࿙༽༺20༻༼࿚

Byłam w trakcie jedzenia kolacji. Całą sobotę spędziłam, nie ruszając się z domu. Dalej miałam w planach nigdzie nie wychodzić, nawet rozmyśliłam się z wizyty w sklepie. Poranek spędziłam na odrabianiu lekcji, dlatego wieczór chciałam spędzić na oglądaniu, jak nie dramy to czegoś mało ambitnego w telewizji. 

Jednak moje plany pokrzyżował dźwięk powiadomienia telefonu. Leżał obok mnie, więc sięgnęłam do niego, przed tym odkładając pałeczki. 

Mam ochotę na wieczór karaoke. Co ty na to? 

Przeczytałam wiadomość od Gahyeon. Westchnęłam, zaczynając myśleć nad grzeczną odmową. 

- Kto to? - spytał San siedzący naprzeciwko mnie

- Jak myślisz? - zaśmiałam się - Nie mam innych znajomych niż Gahyeon - spojrzałam na niego. A z ośrodka piszą zazwyczaj esemesy albo maile, a nie na kakao. Jednak zdawałam sobie sprawę, że z pewnością nie umiał rozpoznać dźwięków aplikacji. - Pisze, żebyśmy poszły na karaoke...

- O! Też chcę! - rzucił podekscytowany

- A-ale ja nie mam ochoty wychodzić z domu - powiedziałam niepewnie.

- Jak to? Nie, chodź. Też chcę iść. Dużo o tym słyszałem, a nigdy nie byłem. Chcę spróbować - napawał mnie z miną jak małe dziecko.

- No dobra... - westchnęłam. Przekonał mnie. Odpisałam Gahyeon, by napisała szczegóły.

༽༺༻༼

Umówiliśmy się na przystanku. Gdy napisałam jej, że San też chce przyjść, ucieszyła się, mówiąc, że im więcej, tym raźniej, więc sama podobno jeszcze kogoś zaprosiła. Skoro już wyszłam ze swojej strefy komfortu, to nie miałam nic przeciwko. Staliśmy na przystanku, czekając na autobus, w którym powinna być Gahyeon. Wiał dość silny wiatr i było już chłodno, dlatego, mimo że skryliśmy się za banerem z reklamą, to i tak, przynajmniej mi, było zimno.

Na szczęście zobaczyłam nadjeżdżający autobus z numerem, o jakim mówiła Gahyeon, więc uśmiechnęłam się podekscytowana. Autobus stanął przed nami. Wysiadła z niego Gahyeon za jakąś starszą panią. Podeszłam, chcąc się przywitać, jednak moja mina zrzedła gdy zarobaczyłam, kto wyszedł za nią. 

- O Wooyoung, tak? - usłyszałam głos Sana gdy oboje podeszli bliżej nas. Wooyoung z uśmiechem pokiwał głową. Ja w tym czasie posłałam znaczące spojrzenie Gahyeon, próbując jej nim nie zabić. 

- Ostatnio się zorientowałam, że mieszkamy w tym samym wierzowcu - powiedziała, patrząc na mnie. Poczułam się niezręcznie, jednak starałam się to zatuszować uśmiechem. Stresowałam się wciąż w jego obecności, mimo że on już mi się nie podoba. Tak mi się przynajmniej wydaje. 

- Idziemy? - spytałam praktycznie od razu. 

- Nie masz mi za złe, że go zaprosiłam? - wyszeptała Gahyeon gdy już szliśmy w stronę budynku z karaoke jakoś metr przed dyskutującymi chłopakami. 

- Nie coś ty - zasmiałam się lekko nerwowo. Nie obwiniałam jej za to, to nie jej wina, tylko moja, że jednak się na to zgodziłam. 

