7
A niech cię szlak Caleb
10:00
Przepłakałam pół nocy nad faktem, że ten chłopak rujnuje mi życie. Moi rodzice też nie powinni wyjeżdżać beze mnie. To wszystko jest nie fair.
Ubrana w granatową bluzę i czarne dresy ze ściągaczami. Wraz z plecakiem w którym miałam książki do trzeciej klasy zeszłam na dół. Zrobiłam sobie śniadanie, które popiłam kakao'em.
Około 12:00 zadzwoniłam po taksówkę a o 12:57 byłam przed domem West'ów. Zadzwoniłam dzwonkiem do dużych wielkości willi a otworzył mi sam Caleb West. Zaskakujące
- Wyglądasz dzisiaj gorzej niż zawsze. Myślałem, że gorzej się nie da- z chęcią odpyskowałabym mu to samo, ale wyglądał tak samo dobrze jak zawsze i po drugie wolałam się mu nie narażać.
- Mogę wejść?- spytałam
Chłopak się odsunął i wskazał ręką ma ogromny przedpokój.
- Idź prosto i czwarte drzwi po lewej. Co chcesz pić?
- Nic- mruknęłam i poszłam pod wskazane drzwi.
Po kilku minutach do pokoju zawitał Caleb z tacką jedzenia. Przewróciłam oczami i najpierw wyciągnęłam podręcznik od biologii by przepytać go z poprzednich korepetycji.
Zadawałam mu pytania, na które odpowiadał w 50 procentach dobrze a w drugich 50 procentach źle, ale to zawsze jakiś postęp dla kogoś kto do tej pory w ogóle nie zaglądał nawet do swojego plecaka.
- Mam we środę sprawdzian z matmy. Możesz to jakoś ogarnąć?
- Powiedz z czego- otworzyłam jego podręcznik.
- Em... to i to chyba też.
- Okay.- spojrzałam na niego i zaczęłam tłumaczyć mu materiał, ale Caleb najwidoczniej bardziej był zainteresowany swoim telefonem.
Przestałam mówić i poprostu wyszłam z jego domu. Chłopak był w innym świecie i nawet nie zauważył mojego zniknięcia.
- Ej!!- usłyszałam jego krzyk za sobą- Odwróciłam się i spojrzałam na niego- Co ty odwalasz kujonko?- warknął
- Idę do domu- powiedziałam
- Tak poprostu? Przecież mamy korepetycje
- Nie zauważyłam. Ciągle patrzysz w telefon. Tracę czas na coś takiego- szepnęłam
- Wracaj i wytłumacz mi ten materiał. Nie po to miałaś dawać mi korepetycje by teraz tak o sobie wyjść!
- Okay. Tylko poświęć więcej uwagi temu co mówię. Proszę- powiedziałam to niemal błagającym tonem
- Dobra
*****
O 18 skończyliśmy dzisiejsze korepetycje. Byłam strasznie zmęczona, prawie spałam na siedząco, do tego karciłam się w myślach za to, że kupuje takie mięciutkie bluzy, w nich jeszcze bardziej chce się spać.
- Odwiozę cie do domu- Caleb założył na siebie swoją czarną bomberkę i złapał klucze od jego auta w dłoń
- Nie musisz- powiedziałam
- Nie denerwuj mnie kujonko
Spuściłam głowę w dół i ruszyłam przez przedpokój do drzwi wejściowych. Wyszłam za Caleb'em i wsiadłam do jego auta. Chłopak nie odzywał się do mnie przez pół drogi, ale jak tak myśle to też bym się do siebie nie odzywała na jego miejscu.
- Chcesz coś ze sklepu?- spytał a ja dopiero w tamtym momencie ogarnęłam,że stoimy pod jakimś spożywczakiem
- Nie chce sprawiać kłopotu- mruknęłam
- Chcesz gorącą czekoladę? Raczej tylko to kujony piją co nie?- chłopak się zaśmiał
- Przestań mnie ciągle obrażać- warknęłam nie wytrzymując jego nieznośnego głosu
- Bo?- uśmiechnął się szyderczo- Co ty mi możesz zrobić
- Idź do sklepu Caleb- westchnęłam
Brunet prychnął a ja właśnie wtedy zorientowałam się z jak przystojnym chłopakiem przebywam.
Jego oczy nie były normalne i pewnie każdy takie nienormalne chciałby mieć, bo jego oczy są fiołkowe. Jest to jakby ,,defekt,, genetyczny Aleksandria's Genesis. Całkowicie uzależniający kolor który świetnie się komponuje z brązowymi włosami, które zwykle nosi roztrzepane. Chłopak posiada czarny kolczyk w brwi i mały tatuaż za uchem. Wysportowany z zarysowanymi mięśniami i ostro zarysowaną szczęką. Kapitan drużyny piłkarskiej, wysoki i to strasznie. Z charakteru... szkoda tracić słów.
- Masz- wrócił do auta i podał mi kubek z gorącym napojem
- Dziękuje- kultura obowiązuje
- Chcesz pączka?
- Jakiego?
- Jadalnego- prychnął
- Um...okay
Zjadłam pączka, wypiłam gorącą czekoladę i pojechaliśmy prosto do mojego domu.
- Caleb..? - spojrzał na mnie i oczekiwał rozwinięcia-Czy możemy się jutro spotkać po szkole w bibliotece? Chce sprawdzić czy dużo się nauczyłeś z dzisiaj
- Ta, obojętnie- burknął- O 16 pasuje? Tak? Świetnie- powiedział trochę chamsko
- Okay.. to pa- wysiadłam z jego auta i poszłam do domu
Rzuciłam się na łóżko i od razu zasnęłam
W połowie nocy obudziłam się zalana potem. Nie rozumiałam tego bo nie śniło mi się nic strasznego.
Zapaliłam światło w pokoju i poszłam pod prysznic.Zmyłam pot i przebrałam się w nowe ciuchy.
Włączyłam moją nocną lampkę i poszłam znowu spać
*******
7:20
Spojrzałam ma telefon i zobaczyłam aż 29 nieodebranych połączeń od Caleb'a. Zmarszczyłam brwi i jeszcze raz sprawdziłam godzinę. No 7:20 czego on mógłby chcieć?
Ubrałam dzisiaj czarne spodnie i czarną bluzkę z długim rękawem. Doprowadziłam się do porządku i zeszłam na dół.
Mama nałożyła mi śniadanie na talerz i chwile porozmawiała a potem jak zawsze wyszła do pracy.
Tata ostatnio w ogóle w domu nie przebywał z rana, wieczorami można było go spotkać, ale to też sporadycznie. Ja za to jak co dziennie od poniedziałku do piątku wyszłam na autobus i pojechałam do szkoły
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top