Rozdział XII Otchłań

- Gdzie ja jestem? Halo?!

Marinette obudziła się w wielkim, czystym pokoju. Podniosła się i próbowała dotknąć ściany, ale one wydawały się być coraz dalej, tak jakby nie miały końca. Była to biała otchłań, jedna wielka pustka. Echo odbijało się od brzegów i rozgłaszała nawet najcichsze odgłosy.

Sama nie miała żadnych ran czy zadrapań, wszystkie zniknęły. Była w postaci...anioła? Pięknie ułożone, długie włosy, biało-błękitna suknia do samej ziemi, błyszcząca, ale skromna biżuteria i cudowne, prawie że przeźroczyste skrzydła mieniące się od blasku, otaczającego dziewczynę. To było coś magicznego. Drobniutkie iskierki mrygały przy każdym najmniejszym ruchu. Na jej twarzy zrodził się uśmiech, który niestety przerwały myśli i...pewien anielski głos.

- Witaj Biedronko. - przywitała się młoda kobieta. 

Miala także cudownie ułożone włosy i przejrzystą twarz, zielone jak las, głębokie, duże oczy i malinowe, pełne usta. Ubrana w śnieżnobiałą suknię, za która ciąnął się długi, tego samego koloru tren. Miała szczupłą i zgrabną sylwetkę, około metr siedemdziesiąt wzorstu.

- D-dzień dobry? Co to za miejsce? Skąd wiesz...pani wie, że jestem Biedronką?
- Powoli... To co teraz się dzieje to tylko sen, mimo wszystko jesteś niego w pełni świadoma. Jesteś wyjątkową osobą, zostałaś ugodzona Mieczem Żywiołów. Przeżyjesz ten atak.
- Ale dlaczego tu jestem?
- Chce ci przekazać pewną wiadomość, ważną wiadomość.
-To znaczy?
- Od kiedy masz Cudo Egipskie?
- Cudo? Cudo jakie?
- Cudo Egipskie.
- Co to jest?
- Cudo Egipskie to inaczej Miraculum, Mistrz ci o tym nie mówił?
- N-nie?
- Nie ważne, od kiedy?
- No jakoś od czterech lat? Ale co to ma do rzeczy?
- Pozwól mi skończyć... Czy zauważyłaś jakieś znaczne zmiany w zachowaniu swojego Kwami przez ostatnie lata?
- No nie...
- Słuchaj uważnie... - kobieta nie dokończyła wypowiedzi.

- Dziewczyno obudź się!
- *wzięła duży wdech* Co jest?! - zakaszlała kilka razy z braku powietrza.
- Nie oddychałaś! - Czarny Kot objął ukochaną - Masz dużą ranę! Zaraz, gdzie ona jest?! - popatrzył na jej lewą część klatki piersiowej, z której zniknął ślad od Miecza.
- N-nie wiem?

- Gdzie jest Władca Ciem?
- Po tym jak dostałaś, piorun uderzył w ziemię i on po prostu zniknął, a ludzie pojawili się w tych miejscach co wcześniej byli - opowiadali przyjaciele wracając do domu.
- Zniknął?
- Tak, wiesz, że nie oddychałaś?
- Miałam dziwny sen... - wzięła blondyna kawałek do tyłu.
- Co? Sen?
- Obudziłam się w jakiej białej, niekończącej się przestrzeni. Byłam tak jakby aniołem? Miałam skrzydła...
- Może na chwilę umarłaś? - lekko się zaśmiał.
- Nie żartuję! Spotkałam młodą kobietę. Wysoka, zielone oczy, zgrabna sylwetka. Zapewniała mnie, że przeżyje i zaczęła wypytywać o moje Miraculum, tylko, że nazywała je Cudem Egipskim.
- Cudem jakim?
- Zadałam to samo pytanie. Pytała też o Kwami, ile je mam i czy nie zachowuje się jakoś inaczej.
- O kurde.
- Chciała mi przekazać jakąś ważną wiadomość, zaczęła, ale w tedy się obudziłam.
- I nie wiesz o co chodzi tak?
- Tak.
- Hej gołąbeczki! - przerwała im Alya - Co tak idziecie z tyłu? Chodźcie do nas!
- Już moment.
- Haha, okej!
- Przyjdę jutro popołudniu do ciebie, dokończymy rozmowę.
- Okej.