- Wybacz, akurat pisałam z tobą gdy go spotkałam, jak wynosiłam śmieci. Ostatnio też często z nim rozmawiam, więc postanowiłam, że skoro ci się podoba, to mogę go zaposić - uśmiechnęła się łagodnie

- Mówiłam ci, że to czas przeszły, ale jak już wspomniałaś im więcej, tym raźniej - zaśmiałam się 

Doszliśmy do budynku, gdzie na trzecim piętrze znajdowało się karaoke. Zarezerwowaliśmy jeden pokój na dwie godziny. Gdy weszliśmy na stoliku stała już zgrzewka małych butelek wody i zamówione przez nas wcześniej dwie paczki chipsów. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem, widząc jak Mingi wygodnie, rozsiadł się na kanapie. W pokoju panował półmrok. Oświetlała go tylko kula dyskotekowa i lampki przy wejściu. Duże okna, z których był widok na ruchliwą mimo późnej godziny ulicę, od razy zasłoniłam granatowymi roletami. Onieśmielało mnie to. 

- Czemu nie chcesz się pochwalić, jak się dobrze bawisz? - usłyszałam głos Mingi'ego - Niech zazdroszczą - zaśmiał się

- Jeszcze się świetnie nie bawię - wymamrotałam, spuszczając wzrok, by nikt nie widział, że gadam do siebie. 

Określenie jeszcze trafiało w punkt. Półtorej godziny zleciało mi jak kilka minut. Piosenka za piosenką, do której razem we czwórkę darliśmy się wniebogłosy. Mimo że San z Wooyoung'iem nie mają najgorszych głosów, to i tak co im szkodziło dla zabawy pofałszować, by zniżyć się do mojego poziomu. 

Skakaliśmy nawet na kanapie i tańczyliśmy tak, że kończyło nam się picie. Gdy piosenka się skończyła, odetchnęłam z ulgą. Przez chwilę trwała cisza, dzięki czemu zorientowałam się, jak bardzo już jestem zmęczona i jak zaczyna mnie boleć głowa. Nie chciałam jeszcze wracać, bo zdawałam sobie sprawę, że następne takie wyjście może już nie być takie samo. Jednak mikrofon odłożyłam na stoli i usiadam na kanapie obok Mingi'ego. Po chwili Gahyeon puściła kolejną piosenkę, jaką było Jopping i zaczęła się świetnie przy niej bawić razem z Sanem. Przymknęłam na chwilę oczy, przez co poczułam, jak głowa mocniej mi pulsuje. 

- Dobrze się czujesz? - usłyszałam głos Wooyoung'a. Spojrzałam na niego z uśmiechem

- Tak, jestem tylko trochę zmęczona - usiadł obok mnie, opierając łokcie o kolana.

Jego okulary leżały na stoliku gdzieś pod stertą śmieci, twierdząc, że zna teksty wszystkich piosenek i ich nie potrzebuje do czytania. Przyglądałam mu się chwilę, zdając sobie sprawę z tego, co ja w nim widziałam. Był lekko spocony, chociaż jak każdy tutaj. Mimo otwartego okna było duszo. Mimo kilku wyprysków na czole, które i tak były schowane pod włosami, przyglądając się mu, czułam się tak samo, jak te kilka tygodni temu. W tle San z Gahyeon byli zbyt zajęci piosenką, by zwracać na nas uwagę. 

- Nie byłaś chyba zadowolona kiedy mnie zobaczyłaś - powiedział, a jego głos przygłuszała Gahyeon próbująca rapować.

- N-nie coś ty, po prostu lekko mnie zaskoczyliście - zaśmiałam się, zaczynając się rozglądać, przez co spotkałam się ze spojrzeniem Mingi'ego. 

To spowodowało, że jeszcze bardziej się zestresowałam. Bałam się, jakby umiał przejrzeć mnie na wylot. Jakby wiedział, jak się czuję przy Wooyoung'u i jakby czytał mi w myślach. Przez co poczułam się winna gdy się na mnie patrzył. Jednak szybko odwróciłam wzrok, by nie dać tego po sobie poznać.  

- Na pewno wszystko okej? - spytał Wooyoung podczas gdy piosenka zdążyła się skończyć. Przez co wszyscy usłyszeli to pytanie. Pokiwałam głową twierdząco. 

Bo tak było. Byłam zmęczona, ale szczęśliwa. Zdałam sobie z tego sprawę dopiero gdy wróciłam do mieszkania. Leżałam i wspominałam wszystkie najzabawniejsze sceny. Dzięki temu po niedługim czasie zasnęłam z wielkim uśmiechem na twarzy. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top