Hierarchia.
Zrozumie ten, kto ma więcej nic dwoje Yautja.
Na początku był jeden... Potem zaczeło jakoś lecieć i zrobiło się kilka, jest jeszcze trochę zahibernowanych w piwnicy, ale ciii... Tam powstanie burdel.
Moi Yautja pochodzą z różnych środowisk :
-Łowcy (chuje, ale chociaż ładne) ,
-Samiczki z bogatych rodów (jebane pizdy), samczyki też i też są chujami,
-mieszczanki (łatwe),
-wieśniaczki (łatwe i tępe),
- malce, które podpierdoliłam z ulicy, a czasem z domu,
- Yautja, które sama sobie wyhodowałam albo kupiłam.
- laseczki z burdeli (je to najbardziej lubię)
Od wyboru do koloru.
Hitem jest to, że u mnie panuje zasada, że chcesz się stawiać to dostaniesz wpierdol, samce dostają rurę w dupę żeby było równouprawnienie.
Na początku miałam plan żeby trzymać każdego osobnika osobno, ale chciałam stworzyć społeczeństwo szczęśliwych Yautja... I stworzyli sobie sami...
Zasady u nich są takie:
Jeżeli samiczka ma swoje potomstwo (liczne) i w momencie kiedy one dorosną, samczyki dostają kopa w dupe, a samiczki zostają przy mamie.
Do "mnożenia" zaliczają się samce o wyjątkowej urodzie i soczystym zadem. Może sobie szukać żony czy żon.
Samce mniej urodzie, ale urodziwe mogą liczyć na szczęście.
Stadem przewodzi lider i jego zastępca.
Każdy sypia z kim chce (nie dopuszczamy do kazirodztwa).
Ten kto posiada największą ilość mandarynek uchodzi za mandarynkowego magnata.
(każdy da dupy żeby tylko być przy twoich mandarynkach)
Tak jak w każdym społeczeństwie mamy kasty takie jak : plebs, mieszczanie to trochę jak arystokracja, ale jednak plebs, plebsowa arystokracja, arystokracja, reproduktorzy, haremiki i władza absolutna.
Na wszelki wypadek żeby kasta plebsu się nie rozwijała to radzę sterylizować Oomanki bo będą wam biegać bombelki po placyku.
Wiem co mówię, bo same mi takie pełzają.
Ale, jak macie taką mini plantację mandarynek za domkiem... Wszystkie dupy są wasze.
Dlatego wszyscy prężą sobie do mnie zadzce.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top