♡ || imagine || shawn mendes

imagine dla @Mvthildvx

1

- Nie wiem co tym razem sobie wymyśliłeś, ale mam nadzieję, że ja na tym nie ucierpię. - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i przyglądałam się jak mój chłopak poszukuję czegoś w szafie. - Czego ty tam tak zawzięcie szukasz?

- Podejdź a się dowiesz - wymruczał, nawet nie odwracając się do mnie.
Ugh, czy wspominałam, że go nie cierpię? - No na co czekasz, chodź tu.

- Po co?

- Mam dla Ciebie niespodziankę tylko musisz założyć to. - podał w moją stronę jakąś chustkę.

- A po co mi to, chcesz mnie gdzieś wywieźć, bo jak tak to nigdzie nie idę. - obróciłam się i wyszłam z pokoju.

- [y/n], głuptasie, chodź tu, nie chce cię nigdzie wywieść, chce cię tylko zabrać w jedno miejsce. - zaczął mnie wołać, ale go zignorowałam.

Poszłam do kuchni, wstawiłam czajnik, żeby zaparzyć herbaty. Nagle poczułam jakiś materiał zasłaniający mi oczy i silne ręce na mojej tali. Poczułam te boskie perfumy, które tak bardzo kocham.

Ach, jak ja go nie cierpię.

- Shawn, ja chcę sobie zrobić herbatę, a ty mi to utrudniasz. - zaczęłam się szarpać, ale na marne. - Shawnnyy, przestań. Czego ty chcesz?

- Po pierwsze, nie szarp się, bo i tak nic nie zdziałasz, po drugie, lubię gdy do mnie mówisz Shawny, a po trzecie, mam dla ciebie niespodziankę i musisz ze mną tam pojechać.

- No dobra. - zgodziłam się, chociaż wolałabym poleżeć w łóżku i pospać. - A muszę mieć tą chustę na oczach? - zapytałam, chociaż podejrzewałam jaka będzie odpowiedź.

- Tak. - ugh, wiedziałam, chociaż spróbować zawsze można.

Shawn zaprowadził mnie samochodu, zapiął pasy i wyjechaliśmy. Wsłuchiwałam się w piosenkę, która  właśnie leciała w radiu. Jechaliśmy może z 20 minut. Gdy Shawn zaparkował pomógł mi wyjść i zaczął mnie kierować.

-To kiedy będę mogła to coś ściągnąć?

- Ja sam ci to ściągnę, nie martw się. Na pewno ci się spodoba.

Poczułam jak wchodzimy do jakiegoś pomieszczenia. Gdy weszliśmy rozbrzmiał dzwoneczek.

- No [y/n] to już tutaj. - ściągnął mi chustę i zobaczyłam coś czego bym się nie spodziewała. Moim oczom ukazały się różne psy i koty, te większe i mniejsze.

- Widzę, że ci się spodobała niespodzianka. - powiedział Shawn z wielkim uśmiechem.

- Tak, tak, tak. Dziękuję.- Rzuciłam się mu na szyję i po chwili zaczęliśmy oglądać pieski.

2

Szłam spokojnie przez szkolny korytarz, gdy nagle poczułam szturchnięcie. Obróciłam się z wyrzutem do mojej przyjaciółki.

- Czego chcesz? - zapytałam, obracając się z powrotem w kierunku szatni.

- A może się najpierw przywitasz? No zaczekaj, nie po to biegałam po całej szkole, żebyś mnie potem olewała. - na jej słowa przystanęłam. - No w końcu. - sapnęła.

- Hej, śpieszę się, za chwilę mam lekcję. Po co mnie szukałaś? - zapytałam.

- Mam dla Ciebie złą i dobrą wiadomość. Od której mam zacząć?

- Od tej dobrej.

- Dostałam pięć z testu. - [n/y/f] wyszczerzyła się, ale jak zobaczyła mój wyraz twarzy od razu przestała. - To znaczy... Yyy, wiesz... Mam tylko złą. - spuściła swój wzrok na podłogę i zaczęła strzykać palcami u ręki. Zawsze tak robiła, gdy się stresowała.

Ach, jak ja ją dobrze znam.

- Możesz przestać i powiedzieć o co chodzi czy masz zamiar całą przerwę tak stać?

- Boję się ci to powiedzieć, bo cię znam i prawdopodobnie rzucisz się na mnie i zaczniesz krzyczeć. - Gdy to mówiła nawet na mnie nie spojrzała.

- Co zrobiłaś? - zapytałam już trochę zdenerwowana.

- Ja nic, ale ktoś o kim powinnaś zapomnieć, przyjeżdża.

- Kto, ta wredna suka co ukradła mi w pierwszej klasie chłopaka? - cała się zagotowałam na myśl o tej suce.

- Nie, nie ona. Shawn. - Gdy to powiedziała, głowa zaczęła mnie boleć a przed oczami pojawiły się czarne kropki. Myślałam, że upadnę, ale nic nie poczułam. Dziwne. Czyżby ta ciamajda mnie przytrzymała? Nie, ona zbyt wolno reaguję.

Lekko uchyliłam powieki a przed moją twarzą zobaczyłam JEGO. Tak, JEGO. Shawn Mendes. Moja pierwsza prawdziwa miłość. Zawsze uważał, że jesteśmy wspaniałymi przyjaciółmi tylko szkoda, że ja myślałam inaczej. Stał przede mną. Szybko wstałam co okazało się złym pomysłem. Jak szybko wstałam tak też szybko upadłam. Chłopak pomógł mi wstać i usiąść na krześle.

- Co ty tu robisz? - zapytałam, ale przez dłuższy czas nie dostałam odpowiedzi. - Halo, zapytałam się czegoś. Co ty tu robisz?

- Wiesz, nie wiem jak ci to powiedzieć.

- Najlepiej prosto z mostu.

- Okej, [y/n] kocham cię. Od dawna cię kochałem ale bałem się Tobie przyznać. Myślałem, że jak to powiem to zniszczę całą naszą przyjaźń. Byłaś dla mnie zbyt ważna. - gdy skończył spojrzał na mnie i otarł moje łzy. Tak dawno z nim nie rozmawiałam. Brakowało mi go. Tylko jedna rzecz nie dawała mi spokoju.

- W takim razie, dlaczego odszedłeś? - zapytałam ledwo powstrzymując kolejne łzy.

- To nie było zależne ode mnie. Kochałem i dalej kocham muzykę. Chciałem zrobić coś w tym kierunku a dołączenie do Magcon mi na to pozwoliło. Lecz przez to nie miałem nawet chwili wolnego, żeby do ciebie napisać. Przepraszam. - teraz to już obydwoje płakaliśmy. Nie obchodziło mnie to, że jesteśmy na korytarzu czy też, że jest lekcja. Liczyliśmy się tylko my.

- Oczywiście, że ci wybaczę. Kocham cię.

- Ja ciebie też. - gdy to powiedział, złączył nasze usta w delikatny pocałunek.

                                                                                              

;
Wow, pierwszy raz zrobiłam coś takiego. Napisałam 2 imagines w jednym rozdziale. Komu się spodobało? Piszcie swoje opinie w komentarzach.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top