Rozdział XXIX Powrót starej bohaterki
W tym samym czasie w kryjówce Władcy Ciem...
- Nareszcie! Emily, jesteśmy w domu! Głupie dzieciaki, a mogły oddać te swoje błyskotki po dobroci. Nic by się w tedy takiego nie stało, ale ah ta dzisiejsza młodzież - cała taka sama. Sami sobie zawinili, a ja w końcu będę miał kompletną rodzinę i wieczny spokój. Brawa dla mnie!
Mężczyzna już pod postacią Gabriela z zadowoleniem przyglądał się swojej zdobyczy. Nie brał pod uwagę innego wyjścia, niż skazać innych ludzi na śmierć i przywrócić swoją żonę do żywych. Szedł do celu po łebkach, ale nie obchodziło go już to.
Teraz wystarczył jeden gest i kilka wypowiedzianych słów, aby dostać to, czego tak naprawdę pragnął. Był tego tak bliski.
Dumnie kroczył po długim podeście do swojej uśpionej ukochanej. Światła kolejno zapalały się, oświetlając mu drogę. Wokół róże i inne kwiaty zdawały się podążać za nim wzrokiem, chyląc się w przód z zaciekawieniem. Stukanie podeszwy butów odbijało się echem od ścian wielkiej hali.
Uchylił szklaną szkrzynię, wziął na ręce zielonooką i ułożył ją na podłodze. Założył na siebie oby dwa Miracula i wymówił magiczne formułki.
* * *
Blondyn trzymając dalej nieprzytomną przyjaciółkę, wolnym krokiem przemierzał ulice Paryża w poszukiwaniu jakiejkolwiek pomocy czy schronienia. Oddech fiołkowookiej był już prawie niewyczuwalny, a skóra bladła i chłodniała z każdą następną chwilą. Pod oczami zaschnięte plamy po łzach dziewczyny zyskiwały na wilgotności od kropel smutku Adriena.
Chłopak również tracił swoje siły, przez co musiał moment odpocząć. Po chwili znalazł się w jednym z ocalałych sklepików, gdzie usiadł z siedemnastolatką na kolanach na drewnianej ławeczce.
Spojrzał na jej prawie białą twarz i odgarnął kosmyki poczorchranych włosów z czoła. Jedyne nie straciły koloru. Gdy ostatnim razem widział jej oczy, wydawały się być zamglone i pozbawione swojej niebieskiej barwy.
Miał ogromną nadzieję, że dziewczyna tylko śpi. Postanowił choć trochę ją ogrzać i przygarnął mocno do siebie. Czuł jej lodowatą skórę, która lekko drżała pod jego dotykiem. To był znak, że ona żyje!
Chciał złapać ją za rękę i pomasować kciukiem jej wnętrze, tak jak to robił za każdym razem, gdy był obok niej. Dłoń natomiast była zaciśnięta. Najwyraźniej coś w niej trzymała.
Zielonooki delikatnie ją otworzył, a do jego dłoni wypadła bransoletka. Ta sama bransoletka, którą wręczył dziewczynie w dniu jej siedemnastych urodzin.
Dopadła go fala nostalgii, a w oku zakręciła się kolejna łza. Próbował opanować emocje, ale po raz kolejny mu się to nie udało.
- Tak bardzo cię przepraszam...schrzaniłem po całości. Obiecałem cię chronić i co? Jak zwykle nawaliłem! - zaczął mówić z nadzieją w głosie - Tyle razy sprawiłem ci przykrość, na przykład kiedy w dość nieprzyjemny sposób ciebie odrzuciłem...
Przepraszam cię i zrobię wszystko, żeby to naprawić, ale błagam. Nie zostawiaj mnie! Nie zostawiaj!
W tym momencie poczuł, że robi mu się naprawdę słabo, a przed oczami miał mroczki. Świat wirował w jego głowie, aż sam stracił przytomność.
- Adrien? - wyszeptała zdezorientowana.
* * *
- Emily!
- G...Gabriel? Gdzie ja jestem?
