2

Tytuł: Spotkanie

Jin

Było już późno, a ty wracałaś do domu od swojej najlepszej przyjaciółki. Zasiedziałaś się u niej tak jak zwykle i musiałaś wracać w nocy. Nie bałaś się, bo już nie raz tędy wracałaś jak było ciemno. Z resztą uwielbiałaś tędy chodzić i myśleć nad niektórymi sprawami. Cieszyłaś się wtedy samotnością i chwilą ciszy. Napawałaś się tym rzadkim dla ciebie uczuciem.

Szłaś średnim tempem, bo nie za bardzo śpieszyło ci się do domu. Chciałaś pobyć sama i odpocząć. Do tego była bardzo ciepła i bezchmurna noc, czyli te najlepsze i długo wyczekiwane.

-A co taka śliczna dziewczynka jak ty robi tu sama o tak późnej porze? -zapytał jakiś mężczyzna.

Przez chwilę strach sparaliżował ci ciało i mogłaś bliżej przyjrzeć się mężczyźnie. Był pijany i na pewno wracał z jakiejś grubszej imprezy.

-Ona nie jest sama. -odezwał się głos za tobą zanim ty cokolwiek zrobiłaś. -Odwal się koleś od mojej dziewczyny, bo inaczej pożałujesz.

Poczułaś jak ręka nieznajomego oplata cię w talii, po czym ciągnie przed siebie. Szłaś cicho przestraszona i zaskoczona jednocześnie. Nie wiedziałaś co tu się właśnie stało i jak to się stało.

Gdy pijany facet zniknął z waszego pola widzenia chłopak zabrał rękę i odsunął się od ciebie. Zerknęłaś na chłopaka i pierwsze co pomyślałaś to: Skądś go kojarzę.

-Jestem Jin. -wyciągnął dłoń w twoim kierunku.

-(T/I). -uścisnęłaś jego dłoń. -Dziękuję za ratunek. Chociaż udałoby mi się uciec.

Czarnosłosy zaśmiał się i przeczesał włosy. Ten gest wydawał ci się bardzo uroczy i słodki. Chłopakowi odpowiedziałaś również cichym śmiechem.

-Zdawałem sobie z tego sprawę, ale skoro tak już się potoczyło to może odprowadze cię? -zapytał z czarującym uśmiechem.

-Jasne. -odpowiedziałaś z uśmiechem, po czym razem z Jinem ruszyłaś w kierunku domu.

Z chłopakiem rozmawiało ci się bardzo dobrze. Od razu złapaliście te same fale i czuliście się swobodnie w swoim towarzystwie. Przez ten krótki odcinek czasu polubiłaś chłopaka na tyld, że przy rozstaniu przy twoich drzwiach do domu pocałowałaś go w policzek i wymieniliście się numerami.

Jungkook

Ty i twoja przyjaciółka (I/P) postanowiłyście wybrać się na basen. Uwielbiałyście pływać i opalać się, a dzisiaj była do tego idealna pogoda. Z resztą ostatnimi czasy rzadko się spotykałyście, bo to albo jedna nie miała czasu, albo druga. W ten sposób minął wam miesiąc. Teraz miałyście się spotkać i to na długo. Obiecałyście sobie, że ten dzień spędzicie razem.

Razem z przyjaciółką zajęłyście dla siebie po leżaku. Położyłście się od razu i zaczęłyście się opalać. Rozmawiałyście przy tym i śmiałyście się. Bardzo miło spędzałyścue czas. Jednak czar prysł, gdy zostałaś wygoniona przez (I/P) po coś do picia. Niechętnie wstałaś z leżaka i poczłapałaś do kawiarenki. Kupiłaś dwa szejki i już miałaś wychodzić, gdy wpadł na ciebie młody chłopak. Szejki wylądowały na podłodze rozlewając się, a wy zostaliście wygonieni.

-Przepraszam. -powiedział chłopak drapiąc się po karku.

-Nic nie szkodzi. -westchnęłaś. -Pójdę do sklepu.

-Pójdę z tobą. -powiedział z uśmiechem. -Z resztą i tak miałem kupić coś do picia dla mnie i dla moich kumpli. -uśmiechnął się słodko.

No i grzech takiemu słodziakowi odmówić. Razem z chłopakiem ruszyłaś do najbliższego sklepu. Po drodze poznaliście się i wymieniliście numerami. Jungkook opowiadał nieśmieszne żarty, jednak ty się śmiałaś. Nie z żartów, a z jego śmiesznych min, które robią.

Po zakupie napoi zaczęliście wracać do swoich przyjaciół. Droga powrotna mijała wam tak samo zabawnie jak wcześniejsza droga. Śmiałaś się tak długo, że z kącików oczu poleciały ci łzy. Musiałaś przyznać, że dawno się tak nie śmiałaś.

