Rozdział 7

                          NIESPRAWDZONY
Następnego dnia było inaczej niż zwykle. Zamiast czekających na mnie ubrań i śniadania była sama odzież. Najzwyklejsze niebieskie spodnie i czerwona bluzka. Wychodząc z łazienki na zaścielonym łóżku siedział Alfa.

- Dzień dobry Nora. - Wstał jak mnie tylko zobaczył.

Nie odpowiedziałam, byłam zła za wczoraj i nie poprawiało sytuacji to, że jestem głodna.

- Co ty tutaj robisz?

Zmarszczył brwi słysząc mój niemiły ton. Był ubrany w białą bluzkę i czarne jeansy i chociaż w jego ubiorze nie było nic nadzwyczajnego wyglądał strasznie dobrze.

- Przyszedłem po ciebie. Dzisiaj jesz śniadanie ze mną i z moją watachą.

I nim się obejrzałam splótł nasze dłonie razem i ciągnął mnie jak mniemam do jadalni. Jadalnia była wielkim pokojem gdzie stał jeden ogromny stół. Miejsca przy nim były już zajęte i zostały tylko dwa specjalnie dla nas. Był stół szwedzki z czego bardzo się cieszyłam, bo to będzie jedna z pierwszych rzeczy od kilku dni o, której będę mogła decydować. Tak... Cóż chyba jednak nie. Zanim zdążyłam mrugnąć Alfa wziął mój talerz samej nakazując mi usiąść, a on poszedł nałożyć mi i sobie jedzenie.

- Czemu to zrobiłeś?

- U nas to tradycja. - Wzruszył ramionami

Rozejrzałam się dookoła i jakoś nie zauważyłam, żeby każdy mężczyźni to robił. Oczywiście zdarzały się wyjątki. Uznałam, że nie będę sobie już tym głowy zawracała i zaczęłam jeść. Kiedy Alfa zauważył to uśmiechnął się i zrobił to samo. Jego uśmiech był cudowny, rozświetlił całą twarz dzięki czemu wyglądał młodziej, a jego oczy lekko się przymrużyły. Wstrzymałam oddech widząc to jaki był w tej chwili szczęśliwy, wyglądał wtedy jeszcze bardziej przystojniej.
Po skończonym śniadaniu znowu złapał mnie za rękę i zaciągnął mnie do sypialni, w której spałam.

- Usiądź.

Usiadłam na łóżku bojąc się, że znów będzie chciał, żebym się z nim przespała. Jednak nie. Chwilę później był już obok mnie i obrócił mnie tak, że leżałam na brzuchu na jego kolanach a on sam dawał mi klapsy w tyłek...

- Za co to? - Wyszeptałam cicho będąc na skraju płaczu

Był wilkołakiem przez co miał większą siłę i chociaż nie użył całej swojej mocy to i tak mocno mnie uderzał. I to bolało.

- Próbowałaś uciec. A ode mnie się nie ucieka.

~*~
Wiem, że ostatnio nie pojawiały się rozdziały i przepraszam za to. Mam nadzieję, że moja wena wróci i, że rozdziały będą się już regularnie pojawiać (jeśli to się wydarzy to na pewno dopiero po 10 czerwcu)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top