Rozdział 8|Straciłam Mate
-Stars?!-krzyknL na moj widok Nick-Co sie stało?
-Dałam Maxowi w policzek z liscia a on dzisiaj na mnie nakrzyczal...-zalamalam sie.
-Moja mala... choc tutaj...-powiedział Nick i wyciagnal do mnie rece.
-Juz jestem!-powiedziała mama i spojrzala na mnie i Nicka.-Córciu! A gdzies ty była?!
-U chlopaka ale juz z nim nie jestem...
-Tak nie można! Gwałcisz prawo Mate!-krzyknela zbulwersowana mama a ja sie wkurzułam.
-Co wy macie z tym popierdzielonym MATE!-krzyknelam.
Pozalowalam tego. Max stal ze lzami w oczach w progu. Zabilalo go to co powiedziałam...
-M-max...-po policzku splynela mi łza.
-Twój pierdzielony MATE już dla ciebir nie istnieje!-krzyknal az sie przestraszyłam.
Zapiszczalam poczym wybieglam na polane z tylu domu. Zmienilam sie przy czym rozwujac ubrania. Furia we mnie rosła. Wyskoczylam za plot zaraz po Maxie, prubujac go zatrzymac zanim sobie cos zrobi.
Przebieglam moze kilometr, a g nie widziałam... co ja narobilam?!
~>Max!-krzyczalam rozpaczliwie.
<~Nie szukaj mnie...-gdy uslyszalam jego glos w mojej glowie zdalam sobie sprawe ze go straciłam.
~>Przepraszam!-zawyłam i z impetem walnęłam o drzewo.
Rozproszony wzrok utkwił na innym Wilku. Zaskamlałam i położyłam łape na pysk. Rozmazane tło mi się kręciło. Nieznajomy potrzedł bliże i mnie obwąchał.
~>Wszystko okej?-spytał.
<~A widzisz żeby było okej?-zaskamlałam a po brudnej sierści spłynęła mi łza...
~>Przepraszam... chciałem pomóc, słyszałem przeraźliwe wycie wilka, ktore dochodziło stad-powiedział nieznajomy patrzac jak mnie boli.-Też tak raz walnąłem...
<~To nie jest śmieszne...-powiedziała śmiejąc się mu w twarz.
~>Szukasz chlopaka tak?-jakby wiedział o co chodzi.
<~Skad to wiesz?-spytałam.
~>Widziałem załamanego samca Alfa, był w bardzo wielkiej rozpaczy.
<~Max!-zawyłam a chlopak zapiszczał.-max...
~>Choć... nie znajdziesz go tutaj...-oznajmił mi nieznajomy.-Jestem Drake.
~>Stars..
=>Drake!-krzyknął rudy wilk w naszą stronę.-Stars?!
<~Blake??!-rzuciłam sie na rudą sierść z szczęściem w oczach.
=>Myślałem że sie wiecej nie spotkamy...-powiedział rozpaczliwie.
<~O czym ty myślisz?!-powiedziałam.
Już prawie zapomniałam o Maxie, nagle lrzed pczami mignęła mi czarna, szybko przemieszczajaca sie kulka.
<~Max!?-powiedziałam i ryszyłam w pogoń.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top