Czar prysł, gdy on ruszył do swoijej paczki przyjaciół, a ty wróciłaś do swojej przyjaciółki. Opowiedziałaś jej całą historie, a ona uważnie cię słuchała. Na końcu zaczęła się śmiać i zażartowała, że szejki łączą ludzi.

Gdy zbliżała się godzina wieczorna ty i (I/P) postanowiłyście się zbierać. Wyszłyście z wody. Wytarłyście się i zarzuciłyście na siebie zwiewne, lekkie sukienki. Gdy mijałyście grupkę chłopaków jeden zaczął energicznie machać do ciebie ręką. Gdy poznałaś, że to Kookie od razu odwzajemniłaś gest, po czym wraz z przyjaciółką zniknęłyście za bramą.

J-Hope

Był deszcziwy dzień, a ty szłaś w bluzce z krótkim rękawem i jeansach. Skarciłaś się w myślach, że nie wzięłaś nic do okrycia i parasolki. A mówiła mama, żebyś wzięła? Mówiła, ale, że ty jesteś taka mądra i dorosła to się nie posłuchałaś i wyszłaś tak z domu. Teraz żałowałaś, że się nie posłuchałaś.

Ku twojej rozpaczy musiałaś czekać na czerwonym świetle. Stałaś tak i czekałaś, aż te ślimaki przejasą. Było ci zimno i mokro. Chciałaś już dojść do domu i wskoczyć pod ciepłą kołderkę z obrą książką i z kubkiem gorącej czekolady.

Uśmiechnęłaś się delikatnie na swoje plany, po czym szybko przeszłaś przez ulicę. Szłaś szybkim krokiem, ale pech chciał, że znowu trafiłaś na czerwone światło. Jęknęłaś sfrustrowana i spuściłaś głowę. Nagle przestałaś czuć chłód i krople deszczu nie spadały na ciebie. Podniosłaś głowę i spojrzałaś na starszego od siebie chłopaka. Czerwonowłosy trzymał nad waszymi głowami czarną parasolkę, a na twoje ramiona zarzucił swoją zieloną kurtkę.

Uśmiechnęłaś się do nieznajomego i podziękowałaś mu. J-Hope, bo tak przedstawił ci się chłopak, odprowadził cię pod same drzwi, po czym cmoknął w policzek i po wymianie numerami cały w skowronkach zaczął iść w swoją stronę. Ty natomiast roześmiana weszłaś do domu zaczynając wcielać swój plan w życie.

Tae

Stałaś przed pułką z zabawkami. W jednej dłoni miałaś pluszową pandę, a w drugiej pluszowego koalnę. Córka twojej sąsiadki zaprosiła cię na swoje szóste urodziny. Zaprosiła cię, dlatego, że opiekowałaś się nią czasami, gdy jej mama gdzieś wychodziła. Lubiłaś tą małą, a mała wręcz cię uwielbiała.

-Radzę wziąść tę pandę. -usłyszałaś za sobą i od razu się odwróciłaś. -Panda jest większa i tańsza. Do tego założę się, że panda jest milsza w dotyku.

Pokiwałaś twierdząco głową, po czym odwróciłaś się do półki i odłożyłaś koalę. Podziękowałaś chłopakowi i ruszyłaś do kasy. Zapłaciłaś za maskotkę i ruszyłaś w drogę powrotną.

Nagle zatrzymał cię ten sam chłopak. Wręczył ci dużego, pluszowego jednorożca, po czym z kwadratowym uśmiechem pożegnał się z tobą i odszedł. Patrzyłaś na jeco plecy przez chwile oniemiała, po czym spojrzałaś na zabawkę. Była przymocowana do niej karteczka z imieniem i numerem telefonu chłopaka. Zaśmiałaś się na ten gest, jednak wydał on ci się uroczy.

Z lekkim rozbawiwniem i z lekkimi rumieńcami ruszyłaś w drogę powrotnął do swojego domu. Myśli cały czas zajmował ci chłopak o siwych włosach, które były lekko pofalowane. Nie mogłaś pozbyć się myśli, że gdzieś już go widziałaś.

Suga

Siedziałaś już połowę dnia w kawiarni, w której pracujesz. Dzisiaj miałaś strasznie trudnych klijentów, a do tego przyszła dziewczyna, której nienawidzisz. Robiła wszystko, żeby cię oczernić i upokorzyć. Nie miałaś więc humoru, a jeszcze trzy godziny pracy przed tobą.

Westchnęłaś sfrustrowana i przekręciłaś oczami, gdy usłyszałaś charakterystyczny dźwięk dzwonka przymocowanego do drzwi. Podniosłaś wzrok, a twarz chłopaka wydała ci się dziwnie znajoma.

