Rozdział VII Nieproszony gość
- Hej maleńka! - obcy chłopak wejrzał przez klapę do pokoju Marinette. Był zamaskowany. Nastolatka była gotowa dać mu z liścia.
- Co tu robisz? W ogóle kim ty jesteś?!
- Nie poznajesz mnie mała?
- Nie i nie powinieneś tu być! Wyjdź stąd!
Czarnowłsy począł zbliżać się do dziewczyny, wyciągając ręce i głupio się uśmiechając.
- No chodź. To tylko jedna noc.
- Nie! Zostaw mnie!
Zaczęła się szarpanina. Chłopak nie dawał za wygraną i był coraz bardziej agresywny. W końcu Mari udało się wyrwać z jego objęć. Pobiegła w stronę drabiny, szybko weszła na dach zatrzaskując klapę. Niestety on w ostatniej chwili złapał ją i nie pozwolił się jej zamknąć.
- A okej, rozumiem. Chcesz na dachu? Nie ma problemu! No chodź do mnie.
Marinette zaczęła krzyczeć w niebo głosy. To była najgorsza rzecz jaka ją spotkała w całym jej życiu. Nikt nie usłyszał jej wołania o pomoc. Było grubo po północy, całe miasto spało. Dalej próbowała się wyrwać napastnikowi, lecz nic to nie dało, bo był od niej wiele silniejszy. Dziewczyna miała rozerwaną bluzkę, a on powoli się do niej dobierał.
- Jakaś ty piękna. Nie dziwię się, że wszyscy cię tak kochają Biedroneczko! - próbował pocałować granatowowłosą.
- Zostaw mnie idioto! - zamachnęła nogą by trafić w czułe miejsce chłopaka, lecz on zwinnie ją ominął i mocniej przygniótł Marinette do ściany. Nie mogła się ruszyć. Gardło wysiadało jej od krzyku. Czuła, że to koniec. Zaczęła płakać, a on nie zwracał na to uwagi. Pokolei ściągał ubrania z fiołkowookiej. Ona nie miała już siły się bronić.
Nagle czarnowłosy upadł. Ktoś powalił go na ziemię.
- CO TY DO CHOLERY CZŁOWIEKU ROBISZ?! - Czarny Kot po raz kolejny przyłożył mu w twarz - Nie rozumiesz, że ona nie chce?!
- Co się wtrącasz?! Myślisz, że się ciebie boję? To jesteś w błędzie! Poza tym ona nie jest twoja i nie masz tu nic do gadania!
- To no się mylisz! Tak się składa, że to moja dziewczyna, a ty spier*alasz stąd w tej chwili i nie chce ciebie tu więcej widzieć! Inaczej dzwonię po policję, rozumiesz?!
Chłopak wystraszył się policji. Posłusznie wyszedł z domu. Blondyn widząc swoją ukochaną w samej bieliźnie, wziął koc z ławeczki i ją nim okrył. Razem zeszli do pokoju.
- Już kochanie. Jestem tutaj, już nic ci nie grozi. Cii... - uspokajał ją i ocierał jej łzy z policzka. Usiedli na łóżku. Marinette była w tak ciężkim szoku, że nie potrafiła nic powiedzieć. Łzy lały jej się z oczu. Zielonooki przytulał ją i głaskał - Jak to się stało? Wiesz kto to był?
- Nie wiem. Leżałam na łóżku i oglądałam serial.
- I co dalej?
- On wszedł przez dach do mojego pokoju i zaczął się zbliżać. Szarpaliśmy się, chciał mnie zaciągnąć do łóżka. Wyrwałam mu się i wybiegłam na górę, ale on zdąrzył za mną wejść. Ja krzyczałam, ale nie miałam już siły, by się bronić. - kończąc wypowiedź, znów zaczęła płakać.
- No już. Jestem tutaj, Księżniczko. Zaraz zadzwonimy po policję i go złapią.
Czarny Kot wstał i sięgał po telefon. Dziewczyna odezwała się:
- Kocie.
- Tak?
- Dziękuję. Nie wiem co by się stało, gdyby nie ty...
- Oh to mój obowiązek Myszko - uśmiechnął się do niej. Następnie wybrał numer i zaczął opowiadać policjantowi co się stało. Obydwoje postanowili też zadzwonić do rodziców dziewczyny. Czarny Kot przejął słuchawkę i wszystko im wytłumaczył. Byli gotowi wracać do domu w tej chwili, ale blondyn zapewniał ich, że zostanie z nią do ich powrotu z drugiego końca kraju. Z ciężkim sercem zgodzili się, ponieważ to były bardzo ważne sprawy, ale postanowił przyjechać za dwa dni, czyli o wiele szybciej niż mieli w planach.
"Zostałem z nią do rana, potem przyszła Alya i Nino. Ja musiałem udać się do domu, bo ojciec z pewnością by to zauważył. Kiedy zobaczyłem tą całą scenę, jednocześnie chciałem ją pocieszać i zatłuc typa. Jak można tak traktować dziewczynę?! Mam nadzieję, że mojej księżniczce nic się nie stało. Napewno będzie miała traume, ale jest cała. Jak dobrze, że zdecydowałem się na ten nocny patrol."
- Kochanie moje - Alya przytuliła z całej siły przyjaciółkę. - już dobrze.
- Ale on, egh...
- Wiem, wiem. Twoi rodzice jutro będą już w domu.
- To dobrze...
Razem spędzili cały dzień. Pod wieczór Czarny Kot do nich dołączył. Wszyscy spali u fiołkowookiej. Po południu następnego dnia rodzice dziewczyny byli już w domu. Mama nie spuszczała z oka córki i przesiadywały razem na kanapie przytulając się. Jej tata zaś dowiadywał się na komendzie jak wygląda sprawa z przestępcą. Szybko go złapali i poszedł do aresztu.
Tydzień później była rozprawa sądowa. Chłopak poszedł siedzeć na kilka następnych lat, za próbę gwałtu.
Marinette chodziła do psychologa i było coraz lepiej z jej samopoczuciem. W między czasie musiała także zmierzyć się z kilkoma ofiarami Akumy. Mimo, że przyjaciele próbowali ją namówić, żeby sobie opuściła, ona i tak postanowiła walczyć.
Ciągle trwały też poszukiwania Władcy Ciem i jak i dalej nic nie było wiadomo. Nikt nie pomyślałby, że może to być wielki Gabriel Agreste.
---------------------------------------------------------
Tak wiem, krótko :/
Miałam problem z dokończeniem go, nie wiem dlaczego😕
No i nastał czas, kiedy rozdziały nie będą się pojawiać codziennie.
Szkoła :')
Tak czy inaczej będę się starała jak najczęściej wstawiać nowe rozdziały :)
Minimum jeden w tygodniu, może jakoś tak :)
Zobaczymy.
No więc do następnego ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top