Rozdział XXV Z powrotem

Dwójka bohaterów wciąż krążyła po Paryżu. Ludzie byli zdumieni, ponieważ dawno tej pary nie widzieli.
Nawoływanie Mistrza nic nie dało. Po prostu się rozpłynął.
Oboj przystanęli na chwilę, by jeszcze raz omówić i dopracować plan działania.

- No i gdzie on jest?

- Sprawdziliśmy już każdy zakątek. Nie ma go!

- To moja wina! Powinnam częściej go odwiedzać! - w oku granatowowłosej zakręciła się łza.

- Przecież nie masz wpływu na to, czy gdzieś pójdzie, czy nie! Znajdziemy go, nie martw się.

Siedemnastolatek wziął ją w swoje ramiona. Ta nie opierała się i wtuliła się w jego tors. Minęła już dłuższa chwila od przemiany, a kolczyki oraz pierścień zaczęły dawać się we znaki.

- Chodź, wracamy.

- Dobrze... - chłopak podniósł ją i skoczył na najbliższy dach, potem zagłębili się w ciasną szczelinę między budynkami.

Nastąpiła przemiana zwrotna. Każde ze stworzonek zostało nakarmione jego ulubionym przysmakiem, a potem znów wciągnięte w elementy magicznej biżuterii. Słońce zmierzało ku zachodowi, na zewnątrz robiło się ciemno. Dupain-Cheng i Agreste "szczęśliwie" dotarli do domu. Jednak tam czekała ich niespodzianka.
W salonie na kanapie siedział sam Mistrz Fu i popijał herbatę.

- Mistrzu?

- Adrienie! - przygryzł wargę.

- Spokojnie, ona już wie.

- Słucham, jak to wie? Marinette?

- Długa historia... - powiedziała.

- Czyli oboje znacie już swoje tożsamości...no cóż trudno. Marinette, miałaś ostatnio te sny?

- Od mojego powrotu nie, a coś się stało?

- Oboje będziecie musieli się tam przenieść. Dziś w nocy.

- Ale dlaczego?

- Dostałem wiadomość, że miasto się zagrożone. Król Żywiołów zaczął atak, ale tym razem nie odpuszcza. Bez was oni zginą, a tym samym wszystko co się do tej pory działo...

- Zrujnuje nasz świat. Każde wydarzenie nie będzie już takie same, niektóre się nawet nie wydażą.
- Nie urodzimy się...nie będzie nas wszystkich! - strach dziewczyny sięgnął zenitu.

- Pamiętajcie, że będziecie grzebać w czasoprzestrzeni. Każdy ruch będzie miał swoje konsekwencje. Dacie radę?

- Chyba tak... - zrujnowana odpowiedziała.

- Będzie dobrze! Jak się mamy do nich przenieść? Niewiele o tym wiem.

- O północy odmówicie pewne słowa. Będę z wami, ale twoi rodzice, Marinette, muszą zostać poinformowani o tym co się stanie i przede wszystkim poznać twoją drugą twarz, Czarny Kocie.

- Zrobię wszystko.

- Chodźcie, są na górze.

Wszyscy udali się na rozmowę z państwem Dupain-Cheng. Co prawda byli w wielkim szoku i z początku nie chcieli się zgodzić, ale odpowiednie argumenty Strażnika na szczęście ich przekonały.

Marinette nie musiała już tłumaczyć snów i jej przeniesienia się do Starożytnego Egiptu, natomiast Adrien nie uniknął usprawiedliwienia swoich niedawnych czynów.

***

Zbliżała się północ. Zakochani, ich partnerzy w walce Ruda Kitka, Pancernik i Królowa Pszczół oraz Mistrz Fu wyczekiwali tylko tych czterech zer na zegarze cyfrowym. Każdy już wiedział, czego się właśnie podejmuje. Oczywiste było to, że ślad niepewności zostaje do końca i wcześniej nie odchodzi. Mimo wszystko czuli się zobowiązani do tego, by uratować poprzedni i zarazem teraźniejszy świat.

Tik. Tak. Tik. Tak.

Godzina zero zero.

Zaczynamy.

- Felicio! - Marinette podbiegła do znajomej jej osoby.

- Marinette! - złapały się za ręce, ciesząc się swoją obecnością.

- Jesteśmy zwarci i gotowi. Co się dzieje? Mistrz Fu poinformował nas, że Król Żywiołów zaczyna atakować.

- Tak, w sumie już jest w jego trakcie. Widzę nowe twarze, cześć! - zbliżyła się do pozostałej czwórki, patrzącej z niezrozumieniem na twarzy.

Granatowowłosa pokolei po kolei przedstawiła blondynce swoich przyjaciół.

- Więc chodźmy! Im szybciej zaczniemy, tym lepiej.

- Poczekaj. Najpierw musicie dostać nowe Cuda Egipskie i połączyć je ze swoimi.

Nino połączył swoje Miraculum Żółwia z Kobrą , Alya natomiast Lisa z Fenkiem. Chloe zmieszała Miraculum Pszczoły z Modliszką, a Adrien Czarnego Kota z Gryfem.

- Ja też będę miała drugie Miraculum?

- Tak. - Felicia podała jej do ręki broszkę w kształcie płomyka - Trzymasz w rękach Miraculum Feniksa, jedno z najpotężniejszych Miraculum.

- F-feniksa? - jej głos drżał.

- Spokojnie dasz radę. Wierzę w ciebie!

Każdy powitał swojego drugiego, tymczasowego tym razem towarzysza i wymówił regułki, dające im nowe moce.

***

Wszyscy byli już gotowi. Nastolatkowie razem z Felicią powędrowali na pole walki, wiedząc co ich czeka za krótką chwilę.
Jak się okazało, nie zastali tam nikogo. Chociaż tak, ale zastali pustkę. Niestety nie na długo.

Z nieba, jak się wydawało spadały kule ognia. Miasteczko powoli stawało w płomieniach. Każdy już wiedział, że przeciwnik przybył i nie jest w stanie rozegrać to po dobroci.

Bohaterowie w ekspresowym tempie skryli się za najbliższą skała. Na szczęście było ich tam sporo. Ułożyli plan działania.

- Oddajcie mi swoje Cuda Egipskie! - na oko w ich wieku, brunet ubrany w brązowo-pomarańczowy strój spłynął na ziemię z ogniem.

- Jakbym słyszała naszych akumotyzowanych. - Biedronka szepnęła Czarnemu Kotu na ucho.

- Jak widać, nie tylko my mamy...mieliśmy takie problemy.

- No cóż... Wszyscy gotowi? - Felicia chciała się upewnić.

- Gotowi! - ułożyli ręce na swoich rękach i wybiegli zza skały.


Hejka!
Na początku mówię, że to NIE JEST ostatni rozdział, jak zapowiadałam ;)

Przyszło mi kilka pomysłów do głowy i za trudno mi się rozstać z moją pierwszą książką 😂

Mimo, że mam pomysły, rozdziały nie pojawią się od razu. Czyli nie spodziewajcie się jutro czy pojutrze kolejnego rozdziału :)

Wielkimi krokami zbliżamy się do 5k odczytów 😏💕

Na profilu został opublikowany pierwszy rozdział najnowszej książki z Miraculum "Jestem tu", na który serdecznie zapraszam 😁

No to co?

Głosik? ✏️

Do następnego misie! ❤️



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top