-Siedem razy latte ze śmietanką i startą skórką z cytryny. -odezwał się pewnym głosem.

-Coś jeszcze? -zapytałaś beznamiętnie wpatrując się w niego obojętnie.

Wyraz jego twarzy mówił sam za siebie. Był nieźle zaskoczony twoją postawą. Ty jednak dalej patrzyłaś się na niego beznamiętnie i cierpliwie czekałaś, aż coś powie.

-Nie. -ochrząknął. -Tak właściwie to jestem Yoongi.

-Taa. Fajnie. -odparłaś obojętnie i odeszłaś od niego.

Po chwili wróciłaś z siedmioma kawami. Wyszłaś zza lady i podeszłaś do stolika, przy którym siedział białowłosy chłopak, który zamówił zamówienie.

-Powiesz mi w końcu jak się nazywasz? -usłyszałaś od niego.

-Jesteś głupi czy ślepy? -zapytałaś wywracając oczami, a chłopak otworzył usta ze zdziwienia. -Wystarczyło, żebyś przeczytał sobie na plakietce. Wtedy wiedziałbyś, że mam na imię (T/I).

Zostawiłaś zaszokowanego chłopaka wśród jego zaszokowanych kumpli i wróciłaś za ladę. Po pół godzinie do lady podszedł ten sam białowłosy chłopak. Zapłacił rachunek, po czym zostawił wrzucił ci napiwek i jakąś karteczkę do przedniej kieszonki. Zaskoczona patrzyłaś jak odchodzi.

RM

Szłaś chodnikiem opatulona ciepłym i grubym swetrem. Z nosa normalnie ci ciekło, a gardło bolało jak diabli. Z resztą co chwila kaszlałaś i kichałaś. Szłaś właśnie do apteki po coś na gorączkę, bo w domu ci się skończyły lekarstwa. Przeklinałaś się w myślach, że nie sprawdziłaś wcześniej czy czegoś ci nie brakuje.

Weszłaś do apteki wpadając przy okazji na jakiegoś chłopaka. Wywróciłaś się na tyłek przy okazji kichając. Pociągnęłaś nosem i spojrzałaś w górę na białowłosego z ocolonym bokiem.

-Wyglądasz okropnie. -powiedział uśmiechając się słodko.

-Dzięki. -wywróciłaś oczami, po czym wstałaś za pomocą chłopaka.

-NamJoon. -rzucił z uśmiechem.

-(T/I). -powiedziałaś, po czym zaczęłaś kaszleć.

-Zadzwoń jak będziesz potrzebowała lekarstw albo ciepłej zupy. Podwędzę kumplowi. -zaśmiał się cicho, po czym wypachając w twoją dłoń kartkę, odszedł.

Wzruszyłaś ramionami i weszłaś do apteki. Kupiłaś co miałaś kupić, po czym wróciłaś do domu, gdzie zagrzebałaś się w ciepłej kołdrze.

Jimin

Od pięciu minut starałaś się pochamować łzy, które leciały na twoją ulubioną bluzkę. Siedziałaś na desce klozetowej w jednaj z toalet publicznych i wyzywałaś swojego już byłego chłopaka. Twój były zerwał z tobą przed chwilą pod pretekstem zakochania się w innej. Rozpłakałaś się i uciekłaś do toalety.

Wzięłaś dwa głębokie wdechy, po czym wstałaś i wyszłaś z kabiny. Stanęłaś przed umywalką z lusterkiem, po czym opłukałaś twarz, wytarłaś ją i poprawiłaż makijaż. Odchrząknęłaś, po czym starałaś się uśmiechnąć, ale to wyglądało bardziej jak grymas.

Wyszłaś z ubikacji uderzając kogoś drzwiami. Otworzyłaś szerzej oczy i od razu uklęknęłaś obok tej osoby. Zaczęłaś ją przepraszać i pytać czy wszystko w porządku.

-Oczywiście, że tak. Dzięki pani zauważyłem, że wszedłem nie do tej ubikacji co trzeba. Dziękuję. -odpowiedział blondyn.

Nie wytrzymałaś i zaczęłaś się śmiać. Usiadłaś obok chlopaka, który razem z tobą zaczął się śmiać. Nie mogłaś się opanować i znowu zaczęłaś płakać. Tym razem jednak ze śmiechu.

Po kilku minutach opanowaliście się i zapoznaliście. Poczekałaś na Jimina, po czym oboje poszliście na kawę. Rozmawialiście i śmialiście się w najlepsze. Jednak ten moment musiała zepsóć twoja mama, która kazała ci wracać.

Pożegnałaś się z chłopakiem, po czym wymieniliście się numerami. Jimin jednak nie chciał wracać jeszcze, więc odprowadził cię. Wtedy na prawdę pożegnałaś się z chłopakiem i wróciłaś do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top