Rozdział 3
- Przepraszam Alfo. To się już więcej nie powtórzy. - Oprzytomniałam
On mnie zabije. Plotki głoszą o tym, że jeśli jakiś człowiek spotka tą bestię zostaje zabity, ale są to tylko plotki, bo nie ma kto nam to potwierdzić. I wiem, że mnie to czeka.
W tej chwili nie obchodzą mnie inne wilkołaki, które się na nas gapią. Cały czas patrzę się w jego oczy, a on w moje. Nie odzywamy się do siebie, pewnie w swojej głowie zastanawia się jak mnie zabić...
- Jak masz na imię? - Z przemyśleń wyrwał mnie jego głos
Głos, którego mogłabym słuchać całe życie, jest on głęboki i przesiąknięty chrypką.
Alfa jest wściekły. Nie mam pojęcia jak ale wiem, że jego gniew nie jest spowodowany przeze mnie.
- Ja przepraszam cię... Alfo. Ja... Ja pójdę po szczotkę i posprzątam to. - Szybko mówię patrząc się w podłogę
Kiedy mam zamiar pójść po zmiotkę oplata swoją rękę wokół mojego ramienia. Trzyma mnie dosyć mocno przez co czuję ból.
- Daniel, zajmij się tym, który ją dotknął. - mówi to wilkołaka, który stoi obok i patrzy się na niego zdziwiony
- Tak jest Alfo. - Odpowiada zdezorientowany
- A ty. - Tym razem władca zwraca się do mnie. - Idziesz za mną.
Kiedy podążamy w stronę wyjścia cały czas mam w głowie jedno zdanie.
Nie chcę umierać, nie chcę umierać.
Przed sobą mam plecy mężczyzny przez koszulkę jaką ma na sobie widzę dokładnie jego mięśnie. I naprawdę nie mogę się nadziwić nad jego siłą. On nawet z tyłu wygląda cholernie seksownego.
Nim się obejrzałam wyszliśmy z wielkiego domu na dwór, a on dalej się do mnie nie odezwał. Nawet się nie odwrócił, żeby zobaczyć czy dalej za nim idę.
Boże! Jaka ja głupia jestem. Zapomniałam, że wilkołaki posiadają bardziej wyczulony węch i słuch. Zaczął kierować się do czarnego samochodu, gdy już przy nim byliśmy kazał mi do niego wejść. Jak tylko oboje znajdowaliśmy się w środku między nami pojawiła się dosyć krępująca cisza. Nie wiedziałam co mam na ten temat myśleć z jednej strony dalej się bałam, że może mi zrobić krzywdę ale z drugiej miałam dziwne przeczucie, że jednak mi nic nie zrobi.
- Jak się nazywasz? - Spytał się mnie po długim czasie
Odkąd wyszliśmy z pokoju dla Vipów nie spojrzałam ani razu w jego oczy, choć bardzo mnie korciło, ciekawiło mnie to jaki ma kolor oczu, wyobrażałam sobie, że są one koloru zielonego...
- Więc? - Wyrwał mnie z transu
- Um... Nora Hill. - Powiedziałam cicho. - Gdzie jedziemy?
- Do głównego domu
Zaczęłam przyglądać się krajobrazowi, który mijaliśmy. Przejeżdżaliśmy właśnie przez las a, że była aktualnie wiosna wszystko zaczęło się budzić do życia. Uwielbiałam tą porę roku. Wszystko jest wtedy takie piękne, że można się tym tylko zachwycać.
- Włączyć ogrzewanie? - Do mojej głowy dostał się głos Alfy
Spojrzałam się na niego zaskoczona. O co mu chodzi?
- Masz gęsią skórkę. - Wytłumaczył kiedy zobaczył moją minę
I dopiero w tym momencie zaczęłam odczuwać, że naprawdę jest mi zimno. Było już dobrze po 22 a jako, że była wiosna temperatura nie była jakaś wysoka i chociaż znajdowałam się w samochodzie to zanim się do niego dostałam musiałam trochę przejść na piechotę w sukience na ramiączka.
Pokiwałam głową na tak i po chwili w aucie zaczęło się robić coraz cieplej. Powróciłam do podziwiania widoków ale cały czas jedna rzecz nie dawała mi spokoju.
- Czemu jedziemy do domu głównego? - Zapytałam
Popatrzył się przez chwilę na mnie poważnym wzrokiem a moje serce zaczęło szybciej bić.
- Żebym mógł cię zabić.
~*~
Komentujcie i dawajcie gwiazki!
Miłego dnia/popołudnia/wieczoru/nocy
Następny: 19.02
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top