Rozdział 5
-Ona ma dopiero 16 lat! - krzyknął Nick prosto mi w twarz.
~Możesz się teraz na nim odegrać!-krzyczał w głębi duszy mój wilk~Nie mogę tego zrobić... nie teraz..~No zrób to teraz!-krzyknął mój wilk a ostatecznie zmieniłem się w wilka.
Oszołomiony Nick stał przede mną, Stars się ocknęła i spojrzała na Nicka, który zakłopotany nie wiedział co zrobić.
-Chłopaki! - krzyknęła żeby nas uspokoić, ale Nick jeszcze bardziej się zdenerwował.
-Ty masz dopiero 16 lat! On nie może być tą Alfą!-krzyknął Nick-ty jesteś głupią gówniarą które nie wie co to miłość!-oj wtedy przegiął.
Zmieniłem się z powrotem w człowieka i patrzyłem jak Stars wyciąga torbę podróżną z szafy. Do Nicka właśnie dotarło, że to co powiedział na prawdę zabolało Stars.
Stars
Pakowałam się najszybciej jak tylko można, Spakowałam najpotrzebniejsze ubrania i kosmetyki, bieliznę i książki. Byłam już gotowa do wyjścia, Max wyszedł razem ze mną.
Błąkaliśmy się do około godziny szóstej kiedy to Max zaproponował mi żebym została u niego.
-Chodźmy do mnie,poznasz moją Watahę... - powiedział. Staliśmy przed wielkim domem, sądząc po wysokości miał z co najmniej trzy piętra jak nie mniej, weszliśmy na posesję kiedy otworzyły się drzwi od domu.Wybiegła z nich dziewczyna w długich blond włosach, z poszarpanymi ubraniami.
-Karline! Co się stało? - powiedział Max po czym zatrzymał zapłakaną blondynkę.
-Twój brat... - nie zdążyła z siebie wydusić kiedy to Max odparła do mnie.
-Zostań tu z nią proszę a ja zaraz wrócę.... - powiedział i puścił mi oczko.
-Jak masz na imię?-spytałam dziewczynę w potarganych ciuchach.
-Jestem Karline, i jestem Omegą w stadzie a ty? - spytała dziewczyna uśmiechając się do mnie.
-Jestem Luną, i mam na imię Stars...-dziewczyna popatrzyła się na mnie z zaciekawieniem a potem odparła.
-Jesteś mate Max'a? - powiedziała a ja skinęłam głową.Ucieszyła się na mój widok.
-Czemu masz podarte ubrania?-głupio spytałam.
-Brat Max'a, Matt wyładował na mnie swoją złość, ale zaszło to już za daleko... kiedyś byłam z Matt'em ale jak dowiedziałam się jaki jest na prawdę to z nim zerwałam-powiedziała Karline, usłyszałam krzyk po czym pobiegliśmy do domu Max'a.
Max siedział okrakiem na nim, to znaczy na Matheo(Matt),Max miał zwieszoną głowę. Przyjrzałam się twarzy Matheo i twarzy Max'a, i spojrzałam na ręce Max'a.
-Max...
-Ja nie chciałem... - wyjąkał i wtulił mi się w ramiona schodząc z Matheo, Karline patrzyła na mnie po czym podeszłą do Matheo leżącego na podłodze pierwszego piętra.
-Wiem że nie chciałeś... - powiedziałam.
-Nie nadaję się na Alfę, najpierw skrzywdziłem ciebie a teraz Matheo... - wyjąkał Max po czym na korytarz wpadło chyba z piętnaście osób, a w tym rodzice Max'a.
Jego ojciec patrzył złowrogim spojrzeniem na mnie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top