Wybiła pierwsza w nocy. Rodzice dziewczyny postanowili odprowadzić już gości, kiedy skończył się atak. Dziewczyna przyszła do zarazem pustego i zagraconego domu po imprezie. Nino wraz ze swoją dziewczyną wrócili po drodze do domu, podobnie jak Chloe.

- Pomóc Ci?
- O! Adrien? Co ty tu robisz? - podskoszyła z zaskoczenia.
- Em, no zostałem...po ataku? - próbował się sensownie wytłumaczyć, ale mu to nie wyszło, jak zwykle zresztą.
- To dlaczego nie poszedłeś do domu? Kręcisz coś.
- Nie nie - nerwowo złapał się za kark.
- Nieważne.
- To pomóc Ci sprzątać?
- Nie musisz...
- Jednak to zrobię - mrugnął do niej.

Wzięli worki na śmieci i zaczęli sprzątać. Mimo, że oboje byli już bardzo zmęczeni, bawili się przy tym niesamowicie. Blondyn specjalnie pękał ostatnie balony, żeby wystraszyć nastolatkę, a ta z zemście goniła go z brudną szmatką. Gdy Tom i Sabine wrócili do domu, rodzicielka poszła sprawdzić co się dzieje na górze. Zastała zielonookiego, noszącego jej córkę na plecach. Uśmiechnęła się tylko i zamknęła za sobą drzwiczki.

- Adrien jest u Marinette - oświadczyła mężowi.
- Jak to? - powiedział zaskoczony mężczyzna.
- Sprzątają, a przy tym się bawią.
- Idę go wygonić, nasz córka musi odpocząć!
- Tom, przestań! Zostaw ich. - zatrzymała wąsatego.
- Ale.
- Tom.
- No dobrze.

- Okej, haha! Poczekaj chwilę - zauważył, że leżący na biurku telefon zaczął wibrować, a na ekranie wyświetlił się numer Natalie.

- *Halo?*
- *Adrien? Gdzie ty jesteś?!*
- * No na urodzinach* - oboje cicho zachichotali.
- *Wracasz dzisiaj na noc? Twój ojciec zaczyna się denerwować*

Marinette usłyszała to pytanie i zauważyła zakłopotaną minę przyjęciela. Uśmiechnęła się tylko i kiwnęła głową, dając znak, że się zgadza.

- *N-nie. Zostaje u Marinette.*
- *Dobrze, przekażę. Miłej zabawy.* - rozłączyła się.

- To na pewno nie kłopot?
- No co ty! Czemu pytasz?
- No bo myślałem, że jesteś na mnie zła. No wiesz, butelka i tak dalej...
- Przecież to tylko byla gra! A wracając...to o czym chciałeś porozmawiać?
- Porozmawiać?
- No przed atakiem.
- Em to nic ważnego...
- Okej, idę przygotować ci spanie.

"Przecież to jest ważne! Ty debilu...
Muszę jej w końcu wyznać prawdę!
Znowu ją stracę. O tożsamości Czarnego Kota narazie nie będę jej uświadomiać, ale o moich uczuciach do niej..."

- Mari, poczekaj!
- Tak?
- Jest coś co musisz wiedzieć... - siedemnastolatek zebrał się w sobie, wziął głęboki wdech i powiedział. -
- Pamiętasz ten wieczór nad rzeką? Przed wakacjami?
- Pamiętam, ale błagam nie wracajmy do tego...
- Ale!
- Adrien już się pogodziłam z tym.
- Posłuchaj mnie!
- Dobrze przepraszam!
- Halo? Adrien zostajesz dzisiaj na noc? - mama od granatowowłosej weszła do pokoju z zapytaniem.
- Tak Adrien zostaje - uśmiechnęła się do mamy.
- To super! Kochanie pomożesz mi z materacem i kołdrą?
- Oczywiście, zaraz wrócę.