- W domu kochanie. - objął jeszcze leżącą kobietę.
- Czekaj, co?
- Zdobyłem Miracula Biedronki i Czarnego Kota. Tak jak obiecałem, przywróciłem cię do siebie!
- Gabriel. Coś ty najlepszego narobił?! - Emily zerwała się na równe nogi i zaczęła biec w stronę wyjścia. Niestety zachwiała się i upadła. Mąż pomógł jej wstać i usiąść na najbliższej ławce.
- Hej, spokojnie. Krzywdę sobie zrobisz. Choć do mn...
- Żartujesz sobie chyba! - przerwała mu.
- Nie rozumiem?
- Wiedziałeś, co się stanie jeśli użyjesz mocy absolutnej, na kogoś?!
- Ożywię ją?
- Tak, ale poświęcisz tym samym drugą najbliższą ci osobę! Adriena!
Blondynka wstała, odebrała mu Miracula i tym razem utrzymując równowagę popedziła do wyjścia. Po drodze za oknem mignął jej obraz całkowicie zniszczonego miasta. Jednocześnie zażenowana i przerażona zachowaniem człowieka, którego kochała i obiecała być wierną mu do końca swoich dni, złapała się za głowę i biegła dalej w stronę miejsca, w którym miało pozostać jej Miraculum. Na swoje szczęście znalazła je w tej samej szafce.
Od razu założyła broszkę, mimo, że wiedziała o jej uszkodzeniu. Jednak ku jej zdziwieniu, Miraculum działało bez szwanku. Jakby je ktoś naprawił.
- Duusu, rozwiń ogon!
Mayura wybiła okno i przez nie wyszła. Od razu udała się na rynek, potem zaczęła szukać swojego syna w opustoszałych lokalach i sklepach. To, co w pewnym momencie zwróciło jej uwagę, przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Niestety w złym tego słowa znaczeniu.
* * *
Nastolatka ocknęła się na kolanach swojego chłopaka. Całkowicie nieświadoma, gdzie się znajduje poczęła się rozglądać po pomieszczeniu. Spojrzała na tego, na którym leżała i otworzyła szerzej oczy.
- Adrien?
Delikatnie podniosła się by nie zrobić krzywdy sobie, ani jemu. Obolała usiadła obok niego i zaczęła do niego mówić. Próbowała go obudzić. Lekko go szturchała, potrząsała. Nic, zerio reakcji z jego strony.
Nagle bez powodu z jego nosa zaczęła lecieć krew. Dziewczyna pochyliła go do przodu i szukała po kieszeniach chusteczek.
Gdy w końcu je znalazła, jedną z nich przyłożyła do nosa, żeby zatamować krwotok.
W jednej chwili poczuła, że jest wychłodzony i zauważyła jego bladą skórę. Podkrążone oczy, sina cera. Nie był to przyjemny widok zdrowego i szczęśliwego człowieka, wyglądał jak zombie.
Nie czekając zdjęła swoją bluzę i okryła go jak mogła. Zrobiła to z troski mimo, że jej również było zimno.
Dalej próbowała go przywrócić do świadomości, niestety bez skutku. W pewnym momencie zauważyła, że jakaś postać stoi na dachu i rozgląda się.
W obawie, że to Władca Ciem odwróciła wzrok i wbiła się w oparcie krzesła. Jednak tajemnicza postać zaczęła się zbliżać.
Przed nimi stanęła kobieta ubrana w kostium przypominający pawia. Marinette wiedziała już z kim ma do czynienia.
- Emily?
- Tak to ja kochana. Czy on żyje?
- Słucham? Chyba tak, tylko nie odzywa się i ma krwotok z nosa. Jest nieprzytomny...
- Cholera jasna!
Sieeeeemanko!
Postanowiłam szybko wstawić ten rozdział :)
Mam nadzieję, że podobał się?
Piszta co myślita :)
No to dzisiaj chyba nie mam już nic do dodania 🤔
Głosik? 🔥
Do następnego! :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top