

- Nic mi o tym nie wiadomo, ale może Ruki będzie coś wiedział. Wejdź do środka. - Weszłaś do środka, ciągnąc za sobą swoją walizkę.

- Ruki... To twój brat? - Spytałaś.

- Tak. Nie wiesz o tym, że mam trzech braci? - Zdziwiłaś się mocno.

- Od niedawna tu jestem... - Uśmiechnęłaś się zażenowana. 

- A no tak. Zaczekasz tutaj? Pójdę po Ruki'ego. - Przytaknęłaś głową, a chłopak udał się na górę. 

Zaczęłaś się rozglądać i byłaś zachwycona wystrojem wnętrz. Cieszyłaś się z tego powodu, że możesz tu zamieszkać, gdyż całkiem Ci się tu spodobało. 

- To trochę jednak dziwne... Tak duża rezydencja, a ich jest tylko czterech...

{Yuma}

Zapukałaś do drzwi już... Z któryś raz. Niestety... Nadal Ci nikt nie otwierał. Zirytowałaś się i postanowiłaś być lekko niegrzeczna i weszłaś do środka. Od razu zauważyłaś, że nikogo w pobliżu nie było.

- Ech... Oby potem nie oskarżyli mnie o włamanie... - Zostawiłaś walizkę i postanowiłaś się trochę rozejrzeć.

Poszłaś w głąb jednego z korytarzy, cały czas się rozglądając. Nagle zauważyłaś jakąś postać, która powoli kierowała się w twoją stronę. Po chwili zauważyłaś, że tą postacią jest ten podły olbrzym. 

- Ech?! A ty co tu robisz, krasnalu? - Chłopak podszedł do ciebie, a ty od razu poczułaś jak twoje policzki płoną ze złości.

- Tak się składa WIELKOLUDZIE, że mam tu zamieszkać. - Spojrzałaś na niego i po jego twarzy było widać, że ma lekki nie ogar.

- Co kurwa? Ja pierdole... Ruki nic nie powiedział. Ech... Muszę z nim o tym pogadać, a ty... Jak masz na imię?

- (T/i). - Burknęłaś.

- Jeśli serio masz tu zamieszkać to wolę wiedzieć jak masz na imię. - Wyminął cię i zaczął kierować się w dobrze znanym mu kierunku.

- A jak ty masz na imię? - Spytałaś.

- Yuma. - I po chwili znikł z twoich oczu.

{Azusa}

Zapukałaś do drzwi, delikatnie drżąc z zimna. Było trochę chłodno i chciałaś jak najszybciej wejść do środka, ale niestety nikt Ci nie otwierał. Po chwili, już nie wytrzymałaś i weszłaś do środka. Otrząsnęłaś się z zimna i się rozejrzałaś.

- Wybacz... Dopiero teraz usłyszałem... Że pukałaś... - Zauważyłaś na schodach tego samego chłopaka co w szkole.

- Nie chciałam Ci tak wtargnąć do domu, ale... Cholernie piździ... 

- Co tu... Robisz...? - Azusa podszedł do ciebie i Ci się z uwagą przyglądnął. 

- Mam tu zamieszkać. - Zauważyłaś na twarzy chłopaka lekkie zdezorientowanie. 

- Nic... O tym... Nie wiem... Ruki zapewne... Musi wiedzieć... Ale zaprowadzę cię... Do salonu... - Złapał cię delikatnie za dłoń i zaczął kierować w stronę salonu.

Na twoich policzkach pojawił się delikatny róż. Gdy dotarliście na miejsce, Azusa powiedział abyś się rozgościła, a on pójdzie po swojego brata. Usiadłaś na kanapie i zaczęłaś na nich czekać, rozglądając się. 

{Carla}

Zapukałaś do drzwi, gdy nagle poczułaś chłodny wiatr na swoim karku.

- Ugh! Jak mnie ten wiatr wkurza! - Ponownie zapukałaś, jednak zaraz po tym drzwi zostały otworzone przez Carle. - Witaj Carla.

- Witaj (T/i). Wchodź. - Weszłaś do środka i zostawiłaś walizkę przy drzwiach.

- Nie wiem czy cię mój ojciec poinformował, ale mam tu zamieszkać. - Odparłaś z pewnością siebie.

- Wiem. Zdążył mnie poinformować. Sługa zabierze twój bagaż do twojej sypialni, a ja się zapytam czy może chcesz coś ciepłego do picia? - Na myśl o ciepłej herbacie, aż Ci się zrobiło gorąco.

- Nie pogardzę ciepłą herbatką. - Razem udaliście się do salonu, gdzie usiadłaś na kanapie 

Carla zostawił cię samą i udał się do kuchni. Z zaciekawieniem przyglądałaś się obecnemu wystrojowi wnętrz. Po paru minutach chłopak wrócił i podał Ci herbatę. Napiłaś się i od razu poczułaś przyjemne ciepło.

- Mieszkasz tu sam?

- Nie. Jest jeszcze mój młodszy brat.

- Mhm. - Napiłaś się.

{Shin}

Zapukałaś po raz setny. Miałaś dość czekania, a nie chciałaś poświęcać kolejnych minut na czekanie na taksówkę. Poza tym... Gdzie miałabyś się udać. Zapukałaś po raz kolejny i znowu nikt Ci nie otworzył. Już miałaś serdecznie dość i weszłaś do środka.

- Halo? - Spytałaś, jednak jedyne co usłyszałaś to echo.

- Kto śmie przeszkadzać mi i mojemu bratu?! - Od razu rozpoznałaś ten głos. - Co ty tu robisz?!

- Wiesz... Shin... Mam tu zamieszkać. - Chłopak zszedł ze schodów i podszedł do ciebie. 

- Poważnie? Nie rób ze mnie jaj, (T/i)... - Spojrzałaś na niego z powagą. - Nie robisz se jaj... Nii-san!!! Nic nie mówiłeś, że ktoś ma z nami zamieszkać!

- Ale już wiesz. - Usłyszałaś cichy głos, dochodzący z góry.

- Ech... No nic. Będę musiał się z tobą męczyć... Zostaw bagaż, sługa przyjdzie to zabierze. - Wzruszył ramionami, a ciebie powoli zaczął irytować ten jego lekceważący głos. - Chodź. Zaprowadzę cię do salonu.

Razem udaliście się do pomieszczenia, w którym to miałaś okazję rozgościć się i zając wolne miejsce na kanapie. Chłopak przyglądał Ci się z uwagą, co naprawdę wprowadzało cię w lekkie zakłopotanie.

Emotiki: I druga część, która została napisana dopiero dzisiaj. Heh... Sorry, że musieliście na nią TYLE czekać 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top