"Znowu to samo. Dlaczego zawsze coś lub ktoś musi nam przeszkodzić?! Ja nie wiem, może po prostu nie jest mi pisane jej tego powiedzieć? Mam nadzieję, że jak wróci to nie będzie chciała iść od razu spać. Dosłownie od razu. Oh, ale teraz za to coraz bardziej się stresuję, ona powiedziała, że jej przeszło? Chyba dobrze zrozumiałem. Znaczy tak, ona czuje coś do mnie, ale mnie w postaci cholernego Kota. Ja jestem przecież całkiem inną osobą pod maską. Mam ochotę przywalić sobie mocna z liścia, egh..."

- Chłopie!
- Plagg? Myślałem, że już śpisz.
- Teraz jest ten moment!
- Co ty mówisz? Na co?
- Jak tylko wróci z tymi kocykami czy po co tam szła, powiedz jej to!
- Ale jak widzisz mój kolego, to nie jest takie proste i się nie da!
- Adrien? Z kim rozmawiasz? - siedemnastolatka rzuciła na dywan czystą poszwę i prześcieradło.
- Co? Ja?! Z nikim!
- Coś mówiłeś.
- Wydawało ci się! Hehe.
- Eee. Idę po materac.
- Pomogę Ci?
- Nie mu...
- Muszę! - krzyknął nerwowo. Zbiegł szybko na dół.
- O-okej? Co się z nim dzieje, Tikki?
- Nie wiem.
- Proszę! - położył materac na ziemi.
- No dzięki? Okej idę się przebrać w piżamę.

Dziewczyna otworzyła szafę. Długo szukała stroju, ale okazało się, że wszystkie są w praniu.

"No pięknie! Wszystko jest w praniu! Została tylko ta satynowa, brudnoróżowa bluzka z koronką i krótkie, trochę aż za krótkie, szare spodenki, wykonane z tego samego materiału. Mam super pomysł, uszyje sobie szybko jakąś nową, haha! Nie no, Mari nie masz wyboru. Przemknę jakoś szybko i on nic nie zauważy. Jest plan."

Nastolatka czuła na sobie wzrok blondyna. Z zaciekawieniem spoglądał na nią, co tak długo patrzy do szuflady.

- Zaraz wracam! - wybiegła z pokoju i zamknęła się w łazience. Odkręciła kurek z ciepłą wodą i wskoczyła pod prysznic. Szybko się ochlapała i założyła piżamę, następnie stanęła przed lustrem.

- Nie no! Masakra jakaś!
- Ładnie wyglądasz, o co ci chodzi?
- O dupe mi chodzi!
- Co?
- No nie widzisz? Nie są twoim małym zdaniem zbyt wycięte?
- Masz paranoje? Może odrobinkę, ale bez przesady!
- Dobra Tikki, widzę, że jesteśmy całkiem różne - zaśmiała się. - No trudno. Idę...

Fiołkowooka rozpuściła i przeczesała włosy, następnie opuściła pomieszczenie i skierowała się do swojego pokoju. Zastała tam przyjaciela, który przeglądał właśnie telefon. Gdy zamknęła drzwi odwrócił wzrok od urządzenia i spojrzał na nią.

- Ślicznie wyglądasz - uśmiechnął się serdecznie.
- D-dziękuję. - jej policzki zaczerwieniły się.
- No dobra, teraz możemy pogadać?
- Możemy.
- Więc zacznę od początku...

No to tyle!
Kolejny rekord hah, 1300 słów xD

Mam nadzieję, że wam się podobało?

Jak myślicie o co chodziło z tym snem? 🤔

Piszcie! 👑

Głosik? ❤️

Do następnego! 😘




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top